Dla mnie wystarczy tych zabiegów co pisałem. Nie potrzebuję wjeżdzać codzienie opryskiwaczem w pole i pryskać naprzemiennie różnymi specyfikami jak to robią inni a później chwalić się że to dobry towar a tak napewno nie jest. Jakoś nie mam problemów z mączniakiem, zgnilizną koron, antraknozą, białą i czerwoną plamistością. Podstawa to regularne podlewanie bo mam piaszczyste gleby ubogie w potas i fosfor, warstwa orna to 25 cm reszta już żółty piach. Mam nadzieje że kolejny rok bedzie podobny.
W wczesniejszych latach przy innych odmianach zawsze był problem.
Spokojnie choroby rozpoznaję i wiem kiedy interweniować jeśli byłby do tego powód. Tak było przy innych odmianach( mączniak, czerwona i biała plamistość oraz antraknoza).
Nie potrzrbuję plonów 40 ton z hektara, wystarczy mi 20- 25. Truskawka smaczna i bez problemu 600- 1000 kg na rynku i odbiorze z domu znika. Kolega 3 razy wiecej pryska, ziemia cieżka i ta sama odmiana obok na rynku nie ma nawet połowy zwolenników, tylko ze resztę towaru i pozostałą część sprzedaje na skupie w dużo wiekszej ilości. Truskawka z giełdy zostaje a ja o 10- 11 już wracam na pusto.