-
Postów
1987 -
Dołączył
Treść opublikowana przez Chłoporobotnik
-
Absolutnie. Tylko to co samemu uprawione. Od prawie 5 lat nie dokupiłem grama ziarka (prócz do siewu), wcześniej kupowałem trochę kukurydzy. O reszcie nie wspomnę. To jest tylko bogacenie większego, potencjalnego konkurenta i wroga.
-
Po pierwsze - siły i dnia braknie aby w takiej skali to ogarnąć. Po drugie - brzydzę się dzierżawami i kupnem ziemi. Po trzecie - ani zaplecza do większej hodowli ani zaawansowanego sprzętu. Po czwarte - klient, klient... A w takiej skali to jeszcze od razu przyplączą się biurokraci...
-
Zachodnia Małopolska - 2024 rok - 927mm. A 2023 - 1081mm.
- 13043 odpowiedzi
-
- pszenica
- pszenica ozima
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kurła, chcesz żebym kieliszek doskonałego, bułgarskiego bimbru wyrzygał?
-
U mnie by i tak tego nie miała. Ale jak ktoś się lubi poświęcać to jego sprawa. Ja tam wolę poleżeć albo coś porobić. Muszę policzyć ile nowemu klientowi za obróbkę wiosną wziąć.
-
Wiesz jakie to koszty? Też nie jestem pasjonatem pracy na etacie, nie cieszy mnie ona zbytnio, owszem, daje pieniądze ale nie jest to jakieś spełnienie marzeń. A zająć się tym co lubię typowo zarobkowo to też nie ma sensu i człowiek by się tylko nerwicy nabawił. Pępkowe, 10 sztuk.
-
Ano zostało się praktycznie ostatnim mohikaninem w swoim wieku w okolicy.
-
Dokładnie. Miałem kiedyś podobną pogawędkę, jak byłem jeszcze pogodniej nastawiony. Odpuściłem temat, zająłem się tym co lubię i umiem robić. A to zostawiam tym co się na tym znają.
-
Staram się aby zwierzaki miały jak najlepsze warunki - wtedy odpłacą się lepszym przyrostem, zdrowotnością, wyższą nieśnością. Finalnie i mi zostanie więcej w kieszeni.
-
To co na zdjęciu lepsze. Będą pieniążki na sznurek do prasy i paliwo do kombajnu. Lada moment pępkowe. Nie mam jako takiego kurnika. Unioniści by się za głowę złapali bo wszystko w jednym pomieszczeniu, jako i 50 lat temu.
-
-
Mi tam pożyczają jak potrzebuję. Ale już coraz mniej tego bo coraz więcej swojego. Ale z tymi co odradzają to tak jest - każdy ci coś odradza ale jak on to ma to i tak do ciebie nie przyjedzie. Dobrze, że tylko jedna zmiana u mnie. Nie widzę opcji aby robić na 3 zmiany a przynajmniej nie za te pieniądze. Wówczas wszystko co robi się u siebie dostanie w łeb. Na dwie jeszcze by uszło jakby musiało, jakiś czas tak robiłem. Dzisiejszy świat nie daje żadnych możliwości pospolitym dziadom. Takim nie za bogatym, nie za biednym. Jedyne co można zrobić to się od niego odcinać. Czyli - żyć inaczej niż większość, która się do tego dostosowała (z musu lub chęci). W dodatku - trzeba chcieć, mieć po co i o co walczyć, posiadać pewne umiejętności komunikacyjne (można się ich pewnie nauczyć). Jednak widząc tą większość - ich wybory, ich życie kręcące się wokół innych a nie wokół siebie - to już lepiej dostosować się maksymalnie na swoich zasadach a nie na czyichś.
-
Nie przyniósł. To nie lekarstwo - to podwojenie obowiązków a dwa razy mniejsze prawa. W życiu Warszawy.
-
To co to za dziwaczne lekarstwo? Ot, przyszedł nowy klient. Kompleksowo wiosną 15a obrobić. Dotychczasowy usługodawca nie da rady już w polu robić.
-
Najlepsze lekarstwo to spanie i %.
-
Że co niby?
-
Ani tego ani tego. Mi jest dobrze tak jak jest. Nie ma się z czego cieszyć. Robi się swoje i tyle. O co walczyć? O dobre życie dla kogoś? Mi ma być dobrze czyli ciepło i najedzony. Leniwy jestem bardzo - lubię robić fizycznie w polu ale nie lubię poświęceń typu relacje z kimś.
-
Ja w tym nic pięknego nie widzę - na swoim przykładzie. Coś trzeba robić i nic poza tym.
-
Życie to zawsze bezsensowna egzystencja od narodzin do śmierci. I ciąg nie najweselszych perturbacji.
-
Jak? Nie miałem, nie mam i nie będę miał nikogo. Dosiedzę w samotności swoich dni. Najwyżej nikt nie pomoże. Też jakoś będzie. Więc nie będzie się miał kto zemścić...
-
Tu mnie się na to mówi "na stajni". Ja tam siano i słomę trzymam. A słoma jeszcze na piętrze, nad "gumnem" czyli nad nie wiem po waszemu jak. Klepiskiem może? Liczę na 400-500kg jęczmienia, 400-500kg owsa i pszenicy tak z 2,5-3 tony. Jak dożyję to jesienią tylko trochę owsa i część pszenicy - wiosną kukurydzy trzeba będzie posiać. I chyba więcej ziemniaków.
-
A na co mają pozwalać? Tu już ich niewiele czegokolwiek zostało. Mają z babką dożywotnio zapewniony parter, auto. Jak zaniemogą to i jakieś zakupy, doktory itp ale póki co w miarę sprawni. Do tego nic nie dokładają. Dostają tyle co dla siebie za odrobek, głównie ojca bo mama to niewiele co już robi bo zdrowie niezbyt pozwala i się dolegliwości nasilają. Ojciec czasem do siana przyjdzie, słomy i czasem coś poskubie. Czy walczyli? Raczej nie. I tak pewnie lepiej byłoby jakby nic nie było robione.
-
U mnie nierealne aby ktoś na coś mógł nie pozwolić - chyba, że byłbym to ja. Reszta - tylko i wyłącznie jak ja zagram. Właśnie dlatego na przykład, stopniowo, mimo, że pola ilościowo śmiech na sali to sprzęt będzie w 100% swój.
-
To co na strych sypiesz? Nawet ja już zboża na strych nie sypię.
-
Po części też dlatego nie mam żony...
