Kto to przeżył to wie o co chodzi. Ja od tego czasu przestałem ryzykować. Aktualnie latam nad rzeką ze spinem a jak pokrywa lodowa nie pozwoli wejść to najwyżej przy pomoście wykuje otwór i będę dłubał płotki.
Niestety tak. Całe szczęście że długi jestem i grunt chwyciłem a na lodzie w zasięgu ręki pika do lodu została. Ciężko bo ciężko ale się wydostałem ostatkiem sił. A jakie piękne odczucie jest. Oddech się normalnie traci i moment człowiek z sił opada. Doszedłem do domu to ubrań nie zdejmowałem tylko łamałem je. Domownicy po dzień dzisiejszy nie wiedzą co mnie spotkało co bym nie słuchał żeby nie iść i tak dalej.
Wróciłem właśnie z pomiarów. 3 różne jeziora od 2ha do 60ha. Wszędzie grubość 3-4 cm. Na największym już wędkarze stoją. Dopuki nie będzie 7 cm to ja podziękuję. Już raz oszukałem śmierć, więcej nie zamierzam.
Jak nie jak tak. Listopad 2019 już wszystkie podlodówki na cito miałem uszykowane a lodu nie było. Wiertło już mam w sklepie wymacane aby jeno był lód. Okonie jak konie napewno za mną płaczą.