Witam,
przymierzam się do zmiany mojej trzydziestki (330M) na takiego fergusona i zastanawiam się czy jest sens się do tego zabierać. Ciągnik byłby używany dosłownie do wszystkiego, począwszy od orki i talerzowania, aż po lekkie prace, również przy truskawkach. Wszystko na 7ha, może kiedyś więcej. Zastanawia mnie różnica w spalaniu tych ciągników, chociażby przy orce tym samym pługiem 2-skibowym i talerzowaniu (bomet 16 talerzy 1.8m) oraz przy wykonywaniu lekkich prac takich jak opryskiwacz, sianie czy bronowanie. Słyszałem, że przy ciężkich pracach nawet ten perkins potrafi spalić. Klasa ziemi jest u mnie różna, najczęściej kl.3, choć zdarza się 2. i 4. Denerwuje mnie dotychczas praca z talerzówką, do której trzydziestka jest po prostu za lekka i ma trochę za małą moc, dlatego myślę o wymianie. Jak myślicie, czy jest opłacalne coś takiego ?