Pszkot
Members-
Postów
736 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Pszkot
-
Posłuchaj mnie chłopcze uważnie - wyjaśniłem Ci jak krowie na miedzy o co mi chodzi i dwukrotnie zwróciłem uwagę, że absolutnie, całkowicie i bezapelacyjnie nie interesuje mnie co Ty robisz ze swoim sprzętem. Zwróciłem się do Ciebie kulturalnie i bez cienia złych intencji. Proszę więc o to samo. Chamska dyskusja mnie nie interesuje.
-
No jasne, czyli mamy w Polsce około 1 300 000 rodzajów ziemi. No to się zdziwiłem deczko bo do tej pory myślałem, że o kilka rodzajów mniej. Kolego, uprawiasz rzepak więc gównianych ziem nie masz. Nie masz więc piasków i ze zdjęcia wynika, że nie masz rędzin ani też gliny. Różnice w oporze jaki stawiają gleby średnie (na taką mi Twoja wygląda) jest na tyle niewielka, że dywagacje na ten temat można pominąć. Jeszcze raz powtórzę, że to Twój sprzęt i możesz sobie podpiąć pod niego nawet siedem skib w obrocie. Będzie trochę śmiechu i nic więcej. Mnie jednak nie bardzo podoba się afiszowanie takim kozactwem, bo na tym forum jest sporo kolegów z mniejszym doświadczeniem ale równie dużą fantazją. Zobaczą Twoje wyczyny, opinię "w sam raz" i kupią taki pług do takiego ciągnika, a potem będą kląć. Więc zapamiętaj proszę, że ta część forum to nie jest Hyde Park gdzie można peplać co się chce i wypadałoby zachować trochę odpowiedzialności.
-
Jeśli gleba jest lekka i jednolita na całym polu, orzesz do głębokości góra 20 cm, pług jest dobrze ustawiony, bardzo lekko orze, lemiesze ostre, odkładnice wyślizgane, nie masz założonych przedpłużków ani ścinaczy, koło podporowe jest szerokie i na dobrych łożyskach, a ten silnik to nie jakiś kaszlak i te 66 koni to są mocarne konie i te 212 Nm to są prawdziwe niutony i metry, to rzeczywiście ten pług jest w sam raz do tego ciągnika. A ja głupi ciągałem 79 KM 3x40 męcząc ten biedny ciągnik. A trzeba mu było zapiąć 4x40 cm i od razu byłoby mu lżej. Tak się złożyło, ze zestawem 4x35 cm i takim samym ciągnikiem orał sąsiad pole przez miedzę. No moim zdaniem ten jego Zetor wymagał respiratora. No cóż, to Wasze sprzęty i róbta co chceta. Książkowo do 4x40 to się minimum 90 KM zapina i też nie poszalejesz.
-
-
-
Cały czas robię orki i przynajmniej na razie nie zamierzam zmieniać technologii ponieważ koszt wymiany maszyn byłby olbrzymi. Po pierwsze za mały mam areał na takie wydatki i eksperymenty. Po drugie nie uważam by technologia bezorkowa miała w czymś istotną przewagę. Masz rację ale miedza to najbardziej nierówna część pola i trudno utrzymać na niej (albo przy niej) koło ciągnika. Wiele spośród moich miedz oddziela pole od pola 0,5 do 0,7 metra różnicy poziomów. Pług powinien więc maksymalnie swobodnie kopiować teren bo inaczej albo nie odoruje albo zdziera całą miedzę.
-
Ależ długi ten pług przez te resory. Szukam pługa ale raczej dużej trójki, 50 cm na skibę. Może i zostałbym patriotą, ale oglądałem AgroMasz-a i to mocowanie koła podporowego to chyba żart. Jest jakieś pół metra od ostatniej skiby. Będzie problem z odorywaniem. I na dodatek zmiana głębokości jest chyba skokowa (takie kamienie z bolcem). Więc co - Akpil, Koja, Unia? Nie mam gdzie obejrzeć.
-
Kurcze, nie mogę się powstrzymać od komentarza. Z jakiego powodu tak wielu upiera się, że sprzęt musi być w "oryginale" i koniecznie "nie malowany". Co Wy kurde kupujecie zabytki, że muszą być w oryginale? Ciągnik ma jakieś 40 lat i jeśli nawet pracował "tylko z opryskiwaczem" to przez te lata coś musiało być robione. A wielu uważa, że jak było coś robione to źle? Czyli lepiej by było, żeby sprzęgło się ślizgało, łożyska terkotały, rozrusznik był na korbę itd bo musi być oryginał? Tak samo jak z farbą. No k.. jego mać, zgodnie z tą logiką chyba najlepiej jest mieć kompletnie zardzewiały i poobtłukiwany sprzęt bo będzie najdroższy. Co za hipokryzja bo co myślicie o kimś, kto takim sprzętem jeździ? No nie dba. A Wy sami, jak kupicie takiego zardzewialca to tak jeździcie? Po jaką cholerę @igor10246 chce robić remont kabiny i zaraz pewnie zacznie grzebać w skrzyni bo coś zgrzytnie czasem. Ludzie opanujcie się. Ciągnik musi być zardzewiały, poobijany i nie może być przy nim nic robione, bo w przeciwnym razie to obniża jego wartość!!! ..... to chyba jakaś paranoja. Jak sam szukałem ciągnika to wielu "szukających", z którymi rozmawiałem, zaczynało od szukania czy był malowany. Jak był malowany zainteresowanie się kończyło zanim poznali stan techniczny maszyny. Tu nie o to chodzi. Ciągnik może być malowany, może być w nim robione wiele rzeczy. Pytanie tylko przez kogo, kiedy, w jakim celu i z jakim skutkiem. Wystrzegać trzeba się druciarstwa, niechlujstwa i picerki.
-
Nie wiem, czy temat pługa jest jeszcze w trakcie, czy już po. Mam ten sam dylemat więc przedstawię swoją argumentację, może się komuś przydać. Kupiłem ciągnik o podobnych gabarytach, mocy i udźwigu. Mam pług 3 vario, ale wypadałoby już odstawić go na emeryturę, bo nieco się sypie. Stanąłem przed wyborem, jaki pług zakupić do nowego cięgnika - 3 czy 4 skiby. Doszedłem do wniosku, że 4 to jednak za dużo mimo, że udźwig podnośnika bliski 6 tonom bez problemu poradzi sobie z jego podniesieniem. Trzeba wziąć jednak pod uwagę z jaką rzeczywistą masą ma się do czynienia. Pług 4 skibowy ze zmienną szerokością pracy (w tym także minimum 50 cm) ma masę około 1600 kg. Długość takiego pługa to 4 metry (około, ale tyle przyjmijmy), a środek ciężkości takiego pługa znajduje się mniej więcej w połowie tej długości. To wszystko powoduje, że pług działa na ramiona podnośnika siłą około trzy razy większą niż jego masa (czyli 4800 kg). To już wymaga zastosowania obciążników na przód żeby móc się poruszać bez utraty przyczepności przednich kół. A teraz, dla porównania, 3 skibowy pług o masie około 1200 kg wywiera nacisk na podnośnik około 1,5 raza większy, czyli około 3000 kg (jest o mniej więcej metr krótszy). To powoduje, że można już operować bez obciążników. W moim przypadku odchodzi koszt ich zakupu, bo zamiast obciążników wystarczy sam TUZ (waży jakieś 150 -200 kg). Druga sprawa to wykorzystanie pługa 4 skibowego. Przy około 100 KM mocy nie ma mowy o wykorzystaniu pełnych jego możliwości. W zasadzie nigdy nie wykorzystasz jego maksymalnej szerokości (2 metry) no chyba, że w podorywce, ale kto to robi. Tak więc rozstawisz go najczęściej na jakieś 4x40 cm i osiągniesz szerokość 160 cm. Według mnie maksymalną dla tej mocy. Owszem, da się więcej i ciągnik to pociągnie, ale odbędzie się to kosztem prędkości i dużego obciążenia silnika. W przypadku pługa 3 skibowego możesz wykorzystać rozstaw 3x50 cm i osiągniesz 150 cm. Praktycznie tyle samo co 4 skibowym. Ale do tego dojdzie jeszcze jeden element - skutek praw fizyki. Pomińmy tę różnicę 10 cm w szerokości pracy. Będziesz przewalał mniej więcej tyle samo gleby przy użyciu 3 i 4 elementów roboczych, z których każdy ma taki sam kształt i powierzchnię. Właśnie z praw fizyki wynika, że opór ziemi przesuwającej się po 3 powierzchniach będzie mniejszy niż po 4. Więc 4-ka będzie stawiać większy opór niż 3-ka. Więc to podważa sens użycia 4-ki. Ja wiem, że jest jeszcze pytanie - A co jak będzie większy koń? A to trzeba kupić 3+ i w razie czego dołożyć jedną skibę. Bo moim zdaniem kupowanie narzędzia na granicy wydajności ciągnika to proszenie się o kłopoty techniczne ciągnika i większe koszty eksploatacji. Ja tego właśnie doświadczyłem - za duże maszyny do za małego ciągnika i po 2000 mth są problemy z podnośnikiem. Tak więc, moim zdaniem, rozsądek powinien zwyciężyć nad chęcią pokazania, że mój sprzęt targa 4-kę i "daje radę, nic się dzieje". Mówiąc nieco żartobliwie - ja też chlałem wódę latami i nic. Nawet mnie łeb nie bolał. Aż w końcu coś we mnie jebło i teraz jem głównie kaszki czekając na przeszczep.
-
O, sprytne. Tam u góry jest łożysko? Jeśli tak, to to musi być bardzo czułe na wszelkie wahania ramy opryskiwacza. To też jest sposób na kompensację zmiany położenia punktu mocowania belki do ramy w przypadku napotkania dołka (rama leci w jedną stronę, a zawieszenie belki dzięki bezwładności przesuwa w drugą). Moim skromnym zdaniem systemy z ruchliwym punktem mocowania belki do ramy powinny działać najlepiej. Jedno mnie ciekawi - czy ten wygięty element (pewnie ceownik), po którym porusza się łożysko to jest wycinek koła czy elipsy (albo czegoś podobnego)?
-
Przepraszam Cię @stempos1980 , trochę się pośmiałem bo stwierdzenie "2006r który ma 65 tys przebiegu i auto ciągle jest w ruchu" nieco paradoksalnie zabrzmiało. To daje jakieś 380 km miesięcznie. Więc raczej stoi, a nie jest w ruchu. Ale oczywiście rozumiem ten skrót myślowy. 🙂 Pisałem wcześniej, że jeżdżę i szukam czegoś na 4 kołach. Znalazłem i kupiłem. Teraz, jak pewnie wielu z nas, będę jakiś czas chodził z duszą na ramieniu, czy coś nie wylezie i mnie nie wkur..i. Taki to urok kupowania używek. I z miejsca robię i gromadzę dokumentację żeby potem mieć udokumentowaną historię pojazdu (przynajmniej w kraju).
-
Tak @sebe1033, wypowiedzi z mojej strony są w granicach przyzwoitości. Wyrażają moje emocje lecz nikogo nie obrażają. @Henius91 Twoje kolejne wypowiedzi przeczą jedna drugiej. Na dodatek w ogóle nie wiesz co ja napisałem. A stwierdzenia, że "ten z filmiku to nie jest pełnoprawny trapez" oraz "siłownik w tym Jar-mecie jest w stanie korygować środek ciężkości belki" są boskie. Nie mamy dalej o czym dyskutować.
-
Jestem niekonsekwentny. Miałem nie przedzierać się przez meandry Waszych umysłów, a tymczasem to robię. @sebe1033 człowieku, gdzie ja się wywyższam, dlaczego miałbym się dopiero nauczyć, że ktoś inny nie zawsze jest głupszy i z czego wnioskujesz, że jesteście moimi wrogami? Czy powiesz to samo wobec wszystkich innych użytkowników tego forum, którzy opisują swoją wiedzę i nie zgadzają się z innymi, że się wywyższają, uważają innych za głupków i traktują jak wrogów? Proszę, nie przeginaj. Przez wiele lat nauczyłem się, że mocne słowa i porównania dużo silniej zapadają w pamięć niż nudne, monotonne ględzenie. Tak, bardzo często używam mocnych słów. Rozumiem, że Ty stronisz od tego, nie oglądasz np: filmów gdzie padają mocne słowa, nie czytasz treści, które je zawierają. OK, w bezpośrednich odniesieniach do Twoich postów nie będę ich używał. @Henius91 bezpośrednio pod postem kolegi @sebe1033 odniosłeś się do jego wypowiedzi potwierdzająco. Teraz sobie wyobraź taką sytuację np: przy stole z piwem. Ty nie znasz mnie i @sebe1033. Rozmawiamy we trzech, "sebe" Ciebie obraża, a ja mówię "No". Jak myślisz, uraziłoby Cię to tak samo jak słowa "sebe"? Żeby tego uniknąć powinienem powiedzieć "No, ale nie uważam, że jesteś impotentem". Świetnie, że pokazałeś ten filmik. Na nim system mocowania belki jest jednopunktowy (wahadło) z siłownikiem poziomowania z tym, że samo zawiesie jest dzielone. To powoduje, że siłownikiem można niejako (sztucznie) zmieniać w pewnych granicach punkt, w którym zawiesie zamocowane jest do ramy opryskiwacza. To kompensuje zmianę położenia punktu zawieszenia belki gdy ciągnik wpada jednym kołem do dołka (opisałem to wcześniej - jak ciągnik się przechyla to rama opryskiwacza też, a wraz z nią punkt mocowania belki, a sama belka reaguje siłą bezwładności). Widać sprężyny układu stabilizacji położenia belki i doskonale widać, że ten system nie zmienia środka ciężkości belki. Belka ma ciągle taki sam punkt ciężkości, a jedynie siłownik ciągnie za ramę belki w jedną lub drugą stronę. Faktyczną zmianę środka ciężkości belki widać choćby przy jej rozkładaniu i składaniu z jednej strony. Zmienia się jej kąt w stosunku do ramy i wtedy siłownik ma za zadanie to skompensować. To jest podobny system jak w Biardzkim z tym, że w nim zawiesie nie jest dzielone i zastosowanie w nim siłownika wymagało dołożenia tego ramienia ze sprężynami (zdjęcie jest wcześniej) żeby belka nie była mocowana na sztywno do siłownika pozbawiając ją całkowicie swobody wahania. Ten system na filmie ma tę zaletę, że belka mimo siłownika i sprężyn dalej ma pewną swobodę wahania na tym krótkim zawiesiu. Można więc powiedzieć, że ten system ma cały czas "trzy stopnie swobody" albo jak kto woli 'trzy osie obrotu" - punkt mocowania zawiesia do ramy, punkt połączenia dzielonego zawiesia i punkt mocowania zawiesia do belki. W Biardzkim z siłownikiem poziomowania jest tylko dwa.
-
Naucz się odróżniać niepersonalne porównania (nawet jeśli są ostre) od bezpośredniego poniżania i obrażania. Mówiąc bardziej prosto - ja nie powiedziałem, że Ty walisz konia. Ja tego porównania użyłem do podkreślenia, że amortyzacja jest albo jej nie ma tak, jak jest porządne dymanko albo solowa zabawa nie mająca z dymankiem nic wspólnego, choć efekt obu tych wydarzeń jest bardzo podobny. Tak samo z drugim porównaniem - czy ja mówiłem o Twoim "bara, bara". Bo wyraźnie opowiedziałem kawał, który miał zobrazować jaka jest różnica pomiędzy wyobrażeniem, a stanem faktycznym, co miało pomóc w zrozumieniu dlaczego jednolite rozpoznanie i zrozumienie sytuacji jest w dyskusji potrzebne. Tymczasem ja przeczytałem nagle, że to JA (personalnie) mam coś amputowane (nietrudno domyślić się, że jaja) lub jestem impotentem. Dla mężczyzny to obraza, nie sądzisz? A Ty nagle twierdzisz, że się pogubiłeś i nie wiesz o co chodzi. Więc mam kolejną propozycję: jeśli nie rozumiesz co napisałeś, to się nie wypowiadaj.
-
Już Wam powiedziałem co musicie zrobić jeśli chcecie dalej kontynuować ze mną dyskusję. Ustalcie definicje tego, o czym dyskutujemy. Jeden ubzdurał sobie, że ja czegoś nie rozróżniam (ba, nawet twierdzę że trapez=jednopunkt) i z braku argumentów wypalił, że niby coś mi amputowano albo jestem impotent. Drugi, też sobie ubzdurał, że ja w swoim Biardzkim mam trapez i zaczął opowiadać, że coś tam zacznie się wahać jak coś tam od belki poodpinam. Teraz obaj zaczynają się wspierać. Ja pierdzielę ... towarzystwo wzajemnej adoracji. Nie mam ochoty przedzierać się przez meandry Waszych umysłów, a ponieważ zaczynacie robić osobiste wycieczki pod moim adresem i mnie obrażać, to przestaje mnie to bawić. Doszło nawet do tego, że ponieważ nie obraziłem żadnego z Was, to zasugerowano, że "próbuję udawać dyplomatę i uważam innych za głupich". Mam więc propozycję: oddaję Wam pole, piszcie co chcecie bo wiecie lepiej co ja myślę, mówię, robię i kim jestem.
-
@sebe1033 nie siedzę w Twojej głowie i nie wiem co Ty rozumiesz z tego co ja piszę. Jeśli wymieniam dwa systemy zawieszenia to znaczy, że je odróżniam. Coś Ty się czepił tych 4 punktów obrotu? Człowieku, jeśli tak, to zawieszenie takie jak w Biardzkim ma 3 punkty obrotu. I te dwa punkty nie przesuną się w bok? Przesuną. I w tym systemie belka nie podniesie jednego końca co ma zaryć w glebie. Ależ oczywiście że podniesie. Przestań pierdzielić farmazony, bo nie tu jest problem. Zwracam uwagę, że zarówno system jednopunktowy jak i trapez nie rozwiązuje problemu. Więc co Ty mi tu inputujesz? Opowiadasz o jakimś wahadełku i to ma być coś a'la amortyzacja. Gościu, walenie konia to nie jest a'la porządne dymanko. Więc albo coś jest amortyzatorem albo nim nie jest. I zapewniam Cię, że ja wiele rzeczy rozumiem bardziej niż Ci się wydaje. @Henius91 wtrąciłeś się do rozmowy i od razu chcesz się pokłócić? Jeśli uważasz się za głupiego to mnie nic do tego. Ja nawet nie wiedziałem, że istniejesz. I na dodatek chłopie walisz tekst, że ja twierdzę, że Biardzki ma zawieszenie trapezowe. No kur..wa przecież napisałem, że mam Biardzkiego i widzę co tam jest. Czy Ty umiesz czytać? Czy po prostu coś Ci się nie spodobało i postanowiłeś wypluć swoją frustrację? Dalsze Twoje opisy są sprzeczne z opinią poprzedników. Piszesz, że "wahadło nie potrzebuje hydrauliki do stabilizacji", a "wjeżdżając w dziurę Biardzkim muszę ręcznie korygować położenie belki". No jasne, wcześniej miałem Pilmeta na trapezie i nie widzę żadnej różnicy w zachowaniu belki na dołkach użytkując Biardzkiego. Chłopaki, może weźcie siądźcie gdzieś na boku i ustalcie, o czym my w ogóle rozmawiamy. O stabilizacji, poziomowaniu, a'la amortyzacji, wahadle, huśtawce, zablokowanej belce lub jej siłowniku i tym podobnych określeniach. Bez tego ta dyskusja będzie bezcelowa. Precyzja określeń, ich definicja jest niezbędna żeby było wiadomo każdemu, o czym mowa. W przeciwnym wypadku wyobrażenia zdominują obraz rzeczywistości jak w tym kawale, w którym koleś umówił się z laską na "bara bara". Gdy tego kolesia odwiedza kolega widzi pokój cały w spermie. Więc pyta: No ty wyglądasz nieźle, ale co z dziewczyną? A koleś na to: Nie przyszła.
-
Cudowne są takie dyskusje. Mylisz się @sebe1033, że ja się mylę ponieważ nigdzie nie stwierdziłem że trapez i jednopunkt to samo. Stwierdziłem wręcz przeciwnie. Czy możesz mi powiedzieć w jaki sposób trapez (czysty) amortyzuje, a jednopunkt (czysty) nie amortyzuje pomijając oczywiście naturalną zdolność każdego układu do wygaszania ruchu. @griga dzięki. Widać tylko mały fragment ale chyba domyślam się zasady działania. Ale jakbyś przy jakiejś okazji cyknął fotkę z większej perspektywy byłoby super.
-
-
Zwykle się nie czepiam, ale gość zarzucił mi "mieszanie" samemu będąc kompletnie niekonsekwentny w rozumowaniu. Żeby było jasne - ja nie bronię Biardzkiego tylko rozumiem co zrobili. Nawet te dwie sprężyny na sztywno zamocowane do tłoka siłownika, a ruchliwie do ramy belki, spełniają swoje zadanie (o tyle o ile) bo stabilna pozycja takiego układu jest wtedy, gdy obie sprężyny są tak samo ściśnięte (lub wolne). Jeśli belka wychyla się w jedną stronę, wówczas jedna ze sprężyn jest ściskana, a druga luzowana. Układ sam dąży do powrotu do równowagi. Więc to co ten kolega zrobił (ścisnął je bardziej) było oznaką niezrozumienia jak to działa. Im bardziej ściśnięte obie sprężyny, tym bardziej mocowanie wahliwe belki zbliża się do mocowania sztywnego. A to nie o to (chyba) mu chodziło. Gdyby, na przykład, zmienić sprężyny na słabsze układ działałby bardziej miękko. Ale to oznaczałoby większe wychylenie belki w razie nierówności. Lepsza byłaby "sprężyna progresywna", na przykład dwie, jedna w drugiej (jedna krótsza), co dawałoby większą siłę w razie większych wychyleń. Idealny system w zasadzie nie istnieje. Trzeba by zastosować system pomiaru odległości końców belki od podłoża i oczywiście z systemem hydraulicznych (albo jakimś innym) pozwalającym na dość szybkie korygowanie położenia belki. Tak przy okazji - zwróć uwagę, że system mocowania belki idealnie odporny na zmianę położenia ciągnika na polu byłby wtedy, gdyby belka była zawieszona w jednym punkcie i to na łożysku możliwie daleko od poziomu belki. Wówczas zachowywałaby się jak wahadło. W taki sposób zmiana kąta punktu zamocowania praktycznie w ogóle nie wpływałoby na położenie belki. Ale tu pojawia się kilka problemów. Pierwszy zdawałoby się najprostszy - belka musiałaby być zawsze idealnie wyważona. Drugi bardzie skomplikowany - bo jak ciągnik wjeżdża w bruzdę to zmienia się nie tylko kąt pomiędzy belką a ramą opryskiwacza. Zmienia się też położenie punktu zaczepienia belki. Jak ciągnik wpada w bruzdę lewym kołem przechyla się i rama opryskiwacza wędruje w lewo i lekko w dół, a wraz z nią punkt mocowania belki. Belka siłą bezwładności chce zostać w tym samym miejscu więc chwilę "się zastanawia" po czym najpierw nurkuje w lewą stroną, a potem gwałtownie odbija w przeciwną stronę gdy ciągnik wyjeżdża z dołka i rama wraz z punktem mocowania wraca do poprzedniego położenia. Trzeci problem to właściwie pytanie - na ile swobody pozostawić belce? Jak dużo, to nie ma siły żeby nie ryła co chwilę w ziemi. Można by się przed tym uchronić podnosząc belkę wyżej. Jeśli mało (wręcz na sztywno), to w końcu coś "puści" bo siły bezwładności przy 24 metrowej belce są potężne. To może zmniejszyć prędkość pryskania albo wyrównać pole .... no i dlatego nie ma idealnego rozwiązania żadnego problemu. Choć podobno jeden został rozwiązany, mianowicie problemy małżeńskie. Rozwiązanie - nie żenić się.
-
Szanowny Kolego, zanim mnie skrytykujesz przeczytaj uważnie co napisałem, potem siądź, posprawdzaj parę rzeczy i dopiero zarzucaj mi "mieszanie i to straszne". Ponieważ to niestety Ty mieszasz, więc sprostuje. Napisałem o systemie wahliwym i (często stosowanym) systemie trapezowym jako jego odmianą. Potrenuj trochę wyobraźnię. Jeśli narysujesz sobie trapez to jego punktami mocowania może być połączenie krawędzi górnej i obu boków. Te punkty mocuje się do stałej konstrukcji opryskiwacza. Zaś punkty połączenia dolnej krawędzi i boków takiego trapeza są mocowane do belki opryskiwacza. Taka figura i tak połączona jest wahliwa. Ale jeśli przedłużysz obie krawędzie boczne narysowanego trapezu, to przetną się one w jednym punkcie powyżej jego górnej krawędzi. To będzie pojedynczy punkt mocowania przytwierdzony do stałej konstrukcji opryskiwacza. Dolne punkty mocowania będą takie same jak w poprzedniej wersji. Taka figura i jej połączenie również jest wahliwa. Czym się oba te systemy różnią? Z punktu widzenia zawieszenia belki prawie niczym, bo chodzi o to żeby belka mogła się wahać. Zwracam uwagę, że konstrukcja stała opryskiwacza (rama) jest bryłą sztywna. Ale belka opryskiwacza to też jest konstrukcja SZTYWNA i porusza się tylko w jednej płaszczyźnie wobec ramy. Dlatego napisałem o "konstrukcji wahliwej". I jeszcze jedno - oba rodzaje zawieszeń (trapezowe i jednopunktowe) stosuje się po to, żeby belka przy wahaniu się nie była zawsze poziomo (wobec ramy opryskiwacza. A tak by się działo gdyby zawiesić belkę nie na trapezie, a na równoległoboku. Potem zaczynasz opowiadać niestworzone rzeczy. Zacznijmy od tego czym jest "stabilizacja". To jakieś rozwiązanie, które ma zadanie utrzymać jakiś obiekt (w tym przypadku belkę opryskiwacza) w maksymalnie stabilnej pozycji. W KAŻDYM OPRYSKIWACZU TAKI SYSTEM JEST. Najprostszy to właśnie wahliwe mocowanie belki, które w sytuacji zmiany położenia ciągnika i zamocowanego na nim opryskiwacza ma (dzięki sile bezwładności i grawitacji) umożliwić belce pozostanie w pozycji w jakiej była. Problem jest jednak taki, że ta belka musi w końcu przyjąć pozycję poziomą. Ale poziomą w stosunku do siły grawitacji Ziemi (planety), a nie poziomo wobec gruntu, ramy opryskiwacza lub ciągnika. Więc tak zawieszona belka ma tendencje do kołysania się ze względu na normalne prawa fizyki (bezwładność, akcja-reakcja, grawitacja, wahadlo). Więc stosuje się różne metody tłumienia tego kołysania - najprostsze to jakieś wkładki plastikowe lub inne zapewniające tarcie elementów zawieszenia belki o ramę. Inne rozwiązanie to sprężyny tłumiące kołysanie (tak jest w moim Biardzkim) albo amortyzatory albo co tam sobie ktoś wymyśli, bo bez tego belka zachowywałaby się jak typowe wahadło. Następną nieprawdą jest "Większość opryskiwaczy lepszych marek posiada belkę na trapezie ze stabilizacją i wymuszonym poziomowaniem, gdzie siłownik zmienia tylko i wyłącznie środek ciężkości belki (belka dalej samoczynnie się stabilizuje), a nie jak w biardzkim, jej kąt względem pola". Kurcze, nie wiem od czego zacząć tyle tu błędów. Dobra, najpierw piszesz, że "belka na trapezie ze stabilizacją", a potem nagle, że "belka się sama stabilizuje". No to skoro belka sama się stabilizuje to Biardzki ten system ma. A jeśli, dla odmiany, to trapez stabilizuje belkę, to po co jakiekolwiek dodatkowe systemy stabilizacji. No a na stwierdzenie "gdzie siłownik zmienia tylko i wyłącznie środek ciężkości belki" nie wiem co powiedzieć, bo myślałem, że belka ma niezmienny środek ciężkości. Ten siłownik to wciąga jakiś ciężarek na belkę czy coś, bo się gubię? Ostatnie trzy zdania to zapewne wnioski wyciągnięte z poprzedniego rozumowania. Wychodzi na to, że Biardzki w razie jakiegokolwiek dołka na polu wali belką o ziemię jakby była zawieszona na sztywno, natomiast trapez zapewnia poziomowanie do powierzchni gruntu bo twierdzisz "W zawieszeniu na trapezie, jeśli wjedziesz kołem w bruzdę, to belka dalej utrzymuje się równolegle do powierzchni pola. W biardzkim musisz zrobić to manualnie". Że niby co trzeba robić manualnie? Twoje rozumowanie wygląda tak jakbyś nigdy nie miał opryskiwacza. Jeżeli chciałbyś odpisać proszę dokładnie to przemyśl bo w tej wypowiedzi się nie popisałeś. Następnym razem nie będę tak uprzejmy.
-
Odgrzeję temat, bo sporo tu nieporozumień. Mam Biardzkiego 800L z pełną hydrauliką na belce Calabria Hydro już 5 lat. Na razie bez problemów. Spora część dyskusji dotyczyła poziomowania belki. Prawie wszystkie opryskiwacze ma belkę zawieszoną na jakimś systemie wahliwym (zazwyczaj trapezowym). Takie rozwiązanie jest po to, by belka pod wpływem własnego ciężaru zachowywała poziom. To zawieszenie działa mniej więcej tak, jak zawieszony na sznurku ciężarek - jakbyś nie ustawił punktu zawieszenia sznurka to ciężarek ustawia wraca do pionu. Trochę się ewentualnie pobuja. Sprężyny, które są zawieszeniu trapezowym (takie jak Biardzkim przy siłowniku) mają za zadanie wytłumić to bujanie i nic więcej. Ale ważne jest to, co zawieszenie trapezowe z belką robi - ustawia ją DO PIONU. Czyli jak jedziesz po równym (znaczy poziomym) polu wszystko jest OK. Belka też jest z poziomie. Ale jak jedziesz w poprzek skłonu to belka ustawia się też w poziomie z tym, że do poziomu morza i jedna strona belki ryje w ziemi. Żeby ten problem rozwiązać trzeba wymusić zmianę położenia trapezu przy pomocy siłownika. Dokładając siłownik trzeba jednak założyć sprężyny (albo inny system) umożliwiający swobodny ruch belki. W przeciwnym wypadku belka nie bądzie miała żadnej swobody wychylania i będzie umocowana na sztywno, każdy dołek pod kołem ciągnika będzie powodował jej silne wychylenia. Można powiedzieć więc, że jest to stabilizacja belki. Czym innym jest automatyczne poziomowanie choć ta nazwa jest też niewłaściwa, bo belka nie jest "poziomowana" lecz ustawiana równolegle do gruntu. Alee to jest skomplikowany system wymagający kontrolowania odległości belki od gruntu. Drogie i chyba potrzebne tylko na poligonach 🙂.
-
- 10 komentarzy
-
- massey ferguson
- traktor
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
-
-
Obniżcie trochę temperaturę dyskusji bo źle się to czyta. Dla rozluźnienia mam pytanie. Może ja głupi jestem, ale się zgubiłem. Wychodzi na to, że jak tylko ciągnik gdzieś malowany - to źle. Jak pordzewiały podrapany i pokrzywiony - też źle. Jak był rozbierany albo coś wymieniane - źle - choć należałoby pomyśleć, że to dobrze, bo jak w 15 letnim ciągniku nic nie było robione to znaczy, że za chwilę trzeba coś będzie robić. I teraz sam mam niezły zgryz, bo mam ciągnik z 2008 roku kupiony od Korbanka w 2011 z przebiegiem 360 mth (najpierw był prezentacyjny, a potem latał po placu), a ma teraz 1950 mth i przmierzam się do sprzedania. Była też naprawa półbiegu bo jego przycisk na drążku zmiany biegów był w takim miejscu, że często go naciskałem bezwiednie kolanem, aż w końcu kiedyś ukręciło wałek. I czasem coś prysnąłem farbą (jakiś rdzewiejący błotnik, tylny podnośnik) bo mnie denerwowała wyłażąca rdza. No i co, kto mi teraz uwierzy, że to "oryginalny" przebieg i "oryginalny" stan. Kur...wa za darmo trza go będzie oddać?
