Skocz do zawartości

Omacnica prosowianka



I jest tego coraz więcej :-/




Rekomendowane komentarze

@Bartek933 przepraszam, ale rozmowa z Tobą zaczyna przypominać rozmowę z dzieckiem: GMO jest dobre i tanie, bo jest tanie i dobre. Uważasz, że coś tam się może krzyżować ,ale to najwyżej mamy tylko odpornego chwasta. Kukurydza nie ma się z czym krzyżować? A z odmianami pozbawionymi modyfikacji nie może? To jest zagrożenie dla istnienia naturalnego gatunku. A co ma z dyskusją wspólnego jakieś inne  "żarłoczne zagrożenie"?  Jaka jest różnica między "modyfikowaniem" a "indukowaniem mutacji". Obie metody to sztuczna ingerencja w układ genetyczny. Inżynierowie to wiedzą jedynie czego użyli, o tym co zmodyfikowali (jakie biochemiczne mechanizmy) nie mają zielonego pojęcia. Wiedzą po prostu jaka sekwencja DNA koduje substancję, która jest im potrzebna. Wycinają ten kawałek kodu i wklejają go w jakieś, wydaje im się "właściwe", miejsce drugiego, innego DNA. Poznanie czy i jakie skutki uboczne to wywołuje jest już za drogie. Jakie masz dowody na to, że "nie ma szans żeby gmo w jakimś kolwiek stopniu wpływała na kosnumenta"? Są już badania na organizmach innych niż ludzki potwierdzające, że GMO ma na nie wpływ. Żaden człowiek nie zechciał się poddać takim badaniom, więc proponuję byś był ochotnikiem. Co do bezpieczeństwa glifosatu przeczysz wielu badaniom i decyzjom o zabronieniu stosowania tego środka, bo uznano go za rakotwórczy.

Ręce opadają. Najgorsze, że myślący w ten sposób uważają, że jak się ujawnią problemy ze skutkami wprowadzenia GMO, to się GMO wycofa. A najgłośniej będą wtedy wrzeszczeć o odszkodowania ci, którzy to wprowadzenie gorąco popierali.

@Henius91 ok. Nie odważyłbym się tak powiedzieć bo nigdy nie natknąłem się na wyniki takich badań na ludziach.

Dla mnie niejasność punktu pierwszego polega na tym, że nie mamy na razie (i pewnie jeszcze długo) metod na zbadanie w jaki sposób kilka miliardów sekwencji nukleotydów w DNA (około 20 tyś.genów) współdziała ze sobą. Jeśli ktoś wycina z jednego organizmu kawałek kodu (gen) i wstawia go do innego organizmu i twierdzi, że dokładnie wie co zrobił (w sensie skutków) to łże. Zaczyna się od tego, że wstawiony gen nie jest w swoim naturalnym miejscu. Taki przykład: rośliny polskie też mają mechanizmy obrony przed szkodnikami - wytwarzają repelenty, narośla na korze lub liściach itd. Ale "wiedzą" kiedy to zrobić (co ją zaatakowało), w jakim miejscu, w jakim kierunku, jak dużo, jak długo itp itd. To jest cały niezwykle złożony mechanizm biochemiczny, w którym bierze udział prawdopodobnie wiele genów. Do tego dochodzi też problem samego położenia genu. Czy zmiana położenia genu lub jego sąsiedztwa ma wpływ i jeśli tak to jaki? Na to wszystko nie ma odpowiedzi. Mimo jej braku uważam, że wypuszczenie takiego Gina z butelki jest niebezpieczne. Nie ma bowiem możliwości cofnięcia zmian.

Na nikogo nie naciskam, każdy może wierzyć choćby w krasnoludki. Ja jedynie opieram się na wiedzy i argumentuję. Jak ktoś chce obalić te argumenty (naprawdę zachęcam) proszę o wytknięcie mi błędów.

@up tu nie chodzi o spieranie się o racje- chodzi o obiektywną prawdę, nie o fachowe słownictwo tylko o fakty, Pszkot podaje szereg argumentów, sam kiedyś troche zagłębiałem temat, sam proces legalizacji gmo budził i dotąd budzi kontrowersje. Doniosły dorobek korporacji monsanto takze warto znać. Z reguły były to poważne sprawy jak choćby agent pomarańczowy- wtedy to też była nowoczesna i postępowa metoda defoliacji dżungli- do dziś dzieciaki w wietnamie rodzą się bez oczu lub rąk (polecam wpisać w galerii google agent orange victims). Amerykanscy zolnierze wytoczyli im proces i wygrali zdaje sie spore odszkodowania, niestety zdrowia im ten hajs nie wrócił. Mieli też niezlą wpadkę z PCB ktore tak poprostu wylewali do strumienia w miescinie w Alabamie, znaczna część mieszkańcow miasta cierpi na raka. A cos czego moim zdaniem trzeba sie bac najbardziej, to ich zapędy monopolistyczne. Poszukaj sobie danych o tym jak chcieli opatentować gen mięsnosci w swiniach (jak się potem okazało gen występujący naturalnie) poczytaj o somatotropinie bydlęcej, o ddt...to wszystko miały być ich bezpieczne i postępowe produkty, jak się po jakimś czasie okazało mało miały z bezpieczeństwem wspólnego. Pamiętajcie,to jest korporacja,tam o produkcji decyduje tabelka w excelu, nic innego.

To w pewnym sensie jest rozwiązanie,które zaproponował @konteno . W takim, że prawdopodobnie brakuje w środowisku naturalnego wroga (wrogów) tego szkodnika. To, że wrony (i generalnie ptactwo) znika z pól widać od dawna. Ale może też środki chemiczne przetrzebiły owadzich wrogów omacnicy, bo nie nabyły jeszcze odporności na chemię? Zdaje się, że gdzieś czytałem/oglądałem o metodzie hodowli naturalnego wroga omacnicy i wypuszczaniu go na plantację kukurydzy w momencie składania jaj. Ale niewiele z tego pamiętam. Szukajcie.


Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...
v