Ecopiotr
Members-
Postów
652 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Ecopiotr
-
Sokan, dobrze mówisz. Nie rozumiem ludzi, którzy dla 100 zł ryzykują karę 5000 zł. Czy ktoś może podać przepis, który nakłada obowiązek prowadzenia ewidencji środków trwałych?
-
PROW 2014-20 wciąż jest na etapie projektu. Ktokolwiek, cokolwiek mówi lub pisze - nic nie jest pewne! Ponoć nowy PROW ma być zatwierdzony w drugiej połowie roku, czyli poślizg z jego wprowadzeniem o dwa lata. Gratulacje panie tzw. ministrze Sawicki. To wszystko pomimo 5 lat poprzedniego PROW, kiedy już było wiadomo co funkcjonuje, a co nie. Później tzw. rok przejściowy (bo nikt nie nazwał po imieniu faktu, że nowy program nie został na czas przygotowany) i w tym roku dalej czekamy na wejście w życie któregoś z projektów (a im nowszy projekt, tym większy bałagan), w nadziei, że może w końcu będzie można coś zaplanować. Na razie możemy składać wnioski o dopłaty na zasadach, które będą zmienione lub ustalone później. Paranoja.
-
jaki ciągnik wybrać zamiast c360
Ecopiotr odpowiedział(a) na kamillo96 temat w Jaki ciągnik wybrać ?
Sąsiad od ponad 20 lat pracował na 360-ce, w zeszłym roku wziął na próbę DF dx 110 (101 KM) i już mi go nie oddał (zapłacił!). Okazało się, że pomimo 6 cylindrów i pojemności ponad 5000 ccm, Deutz pali mniej niż 60-ka, a praca o niebo wygodniejsza i bezpieczniejsza. Mimo, że ciągnik ma 35 lat. To był mój 3 ciągnik i żałuję, że nie pierwszy. -
Ja swoją ziemię kupiłem za pieniądze zarobione (!) w Niemczech. W 1996 r. za 73 ha zapłaciłem 200 000 zł + notariusz. Do 2005 ta ziemia leżała odłogiem (zanim ją kupiłem była odłogiem już ok. 10 lat). Takie były czasy, takie ceny. Z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że postąpiłem słusznie (chociaż w 1996 nie myślałem o tym, by żyć z rolnictwa, a ziemię kupiłem, bo w jej skład wchodziła dolina, która od dziecka była moim marzeniem), dzisiaj jednak - po 10 latach gospodarzenia, nie widzę dla siebie innego miejsca. Nie czuję się gorszym rolnikiem od tych, którzy gospodarstwa dziedziczą z ojca na syna od pokoleń, a że na kilka spraw mam inne zdanie - cóż może patrzę pod innym kątem. Nie kupowałem maszyn na PROW i jak wszyscy inni ponoszę konsekwencje rozmaitych decyzji, z którymi się nie zgadzam, bo w moim przekonaniu są błędne. Myślę, że nie to, w jaki sposób zostaje się rolnikiem, lecz to jakim rolnikiem się jest powinno decydować o tym, kto tak naprawdę jest rolnikiem.
-
Nie poddawaj się tak łatwo, jak w życiu są dobre i bardzo dobre dni...
-
Powody mieli, tylko nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Czy pan Sawidzki, będąc tyle razy w Brukseli powiedział cokolwiek o dopłatach do eksportu w ramach EU? NIE! Bo nie widzi w tym problemu. Jaki jest sens wspieranie produkcji w jednym kraju i dotowanie produkcji w innym, by ten pierwszy nie był w stanie produkować po kosztach drugiego? Rozbicie PSL powinno być pierwszym celem rolników, bo żadna partia nie dowaliła nam tak, jak tzw. partia chłopska. To nie znaczy jednak, że inna partia obsadzając ministerstwo rolnictwa postawi na kogoś kto zna temat. Grozi nam wpadnięcie z deszczu pod rynnę, bo na dzień dzisiejszy nie mamy kandydata na to stanowisko. Gdybyśmy nawet mieli, to kto nas posłucha? Mamy naprawdę sporo do zrobienia, a liczyć możemy tylko na siebie.
-
A teraz weźcie głęboki wdech, wydech i dajcie spokój z dowalaniem jeden drugiemu, bo pożytku z tego nie ma nikt. Sam fakt, że Izdebski ogłosił się liderem rolników uważam za naszą porażkę, tym bardziej, że spora grupa poszła na lep jego haseł i za to zapłaci. Moim zdaniem, jeszcze nikt tak nie zmarnował społecznego gniewu i siły, jak on. Przekaz, który otrzymuje przeciętny telewidz - 500 euro do hektara (dla ilu to faktycznie możliwe, o tym nie mówi nikt), oraz zapowiedź nowych blokad przez Izdebskiego. Przeciętny telewidz jest zły, jest zły na rolników, bo nie rozumie, że oni na to wpływu nie mają. Nikt im tego nie powie poza nami, a my głosu nie mamy. Jeśli nie stworzymy silnych struktur, nie uzyskamy głosu słyszalnego w mediach, nie będziemy w stanie powiedzieć o błędach i niedociągnięciach w naszej polityce rolnej i nie uzyskamy poparcia dla zmian od dawna koniecznych. Od dzisiaj możemy składać wnioski, jednak zasady nie są do tej pory (pomimo rocznej przerwy na tzw. okres przejściowy) do końca ustalone. Brakuje kilkunastu ustaw, na które zgodę musi wyrazić Sejm. Jakie one będą? Znając życie w tym kraju - niedopracowane. Czas uderzyć się w pierś i przyznać, że to nasza wina. Przez lata nie robiliśmy nic, by jakiekolwiek struktury stworzyć, czy uzyskać głos w strukturach już istniejących. Jeśli tego nie zmienimy, to zasługujemy na taki los.
-
Moim zdaniem Izby Rolnicze są (przynajmniej teoretycznie) siłą, która może mieć wpływ zarówno na rynek, jak i na ustawy i regulacje dotyczące rolnictwa. Nie mają i nie będą mieć, jeśli pozostaną w tej formie i składzie, w których są obecnie. Mamy możliwość to zmienić i tylko od nas zależy, czy to zrobimy. Sam postanowiłem kandydować i mam pełną świadomość tego, że sam nie zdziałam nic, ale nie jestem przecież jedynym rolnikiem, któremu na zmianach zależy! Stańmy do tych wyborów i jak kolega wcześniej napisał zacznijmy SPRAWDZAć! Możemy po raz kolejny tę szansę przespać, następna będzie za 4 lata, ale jeśli teraz wybierzemy naszych przedstawicieli i oni pokażą siłę, która za nimi stoi, to mamy realną szansę na zmiany w interesie nas wszystkich. Nasz ruch.
-
To znaczy, że nie będziesz musiał nic zwracać, ponieważ pierwszą płatność ONW dostałeś przed 01. 01. 2010 r.
-
ARiMR wycofała się z 5-letnich ONW. Aktualnie jest to roczne zobowiązanie, podobnie jak obszarowe.
-
Ja postanowiłem kandydować. Potencjalnie Izby mogą wiele zdziałać. Pod warunkiem, że się za coś wezmą. A żeby się wzięły, to trzeba wymienić część ich członków na takich, którzy będą chcieli coś robić. Im więcej rolników będzie w Izbach, tym większy nacisk będą mogli wywierać i wybierać odpowiednich ludzi do Izb Wojewódzkich. Siedząc w domach nie zmienimy niczego, a o tym, że zmienić trzeba i to wiele, chyba nikogo przekonywać nie trzeba. Od nas zależy jak silne te Izby będą i w moim przekonaniu będą mogły zdziałać więcej niż wszystkie blokady dróg razem wzięte. Dlatego apeluję - KANDYDUJCIE ! Wybierajcie i popierajcie tych którzy chcą coś zmienić. I rozliczajcie ich, bo nie o to chodzi, by zastąpić jednego leniwego drugim.
-
Cóż, widzę to inaczej i to nie z powodu zawiści, czy zazdrości. Po prostu nie widzę (poza wiekiem) różnicy pomiędzy rolnikiem 39-, a 41-letnim. Oni jednak tę różnicę widzą i odczuwają. Podobnie z MGR, dla wszystkich nie wystarczy, więc ktoś będzie "uprzywilejowany" kosztem innych, bo każda złotówka wydana na te programy jest odebrana innym. Zdecydowanie jestem za likwidacją tych programów i zwiększeniem dopłat bezpośrednich z regresywnością od 100 ha. Niech gospodarność i rozsądek będą elementami decydującymi o dostatności i dochodowości gospodarstw.
-
Przeczytałem właśnie ciekawy artykuł prezesa Dolnośląskiej Izby Rolniczej (strona główna DIR). Napisany jesienią, ale wciąż aktualny. Dziwi mnie jednak, że mając świadomość utraty siły i znaczenia nie robią nic, by ten stan zmienić. Może dlatego, że w ich szeregach są ludzie, traktujący rolników jako "zło konieczne". Słysząc wypowiedź - "Rolnika musi boleć, bo inaczej nie zrozumie" z ust kierownika PODR, zastanawiam się jakim prawem jest on na tym stanowisku. Jedno jest pewne, siedząc w domu nie zmienimy nic. Weźmy więc udział w wyborach (zarówno jako kandydaci, jak i wyborcy) i poprzyjmy ludzi, którzy chcą to zmienić.
-
Miszka 16, dzięki za link. "Zabawne", że w tych wszystkich punktach dotyczących przeprowadzenia wyborów do Izb Rolniczych, nie ma jakiejkolwiek wzmianki o podaniu czegokolwiek do publicznej wiadomości. Wszystko odbywa się w zamkniętym gronie. Ciekawe, ciekawe... Porozmawiam ze znajomymi rolnikami i pewnie spróbuję się dostać do tego "zaklętego kręgu".
-
Arab 1, spróbuj ogrodzić 50 ha i dopilnować codziennie ogrodzenia.
-
Dorzucę coś do tematu. Mam wyłącznie TUZ, 90% na Natura 2000, dziki ryją głównie zimą i wiosną, nie mam jednak PRAWA zrobić z tym czegokolwiek, bo wg. planu RS mam po pierwszym kwietnia danego roku ZAKAZ działań agrotechnicznych. Do 30. 09. Dopiero po skoszeniu i zebraniu oraz odczekaniu do października wolno mi użyć włóki łąkowej, która i tak nic nie daje. Mam kawałki po 3-4 ha, które da się skosić jedynie polową 1. Nie po to inwestuję w sprzęt, by go rozwalić. Inną kwestią są jelenie. Tradycyjna obsada na łowisku, w skład którego wchodzą m. in. moje łąki to 40-60 sztuk. Tak było do ok. 2005 roku. Teraz (szacunkowo w 2014) jest ich 400-450 sztuk. Lekkie zimy i brak odstrzałów doprowadziły do takiego stanu. O ile szkody wyrządzone przez dziki łatwo (?) oszacować, o tyle mi trudno udowodnić ilość zeżartej trawy. A każdy jeleń to 150-200 kg. Zrezygnowałem z hodowli bydła opasowego, bo koszty i nakład pracy przy naprawie ogrodzeń pożerał zysk. Do tego utarczki z sąsiadami o bydło grasujące po wsi. Nie jestem jedynym, którego to dotyka, ale chyba pierwszym, który o tym pisze. Nie chodzi mi o to, by się skarżyć, lecz o zwrócenie uwagi na inne zwierzęta (np. bobry, wydry), które (poza dzikami) są plagą i utrudniają gospodarowanie.
-
Ereksio, nie pisałem o sobie, tak się składa, że lat mam 50. Podobnie jak Izdebski nie rozumiesz istoty problemu - drogi, wodociągi, oczyszczalnie, to inwestycje gminne (lub powiatowe), bo to one pobierają opłaty za wodę i ścieki. Finansowane jest to jednak z funduszy przeznaczonych na rolnictwo (czytaj dopłaty dla rolników). Możesz oczywiście twierdzić, że lepiej jest zachęcić wybraną grupę do zakupu zachodniego sprzętu, za kredyt zaciągnięty w zachodnim banku i zrefundować 50-60% ze o 100% zawyżonej ceny z pieniędzy przeznaczonych dla wszystkich, niż dać równe szanse. To takie patriotyczne. Dzięki temu mamy szansę osiągnąć najwyższy wskaźnik ciągników/ha. Nieistotne, że będą stały przez 300 dni w roku. Ważne, że są! To postęp!
-
Pisałem o tym już kiedyś, ale przypomnę o zasadach uczciwej konkurencji: 1. Młody Rolnik - 100 000 zł na "dzień dobry", + wyższe dopłaty bezpośrednie. 2. Modernizacja Gospodarstw Rolnych - max. 900 000. Nie dla wszystkich. 3. Program Rozwoju Obszarów Wiejskich - fundusze przeznaczone dla rolnictwa, wykorzystywane do poprawy infrastruktury. Czy zwykły rolnik, w wieku 41 lat, prowadzący swoje własne gospodarstwo ma realne warunki do skutecznej konkurencji z beneficjentami MR, MGR i MR+MGR? Czy fundusze przeznaczone na rolnictwo, a wykorzystywane na cele ogólne (budowa dróg, wodociągów, oczyszczalni ścieków, z których również lecz nie tylko używają rolnicy) to właściwe wykorzystanie funduszy przeznaczonych dochodowość naszej produkcji? Czy organizacja kursów, szkoleń, warsztatów i seminariów dla rolników w temacie przepisów i rozporządzeń, których nie ma, a jeśli będą to nie wiadomo kiedy i w jakiej formie i treści - to sensownie wydane pieniądze? Czy to i wiele innych rzeczy nie powinno być postulatami rolników? Moim zdaniem tak. Lecz nie powie o tym Izdebski, ani Duda - bo nie mają pojęcia.
-
Jestem ciekaw, dlaczego w tzw. postulatach rolników nie ma słowa o reformie KRUS-u, którą nikt nie powinien być bardziej zainteresowany niż rolnicy (chodzi o wyeliminowanie jedno-hektarowych "rolników")? Dlaczego nie ma żądań stabilności programów rolno-środowiskowych (5-letni program, którego zasady są zmieniane w trakcie jego trwania)? Dlaczego nie ma postulatu o podatku dochodowym dla zagranicznych firm zajmujących się przetwórstwem produktów rolnych (innych zresztą też)? Chodzi mi o firmy, które swoją główną siedzibę mają np. w Danii, a w Polsce produkują i sprzedają wędliny, a zysk z tej działalności idzie do firmy matki, która z kolei może na tyle obniżyć cenę swoich rodzimych produktów, by wypychać z naszego rynku polskich producentów. Ciekawi mnie również poparcie dla Izdebskiego i Dudy, mimo tego, że traktują rolników jako siłę mającą wynieść ich na stołki. Izdebski żąda dymisji Sawickiego (słusznie), kto ma być jego następcą? Czyżby sam Izdebski? Wszyscy zdają sobie sprawę z niewiedzy społeczeństwa o tym, co się w rolnictwie naprawdę dzieje. Jednak nikt nie próbuje im tego wyjaśnić, organizując w zamian blokady, które uprzykrzają i tak przykre życie. Skoro 2% podatku rolnego dostają Izby Rolnicze, to dlaczego wybory do nich nie są jawne i powszechne? Teoretycznie są co prawda, jednak mało kto o tym wie.
-
Z kupowaniem rubla jeszcze bym poczekał, bo Putin nie zmienia swoich planów, a co za tym idzie - sankcje. Rosyjska gospodarka powoli siada, ale za wolno.
-
Niestety tak to u nas już jest, że rozsądnie i pokojowo nic się nie uzyska. Jedynym argumentem są protesty, im bardziej masowe tym lepiej. Nigdy jednak nie poprę blokad dróg i uprzykrzania życia ludziom, którzy na decyzje Rządu nie mają najmniejszego wpływu, a sami nie są w lepszej sytuacji od nas. Jeśli blokować, to tych którzy nam szkodzą. Skoro pośrednik dostaje w rzeźni lepszą cenę za bydło niż hodowca, to dla mnie znaczy, że się dogadali na moją szkodę. I jeśli przez tydzień nic tam nie wjedzie, ani nie wyjedzie, to pewnie dojdą do wniosku, że takie dogadywanie, to kiepski pomysł. Podobnie z młynami i paszarniami, które sprowadzają ziarno z zagranicy. Rząd im nie zabroni. MY TAK!
-
Ja z kolei nie mam śladu współczucia dla tych, którzy brali kredyty przy kursie ok. 2 zł. Wtedy trzeba było franka kupować. Realna wartość franka oscylowała w granicach 3.20 - 3.40 zł. Nie trzeba być geniuszem, by nie przewidzieć wzrostu kursu franka choćby do poziomu sprzed 2-3 lat. Konsekwencje były łatwe do przewidzenia i wielu je przewidziało, ale nawet wtedy (po wzroście kursu o 30-35%) i tak raty były mniejsze w stosunku do kredytów złotówkowych. Ok., teraz frank jest drogi, ale za parę miesięcy wróci do swej realnej wartości i jestem pewien, że nikt z tych co dzisiaj płaczą nie uzna tego za sytuację wymagającą interwencji Państwa. Sam brałem kredyt w 2006 roku i mając do wyboru franka i złotówkę, wybrałem naszą walutę, bo ryzyko (wbrew temu co mówili w bankach) było dla mnie za duże. Przez lata płaciłem za niechęć do podjęcia tego ryzyka, ale spałem i śpię spokojnie. I spłacam. Jedyne czego się obawiam, to interwencja Rządu, bo za to zapłacimy wszyscy. Na rzecz tych, którzy chcieli być sprytniejsi.
-
Będę "adwokatem diabła". O zakazie kupna ziemi przez obcokrajowców mowy nie ma, skoro Polacy mają prawo zakupu w innych krajach. Poza tym nikt nie kupi tego, czego inny sprzedać nie chce, więc czyja to wina? Na różnicę pomiędzy ceną żywca, a mięsa w sklepie też jest sposób: grupy producenckie. Hodujecie świnki, wystarczy postawić (lub kupić) ubojnię i masarnię, i sprzedawać bezpośrednio gotowy produkt, omijając pośredników. Brzmi prosto, ale takie działanie wymagałoby współpracy, a to u nas najczęściej nie funkcjonuje. Zapytam po raz drugi - czyja to wina?
-
To nie powinno nikogo interesować. No chyba, że zainteresuje się tym CBS
-
Czasem z nadmiaru dobrej woli można zrobić sobie (albo innym) krzywdę.
