Skocz do zawartości

DT75M



4 lata nie odpalany w szkole


Rekomendowane komentarze

Parę lat temu ktoś kupił magazyny w okolicy Czarnej Białostockiej. Wcześniej tam był skład części do ruskich sprzętów. Nie mieli co z tym zrobić a chcieli czyścić magazyny do innych celów i wywrotkami przywieźli to wszystko na skup złomu do Sokółki. Żal było patrzeć na sterty fabrycznie nowych części właśnie do DT. Parę osób coś tam sobie powybierali i kupili a reszta poszła na przetop.

DT zawsze zapali nawet po 7 latach tylko zacznij pracować silnikiem, który tyle stał to pierścienie i tuleje wytrą się w parę godzin.

Dawno temu marzył mi się taki DT ze spychem bo po jazdach w szkole byłem bardzo napalony. Ten szkolny był jak nówka więc widziało się tylko zalety ale teraz w takim stanie kupić ciężko. Jeśli DT ma już za sobą trochę historii i się takiego kupi to się zaczyna zabawa ze wszystkim. Wózki się sypią. Beznadziejny mechaniczny system naciągania gąsienic zamiast "tawotem" przy pomocy smarownicy jak u konkurencji. Sama gąsienica też jest jedną wielką porażką bo to system czołgowy czyli nikt nie robił tego z myślą o trwałości. Jeśli pracuje na mokrych łąkach i czarnoziemach to jeszcze w miarę ale jak jest sucho i piach to ogniwa i sworznie je łączące lecą w oczach. Z największych porażek to jeszcze regulacja sprzęgieł i hamulców służących do kierowania tym sprzętem. Podsumowując jest to sprzęt przestarzały już w momencie powstawania i teraz jeśli ktoś chce tym robić to musi mieć dużo cierpliwości i dużo wiedzy oraz doświadczenia z DT. Ja gdy poznałem trochę głębiej ten sprzęt to dałem sobie spokój...zresztą wystarczy mi innych równie szalonych i pozbawionych sensu pomysłów :lol:    

Dochodzi jeszcze problem transportu na pole. Dt-y przwożone były na pole podczołgówką, odrazu miał zapięty pług 4 skibowy, szybki zjazd ( nie był niczym przypinany do przyczepy) i od razu w pole. Swoją drogą w spółdzielni były ciągniki 12-stki a oni woleli orać detami. Raz podczas orki zdarzyło się wyorać z ziemi korpus od pługa, ale ciekawszą historię opowiedział znajomy operator który mówil, że trafiło im się wyorać flaszkę wódki którą prawdopodobnie zgubili rok wcześniej. To tyle wspomnień z młodzienczych lat.

Stary ale chciałbym czymś takim chwile popracować, bo nie miałem okazji.

Ja miałem, choć rekreacyjnie tylko. Chory system kierowania i prowadzenia maszyny. Dwie wajchy przy rękach to były sprzęgła na poszczególną gąsienicę, lewą lub prawą. Dwa pedały przy nogach to były hamulce na poszczególną stronę. Było jeszcze sprzęgło "główne" jak w zwykłym ciągniku, pomiędzy skrzynią biegów a silnikiem, czyli trzeci pedał oraz dźwignia zmiany biegów. Gaz tylko ręczny. Po odpaleniu wciskałeś "główne" sprzęgło i wbijałeś bieg. O ile pamiętam były chyba 3 lub 4 biegi i 3 grupy, wolna, szybka i wsteczne. Po wbiciu biegu i puszczeniu sprzęgła maszyna ruszała. Jak chciałeś troszkę skorygować tor jazdy, to ciągnąłeś daną dźwignię sprzęgła do siebie, jak trzeba było mocno skręcić, wciskało się dodatkowo hamulec danej gąsienicy. Urwanie doopy zanim to opanowałeś. Maszyna była toporna i awaryjna, sporo paliła. Ale były i zalety, stały napęd na dwie strony, duża powierzchnia styku z podłożem i mały nacisk jednostkowy sprawiały, że uciąg był znakomity a dzielność w terenie spora. Kiedyś były to etatowe ciągniki w PGR i RSP do ciężkich prac, potem wygryzła je ciężka seria Ursusa. Następnie używano ich do ugniatania pryzm i jako spycharki. Aż w końcu wyzbywano się ich za grosze, maszyny te były już wtedy mocno zużyte. Właśnie takim po pegerowskim DT-em miałem okazję jeździć, ale była to bardziej zabawa niż praca.

Sprzęt nie najgorszy każdy kto robił ruską myślą technologiczną coś wywnioskuje. Z 20 lat temu miałem przyjemność tym sprzętem kierować. Mianowicie kolega odśnieżał drogi wiejskie, a było tak ,że był po zabiegu i nie mógł robić pierwsze godziny pracy były najcięższe ze względu opanowania układu kierowania.

W latach 90 może to był 91 w PGR robił mój ojciec i obsługiwał DT przy kiszonce. Traktorzysta co jeździł c385 zaniemógł i ojciec za niego jeździł mnie przypadł  DT , tłoczyłem ale  i zdarzało  się ,że musiał wciągać ciągnik gdy nie mógł wyjechać. No przy jechał traktorzysta 355 z autosanką z kukurydzą jak wciągałem to lina była za tylny dolny zaczep. Ale ten uparł się dawaj na przód nic nie będzie no mówię no ale możesz rozerwać się śmieje ,ze gdzie tam dobra zaczynam ciągnąć ryp poszło na pół. Podrobili i wypchneli

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...
v