hmm, przyglądam się temu wątkowi już od bardzo dawna i zauważyłam, że ile ludzi, tyle opinii. jest to zupełnie normalne. sama przeżyłam w karierze kilka zespołów korekcyjnych i wiem jaką masakrę potrafi zrobić pseudokorektor ze stadem. Trafiłam w końcu na dobrego korektora, któremu zależy nie tylko na pieniądzach i nawet zadowoleniu klienta ale także na dobru zwierzęcia. Miałam stado w bardzo złym stanie (300 szt.), również przez błędy żywieniowe, ale chłopaki po ciężkiej i długotrwałej współpracy naprawili mi krowy. Za co bardzo jestem wdzięczna. Nie mają mega wypasionego poskromu za setki tysięcy ( dużym jego plusem jest to ze krowa wychodzi do przodu, a nie do tyłu). Używają tylko noża ( na początku było trochę szlifierki, ale teraz już bez), stosują metodę holenderską, która ma więcej plusów niż minusów. I poza tym, że ułatwiają życie kulawym to co najważniejsze, żadnych kulawych i "garbatych" po ich wizycie nie przybywa. Słyszałam, że w niektórych stadach robią tak, że przyjeżdżają co miesiąc i robią sztuki problemowe oraz do 150 dnia laktacji i na początku zas. Myślę, że to jest dobre rozwiązanie, a nie całe stado na raz, a potem czasami krowa chodzi z problemem przez kilka tygodni lub miesięcy, no i korygowanie przebiega w czasie mniejszego obciążenia organizmu krowy, a jak są jakieś problemy u krów w zasuszeniu to do porodu da radę się je wyleczyć. Co myślicie o takim systemie?
jeśli ktoś chętny na comiesięczny przegląd stada z warmińsko-mazurskiego to dajcie znać, bo korektorzy przyjeżdżają do nas z kujawsko-pom. jakby było jeszcze jedno gospodarstwo to wprowadzilibyśmy ten system ^^ , a uważam , że są naprawdę dobrzy