Jakieś wyburzanie ścian i ściąganie dachów to już rzeczywiście pchanie się w koszta, i to całkowicie nie potrzebne. Też mam u siebie taką obórkę, głowami do ścian kiedyś było 26 sztuk, i z paszowozu taczkowanie. Wystarczy kawałek dachu na dworzu, w środku zrobić agrafki pod ścianami, na zewnątrz pod ścianą rząd agrafek, gnojowy, i stół paszowy. Dój, jak kto lubi, my mamy hale samoróbkę na wzór @ppp, niektórzy doją w headlockach i też są zadowoleni. Przy bardzo małym koszcie rozbudowy mamy 90%mniej ręcznej roboty, no i obsada budynku zwiększyła sie już prawie 3 razy. Z resztą myślę że koszta nie mają najmniejszego znaczenia, jeśli ludzie za kawałek blachy z przekładnią po 100 tysięcy płacą.
Humifikacja a mineralizacja, ot cała różnica co z tego wyniknie.
Dziadek żadnej okrywy nie robił, ba, ojciec też kiedyś nie robił, sąsiedzi dalej nie robią. Mało tego, ledwie co skiby zbieleją a każdy z włóką wyjeżdża, a za dwa trzy tygodnie lament bo najcenniejsze frakcje gleby zaspy na drogach tworzą i buraki czy kukurydze wycinają. Ale jak ktoś nie pojmuje związków przyczynowo skutkowych, tylko działania opiera na tym co ojciec, dziadek i prapradziadek 150 lat temu robił, to nie ma co się dziwić.