Tata miał wartburga a dokładnie dwa. Jeden pod wiatą do jeżdżenia a drugi za stodołą na części. Ale twarde to było jak diabli. Jak w lesie brzozę chwyciliśmy to tylko nadkole tata przekręcił a wartburg dalej gotowy do jazdy. W bagażniku kilka worków z prosiakami bez problemu się mieściło.
Mam trochę bigów po nawozie jak byś reflektowal,😁
Chociaż nie zostawię se je na pamiątkę. Przy tych cenach nawozów to wnukom kiedyś pokaże jak to się kiedyś nawozy siało 😂
Ta ja na prąd wytrzymały co prawda. Świński poganiacz to mnie łaskocze, ale ten policyjny to raczej mocniejszy, a widać że oni ostatnio lubią ich używać.
Ludzie są różni. Znam też takiego co na kilkunastu hektarach ma kilkadziesiąt sztuk bydła, a mechanizacja taka, że taczka nie potrzebna. Sprzęt może nie najnowszy, ale facet z pomysłem i wie jak robić aby się na śmierć nie zarobić.
We wsi znajomy też 15 ha tym cudem na pasek przewraca. Dwa pokosy rocznie robi na siano. Masakra ile to brzęczenia aby dosuszyć. Ale to specyficzny człowiek. Siano zbiera samozbierająca i dmucha to na strych. Tam cały dzień taczka w ruchu jest. W jedną stronę futer i słoma wjeżdża a z powrotem obornik na taczce wyjeżdża. Około 50 sztuk opasów na stanie.