Skocz do zawartości

stasiek26600

Members
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez stasiek26600

  1. witam, dawno tu nie zaglądałem, Pawel77 proszę o kontak na email korbotrans@vp.pl pogadamy na ten temat
  2. witam, Byczki kupione były od firmy SKUP I UBÓJ ZWIERZĄT RZEŹNYCH HANDEL BYDŁEM HODOWLANYM ŁUKASZ BARNACH Nowy Sącz, firma ta w paszporcie widnieje jako kolejny posiadacz bydła, co pierwszym właścicielem była EKO-NATURA SP. Z . Stary Sącz. Gdzie się to bydło pochorowało to juz nie wiem ale chore trafiło juz do nas. Choroba na jakiś czas przystanełą ale była to tylko przerwa, padaja kolejne sztuki po mimo szczepień. Szczepione było też nasze bydło. Kłopotów końca nie widać (a to jałówka porzuciła, albo inny byk na innej oborze zaczyna kaszlec i nie chce jesc).Tata oddał do badania padłego cielaka i na chwile obecna twierdza ze to pastereloza plus jeszcze jakis wirus, staraja sie ustalić jaki i który lek podawać ale długo to trwa. Poki co szczepienia i zbieranie kwitów na potwierdzenie kosztów. Będziemy interwenjować w sądzie.
  3. Jest faktura na zakup tych cielaków, tata jest vatowcem. Sądze że jak by z lakerzem dobrze pogadał to tez by pisemko odpowiednie napisał. Probowalismy polubownie ale tak jak pisałam na obietnicach sie skończyło. Nie chcemy tej sprawy tak zostawić bo na pewno facet nadział tak nie jedna osobe. Działanie rurką na pewno by sie przydało tylko nie chciała bym zeby tata mial jeszcze wieksze kłopoty niż ma teraz;]
  4. Witam, jestem nowa na forum ale szukam pomocy bo moj tata napytał sobie biedy. Kupił nie dawno 10 byczków ok. 100kg od handlarza. Po przyjezdzie wszystko zdawało sie byc w porzadku, jeden podobno troche się smarkał. Troche były zmęczone po transporcie i wygłodniałe, na wszystkie sa papiery. Na drugi dzien cielak zaczoł kaszlec a po nastepnym kolejne. Wzywany byl weteryniaż, zaszczepił cielaki i miało byc wszystko w porzadku. Jednak stało sie inaczej pierwszy chory leżał osowiały, nie chciał jesc, ciezko oddychał. Poźniej dochodziły kolejne. Przyjezdzał inny weteryniaż i podawal inne leki, szczepionki. Stwirził ze to zapalenie płuc i ze to przyjechalo z transportem tych zwierzat. Obecnie 4szt padły, zutylizowane. Dwa osowite udalo sie uratowac, reszta w porzadku. Sprzedawca został po pierwszej wizycie lekarza został poinformowany ze zwierzeta sa chore. Niby poczatkowo twierdzil ze to nie u niego sie zarazily, ale po jakims czasie doszli do porozumienia ze w zamian za rozliczenie za 4 szt przywiezie 2 zdrowe w tej samej wadze. Wszystko bylo by dobrze ale to tylko obietnica slowna, nie chcial przysłać zednej wiadomosci tekstowaj ze sie do tego zobowiazuje. Obecnie milczy. Teraz moje najważniejsze pytanie. Co należy zrobić zeby odzyskać pianiądze za poniesione koszty? Czy można mu wytoczyć sprawe sądową. Dowiedzieiśmy się że u innych kupujących od niego tez padło pare sztuk (te same objawy). Jak można go ukarąć i jakie będą potrzebne do tego dokumenty. Czy ktoś miał taki kłopot?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...
v