Weź nic nie mów. Raz mnie tak z kumplem profesjonalista przewiózł. Polna droga wysypana tym białym tłuczniem. No i jedziemy, na zegarze 50-60 km/h. Myślę sobie do d*py ta przejażdżka ale siedzę cicho. Jak się później okazało to on se zakręty obczajał tylko. Jak nas w drodze powrotnej przewiózł to mi się wszystkiego odechciało. Przed każdym zakrętem myślałem, że nie ma szans aby nie wylecieć w pole. Jednak przeżyłem.