Skocz do zawartości

Bogdan675

Members
  • Postów

    176
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Bogdan675

  1. 4 maja 2017 Gazeta Polska | Nowe Państwo | Gazeta Polska Codziennie | VOD Najnowsze Opinie Wideo Blogi Polska Świat Sport Gospodarka Obrona narodowa Historia Kultura Media Komisja Smoleńska ADVERTISEMENT BY ADRECOVER Niemcy o... represjach wobec polskich dziennikarzy. Gdzie byli za rządów PO? 244 Dodano: 03.05.2017 [20:16] foto: Patryk Luboń/Gazeta Polska Niemiecki tygodnik „Der Stern“ dziś, w Światowym Dniu Wolności Prasy, wymienia Polskę wśród krajów, w których nasilają się represje wobec dziennikarzy. Apeluje przy tym o poszanowanie zasady wolności prasy na świecie. Gdzie byli Niemcy, gdy za rządów PO aresztowano dziennikarzy, służby specjalne wkraczały do redakcji, a przedstawiciele prasy byli inwigilowani przez tajniaków? Tygodnik wydawany przez hamburskie wydawnictwo prasowe Gruner + Jahr zaznaczył, iż "naciski na wolną prasę dawno nie były tak duże jak obecnie". Według autorów apelu do krajów, w których "nasilają się represje wobec dziennikarzy", należą m.in. Turcja, Rosja, Węgry, Stany Zjednoczone oraz Polska. Odwołując się do deklaracji Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 1993 r. o ustanowieniu dnia 3 maja Dniem Wolności Prasy - tygodnik podkreślił, że "każdy dziennikarz ma prawo do swobodnego relacjonowania bez strachu". "Stern" zwrócił w związku z tym uwagę na znaczenie wolnej prasy dla demokracji. Autorzy apelu powołali się na raport wolności prasy w 2017 r., który został sporządzony przez międzynarodową organizację pozarządową Reporterzy bez Granic (RSF). W rankingu włączonym do raportu Polska zajęła 54. pozycję (spadek o siedem miejsc w porównaniu z rokiem 2016). Tymczasem to za rządów PO-PSL dziennikarze byli podsłuchiwani przez służby specjalne, ABW wkroczyła do redakcji "Wprost", a policja aresztowała Tomasza Gzella z PAP i Jana Pawlickiego z TV Republiki. Wtedy jakoś jednak nikt w niemieckich mediach nie protestował... Dodajmy, że ofiarami ówczesnych represji padło także środowisko "Gazety Polskiej". Usuwano związanych z "GP" dziennikarzy z mediów publicznych, Tomasz Sakiewicz miał zakaz wstępu do telewizji, a sąd wydał nakaz aresztowania dla niego i dla Katarzyny Gójskiej-Hejke. Były również przeprowadzane u dziennikarzy "GP" rewizje. 244 Autor: wgŹródło: niezalezna.pl, PAP Drukuj DZIAŁ: ŚWIAT, PRAWO Czytaj także
  2. Dramat Merkel i opozycji! Ta decyzja Amerykanów to kolejny sukces polskiego rządu Maj 2, 2017 Podziel się na Facebooku Tweet (Ćwierkaj) na Twitterze Kolejna wiadomość, która nie spodoba się Grzegorzowi Schetynie i spółce. Kolejna, która godzi w narrację opozycji, jakoby Prawo i Sprawiedliwość niszczyło polską politykę zagraniczną i obronność. Okazuje się, że niepodanie dłoni Angeli Merkel przez Donalda Trumpa również nie było jedynie pustym gestem. Teraz widzimy, że był to wyraźny znak, że Stany Zjednoczone nie mają zamiaru współpracować z krajem, który niszczy cywilizację zachodnią. Jak ustalił portal Defence24.pl, Amerykanie planują przenieść dowództwo szczebla dywizji dla działań w Europie z niemieckiego Baumholder do Poznania. Oznacza to, że działania wojsk na terenie Europy Środkowo-Wschodniej będą koordynowane z Polski. Relokacja Mission Command Element z Niemiec do Polski zwiększa efektywność, skuteczność i zdolność US Army do manewrowania wojskami. Wysunięta obecność MCE umożliwia jeszcze lepsze połączenie US Army Europe z sojusznikami, przywódcami i cywilami z państw europejskich, i w końcu zwiększa przygotowanie Sojuszu do odpowiedzi na jakiekolwiek zagrożenie lub kryzys w Europie. Tak pisał w oświadczeniu st. sierż. Brent M. Williams, rzecznik Mission Command Element dla operacji Atlantic Resolve. Decyzję tłumaczy „chęcią wzmocnienia zdolności manewrowania wojskami”. „Praca z naszymi Sojusznikami NATO i Partnerami Operacji Atlantic Resolve wzmacnia obronną zdolność Sojuszu i tworzy unikalne możliwości dla rozwoju wielonarodowej interoperacyjności i bilateralnego treningu oraz operacji” – napisano w oświadczeniu. Choć jedni są zwolennikami obecności wojsk sojuszniczych w Polsce, a inni zdecydowanymi przeciwnikami, to jest to jeden z niewielu tematów, w których dwie największe partie w Polsce (PiS i PO) się zgadzają. Czytaj więcej: http://newsweb.pl/2017/05/02/dramat-merkel-i-opozycji-ta-decyzja-amerykanow-to-kolejny-sukces-polskiego-rzadu/
  3. Komedia. Ekspert PO od gospodarki nie zostawia suchej nitki na... swojej partii foto: By Platforma Obywatelska RP - Konferencja prasowa, 12.04.2017, CC BY-SA 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=580 Andrzej Rzońca główny ekonomista Platformy Obywatelskiej, a zarazem człowiek odpowiedzialny za program gospodarczy swojej partii ma wyraźne problemy z przekonaniem wyborców do jej postulatów. „Ameryka Południowa i Afryka. Plan Morawieckiego to plan z lat 50-60 XX w. wprowadzany w tamtych regionach” – snuje katastroficzną wizję w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. Mimowolnie miażdży też... działania PO w minionych latach. Program gospodarczy Platformy jest jeszcze niedoprecyzowany i sam Rzońca ma problemy z odpowiedzią na pytania dziennikarzy o wiek emerytalny, budownictwo, czy program Rodzina 500+, ale to nie przeszkadza mu wcale, by atakować politykę gospodarczą rządu Beaty Szydło. – Nie ma przykładu jednego kraju, któremu taki plan pozwoliłby osiągnąć sukces, lub chociażby utrzymać poziom rozwoju. Wszędzie, gdzie był realizowany, prowadził do katastrofy - stwierdził spec PO od gospodarki, krytykując plan Morawieckiego. Jego obawy co do kierunków polityki wicepremiera w rządzie Prawa i Sprawiedliwości zbiegają się z pozbawionym refleksji zachwytem nad dokonaniami Platformy. Przypomnijmy Rzońca zasłynął bezkrytyczną oceną niedawnych rządów PO, która - jak sam stwierdził - zostawiła polską gospodarkę „bez jakiejkolwiek nierównowagi”. Twarde dane gospodarcze przeczą analizom i krytycznym wizjom głównego ekonomisty PO. Przypomnijmy, stopa bezrobocia jest najniższa od ponad 25 lat. Deficyt budżetu państwa najmniejszy od 9 lat, a produkcja przemysłowa i zamówienia w przemyśle rosną w zawrotnym tempie. Komisja Europejska spodziewa się, że polski eksport będzie rósł najszybciej w całej UE, a spółki Skarbu Państwa, odnotowują bardzo dobre wyniki. Rzońca maluje przyszłość w najczarniejszych barwach. - Państwo nie będzie się zadłużało w okresie dobrej koniunktury - wieszczy. Takie stwierdzenie to potężny policzek w dotychczasową politykę PO. Trzeba pamiętać, że z biliona złotych długu publicznego, jedną trzecią zaciągnęła w latach 2007-2015 koalicja PO-PSL. W tamtym okresie zadłużenie sektora finansów publicznych wzrosło o ponad 300 mld zł, a przecież w tym czasie Polska miała być „zieloną wyspą”. Rzońca zapowiada też, że jego partia musi „odbudować zaufanie obywatela do państwa” i teraz już „nie będzie omijania konsultacji społecznych” a „obywatele przestaną być traktowani jak przestępcy”. Czyżby eksperci PO zorientowali się w końcu dlaczego ich partia przegrała wybory? Czytaj też: Jakie zmiany wprowadzi Plan Morawieckiego? Szczegóły ujawnia poseł Maks Kraczkowski Główny macher od gospodarki w PO zabrał głos również w spawie programu Rodzina 500+ oraz wieku emerytalnego. - Jeśli ktoś jest w stanie pracować, to powinien dostawać wsparcie tylko pod warunkiem, że szuka pracy – mówił. I dodał, że wiek emerytalny „trzeba urealnić”. Urealnić to znaczy zabezpieczyć Polaków przed horrendalnymi składkami lub głodowymi emeryturami (...). PO w swoim programie koncentruje się, by zaktywizować Polaków. Nie będzie zadłużania państwa i dokręcania podatkowej śruby. Najpierw trzeba zarobić, by wydawać. PO na pewno zrealizuje swoje obietnice w trakcie kadencji – zadeklarował w rozmowie na antenie RMF FM. Opinie użytkowników OSTRY | 02.05.2017 [19:05] PEWNIE KONCZYL KURSY W MOSKWIE. hukub | 02.05.2017 [12:03] Według Raportu OECD, Polska ma jedną z najdroższych na świecie administracji podatkowych a co za tym idzie najmniej funkcjonalną, a stopień skomplikowania przepisów o PIT i VAT, jest taki że ludzie się w nich specjalizujący, gubią się w nich. Ale to przecież nic dziwnego w tym polskim grajdołku, skoro przepisy podatkowe puchną coraz bardziej, a na początku gdy uchwalano je w latach 90 tych liczyły sobie 16 stron, obecnie jest ponad 300 dla każdej ustawy oddzielnie, czyli grubo ponad 600 o ile nie więcej. Co do wniosków z tego wynikających, niech czytelnicy sami je wysuną. Bo jak dla Mnie stopień absurdu po raz kolejny daje o sobie znać, a to świadczy o poziomie i świadomości tych co tworzą te przepisy, niezależnie od opcji politycznej. goj | 02.05.2017 [09:44] Boże, chroń naszą Ojczyznę przed takimi ekspertami demokracja PO
  4. Kopalnia w Adamowie była warta 144,6 mln zł. Rząd Tuska sprzedał ją Solorzowi-Żakowi za 67,3 mln zł! wpis z dnia 6/03/2017 foto: EPP (Flickr.com / CC by SA 2.0) W 2012 roku ekipa Tuska sprzedała spółce ZE PAK (należącej do Zygmunta Solorza-Żaka) pakiet kontrolny akcji Kopalni Węgla Brunatnego Adamów S.A. za 67,3 mln zł, mimo że wartości księgowa tej spółki wynosiła 144,6 mln zł, nie była ona zadłużona, co roku przynosiła zyski i posiadała wolne środki obrotowe w wysokości 65,2 mln zł! Co ciekawe - Aleksander Grad, który jako minister Skarbu Państwa w rządzie Tuska rozpoczął proces prywatyzacji tej kopalni - został w 2016 r. prezesem zarządu ZE PAK. r e k l a m y Kontrolerzy NIK nie mieli wątpliwości - w raporcie z grudnia 2015 r. stwierdzili, że przy sprzedaży Kopalni Węgla Brunatnego Adamów S.A. (KBW Adamów) ekipa Tuska dopuściła się niegospodarności i braku należytej dbałości o interes Skarbu Państwa. Przypomnijmy - rząd PO-PSL w 2012 roku sprzedał 85 proc. akcji KWB Adamów za 67,3 mln zł (6,60 zł/akcję) spółce ZE-PAK, która była kontrolowana przez Zygmunta Solorza-Żaka (właściciel Polsatu). Problem w tym, że według kontrolerów z NIK rząd nie uwzględnił wartości księgowej kopalni Adamów, która wynosiła wówczas 144,6 mln zł. Jakby tego było mało kontrolerzy z NIK wykazali, że KWB Adamów w chwili sprzedaży nie była spółką zadłużoną, przynosiła zyski, a ponadto posiadała wolne środki obrotowe w wysokości 65,2 mln zł. r e k l a m y Jako ciekawostkę możemy odnotować, że w lutym ub.r. Rada Nadzorcza ZE PAK (czyli spółki która kupiła od Skarbu Państwa kopalnie Adamów) podjęła uchwałę o powołaniu Aleksandra Grada (czyli ministra Skarbu Państwa za kadencji którego rozpoczął się proces prywatyzacji kopalni Adamów) w skład zarządu ww. spółki. Z dniem 18 lutego 2016 r. objął on funkcję prezesa ZE PAK. 4 czerwca 2016 r. minister Skarbu Państwa złożył do Prokuratury Krajowej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez zawarcie umowy sprzedaży akcji KWB Adamów poniżej ich wartości. W uzasadnieniu napisano, że Skarb Państwa mógł na tej transakcji stracić co najmniej 88,9 mln zł. Śledztwo w/s nieprawidłowości prowadzi obecnie Prokuratura Regionalna w Lublinie. Źródło: NIK o prywatyzacji wybranych spółek Skarbu Państwa (Nik.gov.pl) Źródło: Skarb Państwa stracił miliony na prywatyzacji kopalni Adamów? Jest śledztwo (TokFM.pl) wpis z dnia 6/03/2017 niewygodne.info.pl blog niewygodny dla establishmentu III RP * * * Dołącz do nas! xx r e k l a m y niewygodne.info.pl blog niewygodny dla establishmentu III RP
  5. Nie pozbieracie się z rozumem. Obywatele uważają sondaże o przewadze PO za sfałszowane opublikowano: przedwczoraj · aktualizacja: przedwczoraj autor: Fratria Podziel się Poleć Wykop 103 W ostatnich dniach zalała nas fala sondaży poparcia dla partii politycznych, które wskazują na przewagę Platformy Obywatelskiej nad Prawem i Sprawiedliwością, przewaga jest niewielka, jeden procent lub dwa ale, jest. Czyli, gdybyśmy te badania potraktowali jako wiarygodne, oznaczałoby, że Polacy pragną powrotu PO do władzy i to bardzo pilnie, już teraz, po półtora roku sprawowania rządów Beaty Szydło. Zamawiające te badania redakcje nie ośmielają się domagać od sondażowni jakichś abstrakcyjnych wyników, np., że PO ma 45 procent, a PiS musi się zadowolić 15 procentami. W obawie, że szwindel uderzy w resztę wiarygodności totalnej opozycji i wywoła w społeczeństwie odwrotny skutek. Nie łudźmy się, ta gra sondażami wpisuje się w antypolską politykę dominujących w Unii Europejskiej elit liberalno - lewackich. Dobitnym przykładem jest wywiad francuskiego kandydata na prezydenta Emmanuela Macrona, który w wywiadzie dla jakiejś regionalnej gazetki zapowiedział, że jak zostanie prezydentem , opowie się za sankcjami UE wobec Polski, bo „naruszyła wszystkie zasady unijne”. Jak byśmy słyszeli Fransa Timmermansa, Guy Verhofstadta czy Jean-Claude Junckera. Atmosfera wrogości Brukseli w stosunku do konserwatywnego rządu RP sprzyja antypolskim poczynaniom partii opozycyjnych, a zwłaszcza PO, którym na niczym tak nie zależy, jak na powrocie do koryta, przywilejów i kasy. Polskę i Polaków mając w dużym poważaniu. Nie zdziwiłabym się, gdyby za chwilę pojawił się sondaż z pytaniem „czy chcesz powrotu PO do władzy?”, a jakiś Kantar czy inny Pollster ujawniłby senacyjną wiadomość: 50 procent Polaków chce Platformy, bo sprawa Misiewicza i Macierewicza tak ich zbulwersowała, że gotowi są zrezygnować ze wszystkich prospołecznych reform na rzecz powrotu do władzy ośmiorniczek i Grzegorza Schetyny wraz z Ewą Kopacz. No i oczywiście z prezydentem Tuskiem. A więc ludzie wolą przechodzić na emeryturę w wieku 67 lat,chcą likwidacji 500 Plus i Mieszkania Plus, cofnięcia tempa rozwoju gospodarczego i przyjęcia tysięcy muzułmańskich emigrantów ekonomicznych. Wszystko po to, żeby było tak jak było, bo na więcej nie mają ochoty, tak są głupi. Zwracam uwagę podnieconym do gorącości mediom głównego ścieku, że istnieje coś takiego jak internet, a w tym internecie obywatele, w tym głównie młodzi, komentują wydarzenia polityczne w kraju i za granicą. W swej druzgocącej większości uważają sondaże o przewadze PO za sfałszowane i zapewniają, że nigdy nie zagłosują na tę partię, bo doprowadziła naród na skraj upokorzenia, zmusiła ludzi do niewolniczej pracy dla zagranicznych firm i odebrała ludziom godność, którą przywraca im teraz Prawo i Sprawiedliwość. Co, panie i panowie w ciepłej wodzie w kranie kąpani, nie zaglądacie do internetu, nie interesuje was głos społeczeństwa? Płyniecie na fali pogardy europejskiego lewactwa dla Polski i Węgier i naprawdę wierzycie, że wygracie przedterminowe wybory? Można pęc ze śmiechu. A może wprowadzicie cenzurę internetu i będziecie blokować złe o was opinie? A także dokonacie cudów nad urną przy pomocy zagranicznych hakerów? No, proszę bardzo, ale wtedy zamiast KOD - u i innych postkomunistycznych gremiów, na ulice miast wyjdą miliony wkurzonych obywateli. I nie pozbieracie się z rozumem. A może o to wam chodzi, o doprowadzenie do ogólnokrajowej rozróby, pogrążenia Polski w chaosie i zamiany jej w „kamieni kupę”? Za chwilę pod Sejmem zgromadzą się byli esbecy i ich polityczni przyjaciele, a 6 maja ruszy demonstracja partii opozycyjnych z Ewą Kopacz na czele. Naród to przeżyje, bo nie takie numery wywijała mu władza ludowa i okrągłostołowa. Polacy są coraz bardziej odporni na zło, tak polskie jak europejskie. Dla nich dobro państwa i dobro narodu jest ważniejsze od dobra klik i uprzywilejowanych elit próżniaczych. autor: Krystyna Grzybowska Krystyna Grzybowska. Publikuje w tygodniku "wSieci". Urodzona w Wilnie. Dziennikarka, publicystka. Po 13 grudnia 1981 nie przeszła tak zwanej weryfikacji i wyemigrowała do Niemiec. W latach 90. była korespondentką „Rzeczpospolitej” w Bonn. Teraz mieszka w Polsce, zajmuje się polityką zagraniczną Polski, stosunkami polsko-niemieckimi i Unią Europejską. Inicjatorka nagród "Złotej Ryby" im. śp. Macieja Rybińskiego dla młodych felietonistów. i Ta strona używa cookie. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień cookie w przeglądarce. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami pr
  6. Wyprzedaż: PO, Tusk i Kopacz sprzedali majątek narodowy o wartości 58,615 mld złotych opublikowano: 25 czerwca 2015 roku, 9:35 | autor: Zespół wGospodarce.pl | kategorie: Polityka | tagi:banki, Donald Tusk, Ewa Kopacz, gospodarka, majątek, przemysł, Skarb Państwa fot. Facebook Rząd PO prowadził na polskiej gospodarce bardziej rabunkową politykę niż zaborcy ponad sto lat wcześniej. Na ile szacowana jest wartość wyprzedanego w prywatne ręce, przynoszącego zyski państwowego majątku? Według różnych danych może być to przynajmniej 58 mld złotych. W 2008-2014 władze naszego kraju dokonały wyprzedaży majątku należącego do Skarbu Państwa (m.in. banki, kopalnie czy zakłady produkcyjne) za łączną kwotę 58,615 mld zł. Na co poszły pieniądze z tej rabunkowej wyprzedaży? Bynajmniej nie na budowę dróg czy innej infrastruktury - PO spłacało zobowiązania kredytowe, które samo zaciągnęło. 1 - PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.: sprzedaż 17 proc. akcji za 6 mld 543 mln zł 2 - Jastrzębska Spółka Węglowa: sprzedaż 33,1 proc. akcji za 4 mld 830 mln zł 3 - Bank PKO BP S.A.: sprzedaż 9,62 proc. akcji za 3 mld 943 mln zł 4 - Energa S.A.: sprzedaż 34,18 proc. akcji za 2 mld 800 mln zł 5 - KGHM S.A.: sprzedaż 10 proc. akcji za 2 mld zł 6 - PKP Cargo S.A.: sprzedaż 48,29 proc. akcji za 1 mld 420 mln zł 7 - Bank Gospodarki Żywnościowej S.A.: sprzedaż 37,49 proc. akcji za 1 mld 97 mln zł Komisarz Bieńkowska i obrona niemieckich, francuskich oraz portugalskich marketów przed nałożeniem na nie podatku Przez Darek Matecki - Wrzesień 21, 2016382997 Podziel się na Facebooku Tweet (Ćwierkaj) na Twitterze Elżbieta Bieńkowska spotykała się z lobbystami reprezentującymi interesy działających w naszym kraju zagranicznych sieci handlowych, które chciały uwalenia projektu podatku od sieci handlowych w Polsce. Niedługo później Komisja Europejska wydała decyzję nakazująca wstrzymanie działania tego podatku. Jak widać – interesy zagranicznych sieci handlowych są dla eurokratów priorytetowe. Donald Tusk, kiedy uciekał do Brukseli, postanowił zabrać ze sobą swoją ulubioną minister, czyli Elżbietę Bieńkowską. Ta została Europejskim Komisarzem ds. Rynku Wewnętrznego i Usług. Gabinet polityczny komisarza europejskiego ma obowiązek prowadzić ogólnodostępny dziennik spotkań. Z treści dziennika spotkań Bieńkowskiej wynika, że spotykała się ona z przedstawicielami Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, reprezentującej interesy działających w Polsce zagranicznych sieci handlowych, które chciały zablokowania podatku od sieci handlowych w Polsce. Co dzieje się później? Komisja Europejska kwestionuje zasady podatku od sieci handlowych w Polsce. Zdaniem eurokratów mniejsze sieci mogą w naszym kraju liczyć na „nieuprawnioną pomoc publiczną” (sic!), gdyż stawka podatku jest dla nich niższa w porównaniu do stawki obowiązującej większe sieci handlowe. Przypomnijmy – od 1 września miały funkcjonować dwie stawki podatku od sieci handlowych liczone od przychodów ze sprzedaży detalicznej: 0,8 proc. dla sieci osiągających przychody między 17 mln zł a 170 mln zł miesięcznie i 1,4 proc. dla sieci osiągających przychody powyżej 170 mln zł miesięcznie. Kwota wolna od podatku w skali roku wynosiła 204 mln zł. Wyższa stawka podatkowa dotknęłaby przede wszystkim zagraniczne sieci handlowe (Rossmann, Lidl, Tesco, Auchan, Carrefour, Biedronka, Netto, Ikea). Jak widać po decyzji Komisji Europejskiej interesy niemieckich, francuskich czy portugalskich marketów okazały się być ważniejsze od interesu państwa, w którym te sieci działają. Czytaj więcej na: http://prawicowyinternet.pl/komisarz-bienkowska-i-obrona-niemieckich-francuskich-oraz-portugalskich-marketow-przed-nalozeniem-na-nie-podatku/ "Wyborcza" o tym nie napisze - studenci pod patronatem ministra Szyszko posadzili 12 tys. drzew 2346 25 kos18:25 29 kwietnia 2017 www.facebook.com/nzsorg W sobotę 29 kwietnia w Radomiu odbył się finał akcji „Studenci Sadzą Las 2017” organizowanej przez Niezależne Zrzeszenie Studentów (NZS) pod patronatem prof. Jana Szyszko, ministra środowiska. W ciągu całego przedsięwzięcia zostało posadzonych 12. tys. drzew. O godz. 10.00 w Radomiu, przy Pomniku Żołnierzy Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość – „Żołnierze Wyklęci”, zostały posadzone symboliczne drzewka. Był to ostatni, 6. etap akcji „Studenci sadzą las 2017”. - To wielka radość dla mnie - Ministra Środowiska, że mogłem objąć patronatem takie wyjątkowe wydarzenie. Dzięki tej akcji nasza młodzież w praktyce ujrzała, jak ważną rolę w życiu każdego z nas odgrywa przyroda. Lasy to nasze dobro narodowe, z którego możemy korzystać i o które powinniśmy dbać. Drzewa posadzone w ramach tego wydarzenia stworzą las dla obecnych i kolejnych pokoleń Polaków. Będzie to również piękna pamiątka przyłączenia się studentów do akcji Lasów Państwowych „tysiąc drzew na minutę – mówi prof. Jan Szyszko, minister środowiska. Minister podkreśla, że lesistość Polski stale rośnie. – Co roku Lasy Państwowe sadzą ok. 500 mln nowych drzew. Obecnie lasy zajmują blisko 30% powierzchni kraju. Wśród państw Unii Europejskiej zajmujemy 6. miejsce pod tym względem -– dodaje minister Jan Szyszko. Akcja „Studenci Sadzą Las”, jak podkreślają organizatorzy, ma charakter przede wszystkim edukacyjny. - Mamy dwa cele. Chcemy uświadomić młodych ludzi, jak ważną rolę w naszym ekosystemie, ale także i społeczeństwie odgrywają lasy. Przede wszystkim jednak chcemy pokazać naszym rówieśnikom, że warto spędzać czas na powietrzu, w otoczeniu przyrody - mówi Maria Cholewińska, wiceprzewodnicząca NZS. W ramach całej akcji posadzono 12 tys. drzew w Łagowie pod Świebodzinem, Orzechowie Morskim, Janowie Lubelskim, Ełku, Cisnej oraz w Radomiu. W akcji wraz ze studentami uczestniczył także Sławomir Mazurek, wiceminister środowiska. Źródło: centrumprasowe.pap.pl
  7. 17 lat procesu. 447 rozpraw. Licytacja za bezcen 20 mln zł majątku. Kupującymi m.in. rodziny sędziów. Oto jak „nadzwyczajna kasta” może zniszczyć życie Przez Darek Matecki - Kwiecień 28, 201707295 Podziel się na Facebooku Tweet (Ćwierkaj) na Twitterze „17 lat toczy się proces przed Sądem Rejonowym Łódź-Śródmieście w Łodzi. W tym czasie odbyło się 447 rozpraw. Proces zaczynał się 7 razy od początku. Pod byle pretekstami zmieniano składy sędziów, tak aby proces nigdy nie mógł się zakończyć. W tym czasie w toku licytacji komorniczych zlicytowano za bezcen gigantyczny majątek o wartości ponad 20 mln zł. Kupującymi były rodziny sędziów” – tak swoje wystąpienie na sejmowej komisji sprawiedliwości zaczyna Leszek Kopczyński – przedsiębiorca, którego zrujnował przez bezmiar niesprawiedliwości III RP. Leszek Kopczyński był dealerem Opla w Bełchatowie. W roku 2000 zaczął się jego dramat. Przedstawiciele banku, w którym miał kredyty, zażądali od niego łapówki. Kopczyński jednak odmówił. Bank dokonał „zemsty” i wypowiedział umowy kredytowe. Kopczyński zgłosił sprawę do prokuratury. Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko pracownikom banku. Dodatkowo wniósł on o odszkodowanie za zniszczenie jego działalności. Niestety, sprawy utknęły w sądach na 17 lat. W tym czasie komornik zdążył zlicytować cały majątek Kopczyńskiego (jak twierdzi poszkodowany – kupcami majątku byli m.in. przedstawiciele rodzin sędziów, którzy orzekali w przeciągających się sprawach sądowych), jego żona zachorowała psychicznie, a syn popełnił samobójstwo. – „Zwracałem się również do pana sędziego Waldemara Żurka. Nie uzyskałem odpowiedzi merytorycznej. W tym czasie mój syn w wieku 31 lat popełnił samobójstwo, a moja żona zapadła na ciężką chorobę psychiczną. Ona po prostu zwariowała. Jest w szpitalu psychiatrycznym. Dorabiając się od podstaw, na bazie dorobku życia trzech pokoleń, zostałem całkowicie zrujnowany. (…) Nie jestem członkiem żadnej partii politycznej. Natomiast jestem zwolennikiem i sympatykiem wszystkich tych ruchów politycznych i społecznych, które mają za zadanie naprawę tego bagna, w którym żyjemy. (…) Mam dowody w sprawie, które mówią bezspornie o układzie, o sitwie mafijnej w gronie sędziów w Piotrkowie, Bełchatowie i Łodzi” – kontynuował Kopczyński w trakcie posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości. Warto posłuchać jego wystąpienia, które jest dostępne w serwisie Youtube.com: Czytaj więcej na: http://prawicowyinternet.pl/17-lat-procesu-447-rozpraw-licytacja-za-bezcen-20-mln-zl-majatku-kupujacymi-m-in-rodziny-sedziow-oto-jak-nadzwyczajna-kasta-moze-zniszczyc-zycie/
  8. Za "konsulting" przy dzikiej prywatyzacji z lat 1991-94 państwo płaciło zagranicznym doradcom dziesiątki milionów dolarów! wpis z dnia 28/04/2017 foto: PlatformaRP (Flickr.com / CC by SA 2.0) Dzika prywatyzacja z początku lat 90-tych to nie tylko wyprzedaż za bezcen wielu polski przedsiębiorstw. To także grube miliony dolarów, jakie polskie władze przekazywały zagranicznym firmom konsultingowym w ramach "prowizji prywatyzacyjnej" czy "doradztwa" przy sprzedaży majątku narodowego. Szacuje się, że tylko w latach 1991 - 1994 na ten cel wydano równowartość ponad 75 milionów dolarów! To sporo, jeśli uwzględnimy, że według Donalda Tuska "polskie przedsiębiorstwa są mało albo nic nie warte". r e k l a m y Kilka dni temu przypominałem na łamach tego bloga słowa Donalda Tuska z 1993 roku, który w trakcie spotkania z wyborcami w Starachowicach powiedział: "Polskie przedsiębiorstwa są mało albo nic nie warte. Dlatego są i będą tanio sprzedawane". Wskazałem wówczas, że w zdaniu tym były co najmniej dwa kłamstwa. Po pierwsze polskie przedsiębiorstwa na początku lat 90-tych XX wieku nie były "mało albo nic nie warte". Były warte fortunę, bowiem stanowiły realną konkurencję dla gospodarki państw ówczesnej EWG. Po drugie - polskie przedsiębiorstwa nie były tanio sprzedawane, bo były nic nie warte, lecz dlatego, że taka była wola rządzących wówczas polityków. r e k l a m y Zakładając jednak na moment, że Tusk miał rację i polskie firmy rzeczywiście były "mało albo nic nie warte", powstaje pytanie - dlaczego zatem polskie władze wynajmowały mnóstwo zagranicznych firm konsultingowych, które za grube miliony dolarów "doradzały" w procesie prywatyzacji, a niejednokrotnie brały odpowiednio wysoką "prowizję", gdy dane przedsiębiorstwo było przejmowane w ramach wyprzedaży? Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na publikację dra Ryszarda Ślązaka, który w swoich raportach zebrał wszystkie informacje na temat zagranicznych podmiotów, jakie "doradzały" przy sprzedaży polskich przedsiębiorstw. Na bazie dostępnych danych można wyliczyć, że tylko w pierwszym etapie dzikiej prywatyzacji (lata 1991 - 1994) na ten cel musieliśmy wydać równowartość ówczesnych 75 mln dolarów. To spore pieniądze zakładając, że prywatyzowane przedsiębiorstwa były - jak twierdził Tusk - "mało albo nic nie warte"... Źródło: Pośpieszna prywatyzacja (Pte.pl) Źródło: Narzucone doradztwo prywatyzacyjne (Pte.pl) wpis z dnia 28/04/2017 niewygodne.info.pl blog niewygodny dla establishmentu III RP * * * Dołącz do nas!
  9. A w tvn Fakty niezmiennie panuje zasada przekonywania, że Polacy to idioci. Procent bezmyślności, ignorancji i totalnej demencji umysłowej Polaków wzrósł dzisiaj do 50%. Tyleż właśnie pragnie Tuska w roli prezydenta . TVN już świętuje porażkę Andrzeja Dudy, którego "Polacy" się wstydzą i nie chcą. Sondażownia tvnowska nie odpuszcza a dyrektor tej sondażowni jest ściśle związany z PO o czym właśnie w tej chwili mówią w Wiadomościach. Straszna manipulacja i obrzydliwość w tym tvn. W Faktach po faktach zapowiedziany Schetyna a w Kropce nad i Wałęsa.
  10. hubertuss twój idol Ogłupiony wyborca przestaje myśleć racjonalnie. O takiego wyborcę chodzi dziś antypisowskiej opozycji opublikowano: wczoraj · aktualizacja: wczoraj
  11. Tak kasta promuje „fachowców”! Wojskowy piekarz z kontrowersyjną przeszłością zostanie sędzią Sądu Najwyższegoopublikowano: przedwczoraj · aktualizacja: przedwczoraj autor: fot.KRS/fratria.pl Podziel się Poleć Wykop 57 Pułkownik Piotr Raczkowski z Krajowej Rady Sądownictwa zostanie sędzią Sądu Najwyższego! Znany z faktu, ze zaczynał swoją karierę jako piekarz, otrzymał pozytywną rekomendację SN na stanowisko. „Nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera”! To powiedzenie jak ulał pasuje do sędziego Raczkowskiego, który z piekarza zamienił się w oficera Ludowego Wojska Polskiego, następnie w prawnika, a na koniec w sędziego i wiceszefa Krajowej Rady Sądownictwa. Dziś Sąd Najwyższy, większością głosów, rekomendował Raczkowskiego do składu Sądu Najwyższego. Sądowi Najwyższego nie przeszkadza kontrowersyjna przeszłość sędziego i opinia, która się za nim ciągnie. CZYTAJ TAKŻE:NASZ NEWS. Awans dla członka „kasty” za ataki na rząd i prezydenta? Prof. Kocot dostanie posadę w Sądzie Najwyższym Historię sędziego Raczkowskiego opisał dziś tygodnik „Do Rzeczy”. Autor publikacji ujawnił, że Raczkowski zaczynał swoją karierę sędziego jako piekarz i syn milicjanta. W Ludowym Wojsku Polskim zajmował się kwatermistrzostwem, a po 1989 roku skończył wydział prawa z oceną dostateczną i skończył aplikację sędziowską. Tygodnik przypomniał, że z sędzią Raczkowskim związane są kontrowersyjne afery takie jak bójka z innym sędzią, wykorzystywanie służbowych samochodów do prywatnych celów i inne, obyczajowe ekscesy. CZYTAJ TAKŻE:UJAWNIAMY. Sędzia Godyń skazywał opozycjonistów w stanie wojennym i współpracował z bezpieką PRL, a teraz dostaje medal od kasty sędziowskiej Środowisko sędziowskie ma szczególną słabość do wojskowych z czasów PRL. W piątek portal wPolityce.pl ujawnił, że sędzia Janusz Godyń, który skazywał opozycjonistów w stanie wojennym, otrzymał prestiżowe wyróżnienie i medal od Krajowej Rady Sądownictwa. Jej członkom także nie przeszkadzała przeszłość sędziŁaskawcy! Sąd Najwyższy raczył zamieścić w internecie regulamin ws. wyboru na kandydata I prezesa kusyjnym
  12. Izolacja Polski trwa w najlepsze, ale w TVNopublikowano: dzisiaj, g. 7:22 · aktualizacja: dzisiaj, g. 7:24 autor: fot. PAP/Rafał Guz Podziel się Poleć Wykop 64 Tezę o izolacji Polski na arenie międzynarodowej podczas rządów premier Beaty Szydło powtarzają, co i rusz politycy totalnej opozycji z Platformy i Nowoczesnej, a także wspierający ich dziennikarze. Jeżeli fakty tej tezie przeczą, tym gorzej dla faktów i doskonałym przykładem na zobrazowanie tego zjawiska, są otwarte w ostatnią niedzielę największe na świecie targi przemysłowe w Hanowerze, w których Polska jest krajem partnerskim Niemiec. W ramach tych targów z Polski wystawia się aż 200 firm, mamy największy na targach narodowy pawilon, w którym prezentujemy między innymi elektryczny samochód, ogniwa fotowoltaiczne, różnego rodzaju roboty, a więc produkty o wysokim poziomie technologicznym. Otwarcie tych targów miało miejsce w niedzielę, było niezwykle uroczyste, wzięła w nim udział kanclerz Angela Merkel i premier Beata Szydło, w Polsce pokazała tę uroczystość tylko telewizja publiczna, TVN i Polsat nie pokazały nawet jej fragmentu w swoich programach informacyjnych. W poniedziałek rano z kolei miało miejsce otwarcie pawilonu polskiego na tych targach, w którym znowu uczestniczyły premier Beata Szydło i kanclerz Angela Merkel i sytuacja się powtórzyła, transmisję z tego wydarzenia przeprowadziła tylko telewizja publiczna. Jak poinformował jeden z wiceministrów uczestniczący w tych uroczystościach, pojawiły się na nich największe agencje informacyjne świata i liczne telewizje, nie było natomiast ani dziennikarzy ani kamer TVN i Polsatu. Być może obydwie telewizje uważają, że jeżeli jakiegoś wydarzenia nie pokażą na swoich antenach, to większość Polaków uzna, że nie miały one miejsca i będzie łatwiej ich przekonać do tez przez nie forsowanych. A te tezy to izolacja Polski na arenie międzynarodowej, bo przecież w Polsce jest łamana demokracja, więc jak światowi politycy mają się spotykać z przedstawicielami rządu, który za to odpowiada. Podobnie było zresztą także wcześniej w związku zaproszeniem wicepremiera Mateusza Morawieckiego na spotkanie krajów należących do G-20. Przypomnijmy, że podczas spotkania ministrów finansów Trójkąta Weimarskiego (Niemiec - Wolfgang Schaeuble, Francji - Michel Sapin i Polski - Mateusz Morawiecki), niemiecki minister, gospodarz marcowego spotkania krajów należących do G-20, zaprosił na nie polskiego wicepremiera. Ponieważ Niemcy byli gospodarzem tego posiedzenia w Baden Baden w połowie marca i mieli możliwość zaproszenia na nie gości według własnego uznania, takim ważnym zaproszonym przedstawicielem krajów z Europy Środkowo-Wschodniej była właśnie Polska. Tegoroczne posiedzenie krajów G-20 było głównie poświęcone nowym regulacjom w światowym systemie finansowym, a także przeciwdziałaniu unikania podatków przez wielkie korporacje, dobrze się stało, że Polska była uczestnikiem tego szczytu. To kolejny dowód na to, że opowiadania opozycji o tym jakoby Polska i rząd premier Beaty Szydło byli w jakieś międzynarodowej izolacji nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, co więcej stroną zapraszającą w tym przypadku były także Niemcy. Wtedy także informacji o uczestnictwie polskiego wicepremiera w tym światowym wydarzeniu było w mediach komercyjnych co kot napłakał, a jeżeli się już pojawiły, to tylko po to, żeby to uczestnictwo zdyskredytować. autor: Zbigniew KuźmiukUrodzony 19 września 1956 roku w Komorowie woj. mazowieckie. Doktor nauk ekonomicznych. Absolwent Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach Wydział Ekonomiczny w Radomiu oraz Szkoły Głównej Planowania i Statystyki w Warszawie – obecnie Szkoły Głównej Handlowej – na Wydziale Finansów. Od roku 1979 do chwili obecnej jest wykładowcą akademickim Uniwersytetu Technologiczno Humanistycznego (wcześniej Politechniki Radomskiej oraz Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Radomiu). Pełnił funkcję Wojewody Radomskiego, Ministra, członka Rady Ministrów, Prezesa Rządowego Centrum Studiów Strategicznych, Marszałka Województwa Mazowieckiego. W czerwcu 2004 roku uzyskał mandat Deputowanego w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Zasiadał w Komisji Budżetowej oraz Komisji Gospodarczej i Monetarnej. Poseł na Sejm IV kadencji (pełnił funkcję przewodniczącego Sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej Sejmu RP). Był Posłem VII kadencji Sejmu (pracował w Komisji Finansów Publicznych oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej). W maju 2014 roku uzyskał mandat Deputowanego w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Pracuje w Komisji Budżetowej oraz komisji Rolnictwa
  13. Ponad 60 mln zł przez 30 lat. "Fakt": Żona byłego ministra doi państwową spółkę Aleksander Grad, były minister skarbu w rządzie PO-PSL / Źródło: PAP / Paweł Pawłowski Dodano dzisiaj 08:5212 28 91 7396 Firma należąca do żony byłego ministra skarbu w rządzie PO-PSL Aleksandra Grada zarobi prawie 64 mln zł na 30-letnim kontrakcie z gazowym gigantem – informuje "Fakt". Chodzi o spółkę geodezyjno-projektową MGGP, która w przeszłości należała do Aleksandra Grada. Kiedy polityk został ministrem skarbu, przekazał ją swojej żonie Małgorzacie. Gazeta przypomina, że za rządów Platformy firma wygrywała różne przetargi organizowane przez spółki Skarbu Państwa, ale Grad nie widział w tym nic nadzwyczajnego. "Fakt" ujawnił, że holding trzech firm, w którego skład weszła MGGP, podpisał wart 24,8 mln zł kontrakt
  14. może dlatego
  15. Hubertuss jeśli tego nie kumasz to łyknołeś himalaje hipokryzji TVN Dlaczego Tusk urządził cyrk na dworcu i ulicach Warszawy? Ze strachu i zabezpieczając sobie przyszłość opublikowano: wczoraj autor: PAP/Zborowski Podziel się Poleć Wykop 176 Jeśli sprawy przyjmą zły obrót, „wielki człowiek” Tusk przeniesie problem własnej odpowiedzialności na poziom czystej polityki i zmobilizuje opozycję oraz ulicę. Po co Donaldowi Tuskowi wielki cyrk z przyjazdem pociągiem na Dworzec Centralny w stolicy? I to w atmosferze powrotu marszałka Józefa Piłsudskiego z Magdeburga do Warszawy (10 listopada 1918 r.) czy przyjazdu Ignacego Paderewskiego z Gdańska do Poznania (26 grudnia 1918 r.). Oczywiście chodzi też o próżność i wielkie ego, bo narzucające się skojarzenia ze sławnymi przyjazdami są Tuskowi na rękę. Wbrew temu, co sam mówi, Donald Tusk lubi być traktowany jednocześnie jak brytyjski następca tronu i piłkarz Realu Madryt Cristiano Ronaldo. Nie o próżność i ego tu jednak przede wszystkim chodzi. Mniej ważny powód to chęć udowodnienia Grzegorzowi Schetynie, że jest tylko jeden „wielki” przywódca PO, a obecny przewodniczący partii może co najwyżej temu wielkiemu człowiekowi buty czyścić. Zrozumiała jest więc nieobecność Schetyny na dworcu. Podobnie jak zrozumiały jest ewidentny brak entuzjazmu przewodniczącego PO dla hołdów składanych Tuskowi na Dworcu Centralnym przez czołowych polityków jego własnej partii, m.in. Ewę Kopacz i Rafała Trzaskowskiego. Donald Tusk nie zaniedba żadnej okazji, żeby Grzegorzowi Schetynie przypomnieć, iż gdyby tylko chciał, obecny szef PO byłby wciąż nikim. Tusk lubi takie gierki ze Schetyną, uwielbia wskazywać mu miejsce w drugim albo nawet trzecim szeregu. Lubi go upokarzać i „czołgać”, czego Schetyna nie znosi. Tym bardziej to wszystko Tusk lubi, że buduje na tym mit jedynego niepokonanego w polskiej polityce, ulokowanego na wyżynach niedostępnych dla Schetyny, Petru, Kosiniaka-Kamysza czy Kukiza. Mit jedynego, który byłby wciąż w stanie wygrać z Jarosławem Kaczyńskim. Co oznacza, że Donald Tusk liczył także na to, że jego dworcowe i uliczne występy zirytują prezesa PiS, a może nawet skłonią do jakichś wypowiedzi, które przewodniczący Rady Europejskiej mógłby później wykorzystać. Najważniejsze w cyrku urządzonym 19 kwietnia 2017 r. przez Donalda Tuska są jednak sprawy jego bezpieczeństwa i przyszłości. Tusk dlatego kreuje się na kogoś rangi Paderewskiego czy Piłsudskiego, żeby poprawić na starcie swoją pozycję w związku z przewidywanymi kłopotami, a może wręcz zarzutami w sprawach katastrofy smoleńskiej, afery Amber Gold, sprzedaży Ciechu firmie Jana Kulczyka czy współpracy SKW z rosyjską FSB, w której 19 kwietnia został wezwany jako świadek. Takiemu „wielkiemu człowiekowi” nie stawia się banalnych zarzutów karnych, nie mówiąc już o ciąganiu po prokuraturach i sądach. „Wielki człowiek” jest ponad tym wszystkim. Donald Tusk już zaznaczył, że dopóki urzęduje w Brukseli, ma immunitet i tylko jego osobistej łaskawości prokuratura zawdzięcza, że zechciał się stawić jako świadek. Co nie znaczy, że w przyszłości z immunitetu nie skorzysta. We wspomnianych wcześniej sprawach chodzi jednak o odleglejszą przyszłość, gdyż różne ewentualne śledztwa będą się toczyć długo. I wtedy dopiero bardzo ważny będzie status „wielkiego człowieka”, nieuchwytnego i nietykalnego dla polskiego wymiaru sprawiedliwości. Tusk urządza cyrk na dworcu i ulicach Warszawy także dlatego, by sprawdzić, na ile i w jakiej skali mógłby zmobilizować nie tylko opozycję (od Platformy po KOD), ale przede wszystkim ulicę, by stanęła w razie potrzeby w jego obronie.Przeniesienie kwestii odpowiedzialności za różne decyzje, działania i zaniechania na poziom czystej polityki jest Tuskowi ewidentnie na rękę. Nie będzie to bowiem wtedy sprawa Tuska, lecz ogólnopolski problem polityczny, którym można grać, przede wszystkim na ulicy. Tusk jest próżny, ale przede wszystkim jest praktyczny: woli wiedzieć, na kogo i w jakiej formie mógłby liczyć, gdyby wpadł w prawdziwe kłopoty. Pełne upolitycznienie ewentualnej odpowiedzialności Tuska i ćwiczebne mobilizowanie ulicy jest więc działaniem wyjątkowo sprytnym i dalekowzrocznym z punktu widzenia bezpieczeństwa Donalda Tuska w przyszłości. A także dla samej jego przyszłości
  16. Donald Tusk wylatał do domu 6 milionów 10.05.2011, godz. 02:00 foto: SE/EAST NEWSzobacz galerięCzy rządowe samoloty to prywatne taksówki premiera Donalda Tuska (54 l.)? Wszystko na to wskazuje, bo szef rządu w czasie ostatnich 3,5 roku latał nimi 175 razy. Dokąd? Do domu w Sopocie. Jak wynika z wyliczeń tygodnia "Wprost" za loty premiera podatnicy zapłacili nawet 6 mln zł. Tylko od listopada 2007 r., czyli od czasu objęcia rządów przez Platformę i wyboru Donalda Tuska na premiera, do marca 2011, latał on na trasie Warszawa-Gdańsk lub Gdańsk-Warszawa 175 razy. Oznacza to praktycznie jeden lot na tydzień. Czemu szef PO tak często korzysta z rządowych maszyn? Bo musi spędzić weekend... w pieleszach domowych w Sopocie. Weekend zaczyna najczęściej w piątek wczesnym popołudniem, a kończy w poniedziałek wieczorem lub we wtorek rano. Przeczytaj koniecznie: Kibice idą na wojnę z Tuskiem Tylko w samym 2010 r. Tusk latał na swojej ulubionej trasie aż 42 razy. To jednak nie jedyne koszty generowane przez jedną z najważniejszych osób w państwie. Okazuje się bowiem, że samolot, który zawozi go do Gdańska, musi na weekend wrócić do Warszawy, a w poniedziałek znów lecieć do Trójmiasta, by wrócić już z premierem. Godzina lotu państwowego embraera, według tygodnika, to "jedyne" 36 tys. zł. A bilet na normalny rejsowy lot w jedną stronę - 400 zł. Jednak na podróż liniami lotniczymi trzeba czekać, a państwowe samoloty dostępne są dla premiera w każdej chwili. A miało być tanie państwo. tagi: 6 milionów złotych donald tusk loty sopot taksówka wprost autor: Qba zobacz inne artykuły tego autora
  17. “Obrońca krzyża” też czekał dziś na Tuska. Czyli komplet oszustów i manipulatorów Kwi 19, 2017 Podziel się na Facebooku Tweet (Ćwierkaj) na Twitterze Powitanie Tuska na Dworcu Centralnym, który dziś stawił się na przesłuchanie w stołecznej prokuraturze było naprawdę gorące. Zjawiły się tłumy – i fanów, i zdecydowanych przeciwników “Króla Europy”. Na warszawskim dworcu pojawili się działacze Komitetu Obrony Demokracji, był widziany chociażby Mateusz Kijowski. Jeszcze ciekawiej było przed siedzibą prokuratury. Tam „koncert” dał lider Kapeli KOD Konrad M. Pełnego nazwiska nie podajemy, bo jest oskarżonym w procesie przed krakowskim sądem. Z zarzutem handlu kobietami. Mało tego? Kamera jednej ze stacji informacyjnych uchwyciła również… Andrzeja Hadacza. To podstawiony przez Platformę Obywatelską prowokator, który w 2010 roku, udając sympatyka PiS krzyczał na krakowskim przedmieściu” “nienawidzę wszystkich!” i “gdzie jest krzyż!”. Później widywany był na wiecach PO, KOD, a nawet obściskiwał się z Bronisławem Komorowskim (fot. poniżej). Czytaj więcej: http://newsweb.pl/2017/04/19/obronca-krzyza-tez-czekal-dzis-na-tuska-czyli-komplet-oszustow-i-manipulatorow/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...
v