Massey Ferguson-187

Przy naszym Bizonie juz na szczescie skonczylismy (teoretycznie, bo w praktyce co chwile cos nawala Dzisiaj byl to przyspieszacz motowidel)

U mnie jeszcze dużo czasu do żniw,ale u nas też zawsze coś nawali.Często(mniej więcej co dwa dni) urywa się targaniec od kosy.

Jeśli urywa ci targaniec to przerób go na bizonowski musisz jedynie dobrac dobre przełożenie bo inaczej będzie ci telepać całym kombajnem. Masz go na szerokich oponach czy na wąskich?

My mieliśmy taki sa tylko heder 3 metrowy w nim był i silnik z załączoną sieczkarnią nie wyrabiał

Z kosą to już chyba wiemy co jest.On jest na szerokich kołach,ale widziałem te kombajny na jeszcze szerszych,więc to chyba nie najszersza wersja.

Mieliście w nim heder 3 metry.To nie był czasem 487??

Co do sieczkarni to jak go ojciec kupował,to była przy nim,ale nie była nam potrzebna i kazał zdjąć.Silnik u nas chodzi jak burza.Nie wiem jak by sobie radził z sieczkarnią,ale myślę że nie byłoby źle

W moim terenie jest bardzo dużo taki kombajnów typu 187 w słabych zbożach to pięknie smigają ale jak coś nawet troszke lepszego zaczynają sie problemy i trezba już pomalutku a i na cały heder nie da rady i do tego te straty, normlanie po nim jest posiane!! A co do sieczkarni to niektórzy maja pozapinane ale to nie robota, dłami kombajn i taki dym z tłumnika!!

E tam to jakieś trupy chyba.Mój w jęczmieniu czy w życie zawsze za***prza.Pszenicę to ja na prawie pełnym przyspieszeniu koszę.A co do strat to raz się zdarzyło jak ojciec ustawił za duży wiatr to wydmuchało trochę pszenicy jarej,a tak to wcale nie rozsiewa.Już bardziej bym powiedział że bizony wysiewają.Nie jedno pole po Bizonie widziałem,że po żniwach się łąka zrobiła.Poza tym bizonem też w dobrym życie nie będziesz zapieprzał.Jest jeden gość u nas co szybko bizonem kosi,ale podnosi wysoko,a jak koło mnie kosił żyto z pszenżytem,to pomalutku jeszcze wolniej niż moim się kosi.Ja po ładnych paru latach nie mam zastrzeżeń do tego kombajnu.Wiadomo jakieś łożysko pójdzie,ale to się dzieje w każdej maszynie.

Gdyby było jak ty mówisz to ojciec nie jeździłby tyle po usługach,bo by sobie nie radził,a u mnie nieraz spore pagórki się trafiają.