Skocz do zawartości

Kombajn Gleaner



Napotkany w Utah




Rekomendowane komentarze

Nic dziwnego bo Vistula pochodzi od sowieckich maszyn, które to często żywcem były zerżnięte z maszyn hamerykańskich :D

Tu jednak mamy silnik za zbiornikiem i do tego rotacyjny filtr powietrza idącego do chłodnicy oraz kabinę z przyciemnionymi szybami oraz klimą więc w stosunku do Vistuli to i tak kosmiczna maszyna :D

Podejrzewam,że to maszyna z lat 70-tych i wszyscy (część z Was tylko z opowiadań)  wiemy co u nas wtedy było...

Co tam porabiasz kolego w tej Ameryce? Wczoraj oglądałem Cejrowskiego w odcinku z Teksasu. Jakieś miasteczko wielkości przeciętnej gminy, wszystko się kręci wokół rolnictwa. Wszyscy się znają, co środę impreza, soboty wolne, bez durnych zakazów. Kilka odcinków zrobił o Ameryce i przyznam, że na pierwszy rzut oka pięknie im się tam żyje. Chciałoby się spędzić tam jakiś czas i pożyć w ich tempie.

Też widziałem kilka odcinków Cejrowskiego z Texasu i też mi się podobało. Przestrzeń i wolność na swojej ziemi....pod warunkiem,że się nie splajtuje i bank nie zabierze ziemi. Tam przynajmniej farmer jest właścicielem wszystkiego co jest na jego terenie. Może zastrzelić swojego byka i sprzedać do knajpy na steki za dużo lepszą cenę niż z ubojni bo zwierzę nie spodziewa się śmierci i nie ma stresu. Nie zmienia się ph mięsa i jest dużo smaczniejsze i zdrowsze. W Chujni Europejskiej nie wolno zabijać zwierząt na pastwisku a konsumentów truje się w imieniu chorego prawa mięsem skażonym stresem.

Stany ogólnie to kraj wielkich kontrastów. W miastach ciasnota i duża przestępczość ale cała prowincja to farmerstwo na całego. Mimo wszystko USA to kraj rolniczy. Farmer tam to jest ktoś. To co jest jego jest jego i nikomu nic do tego. Jak ktoś się wpierdala to ma prawo zastrzelić. Jedyną rzeczą, która ogranicza tą wolność są banki bo jak wszędzie na świecie praktycznie już nie ma rolnictwa bez banków i kredytów. ważną rzeczą jest ciągłość pokoleniowa tak samych farm jak i firm je obsługujących. Często jedna farma kupuje narzędzia, maszyny i wszystko co potrzebuje od tej samej firmy od 100 lat. To jest coś co jest bezcenne i my nie mamy szans tego doświadczyć.

II wojna światowa a później polska odmiana komunizmu przerwały to co zdążyło się utworzyć w Polsce między I a II wojną światową. Tej straty nigdy nie odrobimy. Dziś mamy bananowy kapitalizm i nikomu nie zależy na stałej współpracy przez kilka lat a co dopiero pokoleń...firmy zmieniają właścicieli, nazwy i co tam jeszcze żeby tylko utrzymać się na rynku a rolnik musi sobie sam radzić w tym buszu....taki survival :ph34r:

macie rację Panowie , tam każdy jest panem swego gruntu i rzeczy i farmer to jest gość, a my w swoim kraju jesteśmy tylko robolami od czarnej roboty i nabijania podatku , proste przykłady ile było wywłaszczeń pod budowe nowej drogi i nie masz nic do powiedzenia , ile jest problemów z postawieniem czegokolwiek na swoim gruncie , niedługo to na posianie trawy na ogródku trzeba bd mieć pozwolenie , również oglądam Cejrowskiego i fajny 'chłop' z niego , nie owija w bawełnę i ma często specyficzne poglądy ale ma rację ,

no i tam gospodarstwa są z pokolenia na pokolenie ale tam trochę inaczej jest , my i tak swoją drogą mamy najmłodszych rolników w europie a czytałem że już np w niemczech dzieci nie chcą przejmować gospodarstw po rodzicach głównie z hodowlą zwierzęcą, wiadomo codziennie trzeba przy nich być nie pojedzie na wakacje na tydzien czy na długi weekend,

 

swoją drogą co zauważyłeś ciekawego tam jeśli chodzi o rolnictwo? chodzi mi np czy są wogóle gospodarstwa do 20ha czy same obszarowe farmy liczące tysiące ha ?, jaka produkcja przeważa roślinna zwierzęca czy może mieszana , systemy uprawy płużny, bezorka czy moze siew bezpośredni, utrzymanie zwierząt w stadach na wolności czy może raczej wielkie obory, ogólnie jakieś ciekawe spostrzeżenia i pomysły? dużo farm ma swoje studnie i źródła prądu panele/wiatraki ? sorry za tyle pytań ale podpatruje inne kraje bo mają naprawde fajne rozwiązania i myślę że na polskie warunki dało by sie co nieco przenieść :) 

 

aż na tyle się nie zorientowałem, widać w większości duże gospodarstwa, dosłownie wszędzie są deszczownie sterowane przez GPS, podlewają ziemniaki, pszenicę, kukurydzę, a nawet użytki zielone. System uprawy głównie bezorkowy, stare pługi stoją całe pordzewiałe, zgrabiarki typu V ciągają pic-upami :D bydło w większości na wolności, zagrodzone kilkanaście hektarów, postawiona jakaś wiata i sobie tam żyją. Bardzo ciekawy widok jak farmer zagania bydło do zagrody albo na farmę na koniu :)

Widzę,że pojawiło się tu paru fanów Cejrowskiego więc zaproponuję Wam koledzy fajną książkę jego autorstwa... Wyspa na Prerii. Na prawdę warto to przeczytać. Wszystko co można się dowiedzieć o wolności na swoim jest właśnie tam opisane w typowy dla Cejrowskiego sposób a więc łatwo się czyta i jeśli nawet ktoś taki jak ja da radę przeczytać tą książkę to każdy może a wielu nawet powinno :D

Co do rolnictwa w USA to tak jak kraj wielki i różnorodny tak i gospodarstwa różne. Różne są ziemie, różny klimat w różnych stanach a to oraz ilość mieszkańców i odległość od dużych miast warunkuje rozmiary i kierunki farmerstwa. Z ciekawostek to powiem,że są farmy po kilka tysięcy ha gdzie od kilkudziesięciu lat sieje się tylko i wyłącznie kukurydzę na nasiona bez żadnego płodozmianu. Ogólnie w dużych farmach jest tam specjalizacja. Blisko mniejszych i większych miast jest masa małych farm (nawet na polskie warunki) i oni natomiast mają wszystkiego po trochu. Najczęściej są to farmy Bio czyli bez chemii w przeciwieństwie do tych wielkich gdzie chemia leje się beczkami. To co wyhodują i zbiorą z ziemi sprzedają do sklepów i knajp oraz sprzedają bezpośrednio w gospodarstwie klientom,których mają już od lat. Często są to takie miejsca gdzie mieszczuch może spędzić miło dzień z dziećmi i kupić dobrą żywność. Można pojeździć konno itp. itd.

Reasumując to tam jak ktoś ma łeb na karku i lubi pracę na wsi to bez względu na to czy ma 10 tyś ha czy 10 ha to może się z tego utrzymać. Mało tego...tam posiadacze bardzo dużych farm muszą bardziej kombinować i ciąć koszty niż ci najmniejsi by utrzymać odpowiedni standard życia i płynność finansową gospodarstwa.

Każdy raczej wie,że akrami ale jesteśmy w Polsce i ile ziemi jest w 1 ha to każdy wie a ile w 1 akrze to nie wszyscy więc mimo,że przelicznik dość jest prosty lepiej pisać o hektarach...w końcu rozmawiamy ogólnie o rolnictwie w USA a nie sporządzamy umowę kupna sprzedaży więc nie chodzi tu o dosłowność i dokładność tylko o przykłady.

Dla Twojego spokoju i zaspokojeniu ewentualnej ciekawości innych dodam,że 1 akr to 0,40 ha. Jednostka ta obowiązuje w Anglii i krajach Anglosaskich i odpowiada powierzchni jaką mógł zaorać farmer w ciągu jednego dnia pługiem zaprzężonym w parę wołów....to chyba wystarczająco tłumaczy,że w naszych realiach lepiej jest pisać o hektarach niż akrach bo co jak co ale wołami już nie orzemy :)

Dla mnie niemcy jak do tej pory są jedynie wzorem ludobójstwa z II wojny światowej, którą ich gospodarstwa przeżyły dzięki katorżniczej pracy robotników przymusowych i to głównie z Polski...podczas gdy ich właściciele palili polskie wsie i wieszali polskich rolników za chowanie świń po lasach i inne "przestępstwa" przeciw zakompleksionemu i choremu psychicznie emigrantowi z austrii, który ku uciesze mieszkańców niemieckiego landu chciał podbić cały świat....

Strach pomyśleć co stałoby sie z naszym rolnictwem, gdyby nagle zabrano dopłaty i subwencje ;) Np. mój pradziadek zginął z rąk sowieckich, więc powinienem żyć w przekonaniu, że to ruscy są wzorem ludobójstwa.. Jak swołocz w 45 wpadła na nasze tereny, to zachowywała się jak jak bydło na prerii. Tak samo mordowali, grabili co tylko się dało, palili całe gospodarstwa.


Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...
v