Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Wybrane dla Ciebie
galeria
Fasola Jaś
Opublikowano (edytowane)

To co ja powiem na takie importy zdecydowanie nie nadaje się na publiczne portale bo i dzieci czytać to mogą. 
Tym gorzej to wygląda że nasze ośrodki badawcze nie są w stanie przebadać towarów z zewnątrz na zawartość najróżniejszych świństw i trzeba stosować amerykańską zasadę - "kupujesz i spożywasz na własne ryzyko" tylko że w USA jeśli kto udowodni szkodliwość jakiegoś produktu jest "ustawiony" finansowo bo istnieją specjalistyczne ośrodki wyłapujące takie produkty a utrzymują się głównie z udowodnionych szkodliwości i "wydębionych" odszkodowań. Kto wie czy taki system nie jest lepszym gwarantem jakości produktów w masowym obrocie niż setki tysięcy przepisów unijnych których nikt nie jest fizycznie w stanie dopilnować w praktyce bo nikt wszystkich ich nawet nie zna.
Zanieś takie ukraińskie maliny do jakiego sanepidu czy co tam winno się tym zajmować, dla pewności jeszcze je polej jaką mieszaniną dusbanów i wszystko co tam się nawinie tylko tak aby się wywęszyć nie dało a jest wysoce prawdopodobne że dostaniesz pozwolenie na wprowadzenie tego na rynek z najróżniejszych przyczyn ale niekompetencja główną bo jaki interes być skutecznym analitykiem w naszym systemie?
Jeżeli nawet udowodnisz że podano ci toksyczny towar to tylko budżetowi państwa przysporzysz dochodów z kary od dystrybutora lub producenta a sobie potężniejszych od siebie wrogów.

Edytowane przez dysydent
Opublikowano

Tylko skąd bedziesz wiedział jaka malina jest w soku ?

wyprodukowane w Polsce lub UE

Nic nie polejesz bo to nie taki sam rząd wielkości i od razu by to wyłapali że to sabotaż

 

to co lepiej acetomipryd niż thiapropyd na stronkowa i mszycę ?

 

Opublikowano

Nie wiem.
Kilka lat temu jary rzepak znajomemu na mszycę Mospilanem, przeżyła, rok temu ktoś tu pisał że Proteusem fasolę na mszycę i też przeżyła.
Teoretycznie lepszy Proteus a zalecany w fasoli tylko acetamipryd i to nie na mszycę bo na nią pyretroidy zalecają, nawet nie biorę pod uwagę fosforoorganicznych bo lepiej żeby na tym polu inna uprawa była niż taka zabójcza przynęta dla owadów zapylających jak fasola pryskana w kwitnienie środkami o kilkutygodniowej dla pszczół prewencji. Na mszyce skuteczniejsze dwa zabiegi jeśli już jest w dużym nasileniu i miast mieszać może przemiennie? Neonikotynoid i pyretroid?  Cokolwiek skutecznego by się na mszycę nie udało to strąkowce szans nie mają przy okazji po takich zabiegach przeżyć co najwyżej wciornastki czy te wredne zmieniki co nalatują z sąsiednich pól bez przerwy gdy im zboża w niejadalną słomę się zaczynają zamieniać (wciornastki).

Opublikowano

ze stronkowcami to jest tak naznoszą sobie jaja w kwiatkach i pójdą obie.

Ty się cieszysz, uśmiech od ucha do ucha bo przecież rośliny czyste żadnej mszycy a jak przychodzi okres zbiorów, otwierasz stronka a tu zonk bo pełno kropek na ziarkach a w fasoli to niby nic nie ma tylko potem dziury w ziarkach i zdziwienie bo przecież nic nie było na krzakach

 

dla informacji prewencja

fosforoganiczne (chloropiryfos ma 4dni)

neonikotyny (imidachloropyd ma 21dni)

 

a dobry petroid na mszycę ?

Opublikowano
1 godzinę temu, dysydent napisał:

Nie wiem.
Kilka lat temu jary rzepak znajomemu na mszycę Mospilanem, przeżyła, rok temu ktoś tu pisał że Proteusem fasolę na mszycę i też przeżyła.
Teoretycznie lepszy Proteus a zalecany w fasoli tylko acetamipryd i to nie na mszycę bo na nią pyretroidy zalecają, nawet nie biorę pod uwagę fosforoorganicznych bo lepiej żeby na tym polu inna uprawa była niż taka zabójcza przynęta dla owadów zapylających jak fasola pryskana w kwitnienie środkami o kilkutygodniowej dla pszczół prewencji. Na mszyce skuteczniejsze dwa zabiegi jeśli już jest w dużym nasileniu i miast mieszać może przemiennie? Neonikotynoid i pyretroid?  Cokolwiek skutecznego by się na mszycę nie udało to strąkowce szans nie mają przy okazji po takich zabiegach przeżyć co najwyżej wciornastki czy te wredne zmieniki co nalatują z sąsiednich pól bez przerwy gdy im zboża w niejadalną słomę się zaczynają zamieniać (wciornastki).

Ale problemy na 1 ha Sherpa 0, 5 litra i niema żadnych mszyc .

Opublikowano (edytowane)

... i nie ma  żadnych pszczół przy okazji 
https://www.ior.poznan.pl/baza/srodki_ochrony_roslin-855,sherpa-100-ec.html
Rekordzista w prewencji bo miesiąc.
Myślałem że cypermetryna wycofana bo imidachlopryd chyba oficjalnie niedostępny w żadnym środku, inne nikotyny po za prewencją jak tiachlopryd czy acetamipryd ; napisali - nie dotyczy - co jest bzdurą bo popryskaj kwitnące rośliny wczesnym rankiem i obserwuj pszczoły na tym polu kilka godzin później kiedy to działa jeszcze środek kontaktowo. Dopiero gdy się wchłonie na roślinach staje się mniej toksyczny a fosforoorganiczne podano cztery dni? Że aż sprawdzę przy czasie ale to by znaczyło i tak nieprzydatność na kwitnące rośliny. 

Edytowane przez dysydent
Opublikowano

Ja wszystko rozumiem , że pszczoła i fasola ale jak opryskam zgodnie zasadami o 21 to chronię swą uprawę czy inni  bo z tego mają dochód , to ktoś ma poświecić fasolę bo pszczołySherpa jest toksyczna ale skuteczna i dopuszczona do zabiegów .

Opublikowano (edytowane)
5 minut temu, galan99 napisał:

Ja wszystko rozumiem , że pszczoła i fasola ale jak opryskam zgodnie zasadami o 21 to chronię swą uprawę czy inni  bo z tego mają dochód , to ktoś ma poświecić fasolę bo pszczołySherpa jest toksyczna ale skuteczna i dopuszczona do zabiegów .

ta sama substancja srodek 5 razy mocniejszy a sklasyfikowany zupełnie inaczej

 

https://www.ior.poznan.pl/baza/srodki_ochrony_roslin-1523,cyperkill-max-500-ec.html

 

Edytowane przez Gość
Opublikowano

Informuję tylko na wypadek skargi jakiegoś pszczelarza "czym nie pryskana fasola" a czy pyretroidy skuteczne bardziej niż nikotyny? zależy jak często poprzednie pokolenia mszyc były na nie narażone i czy są odporne czy nie. U mnie pyretroidy mszyc praktycznie już nie zwalczają bo rejon rzepakowy i ta grupa środków nader często stosowana od lat głównie z racji ceny i nie udało mi się całkowicie zwalczyć mszycy w czymkolwiek tymi środkami od kilku już lat  bo zawsze sporo zostaje "na szybkie rozchowanie" 

Opublikowano

green peace  to najchetniej wszystkie petroidy zakazał a żywność tylko z ukrainy wpuszczał

Opublikowano (edytowane)

Skoro cypermetryna nadal w użyciu np. w rzepaku tuż przed kwitnieniem na słodyszka to znaczy że jeszcze greepeace niewiele ma wpływu na zalecenia. 
Na początku kwitnienia jest najwięcej zawiązanych strąków później pojawiają się gatunki trzmieli nadgryzających kwiaty przy nasadzie i względy czysto praktyczne nakazują pierwsze pszczoły jeszcze nie uszkadzające kwiatów utrzymać na plantacji unikając zbyt toksycznych dla nich środków z wyborem tych mniej szkodliwych, tylko ja z praktyki zwyczajnie nie wiem czy skutecznych na mszyce bo nie stosowałem bo co mi po plantacji fasoli z małą ilością strąków. Gdy pojawią się dziurki w kwiatach...  bo po co mi takie trzmiele? Ponadto oficjalne trzymanie się zaleceń bardzo przydatne w ew. sądzie.

A jeszcze strąkowce. To nie wędrowne zmieniki czy wciornastki co stworzenia na stałe z plantacją fasoli związane i samice sobie żerują na lisciach fasolowych zanim rośliny nie wytworzą strąków i one już na plantacji są tylko jeszcze małe a liśćmi chyba fasolowymi (bo nie wiem czy i nie nektarem) się tuczą i takie zabiegi przed kwitnieniem lub na jego początku większość skasuje tak że nie ma komu później składać jaj w strąkach. Ospowatość nasion fasoli to też wynik żerowania zmieników ale z takich punktów na nasionach po ich nakłuciach nic się nie wylęgnie bo to są ślady po pożywianiu się sokami przez te szkodniki, Miejsce złożenia jaja przez samicę strąkowca trudno dostrzegalne lub wcale niewidoczne a nawet młode larwy w nasionach bez rozłupania ziarnka niemal nie do zauważenia... ooo ile takich ziarenek poszło w zupie niezauważonych gdy omyłkowo po zmienikach wyrzucone choć to tylko powierzchniowe znamiona. xD dziurka po strąkowcu w nasionku dopiero gdy z niego już wylazł.

Kończąc temat szkodliwości dla pszczół insektycydów w kontekście powyższego to piszemy o fasoli wielokwiatowej - owadopylnej bo zwyczajna praktycznie samopylna

Edytowane przez dysydent
Opublikowano
2 godziny temu, dysydent napisał:

Skoro cypermetryna nadal w użyciu np. w rzepaku tuż przed kwitnieniem na słodyszka to znaczy że jeszcze greepeace niewiele ma wpływu na zalecenia. 
Na początku kwitnienia jest najwięcej zawiązanych strąków później pojawiają się gatunki trzmieli nadgryzających kwiaty przy nasadzie i względy czysto praktyczne nakazują pierwsze pszczoły jeszcze nie uszkadzające kwiatów utrzymać na plantacji unikając zbyt toksycznych dla nich środków z wyborem tych mniej szkodliwych, tylko ja z praktyki zwyczajnie nie wiem czy skutecznych na mszyce bo nie stosowałem bo co mi po plantacji fasoli z małą ilością strąków. Gdy pojawią się dziurki w kwiatach...  bo po co mi takie trzmiele? Ponadto oficjalne trzymanie się zaleceń bardzo przydatne w ew. sądzie.

A jeszcze strąkowce. To nie wędrowne zmieniki czy wciornastki co stworzenia na stałe z plantacją fasoli związane i samice sobie żerują na lisciach fasolowych zanim rośliny nie wytworzą strąków i one już na plantacji są tylko jeszcze małe a liśćmi chyba fasolowymi (bo nie wiem czy i nie nektarem) się tuczą i takie zabiegi przed kwitnieniem lub na jego początku większość skasuje tak że nie ma komu później składać jaj w strąkach. Ospowatość nasion fasoli to też wynik żerowania zmieników ale z takich punktów na nasionach po ich nakłuciach nic się nie wylęgnie bo to są ślady po pożywianiu się sokami przez te szkodniki, Miejsce złożenia jaja przez samicę strąkowca trudno dostrzegalne lub wcale niewidoczne a nawet młode larwy w nasionach bez rozłupania ziarnka niemal nie do zauważenia... ooo ile takich ziarenek poszło w zupie niezauważonych gdy omyłkowo po zmienikach wyrzucone choć to tylko powierzchniowe znamiona. xD dziurka po strąkowcu w nasionku dopiero gdy z niego już wylazł.

Kończąc temat szkodliwości dla pszczół insektycydów w kontekście powyższego to piszemy o fasoli wielokwiatowej - owadopylnej bo zwyczajna praktycznie samopylna

no tak ale w bobie masz od razu kropki przy zrywaniu na zielono

"zabiegi przed kwitnieniem lub na jego początku większość skasuje tak że nie ma komu później składać jaj w strąkach"

tylko żeby to było skuteczne to trzeba by dokładnie pokryć całe rośliny  jakimkolwiek opryskiem a to jest nie realne zwykłym bez nadmuchu powietrza

opryskiwaczem

 

zresztą nawet piszą żeby powtórzyć. na jednym zabiegu to się nie da

Opublikowano (edytowane)

Tu gdzieś wcześniej Mirro wspomniał o jakimś nowoczesnym opryskiwaczu który kilkadziesiąt litrów cieczy na hektar zużywa no i takie plecakowe "wichury" oparte na dmuchawie na spalinowych silnikach dobre na zabiegi środkami kontaktowymi bo mgłę wytwarzają która wszędzie wlezie. Strąkowców fasolowych w moim rejonie jak dotychczas z plantacji jeszcze nie spotkałem a dopiero po rocznym przechowaniu czasami się trafi a i to przez ostatnie cztery lata raczej nie spotkałem bo siałem czteroletnimi nasionami i ani jednej dziurki po strąkowcu czyli jeszcze rejon względnie czysty ale kwestia czasu gdy i tutaj nahodujemy bo co jak co ale zbędne robactwo nie zawiedzie. może u mnie w tych czteroletnich nie było bo przechowywane w stodole przez zimę gdy mrozy takie jak na zewnątrz i  możliwe że badziew wymarza bo pochodzi jak fasola z ciepłego klimatu? jeśli by to była prawda to fumigacja nasion w magazynach środkami opartymi na fosfowodorze zbędna a tylko przemrożenie by wystarczyło? Oczywiście to ostatnie bardziej dla handlu potrzebne niż producentów ale warto by sprawdzić.
Co innego strąkowce bobowe bo tych na bobikach się dość namnoży a i z naszego klimatu to i mróz im nie straszny i na nie teoretycznie skuteczniejsze winny być środki układowe a przynajmniej wgłębne i jeszcze jeśli by dobrze rozprowadzone po plantacji to i samice płodne przed złożeniem jaj by lepiej tępiły bo każdy środek owadobójczy z zasady i kontaktowy.
Co do zasady to na insekty i fungicydy lepsze opryski drobnokropliste a herbicydy i dolistne nawozy grubo i średniokropliste, tak mnie kiedyś uczyli w szkole, później pojawiły się układowe neonikotynoidy, karbaminiany i kilka nowszych fosforoorganicznych układowych a niektóre nawet gazowe to i wielkość kropli przestała być  tak istotna i w zaleceniach piszą w większości - średnikropliste choć ja i tak wiem że nawet glifosat drobniejszą kroplą podany w mniejszej ilości wody o wiele skuteczniejszy niż średnikropliście czy kilka innych herbicydów o właściwościach parzących szczególnie. Tylko im drobniejsza kropla tym większe ryzyko znoszenia po za plantację stąd preferencja na płaskostrumieniowe końcówki do 3atm.
Pamiętam sąsiada siwego od proszku na stonkę z jakiegoś plecakowego "rozdmuchiwacza" a ten środek jakiś gammakarbatox czy jakoś tak (niektórzy z pończochy tym kartofle posypywali, to były czasy). Stonka do dziś nieźle prosperuje a sąsiad zmarł na jakiś rodzaj białaczki w stosunkowo młodym wieku stąd dosyć sceptycznie podchodzę do zbyt gorliwej chemizacji. Tylko to co konieczne i potwierdzone praktyką bo rzadko kiedy eksperymenty mi się opłaciły ale koniecznością jest chemia bo nic skuteczniejszego jak dotychczas nie wynaleziono tylko ta chemia to nie są żarty bo w większości przypadków kilka lub kilkadziesiąt gramów substancji czynnej wpływa na dziesiątki ton materii ożywionej i rzeczywiście działa w makroskali bo pestycydów tysiące ton produkowane. Coraz nowocześniejsze i bardziej wyrafinowane i naprawdę trzeba świadomie się nimi posługiwać. Eksperymenty to ja sobie na małych plantacyjkach ale towarowe tylko to czego jestem pewien najlepiej nie tylko z zaleceń ale i praktyki swojej i wiarygodnych innych.

Edytowane przez dysydent
Opublikowano

Kochinor - wyczytałem - na imidachloprydzie który był jednym z pierwszych, o ile nie pierwszym neonikotenoidem zastosowanym w praktyce był też najpowszechniejszym i jest najlepiej przebadany i gdyby innym dokładniej się przyjrzał zapewne okazały by się nie mniej szkodliwe dla owadów wszelkich w tym zapylających bo jakie mają być środki owadobójcze? Nagonka na imidachlopryd rozpoczęła się gdy zaczęły wygasać okresy ochrony patentowej i mógł go sobie produkować każdy kto tylko potrafi bez konieczności wykupywania licencji i ten mechanizm dotyczy wszystkich środków w tym cypermetryny, glifosatu, kilku graminicydów i zapewne jeszcze wielu innych substancji również i w medycynie bo blisko z chemizacją rolnictwa związana. Koncerny chemiczne dysponujące najlepszym zapleczem naukowym i jednocześnie najsilniejsze finansowo uzyskały też spore wpływy polityczne i spełniają wszelkie warunki aby wyeliminować zbędną konkurencję zdolne szybko stworzyć inne nowe substancje, obronić je prawnie lobbując za wycofaniem niekoniecznie najgorszych pestycydów a takich co do których utraciły prawa autorskie i nie mogą haraczu z ceny pobierać od każdego kto je produkuje.
Najgorszym w tym wszystkim jest podatność środowisk naukowych na takie lobby gdy ekspertyzy niejednokrotnie są niezgodne z naukową prawdą czego sztandarowym przykładem jest nagonka na GMO bazująca na zwykłej ciemnocie powszechnej pospólstwa oraz nieudolności pewnej grupy najsilniejszych koncernów niezdolnych opanować tę technologię na nasze nieszczęście europejskich bo z całym szacunkiem dla idei Unii ten region świata coraz bardziej zostaje z tyłu technologicznie i naukowo bo dobrobyt owocuje degeneracją której pierwszym objawem jest lenistwo i wszelkie sposoby jego usprawiedliwiania. Po co starać się uzyskać lepszą skuteczność mniej szkodliwym środkiem lub technologią jeśli wystarczy napisać tendencyjną ekspertyzę i zainkasować sowitą łapówkę bo kto autorytatywnie skontroluje tych którzy jednak są najlepszymi w swojej dziedzinie? Oczywiście nie można generalizować bo jednak owa Nauka jest też reprezentowana i przez - nazwijmy - uczciwych naukowców i weź tu oceń które zalecenie czy środek rzeczywiście lepszy a któremu opinia naukowa "zakupiona" bo z kolei bezstronni naukowcy finansowani z budżetów państwowych... szkoda słów i odszkodowań za obrazę "autorytetów".
Nie pozostaje nam nic innego jak stosować się na ile to możliwe do tych niejednokrotnie tendencyjnych zaleceń jeśli zamierzamy utrzymać się na rynku bo wystarczy udowodnić że dana partia towaru zawiera pozostałości zabronionego imidachloprydu zamiast dopuszczonego acetamiprydu które prawie niczym się nie różnią dla konsumenta aby wypaść z rynku i to że z Ukrainy tysiąc ton fasoli może zawierać ten pierwszy bo tam np. dopuszczony można wykorzystać jeśli by chcieć wywalić z rynku zbędną konkurencję.
Takie "nieczyste" metody stają się standardami po wejściu USA na celno wojenną ścieżkę a skoro "wolna amerykanka" wszelkie chwyty dopuszcza to mam nadzieję że europejskie BASF-y, Bayer-y, Aventis-y i jakich tam nie znam jeszcze pracują nad skutecznymi testami wykrywającymi substancje czynne w produktach niedopuszczone w UE i wolę z Nimi współpracować nawet jeśli na dłuższą metę skończy się to i tak upadkiem lub wykupieniem tych firm przez zewnętrzne bo całą energię poświęcają na doraźne wojenki miast na rozwój rzeczywiście lepszych metod produkcji żywności których upatruję w rozwoju nauk botanicznych, ekologicznych z bioinżynierią włącznie przy umiarkowanej chemizacji bo przecież mydła nie zamierzamy wycofywać z codziennego użytku a wiele pestycydów jest mniej od niego szkodliwa i w tym porównaniu walka z glifosatem aż na śmieszność zakrawa.
Cała ta dyskusja zaczęła się od ochrony pszczół w fasoli lub mszycy i oczywistym jest że nawet kosztem pszczół nawet zwalczyć szkodnika jeśli rzeczywiście plonom zagraża tylko najlepiej takimi metodami aby możliwie najmniej szkodliwymi dla tych pożytecznych ale i ciemnotę rasy ludzkiej uwzględnić należy bo to właśnie ta rasa sprawcą sensu produkcji rolnej. Pójdzie fama że fasolę zakazanymi środkami chronią i spadnie sprzedaż no i jeszcze jest ta szkodliwość rzeczywista tylko coraz mniej wiarygodni badacze ich się robią bo przez głosowania podejmują naukowe decyzje, znaczy głupcy jeśli innych metod nie znają lub gnojasy i nie chce się sprawdzić pracochłonnymi badaniami i musimy podwójną pojemność tekstów publicznych stosować bo w wierszach i pomiędzy.

 

Opublikowano
23 godziny temu, stempos1980 napisał:

Mospilan 0.2 na ha powinien sobie poradzić z mszycą  i przy okazji że zmienikiem tylko dodać na przyczepnośc. W tym roku z śor układowymi może być problem bo jest sucho i soki w roślinie słabo krążom. Co do proteus to trzeba uważać bo lubi parzyć. Opryskałem ziemniaki na stronkę w dawce 0.3 na ha i stonka spadła ale kwiaty na irdze przypaliło. 

Sorry, ale nie prawda, chyba że do dorzucisz do tego Pyrinex albo Dursban!!!! O.o czego sobie nie wyobrażam. Rok ubiegły:  podwójna dawka Mosspilana oryginalnego plus dobry sklejacz + cyperkill max 100ml/ha i 400 l wody/ha jak w zaleceniach. Oprysk był książkowy i książkowo mszyce zostały co do jednej sztuki a szlak trafił biedronki i wszystko inne - ale mrówki przeżyły. 

Wszystko zaczęło się od tego, że już przed kwitnieniem prewencyjnie biedronki wykasowałem a później mszyca śmiała się ze mnie do samych zbiorów. 

W tym roku mszycy nie ruszam, bo nic jej nie bierze poza mocnym chloropiryfosem, ale to głupota na kwiat, więc szkoda czasu. Bardziej szukam gąsienic bo te się szybko plęgną i koła wyżerają jak boiska piłkarskie. 

Opublikowano
25 minut temu, ravoj napisał:

Sorry, ale nie prawda, chyba że do dorzucisz do tego Pyrinex albo Dursban!!!! O.o czego sobie nie wyobrażam. Rok ubiegły:  podwójna dawka Mosspilana oryginalnego plus dobry sklejacz + cyperkill max 100ml/ha i 400 l wody/ha jak w zaleceniach. Oprysk był książkowy i książkowo mszyce zostały co do jednej sztuki a szlak trafił biedronki i wszystko inne - ale mrówki przeżyły. 

Wszystko zaczęło się od tego, że już przed kwitnieniem prewencyjnie biedronki wykasowałem a później mszyca śmiała się ze mnie do samych zbiorów. 

W tym roku mszycy nie ruszam, bo nic jej nie bierze poza mocnym chloropiryfosem, ale to głupota na kwiat, więc szkoda czasu. Bardziej szukam gąsienic bo te się szybko plęgną i koła wyżerają jak boiska piłkarskie. 

To na co działa ten mospilan w końcu ?

Opublikowano
9 godzin temu, racyl napisał:

To na co działa ten mospilan w końcu ?

No dzisiaj u sąsiada nieco ponad połowa stonki po Mospilanie spadła wczoraj pryskane było, reszcie apetyt odjęło ale siedzi i jutro oceni co dalej.

Opublikowano
7 godzin temu, dysydent napisał:

No dzisiaj u sąsiada nieco ponad połowa stonki po Mospilanie spadła wczoraj pryskane było, reszcie apetyt odjęło ale siedzi i jutro oceni co dalej.

 

Po proteusie też nie wszystka od razu (nastepnego) spadła nawet w max dawce ale po kilku dniach nie ma jej . tylko że ziemniak zaprawiany i stonki mniej

 

kiedyś jakbył stonkat też acetomiprydem  to ładnie kosił  stonke

czy stąkowiec bobowy, grochowy i fasolowy to ten sam chrząszcz ?

Opublikowano (edytowane)

Ten Stonkat był tak tani że nikt się z dawkami nie liczył. raz nim fasolę zaprawiłem od śmietki i niewiele lub nic to nie dało bo były straty na wschodach ale mszycy do kwitnienia nie było podczas gdy po Dursbanie śmietki nie było a mszyca tak czyli co do czego. Była kiedyś zaprawa na imidachloprydzie i końskie dawki tego wychodziły to radziło to sobie ze śmietką a mszycę trzymało dosyć długo tylko jak by mniej strąków miewała tak zaprawiona fasola czyli i pszczoły to trzebiło w tych dawkach a nawet chyba było i do fasoli zalecane. Raz tym zaprawiłem tylko bo jeszcze to i drogie było. W tym roku chloropiryfos śmietkę załatwił na wschodach zaraz po siewie bo na tych które wschodzą dopiero teraz czyli ze trzy tygodnie później już się trafia śmietka czyli nie jest taki straszny chloropiryfos jako zaprawa bo się szybko ulatnia  a - jak dotychczas na śmietki w zaprawie skuteczność niemal stuprocentowa o ile dobre wschody w miarę szybko od siewu i nawet setka dursbana na 100kg nasion pewnie niekonieczna bo i mniej by zabezpieczyło a można by poeksperymentować z nikotynami dopuszczonymi dla pszczół które podobno nie przenikają do nektaru takie jak ten acetamipryd czy tiachlopryd to przynajmniej do kwitnienia by mszycę przetrzymało co w tym roku istotne bo gorąco i sucho i mogą być z nią spore problemy nie tylko w fasoli.
Jest tylko zła strona zaprawiania bo stosunkowo niskie stężenia wychodzą i powoli spadają w roślinie co jest najlepszym sposobem na hodowlę coraz odporniejszych ras na dany środek tak że może lepiej nie eksperymentować bo później nieskuteczny taki Proteus może być w zabiegu nalistnym i rzeczywiście pozostanie tworzenie farm biedronkowych bo na to się nie uodporni. ;)

Edytowane przez dysydent
Opublikowano
8 godzin temu, dysydent napisał:

No dzisiaj u sąsiada nieco ponad połowa stonki po Mospilanie spadła wczoraj pryskane było, reszcie apetyt odjęło ale siedzi i jutro oceni co dalej.

Mospilan ma takie właśnie działanie że po wykonanym zabiegu 3-4 dni dopiero są pełne efekty działania. Wiele osób właśnie ma taki tok myślenia że jak robi zabieg to zaraz za opryskiwacze powinna być czystka z robalami a tak niejest i idzie na drugi dzień i ogląda plantacje i patrzy że robale jeszcze żyją i robi powtórkę zabiegu. W ten sposób robią się nakładki i wychodzą takie efekty że mospilan nie działa. Nigdy nie nażekałem na mospilan i jego działanie. Kiedyś jak były takie śor jak lebajcyt metasystox ekatin to po nich odrazu spadało wszystko włącznie z fauną pożyteczną

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Podobna zawartość

    • Przez BercikFarm
      A wy już coś macie posiane ? Jare  

    • Przez Darozioom
      Witam wszystkich forumowiczów, i bardzo proszę o podpowiedź
      Redliny pod marchew formowałem 27 kwietnia. Maszyna której używam do formowania jest dość prymitywna wobec czego musiałem przed formowaniem zastosować deszczowanie. Mokra ziemia podczas formowania dość mocno się zbiła. Siew nasion nastąpił dzień później czyli 28 kwietnia, jednak w tym miejscu napotkałem dość nieoczekiwane problemy. Pierwszym błędem było to że ustawiłem moim zdaniem trochę za płytki wysiew (na około 1 cm), poza tym podczas wysiewu redliny były na wierzchniej warstwie bardzo  wilgotne w związku z czym mechanizm który odpowiada w siewniku za zakopywanie  nasion nie do końca sobie z tym radził i w wielu miejscach rowki pozostały nie zakryte. Tyle rowków ile mogłem zakopałem motyką. Na drugi dzień zastosowałem zabieg herbicydowy mieszaniną Racer 2,5l/ha+ Ipiron około 800ml/ha. Myślę że dałem stanowczo za dużą dawkę jak na tak płytki siew.
      Dzisiaj 5 maja (7 dni od siewu) odkopywałem nasiona w paru miejscach i zupełnie nie widać po nich żadnego kiełkowania . We wierzchniej warstwie redliny gdzie znajdują się nasiona jest na tą chwilę dość sucho.
      W programie ochrony roślin można przeczytać że środka RACER nie powinno się stosować przy siewie płytszym niż 2 cm.
      Marchwią zajmuję się dopiero 2 sezon więc stąd moje pytanie.
      Bardzo proszę o wasze opinie czy to normalne i wystarczy poczekać, czy brak oznak wschodzenia marchwi może być spowodowany tym że uszkodziłem nasiona niewłaściwie stosując środki ochrony roślin?
      Pozdrawiam i będę bardzo wdzięczny za każdy komentarz


    • Przez Ambitny657
      Witam, gdzie kupię profesjonalną zaprawiarkę do zboża oraz wialnie ? 
      Może jakieś cenny ? Mile widziane  własne doświadczenia, spostrzeżenia, opinie porady itp. (sposób zaprawiania)
      Od razu piszę, że nie interesuje mnie zaprawianie w betoniarce. 
      Zaprawiarka nie musi mieć wybitnej wydajności, po prostu ma spełniać swoje zadanie. 
       
    • Przez rolnikk70
      Witam w tym roku chciałem zasiać pszenżyto zimowe systemem bezorkowym udało mi się dostać gnojowice od bydła i pytanie czy mogę siać prosto siewnikiem scierniskowym na pole na którym jest gnojowica czy potrzebna by była orka ? Pole było ubigie w nawozy organiczne jest to 6 , 5 klasa i nie chciałbym stosować orki. Pozdrawiam
    • Przez rolnikk70
      Witam chcę zasiać pszenżyto zimowe bezorkowo stanowisko jest dość ubogie w wapno i pytanie czy mogę zastosować zwykłe wapno prosto pod siew? czy może lepiej granulowane szybciej rozpuszczalne? Proszę o podpowiedzi
×
×
  • Dodaj nową pozycję...
v