Skocz do zawartości

Alamo

Members
  • Postów

    1026
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Alamo

  1. Jestem ciekaw czy poza ch..D..i kamieni kupa coś jeszcze wasza strona miała do zaoferowania? Warto byś wspomniał jak pod koniec waszych rządów swoim niemieckim przyjaciołom rudy chciał opierniczyć LOT.Pewnie za to posunięcie dostałby niezłe benefity u swoich niemieckich przyjaciół.Czy takie praktyki będą nadal miały miejsce gdy dasz zielone światło swoją kartą wyborczą do powrotu do stolca?
  2. Powiedzmy sobie szczerze,Tusk jest pozbawiony wszelkich kompetencji,Juncker musi kimś pomiatać i on doskonale zdaje sobie z tego sprawę. To jest taki urodzony ślizgacz, którego celem było opływać w dostatki.Tusk nigdy kompentencji nieposiadal.Jest to jalowy typek postawiony Jako Slup przez Angelę Merkel bez wladzy , siedzaca PO w kieszeni CDU,czyli bardzo niebezpieczny dla inetresow Polski
  3. Jakiś czas temu posłanka PO - sama wyraźnie nie rozumiejąc, co robi - upowszechniła w internecie nagranie, na którym jakiś nieszczęsny pomyleniec dostaje ataku furii w chwili przełączenia w telewizorze TVN 24 na TVP Info. Jeśli ktoś kiedyś nie widział egzorcyzmów, to ten filmik daje niezły przedsmak, brakuje tylko, żeby zapluwający się z wściekłości szaleniec pluł gwoździami i klął w kilkunastu językach. Trudno o bardziej przejmującą antyreklamę tefałenowskiego agit-propu i dobitniejsze pokazanie, jaką miazgę robi on z mózgu kogoś, kto dzień po dniu chłonie sączoną tam nienawiść i jad. Wystarczy potem pokazać takiemu znaczek "TVP" albo "PiS" i ciska się jak przysłowiowa wesz na grzebieniu albo jak diabeł pokropiony święconą wodą, skacze, pluje, bluzga - a zebrać cały tłumek takich przepranych i poszczuć, zrobią każdą najpodlejszą rzecz, jakiej "nasi" będą dla obrony swych interesów potrzebować. Szczególna rzecz, że tym, jak nazywa sprawę psychiatria, "obłędem udzielonym" zarażają się też sami szuflujący emocjonalną propagandę. Od dawna mam problem, czy zajadłym lemingom polecać psychiatrę, czy właśnie egzorcystę, ale tak czy owak, jakieś wsparcie naprawdę by się przydało, bo tylko patrzeć, jak to histeryczne szczucie i judzenie zaowocuje nowymi Cybami. Zapewne bez budzenia emocji nie ma polityki, i nie jest niczym nowym, że strona przegrywająca traci nad swymi emocjami kontrolę. Ale trudno mi przypomnieć sobie historyczną analogię dla tak dalece idącego oparcia całej polityki wyłącznie na kreowaniu nienawistnych emocji, dziś Platforma Obywatelska przeszła drogę jak z himalajskich szczytów na dno Rowu Mariańskiego.
  4. No niby wszystko idzie doskonale. Na każdym polu.8 chudych tuskowych lat za nami, gospodarka ma się świetnie, ratingi szybują, Ministerstwo Finansów deklaruje ogromny wzrost ściągalności podatków. Co pozostało z jeremiad, że PiS w ciągu roku doprowadzi kraj do bankructwa, upadku i krachu finansowego? Dokładnie tyle samo ile leming ma oleju w głowie,czli nic.Totalnym pozostaje ogłaszanie wyłącznie po raz pięćset któryś końca demokracji,która obchodzi może jeszcze przysłowiowego psa, a wyborców na pewno nie. Dzisiaj szczytem jej marzeń i możliwości jest napluć Kaczyńskiemu na buty, gdy będzie szedł na grób brata,lub osaczyć się twierdzą na kodomickich forach i próbować przerwać między swoimi .Zostawmy na boku przyczyny tego stanu rzeczy, pytania, czy mogło i czy powinno być inaczej, pogardę dla wysadzonych z siodła elit, które okazały się tak zdegenerowane i nieskuteczne. Po bez mała ponad dwóch latach pisowska rewolucja wydaje się być w apogeum.
  5. Na Twoim miejscu szukał bym ciągnika z silnikiem do remontu.Silnika bym nie remontował,za podobne pieniądze kupisz gotowy silnik 4 perkinsa,gdzie moc i kultura pracy jest nieporównywalna
  6. Duże obciążenie przy wilgotnej masie.Ja 3 sezony z prasą pasową MF w ten sposób pracowałem,bele na sucho.Zgrzyty ani razu nie miały miejsca
  7. Podział między ludźmi w Polsce został wyznaczony w 1945 roku na linii tych którzy weszli w kolaborację z sowieckim okupantem i tych którzy tej okupacji nigdy, aż do dzisiaj nie uznali i nigdy nie zaakceptowali. W 1989 roku po medialnej ustawce sowiecko-SBckiej z Bolkiem BULem Michnikiem i ICH kolegami o nazwie ‚pierwsze wolne wybory w Polsce’ władzę miała aż do 2015 roku postsowiecka nomenklatura i resortowe uprzywilejowane potomstwo.Ta wojnia Polsko-Komusza w której prawdziwą opozycję zduszono a ludzi szczuto bito i mordowano i to nie było kulturalne wydarzenie.W 1989 roku ustalono w Magdalence ład pokomuszy,z głównymi sygnotariuszami Michnikiem i Wałensą.Po 1989 przez wiele lat zohydzano Polakom środowiska inne niż pokomusze.. Raz prawie komuna upadła ale Pan Walensa razem z min Panem Tuskem- liczydłem,i Pawlakiem usadzili inny niż pokomuszy rząd Jana Olszewskiegi na D..pach w czasie nocnej zmiany rządu.. Od tamtej pory środowisko pokomusze nienawidzi innego systemu niż pokomuszego,toczy z nimi frontalną wojnę medialną i polityczną, dążąc do ich anihilacji.Pewnego razu doszło do postawienia Czesława Kiszczaka przed sądem za masakrę Grudnia 1970 roku,na ratunek przybył główny redaktor Gazety Wyborczej i główny sygnotariusz aktu w Magdalence Adam Michnik jako obrońca,i uratował go.Z nim współpracuje ścisło całe środowisko pokomusze.To środowisko pokomusze walczące z Kaczorem zrobiło Polakom dla śmiechu premierem Donalda czyli takiego antyKaczora Donalda. Ten oto antyKaczor Donald nie spał ani 13grudnia ani w Magdalence ani podczas Wałensowej nocnej zmiany.Za jego panowania pochowano z państwowymi honorami 2014 roku sądowego kata Inki Wacława Krzyżanowskiego. 8 Lat premierem był antykaczor który robił dokładnie odwrotnie niż obiecywał w dwóch kampaniach wyborczych dlatego że to był CH Dpa i Kamieni Kupa.
  8. Nie atakuję,ale uświadamiam w jak skompromitowanym środowisku żyjesz,środowisku którym ojcami są sowieci,przyniesione przez nich na bagnetach w 45r.
  9. Opozycja pozostaje wierna formule "totalności" i niezachwiana w wierze, że byle bujać polską łódką wystarczająco długo i mocno, to się wreszcie z pomocą Unii Europejskiej zrzuci z niej Kaczyńskiego (fakt, że przy tym łódka nabiera wody i może nawet zatonąć zupełnie im nie przeszkadza). Potrafi więc tylko cedzić przez zaciśnięte zęby: żadnych zmian! Ani kroku w tył! Ma być tak, jak zawsze było! Amerykanie nie mają racji, twierdząc, że "znany diabeł jest lepszy od nieznanego" - widocznie nie mieli nigdy na głowie diabłów naprawdę uciążliwych. Czasami człowiek woli tego diabła, którego jeszcze nie zna. I tak właśnie jest z reformą wymiaru sprawiedliwości, zresztą nie tylko z nią, w ogóle z głównymi elementami pisowskiej rewolucji. Nazywanie "walką o praworządność", czy o "wolne sądy" obrony stanu posiadania tego, co prominentna sędzia nazwała, zapewne niefortunnie, ale bardzo trafnie, "nadzwyczajną kastą", uważam za propagandową perwersję. Mój wspomniany na wstępie rozmówca, jak zwykle zachodni korespondenci, obracający się w wąskim światku mediów i autorytetów "totalnej opozycji", odsyłających ich jeden do drugiego nawzajem, nie wiedział oczywiście o, dajmy na to, uniewinnieniu posłanki Sawickiej, złapanej z przysłowiowym "dymiącym pistoletem", podczas przyjmowania łapówki - i o uzasadnieniu sędziego Sądu Apelacyjnego, że za tę łapówkę "poniosła już odpowiedzialność moralną", a podstawienie łapówkarze agenta CBA naruszało jej "konstytucyjne prawa". Ani o tym, że ani jeden z żyjących do dziś sprawców stalinowskich mordów sądowych, ewidentnych zbrodniarzy, posyłających na śmierć Żołnierzy Wyklętych czy działaczy mikołajczykowskiego PSL, nie poniósł żadnej kary, bo organa samorządu "nadzwyczajnej kasty" konsekwentnie nie wyrażają zgody na uchylanie sędziowskich immunitetów swoim drogim starszym kolegom, mistrzom i wykładowcom, a często wręcz ojcom, wujom i stryjom. Ani o złotej sztabie bezkarnego "Janka" Burego, "rozprowadzającego" przed reformą KRS. Długo by wyliczać. Bezczelna uchwała Sądu Najwyższego, uwalniająca od odpowiedzialności sędziów stanu wojennego, nawet tych, którzy orzekali surowe kary z dekretu przed jego formalnym wejściem w życie, tylko na podstawie "Dziennika Telewizyjnego" - pamiętacie Państwo argumentację ówczesnego prezesa SN Lecha Gardockiego, że nie można wymagać rozliczać z zasad państwa prawa sędziów, którzy orzekali w PRL, bo PRL nie było państwem prawa? Odgórna obstrukcja rozwleczonego przez skład sędziowski do kilkunastu lat i bodaj nigdy niezakończonego procesu przeciwko sprawcom grudniowej masakry z 1970. Posłuszne przyklepywanie "swojej" władzy wieloletnich, bezpodstawnych aresztów dla ludzi pokroju Dobrowolskiego czy Staruchowicza. Sądowe "ekspresy reprywatyzacyjne", jak to określiła raczej niekojarzona z PiS prof. Łętowska, których częścią było ustanawianie kuratorów dla 140-latków widzianych ostatni raz w 1943 na Umschlagplatz i inne, ewidentne dowody "umoczenia" orzekających sędziów w interesach mafijnych - umoczenia chronionego zmową korporacyjnej solidarności, zresztą ta obrona swoich była regułą, nawet w tak krzyczących sprawach, jak kleptomańska kradzież pięćdziesięciu złotych przypadkowej klientce sklepu przez prezesa prowincjonalnego sądu rejonowego. A ileż trzeba by wyliczyć dziwacznych wyroków SA i SN w sprawach gospodarczych, gdy te stwierdzały, na przykład, że firma A faktycznie okradła firmę B na grube miliony, ale zwracać ich nie musi (bo już, chce się dodać, "poniosła odpowiedzialność moralną" jak Sawicka)? Kiedy do kamer TVN o "zamachu na wolne sądy" i "łamaniu konstytucji" tokuje zaangażowany w jedną z takich afer sędzia Pietrzykowski, swego czasu przyłapany przez CBA na tym, jak dyktował koledze sędziemu, co ma być w apelacji, żeby mógł sprawę "załatwić", i jak ustawiał pod tym kątem skład orzekający - to czyż mogła redaktor Kolenda-Zalewska znaleźć bardziej dobitny symbol? W każdym cywilizowanym kraju ten sędzia byłby dawno poza zawodem, może i nie na wolności - ale w dotychczasowym SN pani prezes Gersdorf przeszła nad zarzutami do porządku dziennego, uznając, że sprawa była "dawno". "W każdym środowisku są czarne owce", powiadają na to bagatelizująco zwolennicy opozycji. Ale problem polskiego wymiaru sprawiedliwości polega na tym, że czarne owce całkowicie opanowały system i podporządkowały go sobie. Uczciwi sędziowie od lat patrzyli na wszechobecne świństwa bezsilnie, nie mając żadnych narzędzi, by choć trochę bieg spraw poprawiać. Dziś, gdy starają się to robić, są przez establishment opluwani, wyzywani od zdrajców i wyrzucani ze stowarzyszenia "Iustitia". No, powiedzmy, że mimo wszystko zdecydowałbym się poprzeć starego diabła przeciwko nowemu. Ale jest jeszcze kwestia smaku - wiele zaangażowanych w te obronę osób jest mało wiarygodnych, mało poważnych, czy nawet wręcz obrzydliwych. No i jest to, że nikt nie lubi wychodzić na idiotę. Po raz kolejny jako powód do histerii podawane jest rzekome "łamanie konstytucji". Jak nakręceni powtarzają totalni, że w Konstytucji stoi, iż sędziowie są nieusuwalni i że kadencja I prezesa SN trwa sześć lat. I tu się zacinają i zaczynają tupać i krzyczeć, by nie usłyszeć, że owszem, ale w tej samej konstytucji tuż obok stoi równie wyraźnie, iż wiek przechodzenia sędziów w stan spoczynku określa ustawa, że ona też określa sposób funkcjonowania Sądu Najwyższego, a w jednym wypadku sędziego można przesunąć w stan spoczynku nawet gdy się temu sprzeciwia, przerywając jego kadencję - w wypadku reorganizacji sądu mianowicie. Ba, nie dość, że jest to jak wół w konstytucji zapisane, to jeszcze jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego - porzućcie nadzieje, totalni, z roku 1998, gdy prezesem TK był "wasz" prof. Safjan! - potwierdzający konstytucyjność takiego przerwania kadencji, w odpowiedzi na wątpliwości, jakie zgłaszał wobec ówczesnej reorganizacji prezydent Kwaśniewski
  10. Opatrzność czuwała nad Polską,że wybory wygrało PIS,bo w przeciwnym razie mielibyśmy juz tysiące imigrantów na ulicach,którzy w ciagu pół roku mieli prawo ściągnąć legalnie rodziny.Rasa panów,kolonizatorów tępiąca własne korzenie a hołubiąca islamopoprawność jest bezsilna wobec terroru,a kraje dawnego bloku wschodniego biedniejsze,ale bezpieczne. Euroidioci zamiast się reformować to proponują jeszcze więcej lewactwa, cóż przynajmniej szybko się ich pozbędziemy .Lewicowe i skrajnie liberalne "elity" europejskie oderwane od narodów wpadają w popłoch i dobrze,to koniec niszczenia fundamentów naszej cywilizacji przez skajnych lewaków i liberałów.Najmniejszego sensu nie ma dysputa z lewactwem,LGBT, i wszelkim gov.nem, dla nich nie ważne Amberpaństwo,nie ważne taśmy prawdy.Bo wyznawca lewactwa brzydzi się kulturą słowiańską.Odnoszę się do osób które zajadle wspierają środowiska lewicowo-liberalne,walczące z tożsamością narodową,To Wy między innymi bylibyście odpowiedzialni za Intifadę islamskią,bez wątpienia ona byłyby,pytanie tylko kiedy.. od was w 2015r wyszła i trwa do dziś zajadła retoryka wpakowania rządów lewicowo-liberalnych,to wy zniszczylibyście bezpieczeństwo dla nas,i naszych pokoleń.Przegraliście,intifady nie będzie,obecny rząd trwając na stanowisku doprowadził do ocalenia narodowego przed waszym pogromem
  11. To że w twoim przypadku patent nie udał się to nie znaczy że u innych nie wyjdzie przy prasowaniu .Zapewne maszyna z którą współpracował ciągnik miała ogromne opory pracy. Dźwignię przełożeń można przedłużyć nasadzając rurkę ½
  12. W 60 olej do układu hydraulicznego jest pobierany przez smok pompy hydraulicznej,nie ma innej drogi pobierania oleju.Jeżeli uważasz że bryła sylikonu zablokowała kanał w rozdzielaczu to musiała być odpowiednich rozmiarów,co świadczyło by o dziurawym smoku, dla jasności należało by sprawdzić jego stan.
  13. Żadnej bryły sylikonu przy pompie Sitko nie puści,chyba że ma dziurę. Może wystarczy przeczyścić Sitko w plecaku,albo odpieła się dźwignia z mechanizmu
  14. Tak,podłożyć i zapominasz o całej sytuacji.Pod dźwignię, aby nieco uniosła się,od dołu klin opierasz na zatrzasku.Klin miej do czegoś sznurkiem przywiązany,nie zgubi się. Trzeba sprzęgłem operować na włączonym biegu,walek wtedy się rozłączy.Albo zatrzask rozkręć,górną śrubkę na 14 klucz,podłóż odpowiednią ilość podkładek,będzie mniejszy nacisk sprężyny na klin blokujący. Jak pisałem,do wymiany widełko( w moście) oraz -wałek rurowy,wałek ten nie jest zabezpieczony,okienka od dołu skrzyni nie należy otwierać.Jest jeszcze jedna kwestia,nowe widełko będzie luźne na czopie wodzika,obecne widełko jest wyrobione i wyrobiło czop,(stąd cała przyczyna)albo wymienisz cały wodzik,co związane jest z rozpoławianiem przodu,p ponieważ listwa leci przez całą skrzynkę, albo nowe widełko przyspawasz dla usztywnienia go,należy pamiętać aby przy spawaniu widełko napiąć w stronę skrzyni.
  15. Aby móc pracować dalej wystarczy zrobić z drewna klin długości 25 cm grubości 5x5cm.Klin opierasz na zatrzask,podsadzając pod dźwignię wom aby nieco się uniosła,możesz tak pracować bez remontu wiele lat.Problem jest w moście,jest tam widelec przesuwny na wodziku, widelec potrafi wyginać,ale przyczyna jest taka że dostał też luzu na czopie wodzika,przez co cofa tą tuleje ze zdjęcia do tyłu która jest suwania do włączania wom, a która w środku ma wieloklin,a w niej jest -wałek wom,który ma ma wąski wieloklin na końcu.Wystarczy że widelec dostanie luzu,i cofa rurę, wielokliny nie zazębiają.Wałek wom wyjdzie przez tył,ma ok 80cm dł.Wałek wom jest zbyt twardy,problem jest z wałkiem rurowym on się wyrabia.Jest do wymiany, do wymiany jest również widelec. Okienka z prawej strony nie ma. Nie,jeżeli posiadasz odpowiednią górkę do przechyłu,w ostateczności pozostaje wpaść przodem do rowu
  16. Czy wyobrażacie sobie, co taki dany, Leming,paśnik czy cycek czuć musi, jak kładzie się spać?, albo jeszcze lepiej budzi się rano ze świadomością, że Kaczyński jest tu gdzie jest? A do tego nie widać żadnej szansy na to, żeby w bliżej nieokreślonej przyszłości onego Kaczyńskiego się pozbyć , bo w siłę rośnie, cokolwiek by nie zrobił,I to jest najgorsze! Wszystkie sprawdzone chwyty, hejty, manify, opluwania, zastraszania... wszystkoto, co zawsze tak niezawodnie działało...... dziś nie działa, albo działa w stronę przeciwną.To zaś powoduje trwogę ogromną i wzajemne nakręcanie się Ludu pokomuszego, tak, że niczym za okupacji się czują! Po Starbaksach już można zaobserwować skulone,wciśnięte w kąt grupy konspiratorów rozglądających się, nerwowo siorbiących latte i namawiających się na konspirę
  17. Gdzie go znajdę?Jeszcze wasza strona nie doszła do stolca.. Głosowaliśmy, żeby uratować Polskę.. Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory, bo Polacy zrozumieli, że są wynaradawiani. Zrozumieli, że Polska jest lżona, poniżana, wyśmiewana i że to wszystko, co się dzieje na naszych ziemiach, zmierza do likwidacji Polski. „...”Albo żeby była tylko jakimś niejasnym wspomnieniem, ale wspomnieniem nieprzyjemnym, którego lepiej nie wspominać, czy niejasnym widmem, które można gdzieś wprawdzie zobaczyć, ale którego lepiej nie oglądać, bo jest odrażające, ohydne, cuchnące. Do tego oni zmierzali, ci źli ludzie, którzy sprzedawali Polskę,chcieli zrobić z niej niemiecki protektorat
  18. Gorliwe Lemingi i ich salony, w swej wyhisteryzowanej zapalczywosci nie przyjmują niczego co pochodzi od "nie naszości"...jakkolwiek to nazwać..?cechuje mentalność totalniacka.Oni tacy właśnie są. Gęby pełne demokracji, ale demokracja i "program" jest tylko wtedy, gdy rządzą niepodzielnie. Nie będą z nikim ucierać poglądów, negocjować, zawierać kompromisów - bo faszyście, talibowi, pisiorowi, narodowemu socjaliście czy jak tam cię akurat nazwą,skoro nie jesteś od nich,nie podaje się ręki. Epicentrum totalniactwa stanowią tzw. elity III RP. A dziś, gdy przegrały, daje to objawy naprawdę paskudne- jw. Dziś, gdy przegrały i zostały "wysadzone z siodła", usiłują z całą Polską zrobić to, co swego czasu z SDP - stworzyć własną, choćby miała to być tylko malutka enklawa, i otoczyć ją zasiekami oraz rowami, aby nie wdarł się wirus nie naszości. Sęk w tym że jeden się nie liczy,ważniejsze są 99
  19. Zdanie to was się tyczy.Jeśli antypisowcy sobie z tego nie zdają sprawy, to świadczy o nich bardzo źle. Jeśli to wiedzą - jeszcze gorzej.W walce z polskim rządem na pierwszej linii są ideologiczni wariaci, pragnący na całym świecie zaprowadzić (Sorosowy porządek) "gender", wegetarianizm" i tolerancję" - ale nawet oni, jak pokazuje przykład Guya Verhofstadta, potrafią lewackie ideolo łączyć z torowaniem drogi do miliardów różnym korporacjom, w radach nadzorczych których mają swoje obficie bijące źródełka z hajsem. Ci z tylnych szeregów całkiem już skupiają się na sprawach pragmatycznych. Nad Wisłą zbuntowani tubylcy chcą umniejszyć nowymi podatkami zyski banków i innych korporacji, czyż już samo to nie jest wystarczającym powodem, by wyłożyć kasę, zaangażować pijarowców i zmobilizować kontrolowane przez siebie media do walki z zagrażającym Polsce "faszyzmem"? A przecież tych powodów jest znacznie więcej, każdy segment rynku to możliwość wyduszenia z głupich Polaków dodatkowej daniny ubogacającej Europę. Sami sprzedali swoje banki, sami wygasili swój przemysł, sami pozwolili objąć nad sobą rząd dusz różnym Ringerom-Springerom, wiernie służących interesom kasty właścicieli Europy.. Kraj taki jak Polska jest szczególnie narażony na rozmaite naciski i lobbingi.. Może się przed nimi obronić, jeśli ma świadomość swoich interesów i istnieje w jego elitach zgoda - consensus, mówiąc mądrze - co do Dobra Wspólnego. Właśnie dlatego z punktu widzenia Zachodu mieć dziś w Polsce kogoś takiego jak Schetyna z jego nowoczesnym giermkiem to prawdziwy dar losu. PiS porównuje opozycję z Targowicą, i są faktycznie podobieństwa - moim zdaniem największym jest to, że Szczęsny Potocki i Branicki też za grosz nie rozumieli, jakim interesom podali rękę i naiwnie wierzyli, że Katarzyna oraz Fryderyk chcą tylko zrobić, "żeby znowu było tak jak było" i zlikwidowawszy zagrożenie dla demokracji szlacheckiej wycofają się.
  20. Opozycja totalna.Totalna - znaczy w tym wypadku "totalnie bezmózga". Cała jej mądrość w tym, że jak PiS powie tak, to my powiemy nie - nawet jeśli akurat PiS powie coś słusznego, co się przecież od czasu do czasu musi zdarzyć choćby na mocy statystyki.. Ba, nawet jeśli PiS powie to samo, co wcześniej mówiła czy zgoła robiła "totalna" opozycja. Niemal każdy dzień przynosi kolejne dowody na to, że cokolwiek jest akurat pretekstem do sporu - ustawa antyterrorystyczna, Trybunał Konstytucyjny, Unia Europejska - P i N chodzi tylko i wyłącznie o zadymę.Co do tego, że PO z Nowoczesną są opozycją beznadziejną, nie ma już wątpliwości.Po pierwsze, niezdolność do zrozumienia, dlaczego dotychczasowe elity zostały przez Polaków wzgardzone i odsunięte. Po drugie, wynikająca z niej niezdolność do zorientowania się w sytuacji i prowadzenie całej polityki "w obronie" tego, co było, podczas gdy Polacy nie chcą, "żeby znowu było jak było", tylko żeby było inaczej, i od opozycji oczekują sformułowania programu zmiany, a nie powrotu do czasów ośmiorniczek i objazdowego rządu w pendolino. Moim zdaniem dzisiejszy antypis bardziej ma mentalność Radziejowskiego i innych magnatów-warchołów, którzy, kiedy im czymkolwiek podpadł suweren (wtedy był nim król, nie wyborca) uciekali na obce dwory i stamtąd prowadzili intensywny lobbing, w gruncie rzeczy mający na celu tylko jedno - przywrócenie ich do wpływów. Za jaką cenę? Za taką, jaką będzie trzeba zapłacić - oddać obcemu protektorowi jakąś prowincję, podpisać korzystny dla niego, a niekorzystny dla Polski traktat,itd itp.
  21. Trwa cichy, ale uporczywy casting na nowego przywódcę antypisowskiej rebelii. Grzegorz Schetyna charyzmy ma tyle, co gminny urzędnik,Lubnałer co się odezwie, to nie wiadomo, gdzie oczy podziać. Kosiniak Kamysz jest za młody, Miller za stary, a Czarzasty nie do przyjęcia bez względu na wiek.Partie jakoś sobie jeszcze radzą, bo dotacje budżetowe do pewnego stopnia zastępują charyzmatycznego przywódcę. Ale już ruch społeczny bez takowego istnieć nie może, czego dowodem oczywisty nawet dla jego sympatyków uwiąd KOD. Mateuszowi Kijowskiemu - po roku głaskania go i polewania miodem przez wciąż wpływowe media obozu magdalenkowego - ufa, w najnowszym sondażu, zaledwie 14 proc. Polaków.Antypisowskie media na miejscu Kijowskiego chętniej od Rzeplińskiego widziałyby Władysława Frasyniuka. Jako lider sprawdził się on już w Partii Demokratycznej - trzeba przyznać, że przynajmniej, mimo wieku, wciąż jest pełen energii. Wręcz, że działa szybciej niż myśli, co mu zresztą wychodzi naturalną koleją rzeczy, bo myśli raczej rzadko. Oczywiście, dla tych, co pamiętają "Solidarność", zawsze będzie to nazwisko znaczące, ale dla większości jest gościem, który umie tylko bluzgać, a i to niespecjalnie finezyjnie. Jeszcze śmieszniejszy jest pomysł recyklingu któregoś z byłych prezydentów. Bronisław Komorowski nawet by reflektował, tylko że trudno sobie wyobrazić, by opowiadając o swoim złotym ćwierćwieczu nadał ruchowi jakąś nową dynamikę. Tym bardziej Aleksander Kwaśniewski, który dla średniego i młodszego pokolenia jest już tylko bohaterem alkomemów. No, jest jeszcze oczywiście Lech Wałęsa, który by mógł, jak twierdzi, rozpędzić PiS i zmienić ustrój w dziesięć dni, gdyby tylko mu się chciało, ale aktualnie akurat mu się nie chce. Pewnie dlatego, że jako lider musiałby stale coś podpisywać, a każdy taki podpis mogliby przechwycić agenci IPN i zanieść grafologom z wiadomym skutkiem.Darujmy już sobie pomniejsze kandydatury. Niby liderów mrowie, ale nie ma ani jednego. W tej sytuacji coraz głośniej rozlega się wołanie: Tusku, wróć i nas ratuj! Tusku, w tobie ostatnia nadzieja! Wołanie ostatnio przybiera na sile, ponieważ z Brukseli dochodzą wieści, iż za pół roku Tusk będzie wolny od stałych zobowiązań zawodowych. I nie dlatego, że rząd Kaczyńskiego nie chce go formalnie poprzeć, tylko dlatego, że generalnej zmianie ulega cała misterna partyjna układanka w organach wspólnotowych, i w tej nowej układance na przewodniczącego RE z EPL, i na dodatek ze środkowej Europy, zwyczajnie nie będzie miejsca. W związku z czym i sam Tusk zaczął deklarować, że "nie wyklucza". Problemem, z punktu widzenia lewoliberalnej opozycji, jest fakt, że Tusk może być pewien superluksusowej emerytury w którejś z unijnych agend, agencji czy think tanków, z wysoką pensją, rozbijaniem się po luksusowych hotelach całego świata i zerem obowiązków. Namówienie go, by ryzykował powrót do kraju i starcie z płonącym żądzą wsadzenia go do pierdla za śmierć ukochanego brata Kaczorem może być trudne. Ale jest szansa, że odezwie się w Tusku żyłka hazardzisty i chęć stawienia czoła wyzwaniu. Osobiście mam nadzieję, że tak. Sam należę do tych ludzi, którzy chcieliby zobaczyć Tuska na ławie oskarżonych, a potem w pudle. Pod jakimkolwiek szczegółowym zarzutem. Jest tu sporo możliwości, niech się tym zajmują prawnicy - główną winą tego człowieka, nie ujętą niestety w żadnym kodeksie karnym, jest zmarnowanie ośmiu lat fantastycznej dla Polski koniunktury, może najlepszej od 1918 roku, a znacznie dłużej trwającej. Wina Tuska polega na tym, że będąc intelektualnie trampkarzem, kompletnie wypranym z poczucia odpowiedzialności za Polskę i w ogóle za cokolwiek, nie potrafiącym ogarnąć wielkich spraw, niczego, poza tym, kogo puknąć, kogo posunąć, z kim się zblatować i jak ponapuszczać na siebie i powyważać wpływy frakcji - beztrosko wepchnął się na sam szczyt, tam, gdzie decydowały się rzeczy na całe pokolenia najważniejsze, przerastające jego trampkarską umysłowość o całe lata świetlne. I zajmował przez siedem lat fotel premiera, kompletnie mając wszystko gdzieś, poza tym, żeby się z tego fotela nie dać zrzucić i przeskoczyć na fotel jeszcze wyższy. Każdemu lobby, co tylko chce - Niemcom, co chcą Niemcy, Rosjanom, Eurokratom, czego zażądają, aby tylko był spokój i aby do niego się nie przykleiło nic, co by mogło mu popsuć wizerunek. Naprawdę, nie było w polskiej historii takiej kreatury. No, może pasowałby do porównania nieszczęsny Henryk Walezy, który, gdy mu się nieoczekiwanie otworzyły perspektywy objęcia tronu w Paryżu, po prostu uciekł, rzucając cała tę zakichaną Polskę w diabły. W całej politycznej działalności Tuska istniała tylko jedna nadrzędna wartość: ja, moja kariera. Wszystkie decyzje i - zwłaszcza - zaniechania rządów smerfa-lalusia podporządkowane były temu jednemu celowi, wszystkie unijne pieniądze wydano w taki sposób, jaki był najkorzystniejszy dla Tuska. Tak samo prowadzono politykę międzynarodową. Z tej samej przyczyny, wedle zasady "po mojej kadencji choćby potop", zaniechano najbardziej nawet pilnych reform, na które był właśnie najlepszy moment. To zabawne, jak błagające dziś Tuska o powrót sieroty po Magdalence nie chcą zauważyć, że zrujnował on nie tylko Polskę jako taką (bo co ich tam ona w końcu obchodzi), ale także ich formację. Tak, drogie lemingi, to właśnie Tusk i jego totalne desinteressement dla wszystkiego poza własną... własnym nosem, powiedzmy, otworzyło drogę do władzy temu znienawidzonemu Kaczyńskiemu. I nie sądzę, żeby Tusk nie wiedział, że rozwala swoją platformę i cały stojący za nią murem establishment. Doskonale wiedział, ale mu to wisiało. Z Romanem Giertychem różni mnie dziś praktycznie wszystko, ale w jednej kwestii miał on oczywistą rację: upadek PO był skutkiem jej skrętu na lewo i wyraźnej ideologizacji w duchu progresizmu. Giertych ostrzegał przed tym od razu, gdy takie tendencje się objawiły, nie on jeden zresztą, bo sprawa była w sumie oczywista. PO wygrywała jako partia "rozsądnego środka". Dystansowała się od wszelkich skrajności, dużo i ładnie gadała o ciepłej wodzie, nic nie robiła, więc nikomu się nie narażała, i to się właśnie masom podobało. Aż tu nagle zaczęła się w PO jazda na gender i in vitro, zwalczanie Kościoła, straszenie "średniowieczem" - cały ten kompleks lewicowych mód, który w polskim społeczeństwie nie tylko mało kogo porywa, ale zdecydowaną większość odrzuca.Po co? No przecież to oczywiste. Skręt na lewo zaczął się wtedy, gdy Tusk uznał, że w krajowej polityce już osiągnął co mógł i zaczął starania o stanowisko szefa Komisji Europejskiej. To dlatego właśnie nie chciał kandydować na prezydenta i wystawił do tego wyścigu najmizerniejszego intelektualnie nielota, jakiego zdołał w swym obozie znaleźć - bo nie mógłby przeskoczyć do Unii w trakcie kadencji prezydenckiej, urząd premiera to co innego. Do momentu, gdy Tusk chciał siedzieć na szczycie piramidy polskiej, PO miała się podobać Polakom - więc była centrowa ze sporą dawką picu konserwatywnego. Od chwili, gdy powziął zamiar przeskoczenia na piramidę europejską - PO miała się podobać tym, którzy decydują o rozdziale stołków w Unii. A że przeformatowanie jej pod gust Schulza i Verhofstadta oznaczało w dalszej perspektywie jej nieuchronny upadek, zwłaszcza pod kierownictwem osoby tak miałkiej jak Ewa Kopacz, chyba szczerze przekonanej, że cały elektorat ma poglądy czytelników "Gazety Wyborczej"? Diabła tam, kto się przejmuje tym, że wykopyrciła się drabina, po której już się był wdrapał, gdzie chciał? No, może nie do końca gdzie chciał, bo jednak Komisja Europejska, gdzie obraca się ciężkimi miliardami, była poza zasięgiem każdego polityka spoza "starej" Unii - ale Rada Europejska to też synekura niczego sobie. Miarą beznadziejnego stanu polskiej klasy politycznej jest fakt, że wrogowie Kaczyńskiego nie są w stanie niczego stworzyć, niczego wykreować, nikogo wyłonić - potrafią tylko skamleć do ojca marnotrawnego, by raczył wrócić i ich ratować. Może i wróci, rozpierniczy zdychającą PO i niezdolną się do końca urodzić Nowoczesną, i stworzy jakąś kolejną mutację Unii Wolności Demokratycznej, która może mądrym, może głupim, ale przynajmniej jakimś wizjom przyszłości PiS-u przeciwstawić będzie umiała tylko narracje, jak to było przez ostatnie dwadzieścia pięć lat dobrze, i jak znowu będzie, jeśli tylko poddamy się bez szemrania wszechmądrym eurokratom. Jak mówię, sam bym tego chciał. Ale obawiam się, że Tusk jest za cwany, by dać się w to wpuścić.
  22. Gorliwa służba wysadzonym z siodła elitom III RP zmieniła kodomitów w groteskowych, histeryzujących hahsztagów.Obóz III RP to dziś już tylko prymitywna agresja oraz rozpaczliwa obrona zagrożonych interesów i popełnionych u władzy nadużyć. Jedna wielka aberracja, infekująca nasze życie.C óż ttrzeba się z tym pogodzić - wielu ludzi, instynktownie gromadzących się wokół przegranych elit i "autorytetów" minionego ćwierćwiecza dało się wytresować w poczuciu postkolonialnej gorszości, w przekonaniu, że polskość to nienormalność, to obciach, i jedyną metodą oczyszczenia się z tego pierworodnego grzechu jest przyłączyć się do jej wrogów.Odesłanie ich wszystkich przez wyborców w polityczny niebyt to warunek niezbędny przywrócenia Polsce normalności
  23. Poradnik" tygodnika "Newsweek" dla pa@jacus @DTaras niepogodzonych z wynikiem ostatnich wyborów.Obśmieli już chyba wszyscy, ale na wszelki wypadek przypomnę: tygodnik Ringera, Springera i Lisa pochylił się ze śmiertelną powagą nad ludźmi, którzy w "Polsce PiS" cierpią nie mogąc się pogodzić z wynikami wyborów. Jedna pani nie może spać w nocy, bo myśli o tym "bezmiarze podłości" Kaczyńskiego, inna ma poty, skoki ciśnienia i drżą jej ręce, jeszcze inna "nigdy nie czuła nienawiści, a teraz czuje ją codziennie, jak włącza Tok FM" i słucha w nim o nowych zbrodniach PiS. Ktoś tam znowu, jak ogląda TVP, a zwłaszcza Wildsteina, to ma mdłości i nim trzęsie, ale z jakiegoś powodu ogląda. Ktoś inny miał remontować dom, a teraz nie może, bo PiS. Co przypadek, to lepszy.Bohaterowie tekstu pozrywali znajomości, bo nie mogą wytrzymać, jak znajomi chwalą Dudę albo Kaczyńskiego i niczym Lucuś ze starego opowiadania Mrożka walczą, wypisując po całych dniach antypisowskie kawałki w internecie.Tygodnik okazuje im pełne zrozumienie, wzywa, aby walczyli tak dalej, a także podtrzymuje w przekonaniu, że poza marszami KOD powinni się wstrzymywać od uczestnictwa w życiu publicznym, ograniczać kontakty tylko do wąskiego kręgu osób podzielających ich emocje i takichże mediów.Pamiętam wywiad, jakiego udzielił profesor Łukasz Święcicki, ordynator jednej z klinik psychiatrycznych. Mówił w nim o "obłędzie udzielonym", którego symptomy dostrzegał u działaczy KOD, opisał dość wyraźnie, co to za schorzenie mówiąc najogólniej, człowiekowi nic konkretnego się nie dzieje, ale wmówiono mu jakieś straszliwe zagrożenie i on się właśnie tak zachowuje.Co tu zresztą gadać - wystarczy zajrzeć na kodomickie fora internetowe.
  24. Wyrobniki zanegują wszystko co pochodzi od "nie naszości" dlatego dysputa z wysadzonymi z siodła jest jak retoryka"opozycja totalna" która wciąż jeszcze jest buńczuczna, próbuje udawać, że upadek PiS jest przesądzony, że całe społeczeństwo chce przecież do Europy, wiec oni, którzy do tej Europy latają z donosami i wmawiają, że Kaczyński nas z niej wyprowadza, prędzej czy później do władzy wrócą. Że z nimi są "autorytety", ich popiera Timmermans, Junker-Drunker i inne europejskie Guye, za nimi stoją murem piosenkarze i establishment prawniczy - więc któż przeciwko nim?Ale kto się przyjrzy bliżej, kto umie czytać między wierszami, widzi, że w głębi ducha oni sami już w to nie wierzą. Jedną gębą zapewniając siebie nawzajem, że przyjdą te wymarzone miliony.Trudno wymagać od misiów o bardzo małych rozumkach, żeby pojęły, gdzie jest przyczyna ich klęsk. Nie pojmą zapewne, nawet gdy im ktoś poda na tacy. Ale mimo to, co tam, stać mnie na taki gest - proszę bardzo, powtórzę im to jeszcze raz.. Ludzie się od was odwrócili i nigdy nie wrócą, bo im przestaliście imponować. Elity III RP wciąż tkwią mentalnie w latach dziewięćdziesiątych, kiedy blichtr salonów rzeczywiście miażdżył potencjalnych konkurentów do rządu dusz. Bo tam u Michnika i Kwaśniewskiego byli nobliści i profesorowie, Europa, kasa, haj lajf, szampan w lufkach, nagrody literackie niemieckich miast i wystrzałowe dziwki w koronczastej bieliźnie. A ówczesna prawica? Kruchta pełna staruszków, łupież na marynarkach, bogoojczyźniane zawodzenie żałobnych pień... Michnik i jego kompania trzymali w rękach wszystkie narzędzia dystrybucji szacunku i używali ich bezlitośnie w interesie własnym i twardo stojących za nimi uprzywilejowanych kast, dojących i łupiących ojczyznę na miliardy.Powie ktoś - ale przecież to się nie zmieniło, te narzędzia, poza wyłamanymi z chóru mediami państwowymi, wciąż są w tych samych rękach, wciąż jest ta sama kasa, te same autorytety, te same elity... Tylko że autorytety spierniczały i śmieszą jak sklerotyczne odezwy Olbrychskiego i Jandy, narzędzia się stępiły, Europa z wielkiego cyca, z którego pokorne cielęta mogły ssać do woli dobrobyt, zmieniła się w brudne, groźne murzynowo... A zwolennicy z "fajnych" Polaków, "wytworną konfekcją okrytych" europeizujących się i cywilizujących dzięki pracy w korpo i kopiowaniu zachodniego stylu życia, przepoczwarzyli się postarzałych, sfrustrowanych, duszących się z bezsilnej nienawiści kodomitów i UB-wateli z uzębieniem przednim a la Paweł Kasprzak. Żeby się zbytnio nie rozwodzić - co dwadzieścia lat temu imponowało, dziś odrzuca i śmieszy, co wtedy było tres chic i glamour, dziś jest obciach. Przelała się jakaś masa krytyczna - autorytety twardo stojące przy oczywistych cwaniaczkach i kombinatorach od ośmiorniczek, na każdym kroku okazujące moralność powieściowego Kalego, tryskające hipokryzją, po prostu nie mogą pozostać długo autorytetami. Popatrzcie na walczący dziś z PiS w pierwszej linii establishment prawniczy. Sędzia Rzepliński, który do i tak kosmicznej pensji hodował sobie "ekwiwalent" za rzekomo niewykorzystywane urlopy, drwiąc sobie przy tym z jasno tego zakazujących przepisów. Sędzia Żurek, który z sędziowskiej pensji dorobił się 21 nieruchomości i, załóżmy nawet że w tym bogactwie nie ma nic podejrzanego, podał do sądu swoją rodzoną córkę, żeby mu zwróciła 20 tysi (słownie: dwadzieścia) alimentów, które na nią płacił, gdy była niepełnoletnia? Złodzieje pendrajwów, sędziowie na telefon, komornicy-złodzieje, wszyscy bezkarni dzięki "niezawisłości" i mafijnej solidarności... Elity III RP nie znalazły nigdy w sobie siły nie tylko, by się od ewidentnego cwaniaczka, złodzieja, kłamcy czy wręcz gnidy odciąć, ale zawsze brały w obronę - murem, w jednym froncie, nasz ci on, nie damy ani guzika! Za to się płaci. Płaci się reputacją zblatowanej, gangsterskiej i jeszcze na dodatek bezczelnej sitwy, który w oczy powiada ludziom, że nie mają nic do gadania, bo suwerenem nie jest większość, tylko "wartości prawa", a jakie to wartości, to wie tylko sitwa i wszyscy mają jej słuchać. Nie twierdzę, że PiS będzie rządzić wiecznie - choć "opozycja totalna" pracuje na to jak może - ale elity III RP utraconego szacunku już nie odzyskają, choćby się nie wiem jak nadymały, nie wiem jak straszyły Stalinem, Gomułką, Putinem i Pol Potem, nie wiem, ile jeszcze bluzgów rzuciły na "gówniarzy", "faszystów" i tak dalej. Obserwacja młodego pokolenia nie pozostawia co do tego najmniejszych wątpliwości. A zatem i polityka, oparta na reprezentowaniu autoryzowanych przez europejskość elit przeciwstawianych siermiężnej swojskości jest gwarancją klęski. Salon, ze swymi mediami, kasą, tytułami, środowiskowymi hierarchiami wciąż się może wydawać potężny, ale jest to potęga taka, jak potęga Jerzego Urbana po upadku PRL. Niby sprzedawał pół miliona nakładu, ale co z tego wyszło? Historia jego "Nie" potoczyła się tak samo, jak historycznego pierwowzoru, jakim niewątpliwie było włoskie pismo "L’Uomo Qualunque" - w pierwszych powojennych latach sprzedawało 800 tysięcy nakładu, a potem zdechło. "L’Uomo" - proszę mi wierzyć, bliźniaczo podobny - obsługiwał po upadku faszyzmu emocje wyznawców Mussoliniego, kanalizując je w plugawe, nienawistne drwiny z nowych rządów, szydercę z demokracji i Ameryki, panświnizm etc. Urban tę samą przysługę oddał po upadku komunizmu tym, których on zauroczył i dogłębnie przecwelił, ocalając przed depresyjnym poczuciem, że zmarnowali życie i powinni się za nie wstydzić. Ale w obu wypadkach był to tylko przedłużony pogrzeb. Obserwując "opozycję totalną" trudno nie zauważyć, że ona także zmieniła się w takie wielonurtowe "Nie". Nie walczy o powrót do władzy, obsługuje tylko emocje wysadzonych z siodła sierot po III RP. Bo dla nich nie ma już żadnej nadziei, można tylko łagodzić ich furie i histerie, dając się wybiegać na marszach różnych frakcji KOD-u i wybluzgać na forum gazeta.pl czy u Lisa. Nawet, gdyby - uchowaj Boże - PO miała jeszcze kiedyś wrócić do władzy, tak jak wrócili postkomuniści, to powtórzy się to, co wtedy - sieroty po PRL płakały "komuno wróć", a tu na czerwonym koniu wrócili Balcerowicz z Michnikiem. To co było już "se ne vrati", i nawet gdyby jakimś cudem doszło do recydywy tuskizmu, to Polska i tak pozostanie "pisowska". Ale mam nadzieję, że Polacy sobie takiej recydywy oszczędzą
  25. Prawdziwy leming za nic nie przyjmie do wiadomości co się stało. Prawdziwy leming uczepi się najdziwniejszych wyjaśnień, uwierzy we wszystko, i jeszcze więcej sam zmyśli, byle tylko wyprzeć straszliwą prawdę, że świat okazał się zupełnie inny, niż leming wierzy.Szok, jak potwierdzi każdy specjalista, prowadzi do stresu pourazowego. Stres pourazowy - do zaprzeczania rzeczywistości. Ludzie, którzy na przykład stracili kogoś bliskiego, potrafią ponoć czasem ratować się przed szaleństwem wmawianiem sobie, że ten ktoś wciąż żyje, wyjechał, jest w Pernambuco, skąd niebawem wróci albo zadzwoni. Podobnie zachowują się teraz osierocone lemingi, po szoku.Gdzieś tam, jako najczarniejszy scenariusz, mieściło się jeszcze lemingom w głowach, że ewentualnie dojść może w lemingradzie do demobilizacji, że lepsi się rozejdą, zniechęcą, a gorsi zmobilizują, no i to też będzie tragedia, ale jeszcze nie aż taka.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...
v