kandydaci anty systemowi powinni jak najlepiej wykorzystać czas kampanii prezydenckiej aby pokazać się na scenie. w tym samym czasie powinni dogadać się miedzy sobą i na początku kwietnia wystawić jednego, wspólnego kandydata. taki zabieg da nam sumę głosów wszystkich niezadowolonych z obecnej władzy.
zamiast dzielić głosy między Korwina (no trochę świr, jednoosobowa orkiestra, ale ekonomista ok), Brauna (tradycjonalista, chociaż monarchia to lekka przesada), Kukiza (ceni wartość rodziny za co lewa strona go nie znosi, wokalistą jest jednak lepszym niż politykiem), Kowalskiego (do tej pory chyba tylko on powiedział, że rolnik powinien legalnie produkować i sprzedawać kiełbasę i bimber z gospodarstwa, za to obawiam się czy nie ma zapędów odzyskania ziem na wschodzie), Wilka (dobrze wykształcony ekonomista ale tak jak wszyscy korwiniści dzięki demokracji chce się jej pozbyć)
to są osoby, które doskonale nadawałyby się razem na doradców prezydenta, ale każdy osobno nie zdziała nic.
mam tylko nadzieję, że panowie obudzą się i dojdzie między nimi do współpracy, że nie wezmą góry osobiste aspiracje i interes własnej partii/ugrupowania. jeżeli nie uda się w wyborach prezydenckich to "wspólny kapitał" przyniesie zysk podczas wyborów parlamentarnych.
ładną bajkę sobie opowiedziałem, może jednak coś się z tego gdybania urodzi