timo
Members-
Postów
3339 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez timo
-
-
-
-
-
-
Na orlenowskie "zimowe" paliwo naciąłem się raz, z 10 lat temu. Teraz samochód tankuje najczęściej na stacjach marketowych (Carrefour, Tesco, Inter Marche) ze względu na cenę i nigdy nie było problemu. Dla pewności przy temperaturach poniżej ok. -5 stopni dolewam DFA-39 i nigdy nie było problemów z odpalaniem nawet przy ekstremalnych mrozach. Do ciągników w sezonie zwykle zamawiamy dostawę, ale poza sezonem, jak schodzi mniej paliwa, to też przywozimy z marketowych stacji. Zimą z użyciem dodatku nie sprawia problemów. Kiedyś nawet używaliśmy zimą letniego paliwa, tylko z większą ilością tego dodatku.
-
-
-
-
-
-
U nas niestety zadomowiły się tak blisko siedzib ludzkim, że nawet starzy leśniczy i myśliwi się dziwią. Niedaleko nas bobry ścięły drzewo (ma szczęście małe) dosłownie 2 metry od domu, w którym mieszkają ludzie. Drzewo oparło się o dach, ale że było dość niewielkie, to skończyło się na kilku uszkodzonych dachówkach.
-
-
Żenada to Twój komentarz. Taki ma ciągnik, na kamerę wydał swoje pieniądze, a nie Twoje, a jeśli mu to pomaga w pracy to jego sprawa. Już pomijając wygodę, to pomyśl, że może ktoś ma np. problem z kręgosłupem i nie może się ciągle obracać, a tak ma podgląd na maszynę. A z tego co wiem, to w tych ciągnikach widoczność do tyłu na TUZ i zaczepy jest dość kiepska, więc nie widzę bezsensowności tego rozwiązania.
-
I słusznie powiedzieli. Wzór (rozmiary) tablicy ciągnikowej określają przepisy i jest ona wyłącznie kwadratowa "mała". Nie wiem, jak to zrobili, bo system nie przyjmuje zamówień na tablice inne niż ciągnikowe, jeśli w polu "rodzaj pojazdu" podany jest ciągnik. W każdym razie jak życzliwy sąsiad doniesie albo wyda się w inny sposób, to urzędnik będzie miał spore problemy. Ciągnik z taką tablicą nie przejdzie też przeglądu na rzetelnej stacji kontroli, a w razie spotkania z policją Ty też będziesz miał problemy.
-
Sorry, ale jakoś nie wierzę w firmy "rozdające" na prawo i lewo narzędzia. W 90% są one po prostu kradzione przez pracowników z firm. Za tzw. "komuny" starano się za wszelką cenę zamienić słowo "ukradł" na mniej bezpośrednie określenia, np. "wyniósł", "załatwił" itd., żeby usprawiedliwić taki proceder. Ale nie ma co się oszukiwać: to jest złodziejstwo. I niestety, tak samo jest dziś. W moich okolicach (Opolszczyzna) mnóstwo ludzi pracuje za granicą, głównie na budowach. Jak tylko masowo wracają, np. na święta, na rynku pojawia się mnóstwo towaru, który im się "przykleił do rąk" - narzędzia, elektronarzędzia, przewody, oprawy oświetleniowe, elektrody, drut spawalniczy, materiały ścierne... I nazywanie tego "zaradnością" nie spowoduje, że przestanie to być złodziejstwem. A opinię mamy, jaką mamy... Ok, jestem w stanie zrozumieć, że narzędzia pomiarowe bez atestu można nabyć mniejszym kosztem. Ale jakość nie wierzę, że tak samo jest z narzynkami, gwintownikami i rozwiertakami, o których wspomniał kolega. One atestu nie mają i dopóki spełniają swoją funkcję, pracują w firmie. A jak się zużyją, to po co je brać do domu?
-
-
-
-
-
Na każdym pasie jest napisane, że nie można używać do ciągnięcia. Poza tym najmocniejsze pasy mają 5 ton. Zawiesia pasowe najmocniejsze jakie widziałem w normalnym użytku to 10-tonowe, w katalogach też nie spotkałem nigdy mocniejszych, może są jakieś specjalistyczne. Ale 10-tonowe i tak ma szerokość 30 cm, więc do wyciągania raczej nie jest zbyt poręczne.
