Nie ma co się łudzić, że wybory coś zmienią a jeśli już to na chwilę. Problem jest wyżej począwszy od "kochanej" uni kończąc na naszych rządowych słupach. Jeśli nie zaczniemy prawdziwego strajku jak koledzy z zachodu to możemy pomarzyć o normalnej Polsce i normalnym gospodarzeniu. Trzeba nam koczować na przejściach i blokować granice tak długo jak to się da. Będą mandaty, będą nas straszyć może nawet i strzelą ale ja jako młody rolnik pisze się na to. Wolę chwilę strachu niż następne lata w niepewności. Strajkami parogodzinnymi sami się ośmieszamy bo chwilę pokrzyczymy, domagamy się rozmów z ministrami po czym do nich nie dochodzi a jeśli dojdzie i coś ustalimy to i tak zaraz się z tego wycofują. Panowie brak nam jaj i zawzięcia powiedzmy siebie szczerze. Cały czas wydaje mi się że oglądamy się na kogoś. Coś tego typu "weźmy się i zróbcie".