Polecane posty

Gość   
Gość

Moja mama jak była w ciąży to pracowała z nami do 6 miesiąca potem tata na siłę pomimo sprzeciwów mamy wziął ukrainca do roboty a mama większość wypoczywała ale ona już miała w tedy 47 lat więc sporo, a jak urodziła to brat dostał maks w punktacji noworodków, a opowiadała jak dziewczyna 18 lat rodziła to dziecko niestety urodziło się z wadą genetyczną. Tak jest że wszechobecna chemia ma potężny wpływ na organizm człowieka. Popatrzcie ilu ludzi jest uczulonych na jakieś substancje a nawet o tym nie wiedzą. Także jak moja żona jak była by w ciąży to nie musiała by łamać mi patelni na głowie bo jednak swój rozum mam i nie dałbym jej pracować ewentualnie jakieś lekkie czynnośći ale nie takie żeby można krzywdę jej i dziecku zrobić. Dawne rodziny wielodzietne i co nie były szczęśliwe, dzieci jedno drugie pilnowały, miały szacunek do siebie, moja babcia miała 8 rodzeństwa, mama 5 rodzeństwa, jakoś wszyscy się wychowali. A dziś troje dzieci i ci mówią ze patologiczna rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cinek1808    1746

jak to mówią ciąża to nie choroba pracować można nawet do 8 miesiąca tylko jeśłi jest to praca biurowa która nie wymaga wysiłku fizycznego w gospodarce słabo to widzę aby kobieta pracowała podczas ciąży chyba tylko kur przypilnować czy mają ziarno praca przy zniwach w zaawansowanej ciąży może skończyć się tragicznie

ostatnio w mediach słyszy się o dzieciach bitych albo głodzonych co to za rodzice co do tego dopuszczaja niektóre kobiety nie mogą mieć dzieci a inne znęcają się nad nimi

a co do rozwodów po ślubie to jest tylko jedno wytłumaczenie że do ślubu oboje adorowali siebie mówili sobie kompementy były wspolne wycieczki i spotkania a po ślubie już tego nie ma jeden o drugiego się nie stara tylko "umowa" odpisana ta druga osoba mi nie ucieknie wieć nie ma co sie martwić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość   
Gość

Z tego co widzę to jednak na wsiach to małżeństwo jednak coś jeszcze znaczy i młodzi się trzymają dobrze razem. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość   
Gość

Nie przeszło Wam przez myśli dlaczego związki naszych rodziców i dziadków tak długo trwają? Wiara gra tu główną rolę. Ludzie na wsi byli i są jeszcze głęboko wierzący, więc o rozstaniach nawet nie było mowy. W końcu oboje przysięgali, że nie opuszczę Cię aż do śmierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cinek1808    1746

masz rację tylko czym to jest spowodowane

1. co ludzie będą gadali plotki co całej okolicy będą chodzić ale są przypadki że musi być rozwód

2. jednak jest większe przywiązanie do kościoła na wsi

3. młodzi uciekaja ze wsi wolą do miasta a tam nikt nikogo nie zna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daremw    128

nie powiedział bym że z wiarą to związane... przywiązanie do kościoła nie koniecznie bo i tak większość chodzi na pokaz, a spora część jak tylko wychodzi z kościoła to już taka święta nie jest, złodziej najbliżej ołtarza stoi, oczywiście nie reguła. nietrwałość małżeństw jest bardziej spowodowana wychowaniem. jeśli za młodu ludzie nie nauczą się wzajemnego szacunku i pracy to nic z tego nie wyjdzie, duży wpływ mają rodzice którzy po prostu dzieci rozpieszczają. kiedyś szła kobieta do męża to wiedziała że do domu rodzinnego nie ma co wracać bo tam już nie jest jej dom, facet znowu jak się nie dogadywał to rodzice też sankcje mogli stosować: nie umiesz sie dogadać to się sam bierz do roboty, nie będziesz miał czasu na kłótnie itp

no i w ten sposób niejako pod "przymusem" małżeństwa trwały aż do śmierci. teraz sprawy mają się całkiem inaczej, głównie za sprawą polskiego prawa, znam wiele przypadków kiedy kobieta przyszła do męża, urodziła dzieecko lub dwójkę, mija parę miesięcy lub lat, wtedy odchodzi i oczywiście od rolnika sądy zasądzają dość duże alimenty i podział gospodarstwa. kiedyś tego nie było i tak logicznie po co być na wsi i ciężko pracować, jak można wziąć spore alimenty plus kilkaset tysięcy spłaty z gospodarstwa, wynająć sobi mieszkanie i mieć spokój przez wiele wiele lat. takich historii sam znam kilkanaście... spłata z 17 ha gospodarstwa 275 tys po około 10 latach małżeństwa, gdzie żona nie pracowała nic przy gospodarstwie i jeszcze wypłaty za mleko zabierała i nie chciała nic włożyć w gospodarstwo, takie rzeczy dzieją się bez przerwy tak że aż strach brać ślub bo można zostać całkowitym golasem, stracić pieniądze, nerwy i jakiekolwiek perspektywy na przyszłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
am1609    0

Masz rację coraz więcej jest kobiet ktore myślą tylko o pieniadzach, a nie o tym żeby pracą polepszyć swoj byt. Dla mnie smieszne jest jak dziewczyna idzie na gospodarkę, a potem pretensje że coś zrobić musi. Jakby wcześniej nie widziała ile na roli pracy jest. I krew psuje sobie i mężowi. Lepiej już singlem być niż ciągle walczyć ze sobą.

Ja mam męża, gospodarstwo i nie wyobrażam sobie żeby tylko mąż pracowal na nas oboje. Jak trzeba to i drewna potrafię narąbać, a mąż obiad ugotować bo jak razem sie pracuje to i szacunek większy się ma do siebie. Ale trzeba też znaleść czas na spacer, rozmowę i trzeba się troszczyć o siebie nawzajem.

I nie ważne jest jakiego ktoś jest wyznania tylko jak został w domu wychowany.

Mój teśc to pan i władca, siedzi w domu, a żona podaje mu jedzenie pod nos i z pod nosa zabiera pusty talerz mimo tego, że caly dzień na dzialce warzywnej tyrała.

Jak mój mąż by tak spróbował to patelnia na pewno byłby w użyciu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość   
Gość
kiedyś szła kobieta do męża to wiedziała że do domu rodzinnego nie ma co wracać bo tam już nie jest jej dom,

Według Ciebie ,to było dobre rozwiązanie ? Nawet jak mąż się okazała skończoną łajzą to i tak powinna z nim być ,bo nie ma odwrotu ? Otóż bzdura !!!

Skończyły się czasy ( na szczęście ) uciemiężanie jednego człowieka przez drogiego . Ja wiem jak kiedyś te super trwałe małżeństwa wyglądały . Niejednokrotnie durny facet ,przy tym niezdiagnozowany alkoholi rządził wszystkim ,a kobietę traktowała jako tanią siłę roboczą , stale na dyżurze . Wystarczająco duże się naoglądałam i wiem jedno -nie warto ,życie jest tylko jedno !

Edytowano przez Meg5

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daremw    128

to tylko fragment zdania wyrwany z kontekstu, za szybko skończyłaś czytać, po przecinku punkt widzenia drugiej strony :)

mój ojciec też pijak i szumiał długo. ja znam po prostu przykłady takie że faceci byli na prawdę w porządku, ja mówię o niby normalnych ludziach a nie o patologiach.

 

ps: u mnie skończyło się tak że po prostu ojciec pewnego dnia zniknął i po jakimś czasie dowiedziałem się od znajomego że jest za granicą, było to prawie 15 lat temu, a najlepsze jest to że dowiedziałem się że parę dni temu wrócił do kraju, a wczoraj nagle przypomniał sobie o rodzinie i po 15 latach milczenia przyjechał bo jest już stary i nie ma się gdzie podziać- to jest jak najbardziej prawda, żeby nie było że bajki piszę, samemu też mi było ciężko uwierzyć jak go zobaczyłem

 

normalnie bym tego publicznie chyba nie napisał ale żeby nie było że ja kobiety uważam za najgorsze, a to że akurat tak napisałem powyższy post to tylko na podstawie faktów sąsiedzkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
biala513    68

teraz sprawy mają się całkiem inaczej, głównie za sprawą polskiego prawa, znam wiele przypadków kiedy kobieta przyszła do męża, urodziła dzieecko lub dwójkę, mija parę miesięcy lub lat, wtedy odchodzi i oczywiście od rolnika sądy zasądzają dość duże alimenty i podział gospodarstwa. kiedyś tego nie było i tak logicznie po co być na wsi i ciężko pracować, jak można wziąć spore alimenty plus kilkaset tysięcy spłaty z gospodarstwa, wynająć sobi mieszkanie i mieć spokój przez wiele wiele lat. takich historii sam znam kilkanaście... spłata z 17 ha gospodarstwa 275 tys po około 10 latach małżeństwa, gdzie żona nie pracowała nic przy gospodarstwie i jeszcze wypłaty za mleko zabierała i nie chciała nic włożyć w gospodarstwo, takie rzeczy dzieją się bez przerwy tak że aż strach brać ślub bo można zostać całkowitym golasem, stracić pieniądze, nerwy i jakiekolwiek perspektywy na przyszłość

 

Niekoniecznie trzeba dzielić gospodarstwo. Wystarczy spisać intercyzę u notariusza. Wtedy majątek dzieli się na trzy części: majątek osobisty żony, majątek osobisty męża i cześć wspólna. W każdej chwili taki akt można anulować lub zmienić.

Edytowano przez biala513

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość   
Gość

Twój post przeczytałam 2 razy do końca ,ponieważ przez mój szybki charakter mogłoby mi coś ulecieć ,jakbym tylko raz przeczytała . ;)

Napisałam tylko o kobietach, ponieważ w większości Twojej wypowiedzi, winisz właśnie kobiety za nietrwałość związków i prawo, które dało im możliwość równiejszego traktowania i jakaś namiastkę niezależności .

Prawo tak jak chroni kobiety ,taka też chroni i mężczyzn . Tak jak napisała koleżanka biala513 ,na wszystko jest paragraf . Zresztą uważam tak ,że dobrze mieć coś swojego ,majątek osobisty ,ponieważ jest zdrowsza atmosfera w związku .

ja mówię o niby normalnych ludziach a nie o patologiach.

Ja też napisałam o tych niby normalnych ludziach ,których niestety jest bardzo dużo . Wyraz ''niby '' pasuje tu doskonale .

 

Odnośnie Twojego ojca ,to mimo wszystko bądź mu wdzięczny ,że zaoszczędził Ci wiele złego .

Edytowano przez Meg5

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Profil usunięty   
Gość Profil usunięty

Bo jak ktos od najmłodszych lat charuje w ziemii, zna pracę, wysiłek i wyrzeczenia to innaczej docenia zycie a przede wszystkim drugą osobę. Jak rodzice mają córki którym wszystko dają na wyciągnięcie ręki, pomagać nie musi to co sie potem dziwić... albo jak tyrają a synek tylko kase umie brac i się rozbijac bo wsi to jak potem może docenić zycie, potem zawiedzenie wielkie jakie to wszystko trudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
biala513    68

U mnie na wsi jest jeden taki przypadek, gdzie rodzice tyrają jak mogą a synalek i córunia kasę tylko ciągną. Napiszę jeszcze, że oboje maja po ponad 20 lat i wszystko by chcieli mieć najnowsze, najlepsze i nie wiadomo jakie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szymi40    1444

Ale i jak dzieciak od małego ma za dużo obowiązków -jest wykorzystywany ponad siły to też ma w końcu wszystkiego dość i patrzy jak tu tylko ze wsi uciec....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Profil usunięty   
Gość Profil usunięty

normalny rodzic dostosuje prace odpowiednią do wieku i mozliwości czy płci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
biala513    68

Chyba dziecku nic się nie stanie jak wykona od czasu do czasu jakieś prace jednak tak jak napisała Lina praca musi być dostosowana do możliwości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szymi40    1444

Normalny - wtedy każdy myśli że jest ,,normalny'' porozmawiaj z takim to ci powie że on w wieku 12 lat ciął kosą robił to czy tamto i że praca jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
izolda789    12

Z zajęć pedagogicznych na studiach zapamiętałam głownie to że na wsi latwiej wychować dziecko bo to jest tzw wychowanie przez prace. Jeśli ono uczestniczy w gosp i widzi ze to nie takie proste to zna wartość pieniędzy, w miescie dziecko nie chodzi z rodzicami do pracy więc nie ma tej szansy, myśli że podchodzi sie do bankomatu i wyciaga gotowe. A co doi pracy na wsi to moje zdanie jest takie: Jeśli sami rodzice nie czuja satysfakcji z pracy to kreują w dziecku taki obraz że gosp to najgorsze co może być, ale jeśli to lubią to mają szansę zafascynować tym też swoje dziecko. Wszytsko zależy od podejscia. Mój 5- letni siostrzeniec od malucha uczestniczy w pracach na razie sie w ten sposób bawi, ale też mój szwagier często go pyta np. jak on by postąpił w danej sytuacji ;) w żartach oczywiscie ale to też jest ważne dla takiego brzdąca :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
daremw    128

normalny rodzic dostosuje prace odpowiednią do wieku i mozliwości czy płci.

dokładnie, jak miałem 5 lat to podjeżdźałem przy zbieraniu snopków :) a jak miałem 13 lat już nowiłem worki z nawozami po 50 kg (byłem wyrośnięty trochę xD)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość   
Gość

Ale panie pojechałyście po nas meżczyznach, no nieźle, Ale nie ma co mówić bo są ludzie i ludziska, wiadomo. Na szczęście aspekty rozwodów i lania patelnią po głowie mnie jeszcze nie dotyczą, narazie zatrzymałem się na etapie znalezienia swojej drugiej połówki. Ja z swoją siostrą od małego bralismy udział w pracach polowych i nikt nas nie zmuszał do tego z chęcią pomagalismy rodzicom w pracach, jak miałem z 7 lat to do auta chodziłem spać aby tylko mnie na handel zabrali z sobą, tak mnie interesowało. Szymi jak miałem 5 lat to kosiłem kosą dziadek mnie nauczył zawsze ciekawiło mnie co sie robi i jak sie robi. Brat mat 5 lat i widzę ze go też interesują prace a nikt go nie zmusza do niczego bo musi. Praca powiem na swoim przykładzie nauczyła mnie wytrwałości systematyczności, i tego aby nigdy sie nie poddawać, pomimo że wiatr wieje nie chować głowy. E to ja nie jestem złodziejem bo stoję pod chórem, to dobrze, bo myślałem ze ze mnie zły człowiek już :lol:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
am1609    0

Ja też od maleńkości garnęłam się do pomocy rodzicom, potem bratu i jakoś na zle mi to nie wyszło. Wiem że jak coś potrzebuje to najpierw sama musze sobie na to zarobić i jaka jest z tego satysfakcja. Jakoś do glowy mi nigdy nie przyszlo żeby od rodziców ciągnąc tak jak robi wiele moich znajomych mimo że mają już starszych rodziców i sami mają już rodziny.

Też potrafie kosą kosić (uprosilam tatę to mnie nauczył) i nawet nieżle mi to idzie :) Cielaka złapać, zakolczykować czy wykonać miliony gospodarskich prac to nic trudnego jak od dziecka zna się ten rolniczy świat. I nie ma znaczenia czy jest się mężczyzną czy kobietą :) Wazne żeby robić to co się kocha i mieć z tego satysfakcję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Profil usunięty   
Gość Profil usunięty

Normalny - wtedy każdy myśli że jest ,,normalny'' porozmawiaj z takim to ci powie że on w wieku 12 lat ciął kosą robił to czy tamto i że praca jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

 

Tylko ze do wychowania dziecka też trzeba podejść z głową. A co przeszkadza ciąć kosą 12 latkowi? tylko trzeba, uczyć, pokazać i widzieć jak robi a nie daj kosę a ty pójdziesz do domu... ja w wieku 7 lat dostawałam już kluski do krojenia, tylko że mama była nademną, pokazała jak ułożyć dłoń żeby kontrolowac ostrze i mowiła wolniej i jakoś nigdy jako dziecko się nie ciachnełam. Chyba najważniejsze to nie tylko zrobić i urodzić ale uczestniczyć w wychowaniu dziecka i interesowac się nim co proste napewno nie jest a jak nie rodzic a ulica/wieś wychowa dziecko to potem co się dziwić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
izolda789    12

Ja jak byłam mała doiłam krowę w kubeczek :) a teraz się boje podejść do krowy, może dlatego że nie mamy ani jednej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

  • Podobna zawartość

    • Przez Leasing-rolniczy
      Być może moderatorzy dokleją ten temat do już jakiegoś istniejącego a może dostrzegając jego potencjał zostawią w takiej formie:)
       
      Jako że mamy już temat jak poderwać Kobietę swojego życia, czyli jak zrobić ten pierwszy krok żeby: zauważyła nas, uznała za wartościowego, itd.
       
      Czas na kolejne porady szczęśliwców: sprawdzone sposoby aby zatrzymać swój Skarb przy sobie na wsi.
       
      Szczególnie zależy mi na opiniach tych szczęśliwców, którzy w opinii tych mniej szczęśliwych dokonali czegoś niemożliwego: (uwaga dla bardzo wrażliwych- w tym momencie specjalnie przejaskrawiam, żeby unaocznić o co mniej więcej mi chodzi) zatrzymali piękną i mądrą dziewczynę na zapadłej wsi w sytuacji gdy większość jej koleżanek już dawno wyjechała ku dalekiemu światu:)
       
      Pokażcie chłopaki że się da, tym niedowiarkom na pohybel, marzącym dla otuchy:)
    • Przez Amorim
      Witam
       
      Rok temu skończyłem studia na kierunku ochrona środowiska wydawał mi się to dobry kierunek po liceum i biol-chemie nie był zbyt trudny a ja byłem średnim uczniem. Tata prowadził gospodarstwo około 15 hektarów plus 10-14 krów. Jednak ja nigdy go nie słuchałem często sie z nim kłóciłem i nie chciałem iść do technikum na rolniczy kierunek tak jak mi radził... Poszedłem do liceum gdzie bardzo się męczyłem ale jakoś je skończyłem i dość dobrze zdałem maturę nie wystarczyło na weterynarie czy biotechnologie nie mówiąc o medycynie wiec wybrałem popularną ochronę środowiska. Studia przeszedłem bez większych problemów a ojciec który ma już 66 lat nie mógł sobie poradzić i gospodarstwo pod*padło. Teraz ja nie mam pracy i perspektyw (ponieważ ludzi po ochronie środowiska jest w brut) ani nie mogę przejąć gospodarstwa i starać się o premie młody rolnik... macie jakieś rady co w tej sytuacji robić ? spotkaliście się z takimi przypadkami gdzie ludzie po studiach wracali na wieś nie z wyboru a z przymusu ?
    • Przez mataysen1994
      Witam. !
       
      Na wstępie z góry przepraszam jeśli pomyliłem działy ( aczkolwiek ten wydał mi sie najodpowiedniejszy )
       
      Ale do rzeczy...
       
      Z racji iż moi rodzice pochodzą ze wsi, jestem szczęśliwym posiadaczem ok. 5h ziemi ( co prawda ostatnio była ona uprawiana za czasów komuny. i dawno na niej nic nie rosło oprócz samoistnie zasianych z pobliskiego lasu sosen itp, no ale ZIEMIA TO ZIEMIA ) Dlatego też ostatnio wpadłem na pomysł, iż może spróbuje swojego szczęścia i wezmę sie za "GOSPODARKĘ" no i tutaj właśnie rodzi sie moje pytanie, 
       
      CZY WARTO ??
       
      Musialbym, zaczynać kompletnie od podstaw, czyli zakup ciagnika ( myślałem nad poczciwym URSUSIE C-360 ) pług, kultywator, siewnik no i oczywiscie przyczepę, zdaje sobie sprawę że na początku musiałbym w cały ten interes "wtopić" sporo kasy, a moją jedyną szansą za jakikolwiek zarobek w tym fachu, byłaby sprzedaż tego zboża co zebrałem, ( bo raczej na żadne unijne dodatki nie miałbym co liczyć )
       
      Z góry dziękuje za odpowiedzi.
       
      Pozdrawiam.
    • Przez jestem_z_miasta
      Cześć, 
      mam nadzieję, że trafiłem w dobre miejsce. Odziedziczyłem 6 hektarów ziemi (2 łąki, 4 ziemi) łąki w 3 działkach, pola w 2 + budynki gospodarcze i maszyny. 
      I nie wiem co z tym zrobić. 
       
      Mieszkam w mieście 70km od wsi w której znajduje się ziemia. I raczej nie zostawię mojej pracy, bo po prostu ją lubię, a codziennie dojazdy nie wchodzą w grę. 
       
      Mielibyście jakieś porady, co mógłbym zrobić, aby zarabiać na tej ziemi i jednocześnie nie musieć tam pracować non - stop? Szukam czegoś, co pozwoli wyciągnąć z tego więcej niż na dzierżawie. 
       
      Mam nadzieję, że ktoś podrzuci jakieś fajne pomysły  
       
      dzięki!
    • Przez rafals3001
      Witam czy znajdą się jeszcze fajne ustabilizowane dziewczyny lubiące życie na wsi ciszę spokój gospodarstwo które chciały by zamieszkać na wsi założyć rodzinę? Jeżeli takowe się znajdą zapraszam do pisania w temacie.
×
×
  • Utwórz nowe...
Agrofoto.pl Google Play App

Zainstaluj aplikację
Agrofoto
na telefonie

Zainstaluj