Widzę, że odpaliłeś szklaną kulę i znasz wszystkie moje źródła dochodu. Po prostu mam uczulenie na głupotę, stąd coś napisałem po czasie. Napiszę w miarę zwięźle, mając 20-50 hektarów możesz iść do roboty bądż wbić się na jakąś niszę rynkową w zależności od miejsca zamieszkania, a taki stuhektarowiec przy płodozmianie w sezonie będzie miał za dużo, żeby iść do roboty i za mało by godnie z tego wyżyć. Drób dobrze płacił w ostatnim czasie, ale czego Ci zazdrościć jak perspektywy nieciekawe. Co do uprawy zbóż masz rację, jeżeli ktoś nie widzi innego pomysłu na siebie, powinien iść do pracy i ziemię oddać w dzierżawę, a nie utrzymywać skład nawozów i środków ochrony roślin.