Skocz do zawartości

kkjj

Members
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia kkjj

Nowicjusz

Nowicjusz (1/14)

2

Reputacja

  1. Czyli Polak potrafi i mamy martwe przepisy. Zresztą martwych przepisów to mamy multum. Skoro nawet z wyłudzeniami VAT na skale milionowe państw osobie nie radzi. Co to za państwo? Państwo sprzyjające kombinatorom, układom i silniejszym, choć mniej licznym. Parodia demokracji i praworządności. W tym przypadku sporo winy leży w braku informatyzacji urzędów. Przykładowo rolnik może kupić 100ha pola. Wie o tym Urząd Gminy, bo dostaje info od Notariusza. Ale nie wie o tym KRUS! To rolnik musi poinformować. I to jego dobra wola. Nie wie o tym Urząd Pracy, więc 100ha już rolnik, ciągle może być bezrobotnym. Chyba, że poinformuje sam osobiście Urząd Pracy. Nie wie o tym praktycznie żaden urząd. I tak jest w bardzo wielu przypadkach. Podobnie z dopłatami. Urząd Gminy wie, że razem mieszkają. Nawet Urząd Skarbowy wie, że mają wspólnotę majątkową. Ale jakoś ARiMR nic nie wie, chyba że rolnik sam się przyzna. A jak się nie przyzna? I część społeczeństwa robi wiele przekrętów (niektóre są obarczone jakimś ryzykiem kar), bo państwo jest zacofane w sprawach urzędniczych. Choć urzędników mamy gigantyczną ilość. A może właśnie dlatego...
  2. Hmm, jak na razie wygląda na to, że Kaczyński i reszta PiS jest bardziej lewacka gospodarczo niż ta cała UE, SLD i Palikot razem wzięci. PiS to marnotrawienie i rozdawnictwo państwowych pieniędzy na olbrzymią skalę. Wysokie zasiłki dla dzieciorobów, których premiuje się za nic nie robienie (no dobra, robienie dzieci), zamiast za pracowitość. Po doszczętnej krytyce ich chorych lewackich pomysłów gospodarczych przez opozycję (głównie Nowoczesną) i media, spuszczają na szczęście z tonu. Jeśli ktoś zna podstawy ekonomii, to wie, że bogactwo bierze się z pracy. Produkt Krajowy Brutto, to suma dóbr (towaróg) i usług (fryzjerzy, kierowcy itp.), które obywatele danego kraju wytwarzają pracując. Dobra = pieniadze. A co PiS mówi? Nie pracujcie, a róbcie dzieci, a my (PiS) rozdamy państwowe pieniądze zamiast na inwestycje i rozwój gopodarki, to dla dzieciorobów! Jaka gopodarka wytrzyma taką lewacką dywersję jaką PiS nam gwarantuje? Dzieci, to żadna inwestycja, jeśli kraj nie posiada dobrze rozwiniętej gospodarki, która zdoła je zatrzymać, gdy dorosną. By odrobili kolosalne kwoty wydane na ich wychowanie. Polska gospodarka musi zapewnić im w przyszłości pracę i szansę rozwoju. W przeciwnym wypadku miliardy wydane na dziecioróbstwo (zamiast na rozwój gospodarki) wyjadą, jak osiągną 18 lat. Wyjadą do Anglii, do Niemiec, gdzie będą darmową siłą roboczą, którą gratis wyżywiła, wyedukowała i zapewniła leczenie Polska nic na tym nie zyskując, a tracąc na rozwoju własnej gospodarki. Oto szczyt lewactwa w wykonaniu PiSu.
  3. @Ulman, Dopłaty do produkcji były w początkach systemu dopłat i na pewno nie wrócą szybko. A zapewne nigdy. Rolnicy w Polsce nieznający podstaw idei stojącej za dopłatami często krzyczą o dopłatach do produkcji nie mając niestety świadomości jak katastroficzne w skutkach były (by) to dopłaty. A nie trzeba wykazywać się dużą inteligencją by to zrozumieć. Przy dopłatach do produkcji powstają okropne górki (nadwyżki) produktów rolnych (problem Amerykanów), których nie ma kto kupować. Amerykanie z tego powodu dotują eksport towarów rolnych poza swój kraj. Cena produktów rolnych drastycznie spada z powodu nadprodukcji. Ale rolnika to nie interesuje, bo on ma dopłatę do produkcji, a że nikomu nie trzeba tyle cukru, mleka itd., to co go to obchodzi? On dalej będzie zwiększał produkcję, bo mu się to opłaca (ma dopłaty, do produktów, więc maksymalizuje ich produkcję). Unia Europejska już kiedyś tę kuriozalną sytuację dopłat do produkcji przerabiała z katastrofalnymi skutkami (Polska nie była wówczas w UE). Maksymalizacja produkcji odbywa się kosztem środowiska (roślin i zwierząt). Rolnicy wówczas nie szczędzą na opryskach i nawozach i nierzadko przekraczają znacznie zalecane dawki. Podobnie w przypadku chowu zwierząt, gdzie liczy się ilość, a nie jakość (dopłata do produkcji). Są to złe dopłaty i wątpię by kiedykolwiek wróciły. Idea dopłat zmierza w przeciwną stronę. W stronę ekologii. Płatności z tytułu praktyk rolniczych korzystnych dla klimatu i środowiska (płatność za zazielenienie) i kar za niestosowanie się do tych praktyk (nadprodukcję - uprawę na zbyt dużym obszarze gospodarstwa). Czyli zmuszamy dopłatami do upawy traw, a de facto karzemy za nadprodukcję produktów rolnych.
  4. Polska tradycja jest starsza niż rzymski Katolicyzm (rozłam chrześcijaństwa początek w roku 1054: klątwy rzucane wzajemnie na siebie przez zwierzchników tej zwariowanej religii, przypieczętowane atakiem Krzyżowców na Konstantynopol w 1204 r.) i nie wywodzi się z mitologii judaistycznej (i terenów Azji Mniejszej - Palestyna - tam powstało chrześcijaństwo). Nie ma nic tradycyjnie wspólnego z osłami, soczewicą, Palestyną i z Żydami. Natomiast Polska tradycja to Słowianie, rodzimowierstwo, poganie czyli ludzie czcący przyrodę (jakże bliskie to rolnikom), a nie teiści czczący monoteistyczne bóstwa (byty urojone, żydowskie bóstwo Jezus tożsame z mitologicznym bogiem żydowskim Kyrios, Adonai) wierzący w Szatana, Jahwe, demony i inne urojenia objawione, które są wrogie przyrodzie. Przyko patrzeć jak wielkie i wspaniałe zwycięstwo naszych przodków Słowian z hołotą chrześcijańską w bitwie pod Grunwaldem w 1410 r. jest obecnie przez niektórych tak lekko oddawane tej obcej żydowskie kulturze i traktowane błędnie jako swoje korzenie!
  5. Winni obecnej sytuacji w rolnictwie są jak zwykle... Amerykanie. Kraj o gigantycznej nadprodukcji żywności. Kraj, gdzie mechanizacja rolnictwa jest największa. Kraj, gdzie wydajność upraw jest zbyt wysoka (to stanowi dla nich problem nadprodukcji żywności i niskich cen, więc konieczność dotowania rolników z budżetu USA). Kraj, gdzie bardzo wysokowydajne uprawy GMO stanowią nierzadko większość upraw. Stąd też kraj, który musi dotować dopłatami rolnymi eksport produktów rolnych (bo mają nadmiar tych produktów u siebie i nie są w stanie ich przejeść). Póki co Amerykanom (dzięki wsparciu Anglików w UE) udało się przeforsować dopuszczenie handlu towarami GMO w Unii Europejskiej. Do tej pory Europa broniła się przed nierówną konkurencją z rolnikami amerykańskimi swoim systemem dopłat (częściowo złym, bo preferującym potentatów spożywczych jak Nestle, obecnie to wreszcie ograniczono na rzecz mniejszych producentów żywności). Żeby było jeszcze ciekawiej niedługo może wejść Transatlantic Trade and Investment Partnership. Czyli zniesienie barier (ceł i wszelakich regulacji) w handlu pomiędzy USA i EU. Więc bardzo łatwo zauważyć, że dzięki Amerykanom w UE nie można nie mieć dopłat do rolnictwa, bo amerykanscy rolnicy zmiażdżą europejskich na miazgę. USA to kraj, gdzie rolnicy mają farmy wielkości polskich gmin i dostęp do najnowocześniejszych amerykańskich technologii produkcji i nawożenia. Osoby, które piszą o zniesieniu dopłat do rolnictwa w UE, nie mają najwidoczniej pojęcia dlaczego te dopłaty w ogóle istnieją. Niestety, ale istnieją w tym globalnym świecie kraje, gdzie rolnictwo jest znacznie bardziej opłacalne niż w Unii Europejskiej (rolnictwo europejskie bez dopłat jest bardzo drogie, w przeciwieństwie do np. USA). Pytanie czy warto na siłę uprawiać coś, co jest ewidentnie mniej opłacalne niż w innych miejscach globalnego świata? Rozdrobnienie rolnictwa w Polsce to problem społeczny, którego nie da się szybko (o ile w ogóle) rozwiązać. Zresztą i tak trzeba dopłacać do rolnictwa europejskiego i tak. Natomiast ograniczając ilość producentów rolnych (do czego dążą np. Francuzi) stwarzamy ryzyko zmów producenckich (oligopoli). Duzi producenci zaczynają wprowadzać swój dyktat i nagle okazuje się, że trzeba zmieniać prawo i zmuszać ich do dzielenia się (dzielenia gospodarstw rolnych, bo są zbyt duże i negatywnie wpływają na rynek).
  6. Sprawa z dopłatami jest bardzo skomplikowana. Po pierwsze muszą być w Europie, bo mają je Jankesy. Po drugie uprawa ziemi w Europie na większości ziem nie jest tak opłacalna jak w innych częściach świata bywa. Co jest swoją drogą idiotyzmem by na przekór przyrodzie uprawiać na złych ziemiach uprawy, gdy można to robić taniej i lepiej gdzie indziej. A szczytem tego idiotyzmu są dopłaty typu ONW. Żywność niestety musi być tania, a efekt skali to ułatwia. Ale w przypadku Polski jest to nierealne. Poza tym rządzi teraz PiS. A jakie oni mają poglądy na rodzinne interesy każdy wie. Wiec im więcej ziemi będziesz miał rolniku (a raczej przedsiebiorco latyfundysto), tym władza mocniej dokreci ci śrubę. Będziesz płacił podatki, będziesz miał ograniczone dopłaty i dodatkowe kontrole. A mały rolnik będzie pod parasolem ochronnym. I zdaje się, że w Polsce inaczej się nie da i do tego wyborcy będą dążyć. Stąd wygrana PiSu juz nie tylko na podkarpaciu (gdzie takich gospodarstw jest w brud), ale i w większości kraju. Pomoc i rozdawmictwo małym, kosztem dużych. Czy to jest fair? Duzi powiedzą, że nie. Wyborcy powiedzą, że tak.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...
v