Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
3 minuty temu, galan99 napisał:

Prezydentem musi być Tusk , lub Trzaskowski . w tedy spełnią się marzenia Polaków .

Na razie wszystko na to wskazuje że któryś z nich nim będzie a czy spełnia się wtedy marzenia Polaków to ....czas pokaże osobiście uważam że nie...ale to zależy kto o czym marzy...

Opublikowano
1 minutę temu, MariuszDe napisał:

Na razie wszystko na to wskazuje że któryś z nich nim będzie a czy spełnia się wtedy marzenia Polaków to ....czas pokaże osobiście uważam że nie...ale to zależy kto o czym marzy...

...jeszcze sie taki nie urodził, co by wszystkim dogodził....

Papa Smerf tak zawsze mowił...

  • Haha 1
Opublikowano
51 minut temu, galan99 napisał:

 

Sławomir Mentzen kandydatem Konfederacji w wyborach prezydenckich
Co Wy na To .

A możesz rozwinąc ten wielce intelektualnie wysublimowany wywód?

Opublikowano

kolejny przykład niszczenia polskiej nauki i państwa przez po-paprańców

 

"Nepotyzm, kolesiostwo, brak kierunków rozwoju" – tak o dwóch miesiącach spędzonych na stanowisku dyrektora Łódzkiego Instytutu Technologicznego należącego do Sieci Badawczej Łukasiewicz mówi prof. dr hab. Piotr Dziugan. To kolejny, po dr Alicji Bachmatiuk, naukowiec, który zdecydował się opowiedzieć Gazecie Wrocławskiej o stylu zarządzania i politycznych, a nie badawczych priorytetach menadżerów Centrum Łukasiewicz.

9 sierpnia opublikowaliśmy szczery, miejscami emocjonalny wywiad z dr Alicją Bachmatiuk, która została odwołana ze stanowiska szefowej Ł-PORTU we Wrocławiu. Jej zwolnienie poprzedził nakaz zatrudnienia na swojego zastępcę związanego z Lewicą Bartłomieja Ciążyńskiego (byłego wiceprezydenta Wrocławia). Krótko po tym, jak objął fotel wicedyrektora (z miesięczną pensją 40 tys. zł brutto), został powołany na stanowisko wiceministra sprawiedliwości. Bachmatiuk zaś została poproszona o ustąpienie ze stanowiska, by jej miejsce mógł zająć prof. Jarosław Bosy, były już rektor Uniwersytetu Przyrodniczego w stolicy Dolnego Śląska. W czerwcu przegrał wybory na kolejną kadencję. Bachmatiuk ustąpić nie chciała, więc została wyrzucona z pracy z powodu "niskiego poziomu gotowości technologicznej (duża liczba badań podstawowych) i krytycznie niskich przychodów z tytułu komercjalizacji" – za oświadczeniem Centrum Łukasiewicz. Okazuje się, że niewygodnych dyrektorów sieci jest więcej. W tym prof. Dziugan, który został powołany i szybko odwołany przez nową władzę.

Panie profesorze, co się takiego wydarzyło przez tych kilka tygodni, że pan, powołany już przez nowy zarząd Centrum Łukasiewicz, czyli de facto przez nową władzę, został przez nią w tak ekspresowym tempie odwołany?
Bo się postawiłem.

W jakim sensie?
W skrócie rzecz ujmując, jako dyrektor, mogę jedynie rekomendować swoich zastępców. Natomiast prezes sieci - na mój wniosek - musi sprawdzić kandydatów, zatwierdzić ich i powołać na stanowiska. Podczas rozmowy rekrutacyjnej otrzymałem od prezesa Cichockiego wyraźną sugestię kogo mam rekomendować na swoich zastępców od spraw komercjalizacji i finansów. I to o nich poszło.

To byli radni powiązani z Platformą Obywatelską?
Dokładnie nie wiem, kto z kim jest powiązany, ale wiem, że pan Tomasz Dominiak (w ŁIT zastępca dyrektora do spraw finansowych - przyp.red.) jest jakoś powiązany z PO. Był m.in. radnym PO w Aleksandrowie Łódzkim, ale dawno, 10 lat temu. Chwalił się także, że jest bliskim znajomym prezesa Huberta Cichockiego. Pan Jarosław Berger zaś był kiedyś radnym SLD w Łodzi, był rzecznikiem tutejszej policji, jest powiązany z posłem KO panem Dariuszem Jońskim i on został moim zastępcą do spraw komercjalizacji. Warto nadmienić, że prezes Cichocki także w przeszłości funkcjonował w łódzkich strukturach partyjnych i stąd znał swoich nominatów.

Przyjął pan sugestie prezesa i zgodził się ich zatrudnić?
Tak. Nie znałem ich, ale jak usłyszałem nazwisko pana Bergera, to się nawet ucieszyłem. Bo wie pani, to jest człowiek, który zna tutaj absolutnie wszystkich. Uznałem, że jego kontakty będą cenne dla ŁIT. Jeśli instytut ma być takim "sklepem z technologiami", to potrzebni są ludzie, którzy mają szerokie kontakty. Potrafią pozyskać klientów, otworzyć środowisko biznesu na współpracę z nami. Przyznaję, byłem pozytywnie nastawiony.

Jak się panu układała współpraca z Jarosławem Bergerem?
Źle. Ja jeszcze o tym opowiem. Ale podam taki przykład. Mamy kontrahenta, który jest kluczowy, bo robimy dla niego coś, co stanowi 30 procent finansowania instytutu. Poprosiłem pana Bergera, czyli zastępcę do spraw komercjalizacji, żeby do tego kontrahenta pojechał, przeprowadził rozmowy na temat dalszej współpracy itd. Nie mówi mi kiedy się wybiera, nie mówi kiedy wraca. Wzywam go do siebie, by zrelacjonował przebieg wizyty, a pan Berger przedstawia mi mailem ofertę cenową firmy, z którą my nawet nie współpracujemy. Czyli albo nawet tam nie był, albo po prostu nie raczył mnie poinformować, że nic tam nie ugrał. No to jest niedopuszczalne chyba w żadnej firmie. To wyglądało tak, jakby pan Berger, zresztą pan Dominiak też, myśleli sobie: dobra, jesteś od nauki, to się zajmij nauką, rób sobie projekty, a my tu będziemy, prawda, robić po swojemu, co chcemy. Mieli na to przyzwolenie, bo jak tylko wyrażałem swoje niezadowolenie z działań obu panów, to dostawałem telefon z Warszawy. Co więcej, kiedy jeździłem do prezesa Cichockiego, ten wydawał się być "dobrze" poinformowany, co się dzieje w Łodzi. Musieli opowiadać mu jakieś niestworzone rzeczy, bo czasem to się nasłuchałem, zazwyczaj jakichś głupot.

A jakie miał pan relacje z panem Dominiakiem?
To jest człowiek, który już w ŁIT pracował wcześniej. Był zastępcą kierownika sekcji, potem dyrektorem departamentu organizacji, następnie kierował działem zamówień publicznych w instytucie. Przyjmując go na swojego zastępcę, z rekomendacji prezesa Cichockiego, nie miałem zielonego pojęcia, że ten człowiek był zamieszany w wykryte przez poprzednie władze instytutu nadużycia finansowe.

Proszę opowiedzieć jakie.
To było tak, że w zeszłym roku ŁIT wydał ok. 900 tys. zł z pominięciem ustawy o zamówieniach publicznych. Polecono mi przy objęciu funkcji zweryfikować działalność instytutu w tym zakresie i zwolnić osoby odpowiedzialne za te nieprawidłowości. Po zapoznaniu się z dokumentacją okazało się, że jedną z kluczowych osób, która jest odpowiedzialna za brak nadzoru w zakresie zamówień publicznych jest... Tomasz Dominiak. Chciałbym jednak doprecyzować, że stwierdzenie "nadużycia finansowe", którego użyłem wcześniej, nie wiąże się stricte z finansami instytutu, a z brakiem nadzoru w obszarach organizacyjnych powierzonych panu Dominiakowi. W czasie, kiedy pracował jako dyrektor departamentu w ŁIT, odpowiadał m.in. za kontrolowanie i nadzór nad wewnętrznymi procedurami. Jego praca została w kontroli wewnętrznej oceniona negatywnie w związku z wykryciem szeregu nieprawidłowości, które skutkowały m.in. wydatkowaniem tych 900 tys. zł niezgodnie z procedurami. Okazało się też, że były problemy z terminowym realizowaniem faktur i nie wynikało to z braku środków finansowych, a jedynie z zaniedbań. Z dokumentacji pokontrolnej jasno wynika, że za to odpowiedzialny był właśnie pan Dominiak. Ba! Został za to ukarany.

W jaki sposób?
Degradacją ze swojego stanowiska. Musiał też z własnej kieszeni płacić za to, że faktury były przetrzymywane. Podkreślam, to jest w dokumentach, które znajdują się w warszawskiej centrali i do których miał dostęp prezes Cichocki. A więc, proszę pani, do głowy mi nie przyszło, że prezes rekomendował na mojego zastępcę do spraw finansowych osobę, która była odpowiedzialna za nieprawidłowości w tym dziale. Niepokojące było dla mnie również to, że za tak duży budżet oraz majątek miał odpowiadać człowiek nigdy niepracujący w finansach instytutu. Przecież to jest absurd. Paranoja po prostu.

Ale może prezes Cichocki o tym nie wiedział?
Może. Ale kiedy zapoznałem się z odpowiednimi dokumentami wskazującymi na kluczową rolę w nieprawidłowościach pana Dominiaka, to poprosiłem o zwolnienie go z funkcji zastępcy dyrektora, wskazując też, że był już wcześniej ukarany za finansowe nieprawidłowości. I co? Zwolniony zostałem ja.

To po kolei. Chciał pan odwołać pana Dominiaka za to, co zrobił wcześniej?
Nie tylko za to. Współpraca z nim była trudna. Bardzo trudna. Nie byłem w stanie uzyskać od niego informacji o stanie finansów instytutu przez dwa miesiące pracy! Zresztą obaj panowie inicjowali działania za moimi plecami, nie informując mnie o tym, co robią. Informacje dostawałem od tak zwanych szeregowych pracowników. Po kilku tygodniach swojej bytności w ŁIT zorientowałem się, że nikt mnie nie uprzedził, że to ci dwaj panowie mają rządzić, a ja mam być tylko "listkiem figowym", który to sankcjonuje i bierze na siebie odpowiedzialność. Czyli, że ci panowie, będąc cały czas w kontakcie z prezesem Cichockim, prowadzą swoją politykę, a ja mam akceptować ich decyzje. Proszę pani, nikt przytomny na coś takiego by się nie zgodził. Jestem czynnym naukowcem, prowadzę badania i wdrożenia, nie mogłem sobie pozwolić na coś takiego, to jest nie do pomyślenia.

Za co jeszcze chciał pan zwolnić Tomasza Dominiaka?
Głównie z obawy o finanse instytutu. Tu pracuje 450 osób. Ale była też kropla, która przelała czarę. Chodziło o zwolnienie jednego z pracowników. Wstępnie się zgodziłem, ale poprosiłem, by to zostało jeszcze wstrzymane, bo to była sprawa, którą trzeba było omówić z prawnikami. I co? I okazało się, że mimo mojego wyraźnego polecenia, że wstrzymujemy się z wręczeniem tego wypowiedzenia, to ono zostaje wręczone bez mojej wiedzy. To mnie bardzo rozzłościło. Nie tak byliśmy umówieni, nie tak miało się to odbyć. Napisałem wtedy do prezesa Cichockiego, że domagam się natychmiastowego odwołania pana Dominiaka. No i przyszło odwołanie, tyle, że mnie.

Jaki podano powód?
Żadnego. Nic. Po prostu odwołano mnie i tyle. Do tej pory nie wiem, być może prezes także dostrzegł problemy z moją współpracą z zastępcami i problem rozwiązał. Profesor odszedł, politycy zostali.

I co pan zrobił?
Wróciłem na Politechnikę Łódzką, w której pracowałem od 1992 roku. Nie ma we mnie zgody na takie postępowanie. Jestem naukowcem z ponad 30-letnim stażem, przyzwyczajonym do transparentności działań i obce mi jest funkcjonowanie w realiach układów partyjnych opartych na koteriach i targowaniu stanowiskami.

Jak pan widzi przyszłość sieci Łukasiewicz?
To, co jako pierwsza powiedziała dr Bachmatiuk, jest kluczowe. Instytuty nie żyją w całości z dotacji państwowej. Muszą same szukać pieniędzy, grantów, unijnego wsparcia, kontrahentów itd. Do tego potrzeba kompetencji, wiedzy, kontaktów, wielu umiejętności. Jeśli finansowania nie będzie, jeśli nie będzie jasno wyznaczonego realnego kierunku działań, jeśli instytuty nie będą kierowane przez osoby z doświadczeniem w zarządzaniu nauką, to będą się kurczyć, a docelowo ulegać likwidacji. Najbardziej szkoda utracić często wybitnych naukowców pracujących dla naszego przemysłu. Pytanie brzmi: czy my mamy siedzieć w laboratoriach i wymyślać coś nowego, co może się sprzeda, a może nie, czy powinniśmy szukać tematów do realizacji w szeroko pojętym segmencie gospodarki? Dopasowywać się do potrzeb rynku? A może powinniśmy robić jedno i drugie tylko w odpowiednich proporcjach? Proszę mi wierzyć, że zarządzanie procesem naukowo-badawczym i komercjalizacją badań nie jest dla każdego.

są jak szarańcza

Opublikowano

n_7099dbb9b4dbf15b50b8b2599700cc62404b595328d2935b1da470ec21defff3_c.jpg?r=1,1

 

Szybka kariera i jeszcze szybszy upadek wiceministra z Lewicy. Sprawą zajęła się prokuratura

„Bartłomiej Ciążyński z Lewicy […] wykorzystał - jak podaje portal wp.pl - służbową limuzynę oraz kartę, należące do jego byłego pracodawcy, by całą rodziną udać się na wakacje do Słowenii. Za pieniądze podatników dwa razy miał zatankować auto. Ciążyński tuż przed urlopem zakończył pracę dla Sieci Badawczej Łukasiewicz (SBŁ)” - pisaliśmy w środę rano.

Niedługo później polityk wziął udział w konferencji prasowej u boku partyjnego lidera Włodzimierza Czarzastego.

- Dzisiaj złożyłem rezygnację z zajmowanego stanowiska
Opublikowano

żeby było to jedno 

PORT zwalnia szefową instytutu za informację o nieprawidłowościach

"We wrocławskim PORT wykryto nieuprawnione użycie karty służbowej oraz służbowego samochodu przez wiceministra Bartłomieja Ciążyńskiego. Profesor Alicja Bachmatiuk została odwołana 31 lipca 2024 r. ze stanowiska dyrektora PORT, krótko po wykryciu nieprawidłowości" - przekazała Wirtualna Polska.

 

1 minutę temu, Ulman napisał:

Popraw to bo aż w oczy kłuje. Poliglota analfabeta się znalazł

co ci anal fabeto nie pasuje ? 

Opublikowano
Ulman napisał:

2 minuty temu, Roman176 napisał:

I 'm Iove f*ck 

Popraw to bo aż w oczy kłuje. Poliglota analfabeta się znalazł

Bo Romek jest miłością ale się z tego nie cieszy..

  • Haha 1
Opublikowano

zasadniczo to wszystko bo ten zwrot to nawet sytuacyjnie sobie jest ciężko wyobrazić. Niech translator ci podpowie a najlepiej to nie używaj obcego języka dopóki nie nauczysz się poprawnie nim posługiwać.

Opublikowano

o peowskich szkodnikach i ich medialnej gebelsiadzie, jak piorą mózgi swoim wyznawcom i szczują ich w celu wywoływania chaosu w polsce, działając w interesie niemiec i rosji

 

Opublikowano

I aby patrzeć transferów poselskich z PiS.  Tylko gdzie? No jak gdzie, do platformy.

I będą mogli powiedzieć to co nogi blondynki po wakacjach - nareszcie znowu razem🤭🤭🤭

Opublikowano

W środę w godzinach wieczornych w miejscowości Orzechowo (pow. olsztyński) miał spaść niezidentyfikowany obiekt z kapsułą, na której widnieją napisy w języku rosyjskim.

Ruskie testują .

Opublikowano

W latach 90tych to 90% towaru na targu miała napisy w języku rosyjskim. I nikomu to nie przeszkadzało🤣

 

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Podobna zawartość

    • Przez jahooo
      Zapraszam do nowego tematu, kontynuacja wątku z roku 2024
       
    • Gość
      Przez Gość
      Podejrzewam ogromny kryzys w rolnictwie. Nie zaskoczy mnie gdy mleko będzie po 0,70 zł, trzoda po 3,50 A byki po 5,50.😥😥
    • Przez Piotr_SM
      Może kogoś zainteresuje: https://www.gov.pl/web/rolnictwo/minister-stefan-krajewski-oglosil-wsparcie-dla-rolnikow-700-mln-zl-na-jednoprocentowe-kredyty-260-mln-zl-na-pomoc-za-straty-okolo-1577-mld-zl-na-platnosci-bezposrednie
    • Przez dunda92
      Proponuję uporządkować rozmowę. Byłem na Dorohusku, byłem na strajku w swojej okolicy. Czas i obowiązki większości ludzi nie pozwalają stać na granicy 24/7, a myślę że chcieliby jak i ja dowiedzieć się o aktualnej sytuacji na wszystkich granicach. Tym bardziej w związku z wczorajszym posunięciem Tuska o włączeniu granic do infrastruktury krytycznej.
    • Przez debrzyna
      Powinniśmy podjąć sie informowania rolników i nie tylko ,kto w poszczególnych województwach organizuje wyjazd na następny protest Brak takiej informacji to mniej ludzi na proteście
      Macie informacje wpisujcie w tym temacie Tylko informacje kto i tp bez zbędnej polityki 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...
v