Przypatruje się temu cyrkowi nieco z boku i wniosek jest jeden - jesteśmy Bantustanem ze społeczeństwem kretynów.
Gdyby na ten przykład w Niemczech czy innej Francji kandydatem był facet z tatuażami, wciągający coś na wizji, napieprzajacy się w lesie z kibolami i ogólnie typ z szemranymi kontaktami to byłoby wycie że to patologia największa, degenerat, przygłup i w żadnym wypadku nie powinien z takim życiorysem nawet startować w wyborach. U nas - najlepszy kandydat . Czy można upaść jeszcze niżej? Gdzie jest dno zeszmacenia się?