Pracuje w przedsiębiorstwie produkującym pompy hydrauliczne, rozdzielacze itd. Wiele z tych podzespołów trafia do zagranicznych kontrahentów a oni zakładają je do tych wspaniałych zachodnich traktorów i maszyn. Taki niemiecki rolnik nie narzeka, ze w jego traktorze jest część wyprodukowana w Polsce, bo nawet o tym nie wie i wcale go to nie interesuje. Kupuje JD, DF czy Fendta i myśli, że jego ciągnik, to solidna niemiecka robota.
Niedawno w zakładzie mieliśmy szkolenie BHP i strażak który je prowadził opowiadał o podobnym szkoleniu w zakładzie produkującym chłodnice między innymi do Rolls Royce. Czyli jakość polskich produktów jest bardzo wysoka.
Przed laty Zetor produkował dla JD ciągniki serii 7xxx. Jedyna zauważalna zmiana odróżniająca JD od Zetora, to zielone i żółte barwy.
Ludzka mentalność jest tak, że liczy się marka a nie podzespoły z jakich zbudowany jest ciągnik (samochód).
Co do trwałości zachodniego sprzętu. W sąsiedniej wiosce właściciel popegeerowskiego gospodarstwa kupił przed laty JD serii 4xxx. Ciągnik był kilkuletni i został sprowadzony z Francji. Już w pierwszym roku poszła skrzynia biegów. Koszt naprawy 30 tyś. zł, a naprawę wykonali pracownicy gospodarstwa. Niestety z braku doświadczenia w naprawach nowoczesnego sprzętu (traktor miał około 10-15 lat, a było to 15 lat temu) ponownie uległa awarii skrzynia biegów. Naprawa kosztowała kolejne 30 tyś. a traktor został kupiony za 50 tyś. zł.
Drugi przykład, to DF Agrotron 260 zakupiony jako nowy u polskiego dilera. Po 10 latach awaria półbiegów z winy operatora (podobno) w trakcie prac polowych. Traktor parę dni stał na polu, bo nie dało się go ściągnąć do gospodarstwa. Serwis naprawił go na polu. Koszt części i robocizny 50 tyś zł. Części było tyle, że zmieściły się w dwóch dłoniach. Ciągnik był głównym koniem pociągowym w kilkuset hektarowym gospodarstwie.
A jeden 15 hektarowy rolnik w mojej wsi zamienił Fortschritta ZT 303 na nowego JD serii 6xxx. Oby się nie psuł.