Kiedyś mój ojciec miał tak furmanke zrobioną. Jeździliśmy do tartaku po kostke do palenia. Sprzedawali kostke z defektem, krzywe, szczerbate itd, towar suchy jak pieprz, dąb i brzoza. Paliło się jak cholera w kuchni, fajerki czerwone na momęcie. Przychodziła młoda ładna pani i nie mogła tego ogarnąć i pomierzyć. Wypisywała kwit że jest 0.8 do 1,2 metra, a najebane z 5.