Polecane posty

Krisek    15

Ah. kolego surowa1994 nie popisuj się, bo wtedy gdy tobie się wydaję że coś przez ciebie napisanego jest super. to dla innych (Oraz dla mnie) to jest żałosne. Co do Pani Agaty to powiem tak ,że ona w tej wypowiedzi najwidoczniej opowiedziała ludziom trochę swoich marzeń.Takie kobiety jak ona są w 100 % przekonane że mają władzę nad facetami.Ale jak to w PL bywa " mądry polak po szkodzie " mylą się. Kobiety feministki ? Panowie nie ta to znajdzie się inna w czym problem ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stokrotka120    342

 

 

W takim razie trzeba zmienic chlopaka!

To po "+" to reklama, zacheta? Skad jestes;)

 

Nie, nie na zachętę :P Mialam jeszcze dopisać, że szkoda mi marnować tego doświadczenia na pracę w mieście, bo naprawdę dużo już umiem, ale z pośpiechu zapomniałam :) Nie tak łatwo zmienić :P Mieszkam niedaleko Ostrołęki. :)

 

 

tak wejrzałem w koleżanki profil to z informacji wynika, że jesteś dzień starsza ode mnie heh podobno wtedy śnieg i plucha jak cholera była ;)

 

Żeby tylko śnieg i plucha :P Mrozy były jak nie wiem co! Na moje nieszczęście w szpitalu nie działała winda, a na klatce schodowej zmieniali wszystkie okna... Ale miałam chociaż szybko chrzciny :)

Edytowano przez stokrotka120

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kolego wierz mi ,że w swoim gospodarstwie ma się te same problemy co na etacie ,a na pewno więcej na głowie . Przy krowach mlecznych ,tak samo musisz wstać na czas i nie ma ze boli . Urlop ...? A co to jest urlop ? :huh: Dochody ? Jak nam nie obetnie go sytuacja na rynku ,to pogoda też swoje zrobi ,tak jak np. teraz u mnie susza .

Ja nie narzekam ,bo lubię tą cholerną wieś ,ale czasem mam też jej serdecznie dosyć . Ludzie którzy pracują na etacie ,narzekają jak to źle i niedobrze ,ale jakby mieli pracować świątek ,piątek ,to szczerze wątpię by chcieli .Nie mówię ,że się przepracowuje ,ale na dyżurze jesteś non stop i zapomnij że np. po Balu Sylwestrowym sobie pośpisz . Bawisz się w tą noc ,ale ciągle musisz mieć na uwadze to ,że budzik zadzwoni o 5:30 i sobie nie zaśpiewasz budzikom śmierć . ;)

 

Koleżanko, wierze Ci, że każdy ma swoje problemy i na roli nie ma ich wcale mniej a więcej. Właśnie jak nie choroby, pogoda, awarie itd., znam to gdyż pracowałem na gospodarstwie i znam to od podszewki. Ale powiem Ci, że nie jesteś u Siebie niewolnikiem, jak masz chwile "chandry" to przysiadasz i tyle. Pracując 8 lat na etacie zapewniam Cię, że jakbym tylko miał możliwość to przenoszę się do gospodarstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wdaniel    52

wdaniel- wszędzie dobrze gdzie nas nie ma.

A tak z własnego doświadczenia, jak jesteś pracownikiem w mieście czy gdziekolwiek to 8 h i nie ma, że boli, urlop albo się dostanie albo nie. Na dzień dzisiejszy pensje obcinają i albo się godzisz albo zasilasz grono bezrobotnych. A na wsi jak masz swoje pewnie praca zawsze jest nie do przerobienia, ale jak ktoś to lubi to wszystko można. Myślę też, że w przypadku dziewczyn to wpływ na decyzje ma tez " a co sobie pomyślą koleżanki z akademika/stancji, w mieście wszystko jest, kino, teatr.." ale na to też trzeba mieć czas i pieniądze. Można by długo...

a ty masz jakieś porównanie, że się tak wypowiadasz? Ja mam, bo pracuję na etacie i prowadzę gospodarstwo jednocześnie. W pracy robię swoje i mam za to płacone, urlop biorę sobie jak potrzebuję, bo pogoda się psuje, czyli średnio: wiosną 2 dni na sianie, latem 2 dni na żniwa, jesienią 2 dni na zbiory ziemniaków, bo kukurydzy mam tyle, po godzinach pracy etatowej to skoszę w 2 dni. Reszta urlopu to na poszczególne święta i inne potrzeby. Na gospodarstwie nie masz norm godzinowych, czyli pracujesz jak masz ochotę, albo zwierzęta w chlewie hałasują, bo są głodne (tu, to byś musiał być totalnym leniem, by do tego dopuścić, bo ja karmienia nie traktuję jako pracę, tylko czynność konieczną tak samo, jak pójście do sklepu po bułki, kiełnasę i ser), a co do cięć o których piszesz - w życiu nie będziesz miał takich, jakie nam w tym roku zgotowano za zboża, gdzie na jednej przyczepie w plecy jesteś kilka tysięcy...

PRACA NA ETACIE to nie koniecznie praca od poniedziałku do piątku bo pracując na kasie w supermarkecie na etacie TO RÓWNIEŻ PRACA OD PONIEDZIAŁKU DO NIEDZIELI WŁĄCZNIE :rolleyes:

nie zupełnie - kodeks pracy przewiduje 5-cio dniowy i 40-to godzinny tygodniowy czas pracy z możliwością nadgodzin, które możesz mieć 8 tygodniowo. Jeżeli masz szósty dnień pracy w tygodniu, to albo masz wypłacane jako nadgodziny (+ dodatek za nadgodziny), albo odbierasz ten dzień jako wolny w okresie rozliczeniowym. Warto też wspomnieć, że praca w godzinach nadliczbowych ma wynikać ze szczególnych potrzeb pracodawcy, albo podczas prowadzenia akcji ratowniczej. Jeżeli tak nie jest, to podczas kontroli PIP wyda nakaz wypłacenia pracownikowi kasy + mandacik dla pracodawcy wynoszący od 1000zł do 15tyś., a w razie stwierdzenia nagminnego łamania Art. 129, 131, 151 KP - kieruje sprawę do sądu pracy, który zawsze jest po stronie pracownika. Obecnie pracodawcy się tego trzymają, bo kary są nieziemskie, a jak PIP widzi nieścisłości, to wraca do takiego zakładu jak bumerang i znowu karze pracodawcy, z tym małym ale, że stawka cały czas rośnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Droga koleżanko 3 lata to bardzo krótko ja mieszkam od urodzenia a pracuję od lat szkolnych a od kilku lat praca na pełen etat i pomimo że lubię wieś i zwierzęta to są takie dni że mam wszystkiego dość bo jak zacznie się sypać to wszystko po kolei i nie wiadomo w co ręce włożyć tak że chęć odchodzi i spryt się traci zostaje ciężka harówa

 

Znam to uczucie-z tym że nikt mi nie mówił ani nie obiecywał że będzie lekko łatwo i cały czas przyjemnie-więc trzeba zęby zacisnąć i robić co trzeba. Pisząc to chodziło mi o to że laski z miasta też z przyjemnością mogą na gospodarce robić i mogą robić z przyjemnością. Ja także gdzieś tam miałam kontakt od młodych lat z gospodarką (pracowałam w stadninie koni w zamian za naukę jazdy) i wierz mi wcale czasem nie było to przyjemne... Wiem jedno-to wszystko co umiem dzisiaj zawdzięczam pracy własnych rąk i uporowi a śmiem twierdzić że u mnie na wsi jestem jedyna która jezdzi wszystkim i ze wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
monia104    8

A ja byłam świadkiem lepszej sceny w aptece . Przede mną stało małżeństwo i żona wymieniała aptekarce co chce . Gdy już podziękowała ,że już wszystko odsunęła się od okienka i podszedł mąż by zapłacić . Zastanowiło mnie to i sobie tak to wytłumaczyłam ''pewnie kobieta nie zna się na banknotach '' :rolleyes: :D

Meg, znasz kobietę która nie zna się na pieniądzach? Bo ja nie ;) Zapewniam cię że u mnie ze znajomością banknotów i bilonu jest wszystko ok, a za sobotnie (czyli większe) zakupy płaci mąż. Tak jak to opisałaś. Nie dlatego że on zarabia, kasą dysponujemy wspólnie. Nie ma zdziwienia że "tyle wydałaś?", bo wie ile co kosztuje. Poza tym ktoś te siaty z zakupami musi zatargać do samochodu :lol:

Sądząc po treści twoich postów, jesteś mądra i rozsądna dziewczyna, więc nie oceniaj Meg, bo nic nie wiesz o tych ludziach, widziałaś tylko jeden epizod z ich życia. Każdy układa sobie życie po swojemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nkem    0

Bo kobieta ma w sb to coś co nie pozwala aby mężczyzna odmówił ciekawe co elfiku? :P hmmmmmmm :)

 

Cytowanie poprzedniego posta

 

 

nie znam takich mężczyzn :unsure:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

wdaniel-

 

 

Mam porównanie, bo pracuje na etacie, a jak tylko mi się udaje dostać urlop bądź w inny sposób wygospodarować czas to jadę do rodziców pomóc im na gospodarstwie, a właściwie mamie bo ojciec nie może już pracować.

Edytowano przez Marcelii_szpak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alamo    1514

Dalej piszecie;D widzę co niektórzy zdesperowani a raczej mam taką pewność,lepiej wyjdz na ulice jeden z drugim bo pisanie nie ma sensu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość   
Gość
Meg, znasz kobietę która nie zna się na pieniądzach? Bo ja nie ;) Zapewniam cię że u mnie ze znajomością banknotów i bilonu jest wszystko ok, a za sobotnie (czyli większe) zakupy płaci mąż. Tak jak to opisałaś. Nie dlatego że on zarabia, kasą dysponujemy wspólnie. Nie ma zdziwienia że "tyle wydałaś?", bo wie ile co kosztuje. Poza tym ktoś te siaty z zakupami musi zatargać do samochodu :lol:

Sądząc po treści twoich postów, jesteś mądra i rozsądna dziewczyna, więc nie oceniaj Meg, bo nic nie wiesz o tych ludziach, widziałaś tylko jeden epizod z ich życia. Każdy układa sobie życie po swojemu.

 

 

Też nie znam kobiety ,które się na pieniądzach nie zna ,co najwyżej szybko je przepuszcza ,albo ma męża ,który tak uważa i lepiej by ich nie miała . Nie mierzę ,też wszystkich jedną miarą ,bo wiadomo co małżeństwo to inne zasady ,układy . Lecz proszę Cię ,już nie pisz ,że nie wiesz co miałam na myśli, to pisząc i że nie spotkałaś się takimi przypadkami ? :huh: Podałam jeden epizod ,bo czy Ty byś chciała czytać ich więcej ? Myślę że nie .

W Twoim przypadku są akurat zdrowe relacje i podejście do tego typu spraw . Opisany przeze mnie przypadek w aptece nie był epizodem anonimowych ludzi ,lecz w sumie dalszych znajomych i stąd mnie to zastanowiło .

Edit:

Ale powiem Ci, że nie jesteś u Siebie niewolnikiem, jak masz chwile "chandry" to przysiadasz i tyle.

Hmm ,wiesz co ja zawsze mam chandrę po imprezie ,gdy muszę wstać rano ,albo zastanawiam się czy w ogóle warto się kłaść spać . ;)

Może niewolnikiem kogoś nie jestem ,ale sam powiedz ,czy mogę sobie też raz odpuścić np. dojenie krów ? Teoretycznie tak ,bo nikt nade mną nie stoi ,ale chyba nie muszę Ci tłumaczyć z jakimi konsekwencjami wiąże się taka niedyspozycja .

Edytowano przez Meg5

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

 

 

Hmm ,wiesz co ja zawsze mam chandrę po imprezie ,gdy muszę wstać rano ,albo zastanawiam się czy w ogóle warto się kłaść spać . ;)

Może niewolnikiem kogoś nie jestem ,ale sam powiedz ,czy mogę sobie też raz odpuścić np. dojenie krów ? Teoretycznie tak ,bo nikt nade mną nie stoi ,ale chyba nie muszę Ci tłumaczyć z jakimi konsekwencjami wiąże się taka niedyspozycja .

Jak to mówią świątek piątek i niedziela. Każdy ma prawo mieć swoje zdanie.

 

co to znaczy "jak tylko udaje mi się dostać urlop"? Ile osób liczy ta twoja firma?

Nie w każdej firmie dostaję się urlop gdy jest on potrzebny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wdaniel    52

Może niewolnikiem kogoś nie jestem ,ale sam powiedz ,czy mogę sobie też raz odpuścić np. dojenie krów ?

A kto ci każe doić? Wypuść jałówkę albo byczka, który wydoi za ciebie :P Ja już miałem przypadek, w którym krowa miała chore wymiona i tylko z trzech dało się cokolwiek udoić, a później z dwóch. Byczek się regularnie spuszczał i na bierząco ją doił, ale z tych chorych, bo zdrowe przed nim wydoiłem :lol:

Do Marceli:

Urlopu pracodawca nie musi dawać pracownikowi, kiedy go potrzebuje, a nawet powiem więcej - może pracownika przywołać z urlopu pod pewnymi oczywiście warunkami, które są opisane w Art. 167.1. KP Nie mniej jednak zgodnie z Art. 163.1 KP pracodawca powinien udzielać urlop zgodnie z planem urlopów, który ustala pracodawca biorąc pod uwagę wnioski pracowników. Jeżeli zakład zatrudnia więcej niż 20 pracowników, to zgodnie z Art. 104 KP powinien mieć regulamin pracy, w którym są zapisy również odnośnie udzielania urlopów i tego musi się trzymać czy mu się podoba, czy nie. Jak się nie trzyma, to nadaje się to do rozpatrzenia przez PIP, a konkretnie przez inspektora OIP na terenie którego znajduje się ta firma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WodnyElf    3

 

nie zupełnie - kodeks pracy przewiduje 5-cio dniowy i 40-to godzinny tygodniowy czas pracy z możliwością nadgodzin, które możesz mieć 8 tygodniowo. Jeżeli masz szósty dnień pracy w tygodniu, to albo masz wypłacane jako nadgodziny (+ dodatek za nadgodziny), albo odbierasz ten dzień jako wolny w okresie rozliczeniowym. Warto też wspomnieć, że praca w godzinach nadliczbowych ma wynikać ze szczególnych potrzeb pracodawcy, albo podczas prowadzenia akcji ratowniczej. Jeżeli tak nie jest, to podczas kontroli PIP wyda nakaz wypłacenia pracownikowi kasy + mandacik dla pracodawcy wynoszący od 1000zł do 15tyś., a w razie stwierdzenia nagminnego łamania Art. 129, 131, 151 KP - kieruje sprawę do sądu pracy, który zawsze jest po stronie pracownika. Obecnie pracodawcy się tego trzymają, bo kary są nieziemskie, a jak PIP widzi nieścisłości, to wraca do takiego zakładu jak bumerang i znowu karze pracodawcy, z tym małym ale, że stawka cały czas rośnie...

Tak, tak brzmi teoria, jak w praktyce bywa - wie ten kto w supermarkecie pracował B)

 

Dalej piszecie;D widzę co niektórzy zdesperowani a raczej mam taką pewność,lepiej wyjdz na ulice jeden z drugim bo pisanie nie ma sensu:)

To po co piszesz :rolleyes: bądźże konsekwentny :rolleyes:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wdaniel    52

też pracowałem, bo jak robiłem pierwsze studia, to sobie dorabiałem. W okresie świąt waliło się godziny, a po świętach, jak szarańcza przeleciała - wybieraliśmy dni wolne za nadgodziny. W tym samym czasie były supermarkiety, które nadużywały i naginały kodeks pracy, lecz teraz właśnie w tych supermarketach ludzie sobie chwalą pracę i przestrzeganie prawa pracy, bo Inspekcje Pracy zrobiły nalot na całe sieci w tym samym czasie i w siedzibach nie mieli czasu, by kombinować i "produkować" dokumenty. Jeżeli jeszcze gdzieś jest inaczej, to jedna wizyta w OIP załatwia całą sprawę, tylko nie zapomnij podpisać, że zastrzegasz sobie dane...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wdaniel    52

Teraz PIP idzie bez pardonu. Za pracownikiem jeszcze bardziej niż PIP stoi Sąd Pracy. Jeżeli już nie pracujesz ok. 2 lat w tym supermarkecie, a należy on do sieci sklepów mającej oddziały w całej Polsce, to być może już został naprostowany ;) Jeszcze 2 lata temu było tak, że PIP co 2 lata odwiedzał firmę celem kontroli warunków pracy, przestrzegania prawa pracy, ale ich kontrole były na zasadzie wszedł - wyszedł. Obecnie bazują tylko na donosach i sypią się zarówno spore mandaty jak i wnioski do sądu pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wdaniel    52

PIP zapowiada się tylko wtedy, gdy jest to kontrola rutynowa lub rekontrola. Jeżeli z donosu, to przychodzą, pokazują legitymację i rozpoczynają kontrolę. Co do tego, że pracodawca sobie zawsze radę da, to nie był bym aż taki przekonany. Jak kontroler nie wykaże nieprawidłowości, to jest to nieskuteczny kontroler i takiego się zwalnia. Ktoś musi zarobić na utrzymanie gmachów PIP, zresztą udajcie się do obojętnie jakiego okręgowego inspektoratu PIP, to sami zobaczycie jak tam jest. Jedynie z czym pracodawca może sobie poradzić, to z ustaleniem donosiciela, bo w dużych zakładach nie rzadko Inspektor mówi, że nie może wskazać osoby donoszącej, po czym wychodzi do ubikacji, a na klawiaturze zostawia donos z podpisem pracownika. Takie postępowanie pracownika PIP powinno być zaraz karane i traktowane jako łamanie tajemnicy służbowej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anarosa    0

witam Panów Rolników:)

nawiązując do tytułu to nie jest tak że nie ma takich dziewczyn, które nie chciałyby na wsi zostać. ja jestem tego doskonałym przykladem gdyż swoją przyszłość wiążę z rolnictwem. i Wy niby macie problem ze znalezieniem takiej dziewczyny jak ja? nie jestem typową wg niektórych "wieśniarą" która chce uciec do miasta, aczkolwiek jeśli nie bedzie innego wyboru trzeba będzie i tam próbować. bardzo chciałabym (tak jak chyba i Wy) znaleźć tą drugą połówke, z którą będzie szansa na urzeczywistnienie moich planow na przyszlość.

Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Xawier    222

A powiedz koleżanko (jak również inne koleżanki też niech się wypowiedzą) gdzie was szukać?? Dyskoteki (czego osobiście nie jesteś zwolennikiem)? Jakieś inne zabawy? A może w polu podczas pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiowa    0

A powiedz koleżanko (jak również inne koleżanki też niech się wypowiedzą) gdzie was szukać?? Dyskoteki (czego osobiście nie jesteś zwolennikiem)? Jakieś inne zabawy? A może w polu podczas pracy?

 

 

Kolego, w polu trzeba szukać ;)

A tak na poważnie, to nic na siłę. Co ma być, to będzie. Dobrze mieć podobne zainteresowania, ale to nie powinno być koronnym argumentem, by z kimś się wiązać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

  • Podobna zawartość

    • Przez Leasing-rolniczy
      Być może moderatorzy dokleją ten temat do już jakiegoś istniejącego a może dostrzegając jego potencjał zostawią w takiej formie:)
       
      Jako że mamy już temat jak poderwać Kobietę swojego życia, czyli jak zrobić ten pierwszy krok żeby: zauważyła nas, uznała za wartościowego, itd.
       
      Czas na kolejne porady szczęśliwców: sprawdzone sposoby aby zatrzymać swój Skarb przy sobie na wsi.
       
      Szczególnie zależy mi na opiniach tych szczęśliwców, którzy w opinii tych mniej szczęśliwych dokonali czegoś niemożliwego: (uwaga dla bardzo wrażliwych- w tym momencie specjalnie przejaskrawiam, żeby unaocznić o co mniej więcej mi chodzi) zatrzymali piękną i mądrą dziewczynę na zapadłej wsi w sytuacji gdy większość jej koleżanek już dawno wyjechała ku dalekiemu światu:)
       
      Pokażcie chłopaki że się da, tym niedowiarkom na pohybel, marzącym dla otuchy:)
    • Przez Amorim
      Witam
       
      Rok temu skończyłem studia na kierunku ochrona środowiska wydawał mi się to dobry kierunek po liceum i biol-chemie nie był zbyt trudny a ja byłem średnim uczniem. Tata prowadził gospodarstwo około 15 hektarów plus 10-14 krów. Jednak ja nigdy go nie słuchałem często sie z nim kłóciłem i nie chciałem iść do technikum na rolniczy kierunek tak jak mi radził... Poszedłem do liceum gdzie bardzo się męczyłem ale jakoś je skończyłem i dość dobrze zdałem maturę nie wystarczyło na weterynarie czy biotechnologie nie mówiąc o medycynie wiec wybrałem popularną ochronę środowiska. Studia przeszedłem bez większych problemów a ojciec który ma już 66 lat nie mógł sobie poradzić i gospodarstwo pod*padło. Teraz ja nie mam pracy i perspektyw (ponieważ ludzi po ochronie środowiska jest w brut) ani nie mogę przejąć gospodarstwa i starać się o premie młody rolnik... macie jakieś rady co w tej sytuacji robić ? spotkaliście się z takimi przypadkami gdzie ludzie po studiach wracali na wieś nie z wyboru a z przymusu ?
    • Przez mataysen1994
      Witam. !
       
      Na wstępie z góry przepraszam jeśli pomyliłem działy ( aczkolwiek ten wydał mi sie najodpowiedniejszy )
       
      Ale do rzeczy...
       
      Z racji iż moi rodzice pochodzą ze wsi, jestem szczęśliwym posiadaczem ok. 5h ziemi ( co prawda ostatnio była ona uprawiana za czasów komuny. i dawno na niej nic nie rosło oprócz samoistnie zasianych z pobliskiego lasu sosen itp, no ale ZIEMIA TO ZIEMIA ) Dlatego też ostatnio wpadłem na pomysł, iż może spróbuje swojego szczęścia i wezmę sie za "GOSPODARKĘ" no i tutaj właśnie rodzi sie moje pytanie, 
       
      CZY WARTO ??
       
      Musialbym, zaczynać kompletnie od podstaw, czyli zakup ciagnika ( myślałem nad poczciwym URSUSIE C-360 ) pług, kultywator, siewnik no i oczywiscie przyczepę, zdaje sobie sprawę że na początku musiałbym w cały ten interes "wtopić" sporo kasy, a moją jedyną szansą za jakikolwiek zarobek w tym fachu, byłaby sprzedaż tego zboża co zebrałem, ( bo raczej na żadne unijne dodatki nie miałbym co liczyć )
       
      Z góry dziękuje za odpowiedzi.
       
      Pozdrawiam.
    • Przez jestem_z_miasta
      Cześć, 
      mam nadzieję, że trafiłem w dobre miejsce. Odziedziczyłem 6 hektarów ziemi (2 łąki, 4 ziemi) łąki w 3 działkach, pola w 2 + budynki gospodarcze i maszyny. 
      I nie wiem co z tym zrobić. 
       
      Mieszkam w mieście 70km od wsi w której znajduje się ziemia. I raczej nie zostawię mojej pracy, bo po prostu ją lubię, a codziennie dojazdy nie wchodzą w grę. 
       
      Mielibyście jakieś porady, co mógłbym zrobić, aby zarabiać na tej ziemi i jednocześnie nie musieć tam pracować non - stop? Szukam czegoś, co pozwoli wyciągnąć z tego więcej niż na dzierżawie. 
       
      Mam nadzieję, że ktoś podrzuci jakieś fajne pomysły  
       
      dzięki!
    • Przez rafals3001
      Witam czy znajdą się jeszcze fajne ustabilizowane dziewczyny lubiące życie na wsi ciszę spokój gospodarstwo które chciały by zamieszkać na wsi założyć rodzinę? Jeżeli takowe się znajdą zapraszam do pisania w temacie.
×
×
  • Utwórz nowe...
Agrofoto.pl Google Play App

Zainstaluj aplikację
Agrofoto
na telefonie

Zainstaluj