Pierwszą odwróciłem przed otworzeniem, skarmiałem ją przez 26 dni ( musiałem przyzwyczaić zwierzaki , jadło ją tylko 12 sztuk). Początkowo trudno mi się je wybierało, ale pomocną okazała się motyka , która robi robotę. Po około 20 dniach przy folii zaczęło trochę zanosić takim winkiem ( odrzuciłem dosłownie z 5 kg , zero pleśni ), ale to minimalnie . Wysłodki sypię na kiszonkę z kukurydzy , niektóre jedzą pełną mordą, inne czekają na osypkę. Jak dla mnie to mniej roboty niż z moczeniem suszonych, zobaczymy co będzie gdy przyjdą konkretne mrozy . No i taniej wychodzi niż toffi. Co do parametrów mleka to białko na zbiorniku skoczyło jakieś 0,2 a tłuszcz 0,3, mocznik w okolicach 130-150 (czyli dodało energii bo miałem jakieś 240-260) - tylko nie uważam ,że jest to zasługa tylko tych kiszonych wysłodków. Trzeba mieć czym szarpnąć ponad tonową bele . Aktualnie jestem około 1/3 do końca drugiej beli , teraz nie odwracałem i już prawie dwa tyg , i jest cacy. Tym już bardziej wydojonym zmniejszam dawkę tych " trocin" , bo i tak zbyt dobrze wyglądają.