Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

No to ja się pochwalę.Swoją połówkę spotkałem na wspólnym ognisku zorganizowanym przez koleżankę.A żeby było śmieszniej,każdy z nas przyszedł na to ognisko z osobą towarzyszącą.Wpadliśmy sobie w oko i tak już zostało.

"A potem żyli długo i szczęśliwie" :P :P :P żartowałem,,,,tak jest tylko w bajkach,życie stawia przed nami różne problemy z którymi boryka się każdy ale mając oparcie w drugiej osobie łatwiej pokonać wszystkie przeciwności.

Opublikowano (edytowane)

Gdyby dla mnie to była opiekuńczość to bym nie napisała jak napisała. Ale od razu powiedziecie że zazdrośc czy cóś...Ech... :rolleyes:

 

Poza tym znacie takie cóś jak ironia? sarkazm?

Edytowane przez WodnyElf
Opublikowano (edytowane)

Zgadzam się z Tobą @Heidi88 w całej rozciągłości Twojej wypowiedzi :P oczywiście że to jest miłe.To co napisałem w poście 15942 proszę potraktować jako żart.@WodnyElf mam nadziejęże Cię nie uraziłem,to też było w formie żartu.

Hmmm:usta usta, tego nie praktykowałem z ziemniakami-można się sparzyć. :rolleyes:

Po ciężkim dniu mam dość idę spać.Do miłego. :ph34r: B)

Edytowane przez KRISS75
Opublikowano (edytowane)

@bananku wszyscy mecz oglądają. A żonki im piwko noszą :P

Chyba Tobie żona piwo przynosi ? ;) Ja ,aż taka wspaniała nie jestem . ^^

A mecz ...Co tu oglądać ,jak z góry zna się wynik ...Dajcie spokój ... :ph34r:

Edit:

PS: Jak jeszcze nie masz żony ,to całkowicie masz złe wyobrażenie jak to jest z tym przynoszeniem piwa. :D

Edytowane przez Meg5
Gość Profil usunięty
Opublikowano

Gdyby mężowie swoim żonom przynosili kawę z ciasteczkami w trakcie oglądania jakiś wenezuelskich tasiemców, no i jakby jeszcze wzruszali się z razem, to pewnie takie żony przynosiły by piwo w czasie oglądania meczów :lol:. Jakoś nie wierzę w takie bajki

Opublikowano

Żona nie jest od przynoszenia piwa.....

 

Tylko od przynoszenia kapci i gazet :P;)

Tak i co jeszcze ma żona przynosić ...? Widać że tu żonaci i mężatki się wypowiadają :lol:

Kapcie mojego męża stoją zaraz przy wejściu do domu ,także sam sobie poradzi ,natomiast gazeta leży na moim biurku ,to sobie po drodze weźmie jak na Tv pomyka ;) Także tego też nie robię . ^^

Wymyślajcie dalej po co jest żona ,ponieważ to nawet zabawne się robi. :D

Opublikowano

Żona jest po to żeby ją kochać ,szanować, pomagać w trudnych chwilach, wspierać się nawzajem, we dwoje zawsze razniej iśc przez życie takie jest moje zdanie i nie jestem żonaty. :rolleyes:

Opublikowano

Tak i co jeszcze ma żona przynosić ...? Widać że tu żonaci i mężatki się wypowiadają :lol:

Kapcie mojego męża stoją zaraz przy wejściu do domu ,także sam sobie poradzi ,natomiast gazeta leży na moim biurku ,to sobie po drodze weźmie jak na Tv pomyka ;) Także tego też nie robię . ^^

Wymyślajcie dalej po co jest żona ,ponieważ to nawet zabawne się robi. :D

Spokojnie, przecież nie mówiłam na poważnie :)

Opublikowano

Widzę że to ogólnokrajowy problem jest ;) mnie zostawił już drugi facet bo ja bym chciała żeby ktoś przyszedł do mnie na gospodarke,mógłby sobie chodzić do pracy innej nie ma problemu, ale jakoś sie nikt nie pali do tego.

 

i nie jestem jakaś odrażająco brzydka, skończyłam studia i da się ze mną pogadać na każdy temat, i rozrywkowa jestem, i niby wszytsko ok ale nikomu nie pasuje to że nie chce zostawić gospodarstwa

Opublikowano

wracając do tematu, znaleźć dziewczynę na gospodarkę-szczęście jak dla ślepej kury ziarno. Mi odziwo trafiło się ziarno (znam ją krótko 3 miesiące) i odziwo zainteresowana pracą na wsi. Studentka, ma licencjata, mieszka i wychowuje się na wsi. Nie boi się pracy na wsi, doi krowy, sprząta po nich, dba o dom, gotuje, kocha dzieci, chodzi do kościoła, nie pali nie pije (czasem pół piwa) jęździ na pole, poi krowy itp. A poznałem ją na weselu . A że byłem drużbantem mojego ciotecznego brata , to miałem dużo łatwiej, gdyż twarze wszystkich gości były skierowane na mnie, również jej ;) Przyszła sama na wesele z bratem i jego dziewczyną. Wysoka 174cm, ciemny blond włosy, bardzo szczupła, w życiu bym nie pomyślał że taka ładna ma coś z rolnictwem wspólnego ;) Poprosiłem Ją do tańca i itp., pod koniec imprezy o numer telefonu. Spotkaliśmy się tydzień później, rozwiązała się rozmowa przy pizzy w knajpie o dzieciństwie, o szkołach naszych, studniówce itd. Ten sam znak zodiaku, również nie potrafi pływać, o 6 dni młodsza ode mnie. Każde kolejne spotkanie to coś nowego i coraz bardziej nas zbliża do siebie. Podoba mi się jej podejście do życia, nie buja w obłokach, (może dlatego że nie jest nastolatką, ma 23 lata), stąpa twardo po ziemi. Wyznacza cele i patrzy w przyszłość. Mówi jasno choć jak to kobieta trzeba się domyślać ;) Jest gotowa być na gospodarstwie przez całe życie. Czasem aż nudzi mnie jak mówi ciagle o tej gospodarce ;) (gospodarzem jest jej brat obecnie), świetnie gotuje i piecze pyszne ciasta. Jej rodzice bardzo mnie polubili, jak ich również. Mam nadzieję że coś się rozwinie na dłużej... mam nadzieje że nie przynudziłem

Opublikowano (edytowane)

Izoldo . Ja pochodzę ze wsi i wychowałem się na gospodarce i od małego jarałem się ciągnikami i maszynami, ale znów prace przy hodowli to było coś strasznego. Kocham wieś i kocham ziemię ale po 2 latach pobytu w stolicy odechciewa się powrotu do kieratu. Oczywiście chętnie wracam pomagać rodzicom. Ba, nawet urlopy uzgadniam z ojcem co by mu pomóc w sianokosach czy jesiennych pracach polowych, ale jak przychodzi się do bydła iść robić to szlak mnie trafia. Dojenie krów, karmienie czy inne prace nie są ciężkie fizycznie ale mnie irytuje to, że wszystko musi mieć swój porządek i ład w czasie. Chcesz wieczorem podskoczyć do kumpli pogadać to nie możesz bo o 18 jest dojenie i tak schodzi się do 19.30, Wykąpię się, zjem kolację i jest przed 21 i cały dzień zmarnowany. Nie każdemu to pasuje. W ciągniku mogę robić po 12 godzin na dobę, ale od hodowli z daleka. Podczas sianokosów jak chciałem mieć spokojny więczór to o 3 rano wstawałem i przed czwartą już trawę kładłem, a spróbujcie taki myk zrobić z bydłem mlecznym, z udojem ?

Hodowla to kierat i odradzam każdemu. Chyba, że to bydło mięsne z bogatym parkiem maszynowym i pracownikiem do pomocy :)

Edytowane przez samczyk1991
Opublikowano

teraz wieś wygląda inaczej niż parenaście lat temu, nie koniecznie trzeba latać z widłami, ja mam małe gospodarstwo mimo to nie chciałabym z niego rezygnowac, hodowla zwierząt nie jest moim marzeniem, ja lubie pracowac w polu, i to miedzy innymi chciałabym robic w zyciu. ale też nie chce być sama, a po doświadczeniach z facetami po prostu boję że mnie to czeka. bardo chciałabym spotkać kogoś kto się nie boi pracy w polu i przeprowadzki do mnie, marze normalnym szanującym mnie męzczyznie, czy to tak wiele?

Opublikowano

Tato też ma małe w 17ha i 30 sztuk bydła. Roboty jest sporo, a kasy z niej mało. Przeliczając miesięczne dochody na domowników gospodarstwa, a moje dochody z etatu to ja mam sporo więcej, a pracuje mniej i lżej. Weekendy wolne i dni świąteczne, 4 tygodnie urlopu w roku. Zaje... opcja. Rekreacyjnie na urlopie popracować chętnie, ale na stałe raczej nie, ale jak ojciec dożyje swoich lat to z naszej trójki synów tylko ja będę rozważał opcję przejęcia. Reszta nie chce gospodarzyć.

 

Izolda, ten Twój post jeszcze 2 lata wstecz mógłbym śmiało skopiować i się pod nim podpisać. Stąd moja smutna sygnaturka ;)

W sumie teraz też, ale gospodarstwo będę mieć za kilka lat o ile będzie się jeszcze opłacało w ziemi ryć :)

Opublikowano

Tak i co jeszcze ma żona przynosić ...? Widać że tu żonaci i mężatki się wypowiadają :lol:

 

Wymyślajcie dalej po co jest żona ,ponieważ to nawet zabawne się robi. :D

 

 

Mysle ze wszystkie kobiety sie ze mna zgodza.

 

 

Zona jest po to, zeby PRZYNOSIC mezowi rachunki do zaplaty :D

 

 

Ja tak robie :lol:

Opublikowano

Banaku no ja się pod Twoją wypowiedzią też nie podpisze ,ponieważ mąż rachunków za mnie nie płaci .Ja to wszystko ogarniam ,oczywiście ze wspólnej kasy .

Wymyślcie coś innego ,bo za chwilę się zacznę martwić że jaj jakaś ''inna żona jestem '' :lol:

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Podobna zawartość

    • Przez Leasing-rolniczy
      Być może moderatorzy dokleją ten temat do już jakiegoś istniejącego a może dostrzegając jego potencjał zostawią w takiej formie:)
       
      Jako że mamy już temat jak poderwać Kobietę swojego życia, czyli jak zrobić ten pierwszy krok żeby: zauważyła nas, uznała za wartościowego, itd.
       
      Czas na kolejne porady szczęśliwców: sprawdzone sposoby aby zatrzymać swój Skarb przy sobie na wsi.
       
      Szczególnie zależy mi na opiniach tych szczęśliwców, którzy w opinii tych mniej szczęśliwych dokonali czegoś niemożliwego: (uwaga dla bardzo wrażliwych- w tym momencie specjalnie przejaskrawiam, żeby unaocznić o co mniej więcej mi chodzi) zatrzymali piękną i mądrą dziewczynę na zapadłej wsi w sytuacji gdy większość jej koleżanek już dawno wyjechała ku dalekiemu światu:)
       
      Pokażcie chłopaki że się da, tym niedowiarkom na pohybel, marzącym dla otuchy:)
    • Przez Amorim
      Witam
       
      Rok temu skończyłem studia na kierunku ochrona środowiska wydawał mi się to dobry kierunek po liceum i biol-chemie nie był zbyt trudny a ja byłem średnim uczniem. Tata prowadził gospodarstwo około 15 hektarów plus 10-14 krów. Jednak ja nigdy go nie słuchałem często sie z nim kłóciłem i nie chciałem iść do technikum na rolniczy kierunek tak jak mi radził... Poszedłem do liceum gdzie bardzo się męczyłem ale jakoś je skończyłem i dość dobrze zdałem maturę nie wystarczyło na weterynarie czy biotechnologie nie mówiąc o medycynie wiec wybrałem popularną ochronę środowiska. Studia przeszedłem bez większych problemów a ojciec który ma już 66 lat nie mógł sobie poradzić i gospodarstwo pod*padło. Teraz ja nie mam pracy i perspektyw (ponieważ ludzi po ochronie środowiska jest w brut) ani nie mogę przejąć gospodarstwa i starać się o premie młody rolnik... macie jakieś rady co w tej sytuacji robić ? spotkaliście się z takimi przypadkami gdzie ludzie po studiach wracali na wieś nie z wyboru a z przymusu ?
    • Przez mataysen1994
      Witam. !
       
      Na wstępie z góry przepraszam jeśli pomyliłem działy ( aczkolwiek ten wydał mi sie najodpowiedniejszy )
       
      Ale do rzeczy...
       
      Z racji iż moi rodzice pochodzą ze wsi, jestem szczęśliwym posiadaczem ok. 5h ziemi ( co prawda ostatnio była ona uprawiana za czasów komuny. i dawno na niej nic nie rosło oprócz samoistnie zasianych z pobliskiego lasu sosen itp, no ale ZIEMIA TO ZIEMIA ) Dlatego też ostatnio wpadłem na pomysł, iż może spróbuje swojego szczęścia i wezmę sie za "GOSPODARKĘ" no i tutaj właśnie rodzi sie moje pytanie, 
       
      CZY WARTO ??
       
      Musialbym, zaczynać kompletnie od podstaw, czyli zakup ciagnika ( myślałem nad poczciwym URSUSIE C-360 ) pług, kultywator, siewnik no i oczywiscie przyczepę, zdaje sobie sprawę że na początku musiałbym w cały ten interes "wtopić" sporo kasy, a moją jedyną szansą za jakikolwiek zarobek w tym fachu, byłaby sprzedaż tego zboża co zebrałem, ( bo raczej na żadne unijne dodatki nie miałbym co liczyć )
       
      Z góry dziękuje za odpowiedzi.
       
      Pozdrawiam.
    • Przez jestem_z_miasta
      Cześć, 
      mam nadzieję, że trafiłem w dobre miejsce. Odziedziczyłem 6 hektarów ziemi (2 łąki, 4 ziemi) łąki w 3 działkach, pola w 2 + budynki gospodarcze i maszyny. 
      I nie wiem co z tym zrobić. 
       
      Mieszkam w mieście 70km od wsi w której znajduje się ziemia. I raczej nie zostawię mojej pracy, bo po prostu ją lubię, a codziennie dojazdy nie wchodzą w grę. 
       
      Mielibyście jakieś porady, co mógłbym zrobić, aby zarabiać na tej ziemi i jednocześnie nie musieć tam pracować non - stop? Szukam czegoś, co pozwoli wyciągnąć z tego więcej niż na dzierżawie. 
       
      Mam nadzieję, że ktoś podrzuci jakieś fajne pomysły  
       
      dzięki!
    • Przez rafals3001
      Witam czy znajdą się jeszcze fajne ustabilizowane dziewczyny lubiące życie na wsi ciszę spokój gospodarstwo które chciały by zamieszkać na wsi założyć rodzinę? Jeżeli takowe się znajdą zapraszam do pisania w temacie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...
v