Witam. Mam włosy problem z kołem łowickim na moim terenie. W marcu zasiadłem 2 ha grochu. Po siewie i w czasie wschodów dochodziło do rycia dzików na polu. Zgłaszałem to dwukrotnie telefonicznie do gościa z kolos łowickiego i prosiłem a y tego pilnowali. Wtedy jeszcze nie zgłosiłem pisemnie szkody łowickiej. obiecywali że będą pilnować itp. tydzien temu podczas oprysku na Strąkowca widzę że miejscami nie ma 50% wschodow a wg mnie na całym areale nie ma 30% plonu. złożyłem pisemnie zgłoszę je szkody łowieckiej i po szacowaniu przez myśliwych muszę poprostu udowodnić że nie jestem wielbłądem. chodzili na kolanach po polu i wg nich nie ma śladu dzików. twierdzą że mogłem zgłosić wcześniej ale teraz wiadomo że deszcz rozmył ślady zwierzyny. bardzo chamsko zachowali się myśliwi bo twierdzili że to ja mam obowiązek zabezpieczenia uprawy twierdząc cyt. " jak chcesz mieć plon to musisz sobie ogrodzić" ale z tego do czytałem to koło łowieckie ma zabiezpieczyc uprawę. nawet powiedzile. temu myśliwemu że jak mam 30 ha upraw w 60 działkach to jak on sobie wyobraża ogrodzenie tego to stwierdził że skoro chce mieć plon to mam sobie ogrodzić. kawał chama. w protokole pewnie nie stwierdza żadnych szkód , co dalej robić? naprawdę w rozmowie byl.i bardzo chamscy. wiosną tego nie zgłaszałem na kwocie bo poprostu nie chciałem ich gnębić tylko prosiłem kilkukrotnie o pilnowanie. wiem że teraz to chyba do nadleśnictwa odwołanie będę mógł zgłosić ale proszę o pomysły i porady. odpuściłbym temat gdyby nie naprawdę bardzo chamskie zachowanie myśliwych. od tej pory to im obiecałem że każda możliwa szkodę będę zgłaszal bo po takim zachowaniu im nie odpuszczę. a wiem że nie mam obowiązku grodzia pola w szczególności gdy mam do niego 15 km i zez tu jedz codziennie naładuje akumulator albo sprawdź ogrodzenie. koszty uprawy zjedzą zysk. Podpowiedź je jak i czym ich postraszycy żeby chociaż krwi im napsuć sorki za błędy pisane z telefonu