Wiata

Ech Ci sąsiedzi u nas niby problemu z sąsiadami nie ma. Ale Tata dał swojemu rodzenstwu kawałek pola i stary drewniany dom rodzinny. To była najgorsza decyzja jaka zrobił. Jedna ciotka to zawsze ma jakieś problemy a przyjedzie tylko na 2 m w roku. kupiła kawałek pola sasiadujacego z moim to już 2 geodetow miała bo jej się wydaje ze ja na jej polu krowy pase Ale byli sprawdzili jak i jeden tak i drugi ze wszytko jest dobrze. No ale dalej się jej nie podoba chyba 3 będzie wołać. A apropo gnojowicy No to dla miastowych śmierdzi bardzo Kiedyś miałem pełne zbiorniki z gnojowica ale mokro było i nie mogłem na górę wyjechać wiec musiałem na działce obok tego właśnie ich domku wylać (formalnie to on mój i pole tez) oj takiego czegoś to ja jeszcze nie widziawidziałem wszyscy w panice pare dzieciakow wymiotuje i prosi żebym juz tam nie lał. No ale gdzie to wyleje jak reszta pola mam pod taką górę ze nie da rade wyjachac. No ale 2 beczki juz nie wylewalem

U nas wioska niestety strasznie ostatnio zdziczała. Tu sąsiadom nie pasuje że obornik wywozimy i im śmierdzi i kit że tam z 40 lat jest. Drugim nie pasuje że jak wjeżdżamy do domu to niby rozjeżdżamy im trawę pod płotem, z tym że jest tam pas drogowy - ogólnie to są dziwni ludzie. Syn kawaler ponad 35 lat. Woli z ciągnikami po pierwszej, drugiej w nocy posiedzieć niż pomyśleć o rodzinie. No i mają 10 krów. Zapasów na 4 lata. A jeszcze przed tymi śniegami wykaszali pobocza. Wstępu na podwórko nikt nie ma. Ogólnie cała wioska jest tak skłócona że szok. Z dwa miesiące temu wyciągali się nawet z ciągników bo sąsiad jeden drugiego defakto poprosił o to by przyciął wiśnię ponieważ przysłania wyjazd od strony łąk. No i się awantura zaczęła. No ale ten od tej wiśni stary kawaler po 50tce zadarł z całą wsią. Tylko jeden sąsiad jest w porządku. Zawsze pomocny i uczynny