Skocz do zawartości

Salersy


Salers15

Po śniadaniu zawsze biały pyszczek... ;)


Rekomendowane komentarze

Miałem psa mieszańca po owczarku niemieckim, który wylizywał cielakom pyski z mleka. Bardzo był zżyty ze stadem a stado też zawsze i w każdej sytuacji tolerowało jego obecność. Niestety w zeszłym roku zginął mi bez śladu :(

Odnośnik do komentarza

Mojego Rudzielca stado też toleruje na "swoim terenie" ale za choćby próbę wylizania cielakom pyska to same by się na niego rzuciły a mamusie by "poprawiły"... ;)
Tylko Rudego i Kropka, małego kudłatego kundelka, którego dzieci mojej siostry przygarnęły z pod szkoły, moje stado całkowicie toleruje po ich stronie ogrodzenia. Każdy obcy pies pojawiający się na ich terytorium nie ma łatwo, na małe nie zwracają większej uwagi do czasu kiedy zanadto się nie zbliży, a niedaj Boże jeszcze próbuje szczekać zaraz "odprowadzany" jest do samego ogrodzenia... ale każdy duży pies który pojawi się na horyzoncie to ma już naprawdę przesrane, dostrzeżony nawet w drugim końcu pastwiska wywołuje stanowczą reakcję, w jednej chwili całe stado rusza w jego kierunku głośno rycząc, każdy ucieka z podkulonym ogonem w takim popłochu że często zamiast pod to wpadają prosto na dolny drut... trauma jest tak duża że nie widziałem jeszcze by jakiś odważył się wejść na pastwisko drugi raz :D

Odnośnik do komentarza

Dzięki za "ładne bydło" a co do wilków to jestem z łódzkiego, w mojej okolicy co jakiś czas słyszy się tylko o pojedynczych, młodych wędrujących osobnikach więc problemu nie ma... :) zresztą nawet gdyby wilki były to nie zamartwiałbym się na zapas, swego czasu rozmawiałem z hodowcą Salersów z dzikiego Podlasia, gdzie wilków było sporo i twierdził że Salersy świetnie sobie z nimi radzą, nigdy z powodu wilkòw nie miał żadnych strat, ale krowy nie mogą być po dekornizacji, uzbrojone w swoje długie rogi potrafią odeprzeć atak drapieżników...

Odnośnik do komentarza

Mojego Rudzielca stado też toleruje na "swoim terenie" ale za choćby próbę wylizania cielakom pyska to same by się na niego rzuciły a mamusie by "poprawiły"... ;)

Tylko Rudego i Kropka, małego kudłatego kundelka, którego dzieci mojej siostry przygarnęły z pod szkoły, moje stado całkowicie toleruje po ich stronie ogrodzenia. Każdy obcy pies pojawiający się na ich terytorium nie ma łatwo, na małe nie zwracają większej uwagi do czasu kiedy zanadto się nie zbliży, a niedaj Boże jeszcze próbuje szczekać zaraz "odprowadzany" jest do samego ogrodzenia... ale każdy duży pies który pojawi się na horyzoncie to ma już naprawdę przesrane, dostrzeżony nawet w drugim końcu pastwiska wywołuje stanowczą reakcję, w jednej chwili całe stado rusza w jego kierunku głośno rycząc, każdy ucieka z podkulonym ogonem w takim popłochu że często zamiast pod to wpadają prosto na dolny drut... trauma jest tak duża że nie widziałem jeszcze by jakiś odważył się wejść na pastwisko drugi raz :D

U mnie jest tak samo. Obcy pies musi być bardzo szybki i mieć dość blisko do ogrodzenia :D Kiedyś się zabłąkał jakiś duży kundel...uciekając wpadł dwa razy na ogrodzenie. Najpierw między pastwiskami a później to zewnętrzne. Za każdym razem dostał 14 tyś volt i 10 Juli co oznajmiał całemu światu donośnym skowytem...nigdy więcej nie widziano go w okolicy :D

Pies,który mi zaginał był bardzo zżyty i nawet spał z cielakami. Wszystkie matki nawet te najbardziej opiekuńcze tolerowały go bo wiedziały,że on też w razie czego goni wszystko co obce wkracza na pastwisko czyli obce psy, lisy czy jenoty.

Wilki w okolicy są i to sporo. Wilk to przede wszystkim złodziej i bierze to co najłatwiejsze. Nie lubi większych stad i elektrycznych ogrodzeń zwłaszcza tych mocniejszych. Jak do tej pory odpukać ale szkód po wilkach w stadzie nie miałem ale mimo wszystko zagrożenie jest bo jak wilk zechce to nawet stado Highlandów sobie może nie poradzić mimo,że potrafią się szybko jednoczyć do działania w sytuacji zagrożenia.

Odnośnik do komentarza

Co do zaginięcia psa to obstawiałbym dwie opcje, może dopadły go wilki skoro w okolicy masz ich sporo i bardziej prawdopodobna że dopadł go jakiś tępy buc w kapelusiku z piórkiem... :(
A odnośnie jeszcze obcych psów na pastwisku... najgorsze jest jak "ten obcy" pojawi się tam w moim towarzystwie, raz pies mojej mamy zamiast za ogrodzeniem przed stadem chował się za mną, a te w takich sytuacjach wpada normalnie w jakiś amok i nie widzi nic poza "celem", no cóż, wymachójąc batem musiałem eskortować go do ogrodzenia. Innym razem gdy przygarnąłem pięknego Malamuta chciałem prowadząc na smyczy zapoznać go ze stadem, krowy gdy tylko ze znacznej odległości zobaczyły tego psa w ułamku sekundy nas okrążyły a ja niewiedząc kiedy zostałem z samą obrożą na końcu smyczy... powiem Ci że w obu przypadkach wystraszyłem się chyba niewiele mniej niż te psy... :)

Odnośnik do komentarza

W czasie gdy zaginął były cieczki i upały. Prawdopodobnie poszedł ze zgraja innych psów na romanse i z powodu upałów nie mógł trafić  z powrotem bo przy takich temperaturach pies nie jest w stanie wrócić na węch. Był widziany kilkanaście kilometrów od domu i na tym ślad się urwał. 

Buca z piórkiem w kapelusiku też biorę pod uwagę bo to u nich norma żeby strzelać do psów i kotów mimo,że robić im tego nie wolno.

Co do wilków to też jest prawdopodobne bo wilki bardzo lubią psie mięso i chętnie zjadają psy. Znajdowałem już szczątki psów po uczcie wilka.

Szkoda go bo był bardzo mądry i przywiązany a tu przez chwilę słabości przyszło mu się zagubić. Mam tylko nadzieję,że jednak gdzieś żyje.

Odnośnik do komentarza

wilk to szkodnik potrafi wygryźć  wszystkie psy z wioski

gdy ma okazje to zagryza wszystko często poluje dla sportu szybko się rozmnaża i rozprzestrzenia do tego jest pod ochroną i bronią go psełdoekolodzy 

Odnośnik do komentarza

Kolo mnie tez krazy wataha wilkow, ale jek do tej pory strat nie mialem. Bardziej co prawda obawiam sie o swoje kozy niz o Angusy, ale jak na razie ogrodzenie, pastuch oraz roznorodnosc zwierzat trzyma wilki w oddaleniu.

 

Widzialem ostatnio jak moje Angusy pogonily zurawie - zbily sie w polokregu i zwarte nacieraly na ptaki.Ciekawie to wygladalo.

Odnośnik do komentarza

wilk to szkodnik potrafi wygryźć wszystkie psy z wioski

gdy ma okazje to zagryza wszystko często poluje dla sportu szybko się rozmnaża i rozprzestrzenia do tego jest pod ochroną i bronią go psełdoekolodzy

W tej i wielu podobnych kwestiach mam zgoła odmienne, "pseudoekologiczne" wręcz zdanie. Zawsze miałem "pronaturalne" podejście do życia, ale o tym za chwilę... ;)

Odnośnie wilka, to nigdy nie był szkodnikiem a już stwierdzenie że poluje dla sportu jest tak śmieszne że aż straszne, na naszej planecie tylko jedno zwierzę zabija dla rozrywki, a jest nim człowiek niestety... teraz pewnie zbiorę gromy, może i nie mam z wilkami bezpośrednio do czynienia ale od lat zgłębiam temat, z różnych perspektyw i trochę się orientuję... to myśliwi tak wszystkich wilkami lubią straszyć bo w naturze wilki robią to co kapelusiki z piórkiem woleliby zrobić sami, a ci straszni "pseudoekolodzy" w wielu miejscach nieodpłatnie pomagają zabezpieczać hodowle przed atakami. Dodam jeszcze że robią to naprawdę skutecznie, dowodząc tym że nie potrzeba ani wielkich pieniędzy, ani dużo pracy by takie szkody niemal wyeliminować...

Przyroda to chyba najcenniejsza "rzecz" jaką w Polsce mamy, cudem uchowało się jeszcze to co na zachodzie zniknęło już dawno temu, powinniśmy być z tego dumni i robić wszystko by ten nasz narodowy skarb zachować a nie wszelkimi sposobami niszczyć... takie mam zdanie... ;)

Odnośnik do komentarza

Salers15@ prawdopodobnie to jedna z lepszych wypowiedzi jakie kiedykolwiek powstały na tym forum, dobrze napisane.To że wilki zagryzają wszystko i dla sportu to bajki, polują aby żyć, ewentualnie atakują w przypadku zagrożenia, ataki na stada krów chyba się nie zdarzają w Polsce, w ogóle unikają człowieka a jedyna większa interakcja tylko podczas srogich zim, Co do pseudoekologów to rozumiem również wypowiedź kolegi wcześniej bo oni faktycznie często poapadają w skrajności, i działają na szkodę, ale warto jednak zadbać czasem o to co wokół nas rośnie i żyje ☺

Odnośnik do komentarza

Wszyscy koledzy macie tu rację po trochu. Ja też się cieszę,że mamy dużo rozmaitej dzikiej zwierzyny. Mieszkam w takim miejscu gdzie są sarny, jelenie, zające, łosie, bobry (te akurat mam jakby swoje) żubry, wilki, jenoty, rysie, lisy, borsuki i ostatnio też kojoty. Ze wszystkich tu wymienionych osobiście nie widziałem do tej pory tylko rysia. Wilki widziałem wielokrotnie a ślady ich działania widzę prawie non stop jak tylko się ruszę gdzieś w las, który zresztą z trzech stron sąsiaduje z moim gospodarstwem.

Też nie nazwałbym mimo wszystko wilka szkodnikiem tak jak nie nazwę bobra mimo,że wyrządza mi wiele szkód.

Wilk to drapieżca i tak jak drapieżca musi polować. Jeśli ma w lesie wystarczająco dużo zwierzyny, którą łatwiej i bezpieczniej jest mu upolować to poluje tam a nie w ogrodzonych stadach. Naprawdę boję się o moje stado tylko wtedy gdy z jakiegoś powodu jakaś jego część zrobi sobie wycieczkę ze swojego terenu na teren na którym to właśnie wilki są u siebie.

Problemem tak naprawdę jest chory system odszkodowań spowodowanych przez zwierzyną łowną i tą prawnie chronioną. Nie będę się o tym rozpisywał bo wątków jest masa ale jest tragicznie. Podam tylko taki absurdalny przepis chroniący skarb państwa przed wypłatą odszkodowania za wilki. Otóż jeśli zwierzęta bez względu na gatunek w nocy przebywają na pastwisku to odszkodowanie hodowcy się nie należy. Nikt nie wziął pod uwagę faktu,że są gatunki oraz sposoby utrzymania zwierząt, które z założenia nie mieszczą się w tym przepisie.

Teraz trochę o samym sposobie polowania wilka. Otóż wilki bardzo często zabijają dla "zabawy"... Najczęściej zdarza się to gdy matka uczy polować młode lub gdy wataha atakuje mniejsze zwierzęta w stadzie czyli takie do 250 kg. W takich wypadkach znajduje się zjedzone jedno, dwa zwierzęta oraz kilka a czasem jest to całe stado zabitych. W sytuacji polowania na na przykład owce włącza się u wilka mechanizm jaki ma każdy pies czyli goni wszystko co ucieka. Wilk łapie to, zabija i goni następne. Nie robi tego dla zabawy (dlatego wyżej zastosowałem cudzysłów) tylko dyktuje mu to instynkt. Generalnie wilk to maszyna do zabijania. Raczej nie poluje z przypadku. Obserwuje miejsce i stado. Jeśli nie widzi i nie czuje zagrożenia przystępuje do ataku. Mało jest zwierząt, które są w stanie się obronić w stu procentach bo polująca wataha potrafi oddzielić słabszą sztukę od nawet bojowo nastawionego stada a reszta to już są sekundy. Jeśli zabite zwierzę jest na terenie na którym z jakiegoś powodu nie czują,że będą mogły ucztować w spokoju to potrafią zwierzę 200-300 kg. odciągnąć w dogodne dla siebie  miejsce nawet kilkaset metrów. Widziałem taki przypadek osobiście. Dwa byczki o wadze ok 250kg. zabite bardzo blisko zabudowań wilki wyciągnęły z 200 metrów pod las i dopiero tam jadły.

Generalnie wszystko jest OK do czasu gdy jest jakaś równowago. W przypadku wilków to one utrzymują na dającym się wytrzymać poziomie populację jelenia i łosia bo właśnie te zwierzęta z racji rozmiarów są głównym pożywieniem wilków. Mniejsze padają ofiarą młodych uczących się polować i samotnych samców. Normalna wataha nie poluje na sarny czy dziki bo się tym nie naje a energii na polowanie straci tyle co na dużą sztukę więc jeśli to robią to w przypadku totalnego głodu.

Jeszcze na koniec moje zdanie na temat gości w "kapelusikach z piórkami". Znam wielu myśliwych i są wśród nich myśliwi przez duże M ale niestety zdecydowana większość poluje i strzela dla sportu lub żeby od wrednej baby z domu się na parę godzin uwolnić.

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...
v