Skocz do zawartości

Autosan d-732



Zgadnijcie ile bel siana na nich jest i ile za nie zapłaciłem

  • Like 1



Rekomendowane komentarze

Jak musi płacić za siano które sam kosi, suszy, beluje i zwozi to już na nagrody w konkursie nie wystarcza :D

Swoją drogą nie rozumiem tego,że kilku z Was miało problem z policzeniem kilku bel.... :D

tylko zarabiam beluje i wzorze . Wcale nie musze ale jak się trafi taka okazja i niedaleko to dlaczego by nie skorzystać w innym miejscu już mam skoszone i zgrabione ludzie tylko chcą żeby zabrac

Ja koszę tylko tam gdzie ktoś dopłaci parę złotych do tego interesu bo przecież dzięki mnie ma wykoszone i bierze dopłaty więc za co mam ja płacić zwłaszcza,że są to dzikie łąki a nie jakieś siane i w dobrej kulturze. Jeśli nie nadaje się na siano lub jest zły dojazd czy za mała działka to pozostaje tylko bijakowa za którą muszą płacić zdecydowanie więcej.

W każdej gminie czy nawet wsi gospodarstwa mają inne realia i stąd te różnice. U mnie jest tak,że jak trzeba dokupić to nie ma od kogo a jak się ma nadwyżkę to nie ma komu sprzedać. W gminie duże gospodarstwa nie mają hodowli tylko uprawy polowe. Na całą gminę jest z pięć w których jest większa hodowla a reszta już na wymarciu i obsiewają ziemię tylko dla dopłat bo ziemie marne to plonów nie ma. Można się oczywiście postarać i zamiast 10q. z ha. mieć 30-40 ale nadwyżka plonu pokryje jedynie koszty (i to nie w każdym sezonie) poniesione na utworzenie tej nadwyżki więc robią to albo pasjonaci albo idioci...jedni i drudzy zasilają gospodarstwa z innych źródeł dochodu.

@up dokładnie, ja cieszę się jak nie muszę do interesu dokładać, dawniej jeszcze jak się byki hodowało to było trochę lepiej ale przyszedł dołek i z byków zrezygnowaliśmy. Teraz jest trochę lepiej ale przyjdzie czas że tylko gospodarstwa powyżej 15ha przetrwają, mi do tego jeszcze 5ha brakuje ale muszę bardziej ciotkę przycisnąć aby dała nam swoje 7ha w dzierżawę, wtedy być może będzie jeszcze lepiej, a najlepiej byłoby gdyby nawozy i opryski z taniały a zboża w skupie podrożały.

pewnie ze by lepiej bylo, pamietacie jak kilka lat temu pszenica byla po 100 i ponad 100 zł, u mnie w krytycznym momencie nawet do 140 dochodzila i byl kupiec, jak nie mlyn to kurnik itp. wtedy to sie oplacalo, jak z 1ha nakosil 6 ton to teraz po dzisiejszej cenie musi 12 nakosic, co jest dla wiekszosci nieosiagalne, teraz trzeba miec 2x taki areał, dopiero sie to wyrowna i to nie do konca, bo wiekszy areal to wiadomo - wieksze koszta nawozu, oprysku, paliwa itp itd. W zla strone to poszlo, ale co poradzi, co do ceny nawozów to i tak troche spadla, bo azotowe nawozy mozna kupic ponizej tych 1000zł za tone, natomiast opryski to mam wrazenie ze caly czas cena rosnie.

Zuchu nie chodziło mi o to,że przemiany dotknęły poszczególne gospodarstwa tylko o całe rolnictwo jako jeden organizm. Chodzi o to,że drobne gospodarstwa, które mogą wprowadzać na rynek najlepszej jakości żywność zostały zepchnięte na margines a promuje się duże fermy i farmy na których rolnictwo stało się produkcją a żywność jest dużo gorsza. Wymusiły to w całej Europie sieci handlowe,które chcą kupować dużo i tanio. Podczas gdy na zachodzie Europy dużo ludzi stać na kupno droższej ale lepszej żywności z małych gospodarstw to u nas jeszcze długo mało będzie tego typu odbiorców i większość gospodarstw, które spokojnie mogłyby się utrzymać na takim rynku raczej do nie dotrwają do momentu zmiany świadomości i zasobności portfeli potencjalnych konsumentów. Zdrowa ekonomicznie wieś to miejsce życia i pracy wielu ludzi. W chwili gdy gospodarstwa małe giną na rzecz dużych duża masa ludzi musi szukać miejsc pracy i życia w miastach, które i tak są przeludnione. Nie mówiąc już o tym,że środowisko miejskie jest nam ludziom wsi i przestrzeni środowiskiem obcym i tylko nie wielu uda się tam z aklimatyzować...reszcie pozostanie nędzna wegetacja i tęsknota do utraconych ojcowizn.

To zjawisko na zachodzie Europy rozwija się już od połowy lat 70-tych a u nas dopiero się pojawia ale najgorsze jeszcze przed nami. 

@up z tym najgorszym lepiej żebyś się mylił. Co do jakości żywności miałem kiedyś okazję rozmawiać z hodowcą świń, i jak go zapytałem czy sprzeda mi jedną na święta ten spytał mnie ,,Szybką czy wolną?" Jaka różnica? Szybka rośnie 3 miesiące a wolna pół roku. Zresztą porownajcie sobie jajka z fermy i te od swoich kur. Te fermowe mają bardziej sine żółtko i zupełnie inny smak. Albo brojlery? U mnie dobra kura na rosół rośnie 3 miesiące a na takiej fermie 1,5 miesiąca i łapanki. Na szczęście świadomość naszego narodu rośnie i coraz częściej mówi się o zdrowej żywności, ba nawet o ekologicznej, jednak do tej ostatniej nam daleko. Przykład?... Mój sąsiad uprawia sałatę i w ciągu dwóch miesięcy kiedy ta sałata rośnie on ją pryska 8 razy i to nie wiem co to za środek ale śmierdzi jak ch****a. Mam nadzieję że Polacy zwłaszcza ci z miasta się obudzą i zaczną rozpoznawać zdrową żywność

Niestety przemiany będą dalej szły w złym kierunku i z gospodarstw małych za 10-15 lat pozostaną tylko totalni fanatycy i hobbyści oraz ci,którzy nie będą mieli dokąd uciec. Tak więc dopiero za te 10-15 lat będzie szansa dla tych,którzy przetrwają pod warunkiem,że Chujnia Europejska nie zabroni jeść czegoś czego nie da się kupić w supermarkecie.

extrabyk masz rację -_-:(

 

Ale co do cen to się mylicie dziadkowie to mogli mieć 7 ha ale konia nie ciągnik , ciągnik to przysługiwał na 15 ha -_- , a ceny za prl to chore były w rolnictwie tak duże bo tylko w prywatnym gospodarstwie były plony a w PGR wszyscy kradli od dyrektora po zwykłego pracownika, nieraz było że od drogi bujne zboże a za 200 m 4-5 razy więcej niż posiali ... .

 

Chodź podobno i były zadbane PGR i nie rozkradane ...

 

A po wojnie ciężko było nakazowe dostawy z gospodarstw

 

Prawda że kiedyś te 7 ha starczał na rodzinę ale wtedy wszystko wykonywało się ręcznie , teraz pewnie też by dobrze żył z tych 7 ha . Tylko powiedzcie mi kto to zrobi że pozbędzie się tej całej mechanizacji , ciągniki , kombajny , dojarki , itp itd :huh: :huh: :huh: a i tv , kompy 

 

Tagże tego cywilizacja idzie do przodu to teraz te 7 ha to jak 37 a może i 70

@sebe z tym ciągnikiem nie masz racji, wszystko zależało od naczelnika i od znajomości w gminie. Babcia opowiadała że w 1987 mieli 7ha, budowali nowy kompleks oborowo-stodołowy i jeszcze przydział na traktor i maszyny dostali, a podobno w tym czasie był już u nas ursus 4011 z PGR przyprowadzony, ale szczerze mówiąc to ja tego ciągnika nie pamiętam i niestety nawet żadnych zdjęć jego nie ma. Co do samego PGR-u, mój dziadek był mechanikiem w PGR Kamocin koło Piotrkowa Trybunalskiego, mówi że było wszystko w miarę dobrze gospodarowane lecz jedynym mankamentem byli kierowcy, w poniedziałek wypuszczali z warsztatów sześćdziesiątkę a w piątek ta sama sześćdziesiątka wracała na holu. Mówił że w żniwa niektórzy kombajnisci potrafili jechać najpierw skosic u siebie a dopiero później jechać na pola PGR. Co do samych cen, wówczas panowała skacząca inflacja, w 87 za Ursusa c330M dziadek płacił 1500000 zł a w 89 sąsiad już 45000000 zł. Jednak to były zupełnie inne czasy...

ja mówie realnie jakby pgr produkowały to by po prostu nie brakowało żywności. A jak brakowało to wiadomo cena w górę a że że tylko gospodarstwa prywatne miały produkcję to i porządnie zarabiały i dlatego rolnika było stać z 7 ha kupić ciągnik

 

W pgr i innych przedsiebiorstwach nie było własności po prostu to nie moje to nasze i każdy kradł.

 

Ot przykłady kto co robił to tym handlował : traktorzysta paliwo części , jak przy świniach to świniaka , przy zbożu to zboże , itp itd . Dyrektor to wszystkim jeden mówił że jechał na wykopki to podjeżdzał samochód i odrazu do miasta po znajomych rozwozili

 

A z tymi traktorzystami to prawda niektórzy to tylko do taczki , ale i dobrzy też potrafili odpoczywać np bizonem kamienia połknął i od razu 3 dni wolne bo trzeba naprawiać

 

11KAcper22Kacper a spytaj babci jak to było w latach 70

 

Ojciec przeją hodowle owiec po swoim ojcu, jeszcze za komuny i w 1988 roku w końcu udało mu się zdobyć przydział na c 360. Aby ją kupić wystarczyło sprzedać wełnę ze strzyży z jednego roku. Za 1kg wełny mógł kupić ponad 100kg owsa. Niestety nie zdążył już kupić jej. Rok później za te same pieniądze nie wystarczyło by mu na oponę do tyłu do tego ciągnika. Rynek się uwolnił i bardziej opłacało się sprowadzić z Nowej Zelandii.


Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...
v