A wp***u. Wszystko brało wtedy. Koło tygodnia bez prądu, bo linie ze słupami na glebe położyło. Kukurydze plackiem leżały. Lasy zabrało. Mało który budynek nie był chociaż lekko uszkodzony. Do tego czasu wiatr nam nie był straszny. Wiało to wiało i tyle. Teraz na zapowiedź każdego wiatru to tu przygotowania jak na armagedon. Wkrętarki naładowane, plandeki i zapas płyt pod ręką. Może nie będzie tak źle.