Dla potomnych kilka wrażeń z pierwszej konkretniejszej akcji. W załącznikach widać dzieło, gałęzie świeże: klon, jesion, dąb, brzoza. Pracowałem na 4 nożach, czyli na połowie, i efekt jest dla mnie zadowalający, więc tak już zostanie. W samej sieczkarni nic nie zmieniałem. Czasem był problem z zaciągnięciem grubszych gałęzi przez bęben, musiałem wtedy docisnąć koniec gałęzi do dołu - to pewnie efekt skośnego ustawienia tych pierwszych bębnów wciągających. Jedno co mi się w tej maszynce nie podoba to osadzenie górnego bębna od strony tarczy tnącej na tulejach ślizgowych, mam już tam mocno wyrobiony wałek, wiec nowe tuleje pewnie szybko padną, a nie mogłem wyciągnąć części do napawania i toczenia, bo ktoś zaspawał wałek z bębnem. Lepiej byłoby to przerobić na łożyska, ale niespecjalnie widzę na to miejsce. Jednak ogólnie efekt fajny, lepiej ciąć niż puszczać to dobro z dymem na polu