Skocz do zawartości

Krone KS 3.85/12



Teraz grabienie to czysta przyjemność :)


Rekomendowane komentarze

Mamy szeregową, sprawuje się świetnie, ale praca nią na małych i nieregularnych łąkach to męczarnia. Przydałaby się zawieszana jednokaruzelowa o takiej szerokości, żeby bez zdejmowania ramion mieściła się w 3 metrach.

Co do marki, to wszystkie przetrząsarki mamy Deutz-Fahr (obecnie 4 sztuki) i generalnie jesteśmy zadowoleni, natomiast zgrabiarkę Kverneland Taarup. Z kolei kosiarki tylko Krone ;)

Gość

Opublikowano (edytowane)

Timo poradzisz coś i w sprawie tych zgrabiarek  bo zielony jestem?  U mnie łąki są w miarę prostokątne, tylko jedna to typowy trójkąt. Najmniejsze mają ok 1 ha a największa ma ok 9 ha i składa się na nią 4 działki prostkątne, ale przesunięte względem siebie. Chwaliłeś szeregową właśnie i podoba mi się w nich możliwość grabienia do boku czy 2 oddzielnych o ile się nie pomyliłem. Kolejna zaleta to możliwość ciągania za przyczepą czy prasą na łąki oddalone od domu. Na twardym terenie 60ka poradzi sobie z nią czy 70KM to minimum? A może na moje potrzeby wystarczy tańsza z karuzelami podnoszonymi do pionu? Nie chcę zawieszanej, bo 4 m do 60 ki nie zawieszę przez wagę. Na łąki trzeba to prowadzić tylko za ciągnikiem.

Edytowane przez Gość

Na takie dość spore i regularne kawałki szeregowa będzie super. Na jedno warto zwrócić uwagę: następca naszej ma jedno istotne udoskonalenie: samym siłownikiem przechodzi od grabienia na jeden duży wał do układania dwóch małych, a w naszej trzeba przełożyć ręcznie siłownik na inny trzpień (robi się to łatwo, ale zawsze trzeba wyjść z ciągnika); hydraulicznie tylko "wyjeżdżasz" drugą karuzelą na bok - zależnie od wybranego sposobu w lewo lub prawo. Zbyt często się tego nie robi, ale jak np. całą łąkę zgrabiasz na dwa wały, a na kawałkach chcesz odgrabić od lasu albo od mokrego, to trzeba przekładać ręcznie.

Z ciągnięciem za przyczepą lub prasą to jakoś tego nie widzę - nie wiem czy wszystkie, ale na pewno niektóre (w tym nasza) dadzą się odpiąć od ciągnika tylko w dolnej pozycji gwiazd, czyli z zębami na ziemi. Musiałbyś mieć wyprowadzoną hydraulikę, że ją podnieść na czas transportu za maszyną ciągnącą. Poza tym zaczep musi być mniej więcej na wysokości dolnego zaczepu w ciągniku.

Co do C-360 - nie próbowaliśmy nigdy, bo mamy za mało hydrauliki (potrzeba 3 gniazda - para na siłownik skręcania tyłu i pojedyncze do podnoszenia), ale docelowo jest plan, żeby taki zestaw zrobić. Mocy powinno wystarczyć, może jedynie w sianokiszonce by brakowało, jak będzie dużo masy.

Te z karuzelami do pionu są różne i nie wiem, które masz na myśli - te, co mają gwiazdy naprzeciwko siebie, czy jedną bardziej z przodu, a drugą z tyłu? Ogólnie jakoś mi się nie widzą te maszyny. Po pierwsze są wysokie w transporcie i łatwo haczyć o drzewa (są też mniej stabilne w pozycji transportowej, ale to istotne raczej w górach), po drugie wymagają wysokiego budynku do garażowania, po trzecie są cięższe. Te z gwiazdami naprzeciwko nie oferują tylu opcji zgrabiania w jednej maszynie (wyjątkiem był jeden model Krone - nie pamiętam dokładnie, ale na końcu nazwy miał "Duo Uni III" chyba i jego wyjątkowość polegała na tym, że na jednej z karuzel można było zmienić kierunek obrotów i przełożyć ramiona do pracy w odwrotną stronę). Są też bardziej skomplikowane (więcej hydrauliki: podnoszenie gwiazd, skręt, wysuw gwiazd...). W wypracowanych maszynach mechanizm skrętu łapie luzy i zgrabiarka "tańczy" po drodze.

Moim zdaniem szeregowe są prostsze i znacznie bardziej uniwersalne - można grabić pokos z 1, 2 lub 4 (dograbianie z dwóch stron do jednego wału) karuzel.

Przy zakupie trzeba zwrócić uwagę, czy pionowe osie karuzel (łączące przekładnię z wózkiem jezdnym) są proste - bywają zgięte np. po uderzeniu w przeszkodę (pieniek, mostek) albo na bardzo nierównych łąkach (duże koleiny po wtopach itp.). W przypadku zgięcia maszyna na drodze nie jedzie prosto (druga karuzela nie podąża śladem pierwszej, tylko lekko obok), a przy pracy - zależnie w której płaszczyźnie jest wygięty wałek - nie da się dobrze wyregulować, bo karuzela nie jest w poziomie (przód, tył lub któryś z boków będzie drapał ziemię, a po drugiej stronie nie będzie czysto zgrabione. Wymiana jest dość upierdliwa, a koszt samej części (wałka) to ponad 2000 zł netto (przynajmniej do naszego modelu).

Mam pytanie odnośnie tych stabilizatorów przy zgrabiarkach które znajdują się przy wieżyczce. Czy jest duża różnica podczas grabienia z tymi stabilizatorami jak i bez nich?  Warto dopłacić i szukać z tymi stabilizatorami zgrabiarki?

PS. Czy zgrabiarki firmy Deutz-Fahr przejęła jakaś inna firma i produkuje je pod swoją nazwą czy już nikt nie robi tych zgrabiarek? Podobne są Kvernelandy ale mogę się mylić. Może ktoś coś więcej wie w tej kwestii. 

Edytowane przez Piotr6991z

Stabilizatory MUSZĄ być, o ile konstrukcja je przewiduje (możliwe, że są jakieś maszyny, które są tak zaprojektowane, że "same" się stabilizują). Maszyna, która powinna je mieć, a nie ma, "lata" na boki jak dzika.

Co do drugiej kwestii, to nie wiem, ale to co piszesz odnośnie Kvernelanda jest prawdopodobne, bo np. zgrabiarka szeregowa Kverneland Taarup 9065S to bliźniak Deutz-Fahra SwatMaster 6531 (chyba nie pomyliłem modelu). Możliwe, że nadal w jakiś sposób współpracują.

EDIT: w sumie trochę nie w temacie napisałem, bo przecież rozmawiamy o zgrabiarkach, a ja napisałem o stabilizatorach w odniesieniu do przegrabiarek. Nie wypowiem się w temacie zgrabiarek, bo nigdy nie pracowałem jednokaruzelową. Na logikę i po przemyśleniu działających na nią sił wydają się one w tym przypadku mniej potrzebne.

Edytowane przez timo

W krone są to płaskowniki. One chyba działają jako ograniczniki skrętu czy się mylę? Po podniesieniu utrzymują też zgrabiarkę na środku?  W zgrabiarkach innych firm są to sprężyny lub amortyzatory zamontowane pomiędzy rama maszyny a wieżyczką.

Powiedz czy miałeś jakieś awarie w tej maszyny? Zadowolony jesteś?

Edytowane przez Piotr6991z

W tej zgrabiarce to po podniesieniu utrzymują całą maszynę, a podczas pracy działają jako ograniczniki skrętu wieżyczki, żeby za mocno nie skręcić.

W ciągu 4 sezonów miałem tylko jedną awarię a mianowicie łożysko na kole od tandemu padło:D A tak to nawet palca ani jednego nie złamałem, za to sąsiad w jarmecie prawie wszystkie xD

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...
v