Skocz do zawartości

Pszkot

Members
  • Postów

    736
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Pszkot

  1. Pszkot

    Ferbo GC

    Naćpałeś się czegoś czy takie głupoty na trzeźwo wypisujesz?
  2. Pszkot

    Ferbo GC

    Tak sobie to czytam i myślę, że dużo tu „abstrahowania od układu odniesienia”. Chyba wszyscy się zgodzą, że rolnictwo jest mniejszym lub większym ingerowaniem w naturalne procesy niezależnie od przyjętej metody uprawy – motyką, pługiem, talerzówką, głęboszem siewnikiem dowolnej maści i czymkolwiek innym, o roślinach mniej lub bardziej modyfikowanych i chemii nie wspominając. Przyjmijmy, że mamy naturalne warunki i bytujące w nich rośliny (bez okresowych susz czy monsunów). Obumarłe części roślin trafiają na powierzchnie gleby. Zanim się rozłożą i składniki w nich zawarte trafią do niej z powrotem mija z reguły kilka lat (liście około 2 lata, ale igliwie znacznie dłużej). Wraz z obumarłymi resztkami są też i nasiona. Nie wykiełkują dopóki nie trafią do gleby albo nie zostaną przykryte odpowiednio grubą warstwą resztek. W naturze te wszystkie procesy są wolne. A ludzie zauważyli, że mimo zrycia jakiegoś kawałka lasu przez dziki albo regularnego tratowania jakiejś prerii przez bizony procesy przyspieszają i rośliny mają się lepiej niż gdyby tych „szkód” nie było. Tak jak po pożarze. I sami zaczęli grzebać. Metody strip till lub no till są moim zdaniem nieco bardziej podobne do „natury” niż pług i cała reszta. Ale tylko „nieco”. Spadek plonu w pierwszych latach jej stosowania jest pewnie wynikiem pozostawiania resztek poprzedniego plonu na wierzchu i opóźnienia w trafianiu zawartych tam składników i próchnicy do gleby. Na pewno jednak zmiana sposobu uprawy nie jest dla środowiska obojętna. Nagle zmienią się warunki środowiska, choć nie jest ono co prawda naturalne, musi jakiś czas dostosowywać się do zmiany warunków uprawy. Jest to metoda stosunkowo nowa więc trudno przewidzieć jej dalsze skutki (zmiany w zachwaszczeniu, zmiany w populacji szkodników w glebie i na powierzchni, presja chorób i szkodników w resztkach pożniwnych). Moim zdaniem no till dodatkowo może zwiększyć straty wody w określonych warunkach, uniemożliwia zastosowanie poplonów „na przyoranie” i czasem nie zastąpi pługa. Na pewno jest to metoda wynaleziona po to, by zaoszczędzić czas tak, by jeden rolnik mógł w terminie obsiać jak najwięcej ziemi. Owszem, zaoszczędza to też nakłady, ale parcie do tego, aby środkowy zachód Ameryki czy pola Australii były obrabiane przez najwyżej kilku rolników jest aż nadto widoczne. Ta perspektywa mnie się średnio podoba tym bardziej, że na początku zyski się zwiększą przez spadek kosztów, ale potem "odbiorcy plonów" dojdą do wniosku, że mogą zapłacić mniej i znów trudno się będzie utrzymać. I będziemy siedzieć w mieście, przed blokiem z piwem w ręku, drapać się po d*pie i głupieć z nudów.
  3. Chyba się nie zrozumieliśmy, bo ja jestem dokładnie tego samego zdania. Odniosłem się kolegi @witejus , który najwyraźniej ze mnie zakpił. A ja tylko, chcąc pomóc, zamieściłem w tej dyskusji kopię korespondencji jaką toczyłem z ARiMR i być może odniosło to jakiś skutek.
  4. To znaczy czego nie rozumiesz? Jest cacy, ja jestem winien, ja wdepnąłem, a rolnicy to nie my?
  5. @witejus nie wiem czy to z pewnością ja. Na pewno to wytknąłem ARiMR w korespondencji, że wprowadza rolników w błąd. Jeśli kpisz to mam pytanie: zrobiłeś coś, żeby "osuszyć bagno", w jakie najwyraźniej wszyscy wdepnęliśmy? @dicloduo przy wejściu na stronę ARiMR wyskakiwało okienko z taką informacją. Trzeba je było zamknąć, żeby wejść na stronę. Teraz tego nie ma.
  6. Ale jaja, ze strony ARiMR zniknęło wyskakujące okienko o tym, że wnioski można składać wyłącznie przez Internet. Nie chce być nieskromny ale czyżby JAM TO UCZYNIŁ?
  7. Nikt nie może ponosić skutków niewywiązania się "właściwych organów" z nałożonych na nich obowiązków. Termin składania wniosków upływa 15 maja 2018 roku i jeśli data złożenia wniosku (w przypadku wysłania pocztą liczy się data nadania) nie jest późniejsza, wniosek został złożony terminowo. Przy okazji, jak widać z mnóstwa postów kolegów i koleżanek, problem z eWniosek+ cały czas polega na tym, że co innego się wpisuje, co innego wyświetla (coś tam sobie sumuje) i uprawnione jest domniemanie, że co innego może się zapisać w bazie danych od tego, co wprowadziliśmy do wniosku. Ponieważ nie ma wiarygodnego, weryfikowalnego potwierdzenia złożenia danych (jest tylko informacja, że "złożono") to ARiMR może zarzucić, że nie złożyliśmy wniosku, złożyliśmy niewłaściwy wniosek, wniosek jest błędny, jest pusty albo podaliśmy w nim nieprawdziwe dane więc grozi nam odpowiedzialność karna za składanie fałszywych danych. I teraz się brońcie. Będziecie mieć jakieś dowody?
  8. Kilka dni temu obiecałem, że podzielę się korespondencją z ARiMR w związku z ich usilnym sugerowaniem, że wniosek można wysyłać tylko poprzez eWniosek+. Oto skrócona wersja tej korespondencji: Moje pytanie: Ponieważ na stronie pojawia się komunikat, że składanie wniosków o przyznanie płatności na rok 2018 może odbywać się wyłącznie przez Internet, proszę o wskazanie podstawy prawnej takiego zobowiązania. Odpowiedź ARiMR: Zgodnie z punktem 15 preambuły rozporządzenia (UE) nr 809/2014 „W przypadku wniosku o przyznanie pomocy w ramach systemów pomocy obszarowej lub wniosków o płatność w ramach środków wsparcia obszarowego – beneficjentowi udostępnia się z góry ustalony formularz w formacie elektronicznym oraz odpowiednie materiały graficzne za pośrednictwem oprogramowania opartego na systemie informacji geograficznej (GIS) (zwany dalej „formularzem geoprzestrzennego wniosku o przyznanie pomocy”). Formularze geoprzestrzennego wniosku o przyznanie pomocy przyczynią się do zapobiegania błędom popełnianym przez beneficjentów podczas zgłaszania powierzchni użytków rolnych oraz sprawią, że administracyjne kontrole krzyżowe będą bardziej skuteczne. Ponadto dokładniejsze informacje przestrzenne przekazane za pomocą formularzy geoprzestrzennego wniosku o przyznanie pomocy będą dostarczać bardziej wiarygodnych danych do celów monitorowania i oceny. W związku z tym należy wymagać, aby począwszy od określonego terminu wszystkie takie wnioski o przyznanie pomocy lub wnioski o płatność były składane na elektronicznym formularzu geoprzestrzennego wniosku o przyznanie pomocy. Jednakże w przypadku gdy beneficjenci nie są w stanie skorzystać z tego formularza, właściwy organ powinien zapewnić im alternatywne rozwiązanie, aby umożliwić złożenie wniosku o przyznanie pomocy lub wniosku o płatność. W każdym przypadku właściwy organ powinien zadbać o to, by zadeklarowane obszary były wyrażone w postaci cyfrowej” Mając powyższe na uwadze, od 2018 roku, zgodnie z przepisami Unii Europejskiej, ARiMR wymaga, aby wszystkie wnioski o przyznanie płatności zostały złożone w wersji elektronicznej za pośrednictwem formularza geoprzestrzennego udostępnionego na stronie internetowej ARiMR. A zatem w celu ubiegania się o płatności w ramach systemów wsparcia bezpośredniego na rok 2018 rolnik powinien złożyć wniosek o przyznanie płatności przez Internet za pomocą aplikacji eWniosekPlus (http://www.arimr.gov.pl/dla-beneficjenta/system-teleinformatyczny-arimr-wniosek-przez-internet/ewniosekplus.html). """"""""" a potem jeszcze ble ble bla bla .... i właściwie nie wiadomo czy w końcu ten obowiązek jest, czy go nie ma. Więc moje wyjaśnienie i kolejne pytanie: Zwracam uwagę, że o ile preambuła jest częścią aktu normatywnego, o tyle jej treść nie rodzi skutków prawnych dla beneficjentów. W przytoczonym przez Państwa cytacie występuje co prawda wskazanie, aby wszystkie wnioski były składane z wykorzystaniem formularza geoprzestrzennego, ale by zrozumieć, do kogo odnosi się to wskazanie, należy powołać się na konkretne przepisy rozporządzenia. Przytoczony przez Państwa punkt 15 preambuły wyjaśnia, że wniosek o przyznanie płatności (pomocy) składa się z dwóch elementów: formularza wniosku o przyznanie pomocy oraz z formularza geoprzestrzennego do wniosku. Z zapisu w art.17 ust. 1 wynika zaś, że formularz geoprzestrzenny do wniosku został powołany “W celu identyfikacji wszystkich działek rolnych w gospodarstwie lub gruntów nierolniczych, o których mowa w art. 14 ust. 1 lit. d) i e)”. W celu tej identyfikacji “właściwy organ dostarcza beneficjentowi formularz geoprzestrzenny wniosku o przyznanie pomocy”. Tak więc to nie my, beneficjenci, mamy obowiązek dostarczyć formularz geoprzestrzenny do “właściwego organu”, ale właściwy organ ma go dostarczyć nam. Potwierdza to treść art.17 ust.2 rozporządzenia: “Ust. 1 stosuje się w następujący sposób: a) od roku składania wniosków 2016 – do liczby beneficjentów odpowiadającej liczbie niezbędnej do objęcia co najmniej 25 % całkowitego obszaru zatwierdzonego do celów systemu płatności podstawowej lub systemu jednolitej płatności obszarowej w poprzednim roku; b) od roku składania wniosków 2017 – do liczby beneficjentów odpowiadającej liczbie niezbędnej do objęcia co najmniej 75 % całkowitego obszaru zatwierdzonego do celów systemu płatności podstawowej lub systemu jednolitej płatności obszarowej w poprzednim roku; c) od roku składania wniosków 2018 – do wszystkich beneficjentów.” Wyciągnięcie z powyższego przepisu wniosku, że 100% beneficjentów winno wykorzystać formularz geoprzestrzenny do złożenia wniosku jest bezpodstawne. W żadnym razie ust.1 i ust.2 rozporządzenia nie wskazują, że wniosek o przyznanie pomocy musi być złożony z użyciem formularza geoprzestrzennego (w formie elektronicznej). W preambule (pkt 15) zostałazawarta informacja, że winny być zapewnione alternatywne metody składania wniosków, natomiast w art.17 ust.3 zostało wyraźnie wskazane, że “Jeżeli beneficjent nie jest w stanie złożyć wniosku o przyznanie pomocy lub wniosku o płatność z wykorzystaniem formularza geoprzestrzennego wniosku o przyznanie pomocy, właściwy organ zapewnia beneficjentowi: a) albo niezbędną pomoc techniczną; b) albo z góry ustalone formularze i odpowiednie materiały graficzne w formie papierowej. W tym przypadku właściwy organ przenosi informacje otrzymane od beneficjenta do formularza geoprzestrzennego wniosku o przyznanie pomocy.” W sposób oczywisty oznacza to, że jeśli beneficjent nie jest w stanie posłużyć się formularzem geoprzestrzennym wówczas właściwy organ musi zapewnić beneficjentowi pomoc. Jedną z form tej pomocy jest umożliwienie mu złożenia wniosku w całości w formie papierowej z całkowitym pominięciem formy elektronicznej. Należy zaznaczyć, że określenie “nie jest w stanie” nie wymaga ze strony beneficjenta podawania powodu niemożności skorzystania z formularza geoprzestrzennego jak również powodu nieskorzystania z “pomocy technicznej” zapewnionej przez właściwy organ. Całkowicie zrozumiały i logiczny jest sposób w jaki właściwy organ musi postąpić w przypadku złożenia wniosku w formie papierowej – musi wówczas wprowadzić dane z wniosku papierowego do formularza geoprzestrzennego samodzielnie. W ten sposób właściwy organ zapewnia realizację zalecenia, aby 100% działek rolnych i gruntów nierolniczych była zaewidencjonowana w formie elektronicznej. W związku z powyższym informacja rozpowszechniana przez ARiMR jest oczywistym wprowadzaniem beneficjentów w błąd i narażaniem ich na utratę pomocy (dopłat) jeśli nie będą oni w stanie złożyć wniosku o tę pomoc w formie elektronicznej. Proszę więc o sprostowanie informacji zamieszczonej na stronie internetowej ARiMR. Proszę również o odpowiedź na następujące pytanie: Zamierzam złożyć wniosek o dopłaty bezpośrednie z formie papierowej wysyłając go na adres biura powiatowego ARiMR pocztą za zwrotnym potwierdzeniem odbioru. Czy ARiMR przyjmie tak złożony wniosek?”" Odpowiedź ARiMR: W odpowiedzi na Pana pismo przekazane drogą elektroniczną w dniu 24 marca 2018 r. oraz w nawiązaniu do pisma Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wysłanego w dniu 23.03.2018 r. na Pana skrzynkę elektroniczną w sprawie wskazania podstaw prawnych do obowiązku składania wniosków o przyznanie płatności na rok 2018 wyłącznie przez Internet, uprzejmie informuje, co następuje. Na wstępie należy zauważyć, iż w swoim piśmie odwołuje się Pan przede wszystkim do przepisów rozporządzenia (UE) nr 809/2014 dotyczących składania od 2018 roku wszystkich wniosków o przyznanie płatności w wersji elektronicznej oraz faktu, iż preambuła do przedmiotowego rozporządzenia nie stanowi prawa. Jednakże należy zwrócić uwagę, iż to przepis krajowy nakłada na rolników obowiązek składania wniosków w wersji elektronicznej. Zgodnie z art. 22 ust. 1 ustawy z dnia 5 lutego 2015 r. o płatnościach w ramach systemów wsparcia bezpośredniego (Dz. U. poz. 278, z późn. zm.), zmieniony ustawą z dnia 10 stycznia 2018 r. o zmianie ustawy o płatnościach w ramach systemów wsparcia bezpośredniego oraz niektórych ustaw (Dz. U. poz. 311) „wniosek o przyznanie płatności bezpośrednich i płatności niezwiązanej do tytoniu, wniosek o wypłatę tych płatności, deklarację, o której mowa w art. 18 rozporządzenia nr 809/2014, z uwzględnieniem art. 17 ust. 3 lit. b rozporządzenia nr 809/2014, składa się za pomocą formularza udostępnionego na stronie internetowej Agencji”. Odnosząc się natomiast do art. 17 rozporządzenia (UE) nr 809/2014 należy wskazać, co następuje. Zgodnie z ustępem 1 ww. przepisu „W celu identyfikacji wszystkich działek rolnych w gospodarstwie lub gruntów nierolniczych (…) właściwy organ dostarcza beneficjentowi formularz geoprzestrzenny wniosku o przyznanie pomocy”. Ustęp 2 wskazuje, iż organ powinien dostarczyć formularz geoprzestrzenny do wszystkich beneficjentów. Powyższe przepisy zostały wdrożone przez ARiMR – w 2018 roku wszyscy rolnicy, którzy ubiegali się o płatności w 2017 roku, mają dane z tych wniosków dostępne w formularzu geoprzestrzennym, które mogą zmodyfikować i wysłać w ramach ubiegania się o płatności na rok 2018. Zgodnie z ustępem 3 ww. rozporządzenia UE „Jeżeli beneficjent nie jest w stanie złożyć wniosku o przyznanie pomocy lub wniosku o płatność z wykorzystaniem formularza geoprzestrzennego wniosku o przyznanie pomocy, właściwy organ zapewnia beneficjentowi: a) albo niezbędną pomoc techniczną; b) albo z góry ustalone formularze i odpowiednie materiały graficzne w formie papierowej. W tym przypadku właściwy organ przenosi informacje otrzymane od beneficjenta do formularza geoprzestrzennego wniosku o przyznanie pomocy:. Powyższy przepis również znalazł odzwierciedlenie w działalności ARiMR – Agencja zapewniła pomoc techniczną przy wypełnianiu wniosków za pomocą formularza geoprzestrzennego a także wysłała do wszystkich rolników, którzy ubiegali się w 2017 roku o płatności, wstępnie wypełnione wnioski (wnioski spersonalizowane) niezależnie od tego czy rolnik jest w stanie złożyć wniosek za pośrednictwem Internetu czy nie. Reasumując należy podkreślić, iż to przepis krajowy (art. 22 ust. 1 ustawy o płatnościach w ramach systemów wsparcia bezpośredniego) nakłada na rolników obowiązek składania wniosków przez Internet. ARiMR przyjmie każdy papierowy wniosek o przyznanie płatności tak jak każdy inny dokument składany przez beneficjenta i będzie on w odpowiedni sposób procedowany. Rolnik przy składaniu wniosku w wersji papierowej powinien pamiętać, aby dołączyć przynajmniej jedno z dwóch oświadczeń, o których mowa w § 14a rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 12 marca 2015 r. w sprawie szczegółowych wymagań, jakie powinny spełniać wnioski w sprawach dotyczących płatności w ramach systemów wsparcia bezpośredniego (Dz. U. poz. 352, z późn. zm.). ----------------------------------------------------------- Jak widać można bez końca toczyć dyskusje z urzędnikami. Przypomina to rozmowę gęsi z prosięciem. Państwo ARiMR zapominają jednak, że normy polskie powinny być zgodne z unijnymi, a nie odwrotnie. Nie rozumieją również (mimo zwrócenia im na to uwagi), że czym innym jest wniosek, a czym innym formularz do wniosku. Najistotniejsze są dwa ostatnie akapity. Każdy wniosek wyciągnie sobie sam. Ja, jeśli do połowy maja aplikacja eWniosek+ nie będzie działała bezbłędnie i nie będzie posiadała możliwości zweryfikowania, czy wniosek został przyjęty w takiej formie jak został przeze mnie wypełniony, wysyłam wniosek pocztą.
  9. Pszkot

    Omacnica prosowianka

    Jeśli chodzi o bronowanie ozimin to ja jeszcze byłem uczony robić ten zabieg. Trzeba tylko dodać, że wiele lat temu zupełnie inaczej wyglądał płodozmian. Było w nim (na moim terenie) zawsze miejsce dla, między innymi, okopowych (ziemniaki, buraki). Zostawiały one dobre stanowisko i to po nich siało się oziminy, a u mnie była to właściwie tylko pszenica (Jęczmień zbyt często wymarzał, żyto wylegało, a pszenżyta nikt nie znał). Tak więc siew nie wypadał w terminach optymalnych i pszenica jesienią słabo się rozkrzewiała. Na wiosnę robiło się więc bronowanko. I tak jak koledzy piszą, dla pszenicy jednym z jej celów było właśnie pobudzenie do krzewienia. Ale nie tylko. Chodziło też o zniszczenie chwastów choć zwykłą broną ten zabieg miał słaby efekt odchwaszczający. Trzeba było mieć bronę chwastownik bo ona robiła to całkiem nieźle i często zabieg nią się powtarzało. Trzeba też pamiętać, że wtedy trochę inaczej wyglądała sprawa chwastów uciążliwych. Miotły prawie się nie spotykało. Więcej było dwuliściennych,których siewki są delikatne i słabo ukorzenione i dużą ich liczbę brona chwastownik niszczyła. Bronowanie miało też na celu wzruszenie wierzchniej warstwy gleby, przerwanie parowania (a więc zatrzymanie wody w glebie) i spowodowanie szybszego jej ogrzania. Był też jeszcze jeden cel - wyrównanie kretowisk. Dziś nam to zwisa bo kosi się wysoko i kombajnem. Ale kiedyś kosiło się nisko i kosą, kosiarką lub czasami snopowiązałką, bo potrzebna była słoma do ścielenia. Kretowiska potrafiły dać ostro w du..pę maszynie albo kosie i kosiarzowi.
  10. Pszkot

    Omacnica prosowianka

    Kolega @kb4512 poruszył kolejny ciekawy temat udowadniający, że niewiele wiemy o działaniu mechanizmów genetycznych. Wiele lat temu dyskutowaliśmy na temat tego, dlaczego roślina nierównomiernie, niejednakowo reaguje na różne czynniki wzrostu. Dlaczego wzrost nawożenia o pierwsze 100 kg wywołuje wzrost plonu o np: 100%, a w reakcji na kolejne 100 kg plon rośnie już tylko 30%. Jasne, ujęte to zostało w "prawo malejących efektów ekonomicznych nawożenia". Ale nie chodzi o skutek, lecz o przyczynę. Pewien mądry człowiek wysnuł przypuszczenie, że to wpływ czynników z jakimi rośliny miały do czynienia w toku ewolucji. Warunki nie zawsze sprzyjały rozwojowi (okresowe susze, zimna, wysokie temperatury, presja innych roślin, ubogie środowisko) więc jeśli warunki nagle okazywały się sprzyjające (np: popadało albo walnął kupę jakiś zwierzak) to gwałtownie rosły by maksymalnie wykorzystać nadarzającą się okazję. I ten pośpiech gdzieś im w genach został (obserwuje się go i dziś np na terenach okresowych opadów przeplatających się z suszami). To trochę podobne do zachowania psa spuszczonego z łańcucha. Najpierw szaleje, a potem mu wolność powszednieje. A mnie zadziwia, że najwyższe plony pszenicy osiąga się niezmiennie w Irlandii. Tam przecież albo pada, albo jest mgła. Inny przykład to wpływ roślin na inne rośliny. Przy jednych roślina rośnie słabo, przy innych lepiej niż gdy jest "samotna". Oczywiście pomijam tu rośliny wydzielające jakieś toksyny, azot lub są symbiontami albo pasożytami. Przecież każda roślina konkuruje o te same składniki pokarmowe i wodę. Walczy też o światło. A może po prostu, jak ludzie, jedne się lubią, a inne nie. I znowu mądry człowiek zauważył, że "lubienie się" może być wynikiem życia (cyklu rozwojowego) na jednej roślinie organizmu, który jest wrogiem szkodnika drugiej rośliny i vice versa. Gdy się "nie lubią" być może "pomagają" szkodnikom swojego sąsiada? A może mechanizm jest inny i jedna roślina usuwa z gleby czynnik, którego druga nie lubi. Jeśli mnie pamięć nie myli to któraś roślina gromadzi złoto z zupełnie nieuzasadnionych powodów (do niczego go nie używa). Więc po co? Ale ponieważ niewiele wiemy, to jest to głupie pytanie.
  11. Pszkot

    Omacnica prosowianka

    Któryś z kolegów wcześniej wskazał, że byle jakim sprzętem pryskać się nie da, bo kukurydza wysoka. Inny zaś prosił o pomoc we wskazaniu metody zwalczania. Z tych uwag można wyciągnąć wniosek, że dostępna chemia działa słabo i trudno ją aplikować. Jeśli tak, to podraża to ochronę chemiczną. Ten wniosek jest prawdziwy?
  12. Pszkot

    Omacnica prosowianka

    Ten temat to już chyba gdzieś był wałkowany. To jest rodzaj błędnego koła. Zasoby ziemi są ograniczone. Krowę da się wyżywić na 1 ha (nie czepiać się) ale nie da się wyżywić 4-ch. Tak samo nie da się wyżywić 20 mld ludzi na ziemi nie niszcząc jej. Coś powinno być powstrzymane. Moim zdaniem rozród ludzi. Temu przeciwne są koncerny którym potrzebni są nowi nabywcy dóbr wszelakich. O tym, że coś się wyczerpie nikt nie myśli. Wracając do kruszynka - na czym polega różnica w trafieniu w optymalny termin kruszynkiem i chemią? Jak jest skuteczność kruszynka? No i jak ma się cena 150/ha za kruszynka do ceny chemii?
  13. Pszkot

    Omacnica prosowianka

    No dobra, a ta metoda jest dostępna w Polsce? Skuteczna? Ktoś stosował? Jak się mają koszty w porównaniu do zwalczania chemicznego? Teraz sam jestem ciekaw. Tak na marginesie to jestem agroekologiem.
  14. Pszkot

    Omacnica prosowianka

    To w pewnym sensie jest rozwiązanie,które zaproponował @konteno . W takim, że prawdopodobnie brakuje w środowisku naturalnego wroga (wrogów) tego szkodnika. To, że wrony (i generalnie ptactwo) znika z pól widać od dawna. Ale może też środki chemiczne przetrzebiły owadzich wrogów omacnicy, bo nie nabyły jeszcze odporności na chemię? Zdaje się, że gdzieś czytałem/oglądałem o metodzie hodowli naturalnego wroga omacnicy i wypuszczaniu go na plantację kukurydzy w momencie składania jaj. Ale niewiele z tego pamiętam. Szukajcie.
  15. Pszkot

    Omacnica prosowianka

    Dzięki @tommmek ale to zbyt daleko idąca pochwała. Orientuje się w jakimś wycinku wiedzy. Nie uprawiam kukurydzy więc nie mam doświadczenia.
  16. Pszkot

    Omacnica prosowianka

    @Henius91 ok. Nie odważyłbym się tak powiedzieć bo nigdy nie natknąłem się na wyniki takich badań na ludziach. Dla mnie niejasność punktu pierwszego polega na tym, że nie mamy na razie (i pewnie jeszcze długo) metod na zbadanie w jaki sposób kilka miliardów sekwencji nukleotydów w DNA (około 20 tyś.genów) współdziała ze sobą. Jeśli ktoś wycina z jednego organizmu kawałek kodu (gen) i wstawia go do innego organizmu i twierdzi, że dokładnie wie co zrobił (w sensie skutków) to łże. Zaczyna się od tego, że wstawiony gen nie jest w swoim naturalnym miejscu. Taki przykład: rośliny polskie też mają mechanizmy obrony przed szkodnikami - wytwarzają repelenty, narośla na korze lub liściach itd. Ale "wiedzą" kiedy to zrobić (co ją zaatakowało), w jakim miejscu, w jakim kierunku, jak dużo, jak długo itp itd. To jest cały niezwykle złożony mechanizm biochemiczny, w którym bierze udział prawdopodobnie wiele genów. Do tego dochodzi też problem samego położenia genu. Czy zmiana położenia genu lub jego sąsiedztwa ma wpływ i jeśli tak to jaki? Na to wszystko nie ma odpowiedzi. Mimo jej braku uważam, że wypuszczenie takiego Gina z butelki jest niebezpieczne. Nie ma bowiem możliwości cofnięcia zmian. Na nikogo nie naciskam, każdy może wierzyć choćby w krasnoludki. Ja jedynie opieram się na wiedzy i argumentuję. Jak ktoś chce obalić te argumenty (naprawdę zachęcam) proszę o wytknięcie mi błędów.
  17. Pszkot

    Omacnica prosowianka

    @Bartek933 przepraszam, ale rozmowa z Tobą zaczyna przypominać rozmowę z dzieckiem: GMO jest dobre i tanie, bo jest tanie i dobre. Uważasz, że coś tam się może krzyżować ,ale to najwyżej mamy tylko odpornego chwasta. Kukurydza nie ma się z czym krzyżować? A z odmianami pozbawionymi modyfikacji nie może? To jest zagrożenie dla istnienia naturalnego gatunku. A co ma z dyskusją wspólnego jakieś inne "żarłoczne zagrożenie"? Jaka jest różnica między "modyfikowaniem" a "indukowaniem mutacji". Obie metody to sztuczna ingerencja w układ genetyczny. Inżynierowie to wiedzą jedynie czego użyli, o tym co zmodyfikowali (jakie biochemiczne mechanizmy) nie mają zielonego pojęcia. Wiedzą po prostu jaka sekwencja DNA koduje substancję, która jest im potrzebna. Wycinają ten kawałek kodu i wklejają go w jakieś, wydaje im się "właściwe", miejsce drugiego, innego DNA. Poznanie czy i jakie skutki uboczne to wywołuje jest już za drogie. Jakie masz dowody na to, że "nie ma szans żeby gmo w jakimś kolwiek stopniu wpływała na kosnumenta"? Są już badania na organizmach innych niż ludzki potwierdzające, że GMO ma na nie wpływ. Żaden człowiek nie zechciał się poddać takim badaniom, więc proponuję byś był ochotnikiem. Co do bezpieczeństwa glifosatu przeczysz wielu badaniom i decyzjom o zabronieniu stosowania tego środka, bo uznano go za rakotwórczy. Ręce opadają. Najgorsze, że myślący w ten sposób uważają, że jak się ujawnią problemy ze skutkami wprowadzenia GMO, to się GMO wycofa. A najgłośniej będą wtedy wrzeszczeć o odszkodowania ci, którzy to wprowadzenie gorąco popierali.
  18. Pszkot

    Omacnica prosowianka

    @Henius91 nie bardzo rozumiem, z której części moich wypowiedzi wywodzisz wniosek, że to GMO jest przyczyną chorób nowotworowych? Ja twierdzę cztery rzeczy: 1. GMO to bawienie się cechami genetycznymi, których działania nie rozumiemy w pełni. W związku z tym nie jesteśmy w stanie przewidzieć skutków ich przenoszenia. Dostępne badania wykazują, że będziemy mieli z tego poważne problemy (przenoszenie tych cech międzygatunkowo) 2. Co najmniej jeden środek chemiczny (glifosat) w wyniku hodowania roślin GMO jest środkiem masowo stosowanym. Coraz więcej jest dowodów na to, że działa on szkodliwie na środowisko i kancerogennie na człowieka. 3. Modyfikowanie roślin pod konkretny rodzaj patogenu lub szkodnika mija się z celem i w dłuższej perspektywie wpłynie na znaczne zwiększenie kosztów produkcji. Wpłynie na to wykształcenie odporności (znalezienie "obejścia") przez te patogeny lub szkodniki na cechę zmodyfikowanego organizmu. 4. Modyfikowanie organizmów w celu "polepszenia" ich cech to jak lepienie na nowo Frankensteina. Moim zdaniem tylko hodowla wszystkiego poprzez pozytywną selekcję, czyli wybieranie osobników o najlepszych cechach (tak jak, choć dużo wolniej, robi to natura) ma przyszłość jeśli nie chcemy zniszczyć środowiska. Proszę więc o precyzyjnie wyrażanie opinii. Nie same GMO (organizmy modyfikowane genetycznie) są bezpośrednią przyczyną zwiększenia liczby chorób nowotworowych lub innych u człowieka lecz to, co te organizmy i my, ludzie, czynimy w związku z ich istnieniem na nas samych i naszym środowisku. To mniej więcej tak, jak z ropą naftową - jest wytworem natury, ale dopiero zmodyfikowanie jej tak, by była źródłem energii i jej masowe wykorzystywanie wpłynęło na dewastację środowiska naturalnego.
  19. Pszkot

    Omacnica prosowianka

    @Bartek933 jeśli prośbę kierujesz do mnie to proszę wskaż, które ze zdań Cię obraża? Na razie nie widzę też "krzykaczy" jeśli rozumiemy pod tym kogoś, kto używa presji, a nie argumentów. Koszty, zyski, plonowanie to jest to co liczysz dzisiaj. Już opisałem ten sposób myślenia. Pomału pojawiają się informacje (badania), które wskazują istotne zmiany środowiska wynikające ze stosowania tej "małej" ilości środków chemicznych. A tylko parę "zalet" glifosatu: wiesz, że został wynaleziony jako środek do czyszczenia rur? Wiesz, że ma działanie bakteriobójcze i zabija wiele pożytecznych bakterii? Wiesz, że rozkłada się długo i powoduje kumulowanie niektórych metali w glebie? Wiesz, że przenika do wód gruntowych, jezior i oceanów? Wiesz o jego działaniu kancerogennym? Jak mam Cię przekonać, że nie można modyfikować środowiska narzędziami, których działania się nie zna w sytuacji, gdy mimo udowodnionych szkodliwych skutków palenia wielu twierdzi, że "ojciec palił całe życie i umarł ze starości, to znaczy, że to nieprawda". @Henius91 ja rozumiem, że na tym portalu pisanie rzeczy głupich jest popularniejsze niż pisanie rzeczy mądrych, a niektórych wiedza denerwuje. To mi średnio przeszkadza, ale o tym, gdzie mam pójść będę decydował sam. Podałeś argument opisując go tak: " GMO nie wpływa na żadne całe kody genetyczne, nawet tych drobnoustrojów. Zmieniają się jedynie cząsteczki w kodach które w żaden sposób nie zagrażają ludziom czy nawet zwierzętom". To brzmi tak, jakbyś powiedział "nie zmienia się kod programu komputerowego, zmieniają się tylko zera z jedynkami". Rzeczywiście to dobry argument. Popełniasz (i wielu to robi) błąd polegający na tym, że nie doceniamy wpływu środowiska na kod genetyczny organizmu. W przypadku człowieka ten wpływ nie objawi się wciągu jego życia (kod mamy niezmienny od urodzenia do śmierci, dlatego można po nim identyfikować każdego z nas). Czyli przez około 70 lat. Zmiany wystąpią dopiero u naszych dzieci, czyli co około 25 lat. Dlatego człowiek z reguły uważa, że jakiś czynnik jest nieszkodliwy, bo go on nie zabił od razu. Tymczasem np: stopniowo rosną problemy z rozrodem, liczba ciąż powikłanych, żywotność plemników i wiele innych niepożądanych zjawisk. Udowodnienie ich związku z konkretnym czynnikiem jest bardzo trudne albo wręcz niemożliwe, stąd bezkarność wielu koncernów. W przypadku organizmów rozmnażających się błyskawicznie (np bakterie) wpływ czynników widać po bardzo krótkim okresie i bez badań (odporność na antybiotyki). Tymczasem Ty twierdzisz, że zmiany w środowisku w jakim żyje bakteria w przewodzie pokarmowym krowy w ogóle na nią nie wpływają. To ciekawe. To tak jakbyś twierdził, że na człowieka nie wpływa zanieczyszczenie atmosfery albo jakość wody pitnej. Problem polega na tym, że wpływamy na nasze środowisko w sposób tak gwałtowny, że ono nie daje rady przystosowywać się wystarczająco szybko do tych zmian. Jak ktoś uważa, że ten wpływ powinien przyspieszyć, a my będziemy panować nad przystosowywaniem środowiska do tych zmian, to ja mu gratuluję pychy.
  20. Pszkot

    Omacnica prosowianka

    @Bartek933 no ale skoro twierdzisz, że GMO to przyszłość to może jakieś argumenty? Jak już mamy mówić o przyszłości to może lepiej produkować mięso z próbówki (już się to robi)? A rolnicy w odstawkę? Co do Twojej opinii, że "nie ma czegoś takiego jak uodpornienie się chwastów" to są to zwykłe herezje. A skąd się bierze odpoirność tego "jednego osobnika na 1000"? Nie chce tu robić wykładu, ale: w procesie rozmnażania dochodzi do kopiowania DNA. Ten proces nie zawsze przebiega w sposób idealny 1:1. Powstają błędy i jeśli osobnik powstały w ich wyniku przeżywa, to przenosi DNA z "błędem" dalej. Dochodzi wówczas do selekcji - spośród miliardów modyfikacji w określonych warunkach (np: w miejscach pryskanych glifosatem) przeżywa ten osobnik, u którego modyfikacja DNA wytworzyła mechanizm (czynnik) odporności. U jednych to enzym rozkładający, u innych warstwa ochronna, a u jeszcze innych odmienny rodzaj procesu biochemicznego, na który glifosat działał. I ten proces odbywa się ciągle. Każda odporność jest nabyta w drodze ewolucji w odpowiedzi na czynniki jakie pojawiały się w środowisku. No chyba, że Monsanto wytwarzało glifosat zanim powstało życie na ziemi. No to czapki z głów. @Henius91 przepraszam, nie wiesz co się dzieje. Europa chce wykupić Monsanto, więc nie chce go wyprzeć z Europy tylko na nim zarabiać. Co też opowiadasz o jakiejś "utylizacji" w przewodzie pokarmowym? Chyba nie trzeba Ci tłumaczyć jak trawi krowa? Więc nie na krowę bezpośrednio GMO ma wpływ lecz na zawarte w przewodzie pokarmowym drobnoustroje. A wiesz jakie będą długofalowe skutki takiego działania? Przeczytaj jeszcze raz uważnie to co napisałem powyżej. Obecne skutki GMO są już niebezpieczne, a skutki dalsze są nieprzewidywalnie.
  21. Pszkot

    Omacnica prosowianka

    Nieco powierzchowna ta wiedza na temat GMO. Niestety wielu uważa, że jest to cudowny lek na wszelkie bolączki rolnictwa. To co napisał @Thomas2135 trzeba trochę rozwinąć. Modyfikacja dotyczy zwykle jednego elementu (cechy). Jest to albo odporność na jakąś substancję (np: glyfosat), albo wytwarzanie jakiejś substancji (np: toksyny), albo jakaś pożądana cecha (np: odporność na suszę) i wiele innych "pożądanych" modyfikacji. Zapomina się jednak o tym, że natura to był i jest system ulegający ciągłym zmianom. Jeśli uruchamia się jakiś element, to zwykle związany jest z nim jakiś "biologiczny ciąg technologiczny". To jest powszechnie znane - na przykład powiązanie wielkości ziarna z wielkością owocu. Przy modyfikowaniu organizmu cechy te sztucznie się "rozłącza" nie do końca wiadomo z jakim skutkiem (skutkami). ,Jeśli więc hoduje się organizmy GMO to cecha w nie wprowadzona albo szybko znika, albo szybko ulega zmianom (ewolucji). To zmusza do zakupu organizmu GMO ciągle na nowo (ciągle "oryginału"). Czy zysk ze stosowania GMO będzie trwał wiecznie? Nie, bo gdy stosuje się jakieś środki powszechnie i długotrwale pojawia się w końcu w środowisku cecha odporności na ten środek. Tak jest w przypadku każdego środka czy to herbicyd, fungicyd czy insektycyd nawet jeśli jest "naturalnej produkcji". Kłopoty z wywołaną tak odpornością są powszechnie znane. My też je mamy - choćby ze szczepami bakterii chorobotwórczych odpornych na wszystkie znane antybiotyki. Wykryto, że cechy które nabywa (a w przypadku GMO ma) jeden organizm mogą przenosić się na inne. To coś na zasadzie "krzyżowania międzygatunkowego" i zjawisko to nie jest do końca poznane. Szybkość tego zjawiska zależy proporcjonalnie od szybkości rozmnażania gatunku. Więc skutki u jednych organizmów (np: mszyc) pojawiają się szybciej, a u innych później. Do tego dochodzi jeszcze pozostałość ewolucyjna czyli to, co organizmy mają zawarte w DNA. Ponad 90% jego zawartości to kod, który nie jest używany i zawiera geny, które były kiedyś potrzebne, a dziś pozostają nieaktywne. Zawierają prawdopodobnie przystosowania do warunków życia jakie panowały przez wiele milionów lat rozwoju gatunku. Ta "pamięć" może zawierać cechy, z naszego punktu widzenia, zarówno przydatne jak i groźne, i może zostać uruchomiona przez nasze beztroskie grzebanie. Dla mnie straszenie GMO nie jest przerażające ze względu na estetykę (bo w kukurydzy jest gen jakiegoś "robaka") lecz skutki jakie możemy wywołać w środowisku bawiąc się mechanizmami, których nie znamy. Moje podejście jest takie, że nie należy przenosić cech z organizmu do organizmu, które nie powstały w nim samym w wyniku naturalnych procesów. Tak samo jak nie powinno się introdukować organizmów do środowisk, w których naturalnie nie występowały. Natura może walnąć nas po łapach. Ale wielu myśli - co tam, byleby dziś było na piwo, coś do żarcia i wydmuchania.
  22. Ludzie nie kozaczcie wysyłając wniosek już teraz bo taki "łatwy". Aplikacja ma najwyraźniej problemy z operowaniem na bazach danych. Z tego powodu wyświetlają się bzdury we wnioskach, albo nie chcą się one wyświetlić wcale. Nawet jeśli wydaje się Wam, że wypełniliście wniosek poprawnie, a aplikacja nie wykazuje błędów, to nie znaczy to, że wniosek zapisał się prawidłowo. Tak jak jeden z kolegów napisał - powinno przyjść potwierdzenie złożenia wniosku wraz z jakimś zestawem danych (np łączna powierzchnia do dopłat, powierzchnia GO i np liczba zwierząt. Inaczej to jest ku..wa loteria.
  23. Potwierdzam następujące błędy wyszczególnione przez: Dodatkowo zauważyłem takie błędy: - Większość funkcji w menu modyfikuj działa koszmarnie nieintuicyjnie. Zanim organoleptycznie sam nie doszedłem jak to działa nie wiedziałem, której funkcji do czego użyć. Użyłem funkcji "dodawanie punktów" lub "odejmowanie punktów" na wyrysowanej już działce rolnej gdy chciałem zmienić jej rozmiar lub kształt. Nie dość, że dorzucało mi od siebie kilka, a nawet kilkanaście punktów to w przypadku nawet minimalnego najechania na inną działkę albo obszar niezgłoszony zaczęło mi wywalać komunikaty, które niweczyły za każdym razem całą robotę. Musiałem wywalać sąsiadujące działki i rysować ponownie do skutku (chyba z 10 razy) - "przyciąganie do punktów" podczas wyrysowywania działek niby miało być pomocne. I może jest, ale w precyzyjnym rysowaniu skomplikowanych kształtów można kurwicy dostać (to się łączy z opisem kłopotów w poprzednim punkcie) - podczas wypełniania wniosku nagle dodało mi pięć nie moich działek - okna które wyskakują po wybraniu funkcji na mapach (te po naciśnięciu ołówka, kwadracika itd) też zachowują się wkurwiającą. Jak wybierzesz konkretna funkcję okno powinno się zamknąć samoczynnie - Niektóre z funkcji pojawiających po wybraniu menu "kwadracik" nie zawsze działają dla wybranych działek. Zupełnie nie wiem z jakiego powodu raz działają, a raz nie. - w podsumowaniu wniosku jest miejsce na zaznaczenie, że wszystkie dane we wniosku są poprawne. To jest moja odpowiedzialność więc nie ma mowy abym to zaznaczył dopóki wniosek wyświetla błędne dane (m.in. te wymienione wcześniej) - u mnie wniosku nie da się wydrukować wcale - ewniosek nie zawiera danych adresowych składającego. Nie wiem czy to błąd czy celowe pominięcie. Pojawia się tylko pytanie czy wobec tylu błędów te dane są poprawne? A nie ma jak ich sprawdzić i ewentualnie skorygować A tak przy okazji zadałem ARiMR oficjalną drogą pytanie o podanie podstawy prawnej do zamieszczania na ich stronie informacji o obowiązku składania wniosków o dopłaty drogą elektroniczną (przez internet). Korespondencja trwa. Wkrótce zamieszczę jej treść.
  24. Kolego @robert55555 jest "sad". Mam inne pytanie. Problem dotyczy działek rolnych, których powierzchnia wynosi mniej niż 0,1 ha. Pewnie wielu może mieć ten problem, gdy ma przydomowe ogródki, maliny, drzewa itd. Chciałbym (a jest to u mnie możliwe) połączyć te działki w jedną. Wówczas osiągnie ona ponad 0,1 ha. Ale obejmie ona wówczas kawałek obszaru wyłączonego (na mapie to jest na szaro w białe pasy) więc pojawi się niezgodność z MKO. W to wejdzie również uprawa pod osłoną (tunel). No i pytanie jaki rodzaj uprawy wybrać (np:. uprawa mieszana)? Miał ktoś taką komplikacje?
  25. Pszkot

    Fendt 712 Vario

    No właśnie, jest rozpitol. A jak myślisz, kto go robi?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...
v