Pszkot
Members-
Postów
736 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Pszkot
-
Jasne, że każdy ma coś na sumieniu. I dlatego ja bym się nie oburzał gdyby gość przeciągał przyczepę z jednego końca wsi na drugi po mało uczęszczanej drodze. Widziałem kiedyś takie zdarzenie przed maską swojego samochodu. Lublin -gość ciągnie klasyczną oplandekowaną przyczepkę z (jak się okazało) oponami na giełdę. Ruszamy ze skrzyżowania, ja za nim. Po jakichś 30 metrach (prędkość pewnie poniżej 40 km/h) przyczepka się wypina i po przejechaniu 10-20 m uderza dyszlem w krawężnik. Cała przyczepka wylatuje w powietrze jak tyczkarz. Opony rozlatują się po obu ulicach i walą w nadjeżdżające samochody. Nikomu nic się nie stało, ale rozpier..ol na kilkaset metrów (było nieco z góry). To było wyzwalanie energii z przyczepki o masie jakieś 800-900 kg. Teraz sobie uzmysłowcie co by było przy masie ponad 4 tony i prędkości 50 km/h.
-
Taka mnie refleksja naszła - gość wstawił zdjęcie z hardkorowego wyczynu licząc na uznanie. Jak się okazuje takie pomysły rodzą się nie tylko w głowach naszych wschodnich sąsiadów po wypiciu szklaneczki (czytaj wiadra) samogonu pod jednego ogórka i pajdę chleba, ale też w głowach naszych rodaków i to po trzeźwemu. Nasi sąsiedzi po takich akcjach mają "pomroczność jasną" i mówią - ni ..uja nie pamiętam. Jak widać po komentarzach pod tym zdjęciem, część naszych rodaków ma doskonałe i zwalniające z jakiejkolwiek odpowiedzialności wytłumaczenie - "przecież nic się nie stało" albo "inni też tak robią". Chyba każdy z wypowiadających się tutaj "zlinczowałby" tego gościa, gdyby takim "bezpiecznym, przemyślanym, dobrze dobranym i świetnie prowadzonym" zestawem zrobił krzywdę (zabił) komuś bliskiemu. Ale ponieważ "nic się nie stało" więc oczekujemy na chociaż lekką samokrytykę, jakieś słowo "przepraszam, to było niebezpieczne i głupie" albo cokolwiek, co pozwoli przypuszczać, że gość coś zrozumiał. A tu proszę, ni ..uja. I następnym razem, jak dżygit z kawału, wpierd..li na mniejszą lawetę jeszcze większą przyczepę i będzie ją dygał chipowanym Golfem tedeikiem (metalic). A jak kogoś zabije i go skażą, to się kur..wa obrazi na cały świat bo przecież "on nie chciał". No. I tak właśnie niektórzy rozumieją wolność.
-
Zanim zaczniesz pouczać najpierw poczytaj. Poruszanie się pojazdem wolnobieżnym o szerokości 3 m (np: ciągnikiem z zawieszoną maszyną) jest całkowicie dopuszczalne. Nawet jeśli miałeś na myśli poznaniaka o szerokości roboczej 3 m (szerokość całkowita ponad 3 m) to poruszanie się takim zestawem jest również dopuszczalne pod warunkiem, że szerokość nie przekracza 3,5 m. Wystarczy, że kierujący posiada zezwolenie kategorii II wydawane przez starostwo powiatowe na okres jednego roku. Takie zezwolenie kosztuje 100 zł. Mam nadzieję, że żartowałeś bo zapomniałeś o podpięciu pneumatyki. Jeśli nie żartowałeś to szybko szukaj dla siebie miejsca w "domu wariatów".
-
Weź ty się chłopie lepiej zamknij. Po kołach lawety widać, że nieźle dostawała w d*pę. Zaczep lawety albo naciska na hak samochodu, albo go rwie do góry i nie ma mowy o "wyważeniu" tego ładunku w trakcie jazdy. W przypadku przyspieszania lub hamowania na hak samochodu przy takim ciężarze może działać nawet kilkaset kilogramów albo w górę, albo w dół. Ty masz w ogóle gościu pojęcie co to robi z przyczepnością kół przednich lub tylnych? O wytrzymałości haka nie wspomnę. Więc apeluję - weź jakąś gałąź pierd...nij się w czoło i nie chwal się tu takim gówn..em.
-
Żeby nie zaśmiecać forum wszystkie pytania i odpowiedzi z ARiMR zostały zamieszczone poniżej
-
Żeby nie zaśmiecać forum wszystkie pytania i odpowiedzi z ARiMR zostały zamieszczone poniżej
-
Nie bardzo rozumiem co kolega mi imputuje. Nie oglądam TVPiS w ogóle (usunąłem z listy kanałów w 2015 roku). Na zdjęciu postanowiłem policzyć liczbę osób w kwadracie, który moim zdaniem jest najbardziej reprezentatywny. Potem to już matematyka. Wyszło mi jakieś 600-650 osób na zdjęciu (odliczając licznych policjantów). Doliczając do tego osoby, "które nie zmieściły się w kadrze" wychodzi max 1150 co zgadza się z opinią kilku dziennikarzy.
-
Tu nie o to chodzi. Bank się lewaruje do pewnego poziomu, jakieś 8-10 razy, dalej to już rośnie ryzyko, czyli powiedzmy 80% pieniędzy w ogóle nie ma i nie było. Problem polega na tym, że bank liczy z wirtualnych pieniędzy określony zysk i choć go jeszcze nie ma, to już jest w wycenie banku. Ale gdy zysk znika w jakiejś części, bo kredyt spłacam wcześniej i robi to 80% klientów, to bank ma kłopot i musi szybko spłacać własne kredyty bo będzie strata. I wtedy okazuje się, że zysk był tak samo wirtualny jak forsa na kredyt. A został wydany na siedziby, oddziały i milionowe premie szefów. Dlatego kiedyś banki chciały odsetek mimo wcześniejszej spłaty kredytu, dopóki im nie zabroniono (zrobiły wtedy inny numer nazywany "opłatą wstępną" i ewentualnie "ubezpieczeniem kredytu" i dodatkowo też "ratami annuitetowymi" czyli równymi przez cały okres, gdzie najpierw spłacasz dużo więcej odsetek, a potem dużo więcej kapitału). Ten mechanizm "przenoszenia zysków z przyszłości do teraźniejszości" zastosował kiedyś ArtB i chcieli ich władować do więzienia. Ale nie ciągnijmy tego wątku (i paru innych z ostatnich postów), bo to nie jest właściwe miejsce.
-
@GRZES1545 To nie jest "kojarzenie faktów" tylko teoria spiskowa. W drugim zdaniu to potwierdzasz. Jak to "nie przewidziałem"? Nie brałem kredytu w dołku franka. Po 12 latach rata mojego kredytu jest o 15% większa niż na początku. Bilans tego co już spłaciłem i tego co bym musiał płacić za miejsce do mieszkania wynosi mniej więcej 0. Wartość mieszkania minus kapitał do spłacenia daje pokaźną kwotę (dobry nowy ciągnik 120-140 KM). @Aktis niestety to nieprawda. Żaden urzędnik niczego nie wymyśla. Boi się obarczenia odpowiedzialnością na klapę pomysłu i generalnie stara się nie wychylać. Cały swój power kieruje na udowadnianie jaki jest zapracowany i potrzebny. Z samej natury urzędnik jest po to, by "obrabiać" informacje, które do niego napływają (druki, wnioski, opinie, decyzje, potwierdzenia, zaświadczenia, rozliczenia, sprawozdania .... w zakresie pracy, szkolnictwa, podatków, wioślarstwa, więziennictwa i uj wie czego jeszcze). Kur..wa to jest wieczna wędrówka po korytarzach (przynajmniej po ministerialnych) i taki zapie...rdol, że nie ma czasu taczki załadować. Już 6 lat tego nie oglądam, ale tak było. To skutek braku systemów informatycznych i koszmarnej treści każdego pierd..go druczka. Ciągle mam odruch wymiotny jak spojrzę na jakiś nowy druczek. Wymyśla tylko góra - minister i doradcy. I głównym dobrem nie jest dobro obywateli tylko dobro polityczne (własne ministra i jego partii).
-
Nie rozumiemy się @GRZES1545. Gdy mówię o "braku elementarnej wiedzy" mam na myśli nie wykute na pamięć regułki (co słusznie zauważył @oniak) ale umiejętność kojarzenia faktów. Ta umiejętność jest podstawą inteligencji. Czym innym jest "znać się na komputerach", a czym innym umiejętność ich używania. W tym sensie nie znamy się mechanice, księgowości itd lecz ją w większości liznęliśmy. Jeden z moich nauczycieli powtarzał, że "nie jest błędem czegoś nie wiedzieć, błędem jest nie wiedzieć gdzie tego szukać". Przytoczyłeś tutaj historię "pana Wiśniewskiego", którą ja bym nazwał "gorzkie żale". Czyli pan Wiśniewski nie jest w stanie spłacić kredytu, który sam wziął. Ktoś manipuluje cenami więc on nie ma zysku. Wpada komornik i właścicielem ziemi staje się bank. I na dodatek to jest opracowany system by przejąc wszystko. No dobra, ale wystarczy wyjąć z tej opowieści jeden element i wszystko traci sens - pana Wiśniewskiego. Co? Nie zrobił biznesplanu? Pewnie nie, bo go kupił, a ten kto go robił (Polak) miał w du..pie pana Wiśniewskiego. A pan Wiśniewski te głupoty przyjął za swoje, bo "dają pieniądze"? Kto manipuluje cenami i jak wygląda ta manipulacja? Jak to "wpada komornik", nie było negocjacji z bankiem, porozumień, restrukturyzacji itd, a pan Wiśniewski nie sprzedał części majątku by się pozbyć kredytu? I dlatego bank dostał ziemię? I komu sprzedał i za ile? Takich pytań mógłbym postawić wiele. Ale najważniejsza wątpliwość jest taka: A pan Wiśniewski siedział i czekał aż go ogolą. To dziwne bo jakoś wielu, którzy wzięli kredyty, sobie radzą? Co mi po tej "historycznej prawdzie". Ona kredytów nikomu nie i spłaci. Mierzi mnie takie gadanie, że przyczyną wszystkich porażek w życiu rolnika są niemcy, żydzi, rosjanie i sąsiedzi. Przestań Ty i wielu podniecać się historiami rodem z brazylijskich seriali bo inaczej nigdy się nie dogadamy. Ja np: mam kredyt we frankach i leje na to - spłacam, a nieruchomość jest warta dwa razy tyle co kredyt. Jak mnie bank wkur..wi, to sprzedam, spłacę kredyt i bank straci. Bo bankowi zależy na tym, żeby pieniądz pracował (był w kredycie), a nie leżał na koncie. Mam jedynie pretensję do Państwa o to, że jak brałem kredyt to nie miałem zdolności w złotówkach, a miałem we frankach. I nikt (oprócz mnie) nie pytał z czego to wynika i jak jest liczone. Oczywiście nie dostałem odpowiedzi bo to indywidualna, wewnętrzna ocena banku. Państwo powinno nakazać ujawnienie i poddać to ocenie przez KNF. I dziś wielu Polaków nie miałoby tylu problemów i nie krzyczało by inni Polacy dołożyli im do kredytów.
-
@damianzbr napisałeś to, co ja chciałem napisać i chyba warto się trochę nad tym pochylić. Nie składałem tu żadnych propozycji zmian (oprócz kwestii organizacyjnych) z kilku powodów. Po pierwsze mam zbyt mało danych, a w żadnym razie nie będę się opierał na plotkach, które tutaj wielu rozsiewa (zalewa nas importowany syf, chore świnie, markety sprzedają tylko zagraniczne produkty, itp). Po drugie zbyt mało są mi znane prawno-gospodarcze i polityczne relacje miedzy nami a "resztą świata". Po trzecie, chyba najważniejsze - i to muszę stwierdzić ze smutkiem - że już mam dość wiecznego tłumaczenia "jak to działa". To tak jakbyś próbował wytłumaczyć komuś dlaczego hasło "żądamy podniesienia cen żywca wieprzowego" jest idiotyczne. Wytłumaczenie tego komuś wymaga podarcia jego świadectwa ukończenia szkoły ponadpodstawowej (a może również i podstawowej) i wysłania go tam jeszcze raz. To jest po prostu elementarny brak wiedzy, do którego dochodzi jeszcze brak zrozumienia aktualnych reguł po upadku komuny. Mission Impossible. Kurcze , jednak mam propozycję. Tak sobie myślę, że chyba rolnicy powinni zwrócić się do rządu o gruntowną zmianę w procesie edukacji. Wywalić ze szkół religię, WDŻR, WOS i może coś jeszcze, i zacząć nauczać rozumienia współczesnego świata, podstaw ekonomii, umiejętności sporządzania i czytania prostych aktów prawnych, współpracy w interesach, negocjowania i całej masy innych potrzebnych w życiu rzeczy. Ten przedmiot może się nazywać NBG (nie bądź głupi). Potem proponuję poczekać jakieś 20 lat i dopiero wtedy zacząć się dogadywać, faktycznie "kupą", co należy zrobić, żeby wyjść z kłopotów. Tylko, że najprawdopodobniej nie będzie to już potrzebne - mądrzy, rozsądni i dalekowzroczni (i rząd, i ludzie) nie pakują się przez swoje działanie lub zaniechanie w kłopoty.
-
@jacek1296 dobrze, że udało się uzyskać takie info, bo to my byśmy bekneli (bo kara albo niepotrzebne koszty), a nie urzędnik, który nas wprowadził w błąd.
-
Może dlatego, że zdjęcie oczekuje na zatwierdzenie.
-
Koledzy, miałem rację. Odpowiedź ARiMR jest tutaj
-
Rozporządzenie "azotanowe"
Pszkot skomentował(a) Pszkot grafika w Materiał siewny / Pasze / Nawozy / Środki ochrony roślin
Wysłałem kilka pytań do ARiMR w związku z "ustawą azotanową" (jak to gdzieś usłyszałem), a tak naprawdę jest to ROZPORZĄDZENIE RADY MINISTRÓW z dnia 5 czerwca 2018 r. Poz. 1339 w sprawie przyjęcia „Programu działań mających na celu zmniejszenie zanieczyszczenia wód azotanami pochodzącymi ze źródeł rolniczych oraz zapobieganie dalszemu zanieczyszczeniu”. Ponieważ trochę w tym "pogrzebałem" i miałem wiele niejasności, zadałem kilka pytań ARiMR-owi. Skłoniła mnie do tego również niewłaściwa interpretacja i błędne przykłady podane przez jeden z ośrodków ODR. Ponieważ może to ochronić kieszenie kolegów z forum, czyli ewentualne kary za błędy w ewidencji i stosowaniu azotu oraz ewentualne koszty wykonania planu nawożenia albo stosownych wyliczeń (słyszałem o cenie 150 zł za działkę) - zamieszczam odpowiedzi ARiMR wraz z pytaniami i zachęcam do dyskusji. Pytanie pierwsze pominąłem, bo najprawdopodobniej zostałem źle zrozumiany i odpowiedź jest niezrozumiała. To najprawdopodobniej nie koniec pytań. Dalej mam niejasności (a właściwie trudno mi uwierzyć, że taki powinien być wniosek z zapisów). 2. W RA (rozporządzenie azotanowe) w załączniku nr 8 zastosowano "współczynnik wykorzystania azotu z nawozu mineralnego" (o wartości 0,7). Współczynnik ten nie występuje w żadnym innym miejscu RA (nawet w tabeli 11). Przy sporządzaniu planu nawożenia jest on wykorzystywany lecz nie jest wykorzystywany w "obliczaniu sumy azotu działającego" podanej w RA w załączniku nr 9. Czy to oznacza, że rolnicy sporządzający plan będą używać jakichś innych nawozów niż rolnicy nie sporządzający tego planu? Odpowiedź na pytanie 2 Współczynnik wykorzystania azotu N z nawozów azotowych mineralnych jest wykorzystywany tylko i wyłącznie przy obliczaniu dawki nawozów azotowych mineralnych w uproszczonym bilansie azotu w trakcie opracowania planu nawożenia azotem. Dzieląc obliczoną dawkę nawozów azotowych mineralnych na podstawie bilansu azotu, przez wartość współczynnika 0,7 otrzymujemy większą liczbę. Z tego wniosek, że jeśli rolnik pragnie zwiększyć ilość zastosowanego nawozu mineralnego na daną uprawę ponieważ będzie większe zapotrzebowanie na azot spodziewanego wyższego plonu danej uprawy, może skorzystać z możliwości dobrowolnego opracowania planu nawożenia azotem i stosować takie dawki jakie wynikają z tego planu. Rolnik może dobrowolnie sporządzić plan nawożenia azotem na podstawie rzeczywistego pobrania azotu przez daną roślinę, jednak musi pamiętać, aby opracować plan nawożenia azotem dla wszystkich pozostałych upraw w gospodarstwie. 3. W RA 1.5.1.3 wskazano, że "Podmiot prowadzący produkcję rolną oraz podmiot prowadzący działalność, o której mowa w art.102 ust.1ustawy z dnia 20 lipca 2017 r. - Prawo wodne, sporządza plan nawożenia azotem, albo stosuje maksymalne dawki azotu, o których mowa w Programie" . Czy to oznacza, że rolnik nie sporządzający planu nawożenia może uzyskać plon np: pszenicy ozimej w wysokości maksymalnie 7,4 t/ha (7,4 t/ha x27 kgN/t = 200 kgN/ha)? Odpowiedź na pytanie 3 Przy obliczaniu maksymalnych dawek azotu nie bierze się pod uwagę osiągalnego plonu. 4. Co jest błędem w RA załącznik nr 9 w wyliczeniach dawki azotu mineralnego - rolnik powinien zmniejszyć dawkę nawozów o 39 kgN/ha czy też w tabeli 14 maksymalna dawka N dla buraka cukrowego w wysokości 180 kgN/ha? Odpowiedź na pytanie 4 W przykładzie zamieszczonym w załączniku nr 9 do Programu jest błąd w odejmowaniu ponieważ: 209 kg N/ha – 180 kg N/ha = 29 kg N/ha a nie 39 kg N/ha W tabeli 14 są wartości prawidłowe: maksymalna ilość azotu działającego dla uprawy burak cukrowy wynosi 180 kg N/ha. -
Rozporządzenie "azotanowe"
Pszkot opublikował(a) grafikę w Materiał siewny / Pasze / Nawozy / Środki ochrony roślin
-
O rany @tomcio123 co Ty opowiadasz?!?! Jakie mięso zakażone ASF, gdzie ono jedzie TIR-ami? No przepraszam ale od takich niepoważnych ludzi należy trzymać się z daleka. Chłopie, Polska i Litwa uzgodniły handel świńmi ze stref czerwonych. W strefie czerwonej nie mogą występować ogniska choroby u świń, bo automatycznie ta strefa staje się "zapowietrzona". W strefie czerwonej obowiązują ograniczenia, które nie eliminują przemieszczania (w tym eksportu) świń. Trzeba jednak spełnić kilka warunków.
-
@fezoi tak, uważam że się mylą. Metodę, w której zastosowano współczynnik wykorzystania azotu z nawozu mineralnego (0,7) mogą stosować tylko podmioty zobowiązane do sporządzania planu nawożenia zgodnie z treścią punktu 1.5.2.7 rozporządzenia. Metoda ta jest opisana w załączniku 8. Tymczasem stacja stosuje ten współczynnik dla rolników niesporządzających planu. Tymczasem punkt 1.5.3.1 rozporządzenia mówi, że ci rolnicy mają stosować załącznik nr 9 gdzie jest przykład obliczania sumy azotu działającego oraz tabela maksymalnych dawek azotu. W tym przykładzie obliczania azotu działającego nie ma użytego współczynnika 0,7. Aby być precyzyjnym potwierdzę: uprawa to groch na nasiona, przewidywany plon 4 t/ha, nie dajesz przedplonu ani żadnych nawozów naturalnych, a gleba jest średnia. Jeśli tak to wyliczenie powinno wyglądać według wzoru: DNM = (P * PJ) - ((Zg * Rg) + (Nn * Rn) + K)) / W gdzie: DNM - dawka nawozu mineralnego; P - plon; PJ -pobieranie jednostkowe; Zg - zasób glebowy; Rg - równoważnik nawozowy glebowy; Nn - nawóz naturalny; Rn - równoważnik nawozowy dla nawozu naturalnego; K - korekta dla przedplonu lub międzyplonu bobowatego; W - współczynnik wykorzystania azotu z nawozu mineralnego. U Ciebie to powinno wyglądać tak: (4 x 8 ) - ((62 x 0,6) + (0) + 0) / 0,7 = - 7,43kgN/ha UWAGA! JEŚLI STOSUJESZ PLAN NAWOŻENIA NIE MASZ OGRANICZEŃ WYNIKAJĄCYCH Z TABELI 14 W ZAŁĄCZNIKU NR 9. KRÓTKO MÓWIĄC ZWIĘKSZ PLON (5 t/ha) I BĘDZIESZ MÓGŁ ZASTOSOWAĆ AZOT W ILOŚCI 4 kgN/ha. A gdybyś nie miał planu nawożenia wówczas stosowałbyś wyliczenie: MAXn - (Suma azotu działającego ze wszystkich źródeł) = dopuszczalna dawka azotu mineralnego gdzie MAXn - to maksymalna dawka azotu wynikająca z tabeli 14 byłoby więc: 30 - 37,2 = -7,2 kgN/ha czyli wartość ujemna i nie wolno by ci było zastosować ani kilograma żadnego nawozu azotowego. @jacek1296 ta ja skrócę ten przepis wycinając z niego niepotrzebne słowa: Podmiot nabywający nawóz naturalny ... od podmiotu importującego nawóz naturalny ... lub od podmiotu, o którym mowa w ust. 1, jest obowiązany do posiadania planu nawożenia azotem". Podmiot w ust.1 to ten, który ma ponad 40 000 drobiu lub ponad 2000 świn lub 750 macior. No chyba jaśniej nie można. Na razie nie chcę komentować logiki tego rozporządzenia.
-
Kolego @lukbud nie wiem co Ty widziałeś i jak liczyłeś uczestników. Widziałem relacje telewizyjne z lotu ptaka i nie tak wygląda 5 tysięcy (w ocenie reporterów w proteście uczestniczyło trochę ponad 1000 osób). Ale mniejsza o to. Najwyraźniej chcesz żebym i ja dołączył do tego przedsięwzięcia? No to dlaczego po chamsku każesz mi "NIEPIERD...IC" i to na dodatek zanim przeczytałeś to, co na tym forum napisałem. To jest właśnie jedna z przyczyn, dla których nie chcę w tym (co najmniej na razie) uczestniczyć, bo nie wiem czy mnie ktoś nie wyzwie od ujów gdy nie będę chciał rzucać kamieniami albo odmówię dalszego uczestnictwa z powodu wulgarnego zachowania lub odzywek do kogokolwiek. Nie znoszę też, gdy ktoś odmawia mi prawa do wyrażania opinii, ocen czy też konkretnego zachowania. I zapewniam Cię - MOGĘ STAĆ OBOK.
-
@extrabyk wniosę kilka uwag. Mam nieco inne zdanie na temat Leppera, ale niech spoczywa w pokoju. Chciałem zwrócić uwagę, że jesteśmy tylko częścią społeczeństwa. Ta miejska część ma inne wyobrażenie o rolnikach. Są karmieni informacjami, że najwięcej zyskaliśmy na integracji, że dopłaca się nam do paliwa, mamy niski KRUS,pomoc po suszach, mrozach, powodziach i wiele innych. Oni widzą czym jechaliśmy na strajki 15 lat temu, a czym dziś i widzą też jeżdżąc po Polsce jak się zmieniły nasze obejścia. Wszyscy wiemy oczywiście, że to tylko część prawdy ale jest ona mało widoczna (nagłośniona). Trzeba więc uważać z tymi strajkami, bo jak przegniemy pałę, to trudno będzie mieć (przekonać) resztę społeczeństwa za sobą. A politycy wykorzystają to przeciw nam natychmiast. Uważam, że jeśli strajk, to w ostateczności, dobrze przygotowany i potężny. Media nie interesują się rolnictwem, bo nikt o to nie dba (nie ma PR-u) a sami nie wiedzą o czym tu można napisać. Kiedyś robiła to świetnie "Sonda" puszczając cały cykl o nowoczesnym rolnictwie. Komercyjnie to nieopłacalne, ale edukacyjnie owszem, ale do tego jest potrzebna TVP (i du..pa). Organizacja mogłaby na to zwrócić uwagę i nacisnąć gdzie trzeba Pisząc, że kibicuję działaniom Kołodziejczaka, mam na myśli taki obrót sprawy: organizacja będzie rosła w siłę. Nie rozpadnie i nie obsiądą ją kolesie to w pewnym momencie osiągnie taki stan, że zacznie być atrakcyjna dla kogoś z rozumem i doświadczeniem, kto się zdecyduje to poprowadzić dalej. Plantator truskawek nie musi zrozumieć hodowcy świń. Wbrew pozorom wszyscy mamy ten sam problem - globalny rynek. Rolą Państwa jest pomagać nam (w miarę obowiązujących norm i zgody reszty społeczeństwa) i chronić przed nieuczciwą konkurencją i wewnętrznymi zagrożeniami (oszuści, zmowy). Naszą rolą jest przekonać, że to się wszystkim opłaca (finasowo, strategicznie i zdrowotnie).
-
Koledzy, nie odbiegajcie od tematu Paru kolegów dobrze tu mówi. Nie chciałbym się wymądrzać bo zaraz znajdą się tu adwersarze albo wręcz wrogowie. Ale co tam, zaryzykuję. Jak wspomniałem mam kilkunastoletnie doświadczenie w organizowaniu i działaniu w organizacji (co prawda nie związanej z rolnictwem, ale to zupełnie nie ma znaczenia) będąc jej szeregowym członkiem, sekretarzem i w końcu przewodniczącym. Na początku są zawsze problemy z "członkami". W pierwszej kolejności do organizacji pchają się krzykacze i karierowicze, którzy naiwnie uważają, że załatwią wszystko jednym ruchem (strajkiem, rozmową). Gdy dochodzi do dyskusji okazuje się, że są tak radykalni, tak nie docierają do nich argumenty i tak nieskłonni do kompromisów, że ruszenie z nimi z miejsca jest niemożliwe. Trzeba wiele czasu i stalowych nerwów, żeby do nich dotarło, że ich sposób myślenia i żądania nie są jedynie słuszne. Potem dochodzi do rozmów, które określą jakie są problemy do rozwiązania, które z nich są globalne, które lokalne, które są przyczyną, a które skutkiem. Dla przykładu wewnątrz organizacji mającej około 50 podmiotów ten proces trwał prawie rok. Potem czas na znalezienie rozwiązań i to chyba najtrudniejsze. Jak koledzy mówią "za niska cena żywca" to wielu myśli "podnieść ceny", "powstrzymać import", "sklepy mają kupować polską żywność" itd. No dobra, a kto ma zapłacić tą wyższą cenę i dlaczego. Jak powstrzymać import, gdy działamy na wolnym wspólnym rynku, a importerzy to prywatne firmy. A co się stanie jak wstrzymamy import z naszym eksportem (bo chyba tylko naiwni myślą, że nie nastąpią akcje odwetowe). A jak zmusić sklepy do kupowania polskiej żywności, jak wielu dostawców nie jest w stanie utrzymać jakości produktu z partii na partię (nie wspomnę o zwykłym oszukiwaniu). A teraz chyba największy problem - jeśli chce się rozmawiać z władzą, toto będzie starcie z ludźmi, którzy mają potężny dostęp do danych i potrafią ich używać (w tym również manipulować). Na posiadanie podobnej wiedzy potrzebne są struktury (ludzie) i pieniądze. To znaczy, że żeby działać sensownie potrzebne są składki. Wyobraźmy sobie organizacje zrzeszających wszystkich rolników. Wówczas wystarczy 5 GROSZE !!! miesięcznie, by mieć na działanie około 39 000 zł (780 tyś. rocznie). Wtedy można mieć eksperta, prawnika i sztab ludzi, którzy śledzą non stop co się dzieje lokalnie i globalnie. Można też mieć pieniądze na drobną, ale systematyczną reklamę, sensowną stronę internetową, nagłaśnianie jednych spraw, tłumaczenie innych itd. Ale jak przychodzi do płacenia to się zaczyna horror. Najliczniejsza grupa od razu mówi, że nie będą płacić "na dużych" albo od razu uważa, że ta cała struktura to darmozjady. I grono członków topniej, więc składki nie wystarczają na pokrycie kosztów koniecznych działań, albo trzeba je drastycznie podwyższyć. I cały misterny plan wpiz..du. Co ja chcę powiedzieć? Pokazuję jak to powinno wyglądać, wskazuję potencjalne przeszkody i jednocześnie przyglądam się Panu Kołodziejczakowi. Ja się do niego nie przyłącze, choć mu dobrze życzę. To nie jest chłopak, który ma jakiś plan (taki ktoś w stylu Owsiaka) i jest wystarczająco poważny. Ot, jak to się mówi, wszedł na podest i chce poprowadzić rozgoryczonych na barykady. To było dobre jak obalaliśmy komunę i może być dobre, jeśli okaże się, że rząd jest głuchy na argumenty albo wycofa się z ustalonej drogi (a już nie daj boże oszuka). Ale trzeba mieć najpierw pomysł, a nie za przeproszeniem drzeć japę. Choć wielu da się najpierw porwać tej rewolucyjnej mowie, ale szybko podświadomie czuje, że to nie tak lecz nie wie jak być powinno. To mi przypomina słynne słowa "Panie Premierze jak żyć?". Ja bym odpowiedział "Nie pytaj mnie jak żyć. Ty mi powiedź co ci przeszkadza, a ja uruchomię wszystkie dostępne i rozsądne mechanizmy, aby te przeszkody usunąć". I nie pytajcie mnie jak ja bym to rozwiązał, bo mam już chyba za dużo lat, nie mam ambicji bycia WODZEM i jestem tylko jednym z 1,3 mln głosów. A teraz spójrz na to z punktu widzenia lekarza pracującego w terenie (bo przecież nie Główny robi kontrole). Za pieniądze, które mu płacą nie będzie się uganiał po nocach za TIR-ami. Dobrze, że w ogóle jeszcze pracują, a jest ich coraz mniej. Przywóz z Litwy został uruchomiony w związku z dwustronną umową i jest znacznie lepszym rozwiązaniem niż całkowite. wstrzymanie importu przez obie strony. Z tego co wiem świnie są teraz wybijane tylko w chlewniach, w których stwierdzono zarażenia. Przestańcie wylewać żale, bo to jest dokładnie to, co napisałem wyżej. Zanim rzucicie oskarżenia sprawdźcie lub wydedukujcie co może być tego przyczyną i jaka jest prawda.
-
Gość coś tam robi, ale źle zaczyna. Z nagrań jego wypowiedzi słychać, że "nie będzie rozmawiał z ministrem rolnictwa, bo wyłazi z niego chamstwo i słoma z butów". Po co obraża jak i tak będzie musiał rozmawiać z tym ministrem, bo nikt inny nie ma kompetencji by rozwiązać rolnicze problemy. Minister podczas tych rozmów zapyta o to ile za nim stoi dusz (kogo on reprezentuje). Okaże się, że niewielu, bo jest jeszcze, że tak powiem, od cholery innych organizacji rolniczych i każda chce mieć coś do powiedzenia (czytaj: chce być ważna). I zaczyna się robić kocioł - ta ma taki pomysł, inna ma inny, a jeszcze inna nie zgadza się pomysłem dwóch poprzednich (ja to znam z wieloletnich rozmów z innymi ministerstwami). Więc minister robi po swojemu bo tak zwana "strona społeczna" nie ma spójnego stanowiska. Dlatego dzisiaj rządzący mają gdzieś tą AgroUnię i ją olewają. Drogi są moim zdaniem trzy: - wszystkie organizacje siądą i uzgodnią wspólne postulaty, przemyślane, policzone i solidnie argumentowane i przedstawią je na wspólnym spotkaniu (moim zdaniem mało prawdopodobne, bo duma i dbałość o stołki paru przewodniczących jest silniejsza niż dobro ogółu, które podobno jest najwyższym nakazem) - powstanie organizacja (być może ta AgroUnia), jednak prowadzona, zasilana i wspierana przez ludzi, którzy są zrównoważeni, opanowani i wiedzą czego chcą (to moim zdaniem też mało prawdopodobne, bo na pytanie "czego żądacie" pada masa frazesów, a mało konkretów i oprócz czubka własnego nosa rzadko który rozumie globalne procesy, o umiejętności argumentowania i negocjowania nie wspominając) - pozostanie tak, jak było. Pojadą, pokażą transparenty, podrą się, wkurzą bogu ducha winnych mieszkańców i rozjadą nic nie wskórawszy (i to jest najbardziej prawdopodobny scenariusz. Niestety nie potrafimy się organizować. Nikt nas tego nie uczy, a to niełatwe, wymaga uczciwości, szacunku, szczerości i innych takich tam). Jeszcze raz powtórzę: to jest już też nasze Państwo. Nie komunistów, nie PiSu, nie PO czy innej partii. Ale mówiąc w przenośni: jak mamy z nimi wygrać, gdy wchodzimy na ich podwórko, ich jest cała kupa, a nas tylko trzech.
-
-
