Witam! Z racji tego, że nie chcę zakładać nowego tematu, to opiszę swój problem w tym, ponieważ także chodzi o JD 3650. Być może nawet podłożem tego problemu jest kwestia hydrauliki. Otóż ostatnio ciągnik teścia nie mógł podjechać pod lekką górkę na twardym podłożu (było słychać jakieś jęczenie, dobiegające właśnie z okolic obudowy sprzęgła lub skrzyni), nie tracąc przy tym obrotów. Serwisant z John Deere'a postawił diagnozę, że sprzęgło się skończyło. W takim razie wymieniliśmy tarczę, docisk oraz łożysko hydrauliczne. Docisk oryginalnie był "Luk",a my założyliśmy "Kawe"-kwestia finansowa. Oczywiście sprzęgło zostało odpowietrzone. Po tej wymianie teściu stalerzował około 10ha (ale nie za jednym podejściem) i nic się nie działo. Następnym razem talerzował inne pole (również około 10ha i tym razem bez przerwy) i znowu pojawiła się taka sytuacja, że wjeżdżając np. w jakiś mokry grunt, to obroty silnika nie zwalniały,a koła przestwały się kręcić. I ogólnie jego spostrzeżenie było takie, że dopóki traktor (prawdopodobnie olej hydraliczny) się nie rozgrzał, to ciągnik nie miał tego problemu. Powiem jeszcze, że po wymianie pedał sprzęgła stawia mniejszy opór przy jego wciskaniu (może słoneczko w słabszej jakości docisku jest za słabe i nie dociska w pełni tarczy pod obciążeniem?). A czy sprzęgło hi-lo mogłoby tu mieć coś do rzeczy? Sam już nie wiem, co o tym myśleć... Proszę o jakieś sugestie. Pozdrawiam!