Gość Luke16

Wypadek z sarną... Co teraz?

Polecane posty

Gość Luke16   
Gość Luke16

Dzisiaj koło godzinki 1.00 wpadła mi pod auto sarna... Prędkość z racji panujących warunków max 40km/h... Droga bez oznaczeń o zwierzętach leśnych... Wezwałem policję nacykałem zdjęć... w Punto poszedł zderzak, wzmocnienie i delikatnie maska się podgięła i całe szczęście że tablice znalazłem... Policjant kazał mi się zgłosić do gminy a najpierw do nich po notatkę ze zdarzenia... Wiem że nie jest łatwo uzyskać odszkodowanie ale będę o to walczył z resztą sam policjant kazał się o nie starać ... Od czego zacząć i gdzie się o to odszkodowanie starać ?? Od gminy?? Przechodził ktoś przez podobną sytuację w walce o odszkodowanie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szpymar    0

Taka sama sytuacja.Mój kuzyn 3 miechy temu też uszkodził auto zderzak i troszke błotnik ale sarna uciekła. :blink: Chyba zgłaszał do leśnctwa? Z odszkodowaniem może być ciężko długa procedura. Dopytam i dam znać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
POL1    28

Odszkodowania żadnego nie dostaniesz bo nikt Ci nie da ......z jakiej niby racji? Lesniczy umyje ręce.

No a sarna uciekła czy poszła na kotlety i gulasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szpymar    0

Taka sama sytuacja.Mój kuzyn 3 miechy temu też uszkodził auto zderzak i troszke błotnik ale sarna uciekła. :blink: Chyba zgłaszał do leśnctwa? Z odszkodowaniem może być ciężko długa procedura. Dopytam i dam znać.

 

Rozmawiałem z kuzynkiem ogólnie zgłosił szkodę do ubezpieczyciela ozaz dzwonił do nadleśnictwa aby się dowiedzieć pod jaki odział , związek należy ta droga. Tak jak wcześniej wspomniałem długa procedura oczekiwania na odszkodowanie więć zrezygnował bo potrzebował samochód, więc naprawiał na swój koszt. Mam nadzieje że pomogłem a tobie kolego uda się wyegzekwować jakieś pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
damian83    13

ja dwa razy miałem zaszczyt sarenke puknąć koszty musiałm poniesc na własną ręke autocasco jedyne rozwiązanie


...zadużo kasy i wolnego czasu = porabane w głowie ROLNICTWO chroni mnie przed jednym i drugim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
POL1    28

A niby skąd wyegzekfuje te pieniądze?

Kto mu da?

Jedynie jak mas AC to wtedy.

W innym przypadku nie ma takiej opcji by dostał pieniądze za szkode stworzoną przez zwierze lesne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mariuszd93    559

Dziś w radiu słyszałem że sąd wydał wyrok według którego odszkodowanie się nie należy , tylko autocasco


;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kokoman0    305

Też miałem przypadek z sarną i jedynym rozwiązaniem jest tylko AC lub naprawa z własnych środków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sadek    1116

Nie był bym taki pewny, znajomy wpadł w poślizg na tłuczniu na zakręcie (naprawiany odcinek polany masą + tłuczeń) i odszkodowanie dostał od ubezpieczyciela drogi.

 

Mój pies zerwał się z łańcucha i porysował auto kuzynowi i zgłosił szkodę do mojego ubezpieczyciela budynków rzeczoznawca wycenił szkodę zrobił notatkę i w ciągu kilkunastu dni mieli kasę na koncie za wyrządzoną szkodę.

Minimalnie porysowane 4 elementy + lampa.

 

Droga jest czyjąś własnością i ktoś za nią odpowiada, jeżeli nie było znaku nie powinno też być sarny. Moje zdanie jest takie droga uzyskania odszkodowania nie jest łatwa, zależy też od szkody bo nawet i AC ma jakiś próg minimalnej szkodliwości


"Cogito ergo sum"
Pozostaję: otwarty, elastyczny, ciekawy.

 

GG 8872878

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ysy    32

A co ma tłuczeń do sarny niema żadnych odszkodowań od zwierzyny znajomy walnął w dzika samochód zmasakrowany pytam się czy bierze dzika nie bo odszkodowanie zadzwonił po Policie spisali po leśniczego zadzwonił dzika zabrał akurat mieli na Huberta policjant powiedział niema żadnych odszkodowań i ani dzika ani samochodu tylko AC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolega1975    0

Lepiej spróbować walczyć o odszkodowanie.Spróbuj serwis www.vindicase.com.pl .Każda firma bierze opłatę od tego co uzyska.Nic więc nie ryzykujesz.


Zielony Nurt - oleje tłoczone na zimno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luke16   
Gość Luke16

Czytam tak wasze wypowiedzi i szczerze jakoś odechciało mi się tego odszkodowania... Z resztą ten artykuł z tym łosiem też mnie mocno zabolał ... ok może kwota o odszkodowanie żądana przez tego pana jest zbyt duża ale to nie zmienia faktu że człowiek powinien odszkodowanie otrzymać ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
akowicz111    159

Jeszcze do niedawna dało się uzyskać odszkodowanie ,ale za zwierzęta pod ochroną (łoś , żubr ) odpowiadał skarb państwa. Ja myślę że do jakieś 1500 zł szkody to szkoda czasu,zdrowia i pieniędzy.No ale próbować można.

Edytowano przez akowicz111

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
marian7k    110

Radzę spróbować bo niektóre koła mają wykupione OC i jeżeli nie było znaku ostrzegawczego to ubezpieczyciel wypłaci z OC koła.Spróbuj w kole łowieckim.U nas parę lat do tyłu był taki przypadek na krajówce która była i jest granicą obszaru koła i śmieszne było jak przedstawiciele kół spierali się czyja to sarna.Jak zakończył się spór to nie wiem bo auto było z innych okolic. Teraz wystąpili do starosty o znak ostrzegawczy a starosta też myśliwy więc znak stoi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
darek1972    126

Jesteś pewien że za szkody komunikacyjne powodowane przez zwierzęta w stanie wolnym odpowiada koło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bobytempelton    161

Moi dwaj znajomi mieli ten sam problem, w jednym przypadku naprawa samochodu ok 1500zł, a drugim ok 7tys i 2 tyg w szpitalu dla kierowcy i pasażera, obaj do dziś żałują że nie zabrali padliny z drogi :D , podejście koła łowieckiego jest takie że jest to wypadek losowy, równie dobrze zamiast sarny mogło wybiec dziecko, i kogo to wina rodziców? nic nie osiągniecie, jedyny ratunek na takie coś to ubezpieczenie ac.


Ze względu na poziom niektórych użytkowników odpisuje na konkretne posty lub na pw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikita_Bennet    314

ja bym jednak uderzył do zarządcy drogi i to przez prawnika a nie osobiście. Niech ogrodzą siatką część drogi a na pozostałej postawią znaki że jest zwierzyna. Czy jest coś do wyrwania - ja bym próbował bo jak nie spróbujesz to nigdy nie wiesz a drogi są ubezpieczane przez gminy.


pzdrwm Nikita_Bennet
"Whether we are based on carbon or on silicon makes no fundamental
difference. We should all be treated with appropriate respect."
                                                              Sir A C. Clarke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
modliszka    1

ja wątpię, zeby udało się otrzymać odszkodowanie, jeszcze pewnie dostaniesz mandat za "coś" co sami wymyślą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luke16   
Gość Luke16

Sprawa zakończona szkoda zachodu... Spalone tylko nie potrzebnie paliwko i stracone nerwy ... . Najgorsze jest to że żadna droga tak naprawdę nie jest ubezpieczona na takowe sytuacje ... A dziczyzny u mnie teraz co nie miara .... A jak myśliwym się powie żeby coś z tym zrobili to jeszcze wielce się obrażają ...

 

Kończąc temat: SZKODA NERWÓW I CZASU!!! ODPUŚCIĆ I ROBIĆ NA SWÓJ KOSZT!

 

I przykład jak takowe sprawy się kończą...

http://moto.wp.pl/kat,55194,title,Po-zderzeniu-z-losiem-kierowca-nie-dostanie-odszkodowania,wid,15248094,wiadomosc.html?ticaid=110529

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość forterraturbo   
Gość forterraturbo

Mama podobnie miała jadąc do pracy wyskoczyła jej pod yarisa sarenka i zderzak ,lampa , błotnik poszły się j!$%ć , na początku chcieliśmy od "właściciela " źwierza , ale wszystko poszło z AC - bo z nimi końca by się nie doszło jeden odsyła do drugiego i robią z człowieka debila i przyjdzie tylko wyższa składka . :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • Przez AdamBa
      Mam 11 ha i znajomi gospodarze mówia mi zeby zaczac hodowac jałowki i jak doroosna to je zacielic i na sprzedarz oraz hodowac rownierz byczki i do rzezni
    • Przez Marcian1234
      Co mam teraz zrobić ?? pszenica się nie chce kłosić ale w powolnym tępie rośnie, taką kupił bo jakiś nieznający się mi sprzedał. Da się jeszcze coś uratować czy tylko orka została ??
    • Przez mumio
      Zdarzył się wypadek (dość głupia sytuacja), rolnik zostal uderzony przez koguta w żylaka. Żylak pękł, rozlał się i leczenie już trwa ogólnie drugi miesiąc. KRUS został powiadomiony na drugi dzień jednak to jest hodowla do własnych celów (dwa koguty i kilka niosek) i nie jest zarejestrowana. KRUS na podstawie tego odmawia przyjęcia wniosku o odszkodwanie. Czy można jakoś jeszcze dochodzić odszkodowania w tej sprawie? Rolnik ubezpieczony jest także w drugim ubezpieczycielu i tam bez problemu wypłacą odpowiednią kwotę na podstawie dokumentów.
    • Przez Junior01
      Hej wszystkim,
       
      Na wstępie - jeśli zły dział, to proszę o przeniesienie. 
      Przedostatnie wakacje miałem bardzo pechowe - złamałem nogę i dostałem przepukliny. Noga złamana u kolegi, bo chcąc opuścić maszynę popuściłem zawór hydrauliczny i rama bron talerzowych poleciała na mnie. Pęknięta strzałka, długo dochodziłem do siebie, po drodze operacja przepukliny itd. Niekolorowo - wcześniej nawet nie byłem w szpitalu a tu nagle takie cuda, do tego doświadczenia z NFZ, masakra. Nie dochodziłem żadnych odszkodowań czy coś, zostawiłem temat - zależało mi by wyzdrowieć i znów pomóc w gospodarstwie i skończyć studia.
       
      Miesiąc temu zadzwoniła Pani z kancelarii która zajmuje się wypadkami w rolnictwie. Powiedziała że mogę dostać odszkodowanie, przedstawiła cały tok postępowania, o potrzebnych dokumentach itd. Powiedziała że kasa byłaby z OC kolegi - on też ma gospodarstwo. Od razu zanegowałem - to dobry kumpel, nie chciałem żeby ponosił konsekwencje mojej nieuwagi. Pani przedstawiła że on nic nie zapłaci, po prostu kasa będzie z jego OC i tyle, że nie muszę się przejmować. Trochę byłem sceptyczny, ale Mama namowiłą mnie by probować. Kolega musiałby dać ksero ubezpieczenie i coś tam jeszcze. Mam całą dokumentacje choroby i wszystko prawie co konieczne do rozpoczęcia sprawy. 
       
      Zastanawiam się, czy kolega nie ucierpi z mojego powodu ? Np.: czy nie podniosą mu składek na ubezpieczenie ? Był ktoś w podobnej sytuacji ? Proszę o pomoc, i napiszcie co sądzicie.
       
      pozdrawiam
×
×
  • Utwórz nowe...
Agrofoto.pl Google Play App

Zainstaluj aplikację
Agrofoto
na telefonie

Zainstaluj