Przeszukaj forum

Pokazywanie wyników dla tagów 'sad'.

  • Szukaj wg tagów

    Wpisz tagi, oddzielając przecinkami.
  • Szukaj wg autora

Typ zawartości


Forum

Blogi

Categories

Kategorie


Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Rozpocznij

    Koniec


Ostatnia aktualizacja

  • Rozpocznij

    Koniec


Filtruj po ilości...

Data dołączenia

  • Rozpocznij

    Koniec


>

Grupa


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Lokalizacja


Zainteresowania


Kod pocztowy

Znaleziono 22 wyników

  1. Wygarniacz gałęzi - wykonany przez nas w lutym/marcu 2015r. Silnik BMR 80 ze sklepu www.farmexpert.pl, głowica z pałeczek grubości 8mm (120 pałeczek o długości 50cm), dodatkowo głowica z gumami (nie widoczny na zdjęciu). Składanie/regulacja boczna na siłowniku 200mm skoku.
  2. Witam, Mam na sprzedaż opryskiwacz sadowniczy FRIULI. Pojemność : 1500 litrów. Garażowany. Stan : Bardzo dobry. Używany był jako opryskiwacz "rezerwowy" dlatego też, działa bez zarzutu. Cena : 10 500 zł. Telefon : 601 803 425 E-mail : sroka.oskar@gmail.com
  3. Witam kupię Belkę herbicydowa jednostronna wraz z uchwytem mocującym
  4. Witam, posiadam trochę borówki amerykańskiej posadzonej jesienią ubiegłego roku i wszystko było ok. Teraz zaczęły się problemy.. Na 3 krzewach liście zrobiły się żółte i zaczynają opadać. Wcześniej już 2 krzewy mi tak padły, ale myślałem, że na dwóch krzewach się skończy. Do tego na niektórych krzewach na liściach mam takie plamki, brązowe można powiedzieć - czy mogli byście przeanalizować zdjęcia w załączniku i doradzić coś w tej sprawie, co robić, może jakieś środki? Z góry dzięki za każdą aktywność i pomoc.
  5. Rosyjskie embargo dotknęło cały sektor branży ogrodniczej, jednak najbardziej dotknęło ono polskich sadowników, gdyż wprowadzone przez naszych wschodnich sąsiadów zakazy zmieniły sytuację na krajowym rynku jabłek. Polski rząd, a przede wszystkim przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy prowadzili działania zmierzające do znalezienia nowych rynków zbytu dla polskich jabłek. W przedsięwzięcie to aktywnie włączył się także Związek Sadowników RP, Unia Owocowa oraz przedstawiciele największych grup producenckich z całego kraju. Efektem tych działań jest znaczący wzrost eksportu jabłek na nowe rynki. Embargo było okazją do promocji krajowych owoców i warzyw na lokalnym rynku. Różne organizacje realizowały kampanie edukacyjne mające na celu skłonienie rodaków do zakupu polskich produktów objętych zakazem eksportu. Znacznie zwiększyło się ich spożycie. Niektórzy twierdzą, że polskie jabłka nigdy jeszcze nie były promowane na taką skalę, jak po wprowadzeniu embarga i to praktycznie na całym świecie. Ogromną rolę odegrał też internet i ludzie, inicjujący rozmaite akcje, w które włączali się zwykli konsumenci i różne firmy. Nadal trwają działania mające na celu uniezależnienie eksportu polskich jabłek od rosyjskiego zakazu. To wszystko jest bardzo ważne, ale równie ważną rzeczą jest to, że w produkcji jabłek nastąpił poważny zwrot. Do niedawna kluczowym zadaniem sadowników był wzrost produkcji owoców. Ten etap się zakończył. Aktualnie głównym priorytetem jest poprawa ich jakości, gdyż nowe rynki zbytu to także i nowe wymagania jakościowe. Czy polscy sadownicy są w stanie sprostać tym oczekiwaniom? Anna Rogowska.: W ubiegłym roku Rosja nałożyła embargo na polskie warzywa i owoce. Wysoka zależność od rosyjskiego rynku zmusiła polskie władze do szybkiego szukania nowych rynków zbytu. Jak ocenia Pan te działania? Co przez blisko półtora roku udało się zrobić? Prof. Eberhard Makosz.: Oczywiście, można nawet powiedzieć, że władze bardzo dużo zrobiły w zakresie poszukiwania nowych rynków zbytu. Wkład pracy Ministerstwa Rolnictwa, a przede wszystkim ministra Sawickiego i prezesa Maliszewskiego w rozwiązanie tej trudnej sytuacji jest nieoceniony. Oni tak naprawdę otwarli polskie jabłko na świat. Zdobyto rynki, o których przed wprowadzeniem embargo w ogóle się nie mówiło, na które dostarczaliśmy śladowe ilości owoców. Na przykład poza Europę eksportowano 2 tys. ton, w zeszłym sezonie już po wprowadzeniu zakazu eksportu na wschód, 20 tys. ton jabłek. W ciągu roku udało się zwiększyć eksport poza UE dziesięciokrotnie. Naprawdę dużo w tej sprawie zrobiono. Dalej trwają spotkania z przedstawicielami rządów różnych państw, prowadzone są negocjacje, zawierane nowe umowy. Wzrósł także eksport polskich jabłek do krajów UE. A.R.: Czy według Pana, embargo było szansą dla rozwoju tych nowych dróg zbytu i nowych możliwości? E.M.: To była podstawowa szansa! Właśnie embargo zmusiło do szukania nowych rynków i te rynki znaleziono. Dzięki temu zakazowi sadownicy zaczęli zupełnie inaczej myśleć – zaczęli dbać o jakość oferowanych owoców. Przecież przez embargo zwiększyło się, między innymi, także spożycie jabłek w Polsce, bo wzrosło zainteresowanie naszymi owocami. Tak taniej, skutecznej i szerokiej promocji jabłek jeszcze w Polsce nie było, jak po ogłoszeniu embarga. Embargo nie przyniosło nam wielu szkód. Ono nawet spowodowało i powoduje nadal dopasowanie się do nowych oczekiwań, do nowych rynków. Byliśmy przyzwyczajeni do wymagań wschodniej Europy. Są one zupełnie inne. Sytuacja zmusiła sadowników do poprawy jakości owoców. Do tej pory był to zaniedbywany aspekt produkcji – poprawa była niepotrzebna, gdyż większość produktów znajdowała zbyt, niezależnie od ich jakości. To się skończyło i nie wszyscy sobie z tym radzą, powiedzmy sobie szczerze nie wszyscy się z tym zgadzają, ale ci sadownicy, którzy myślą o biznesie perspektywicznie, dla których produkcja jabłek jest podstawowym źródłem dochodu, szybko się przestawili i osiągają spektakularne sukcesy. A.R.: Nowe rynki zbytu to także i nowe wymagania. Czy na chwilę obecną dysponujemy niezbędną ilością jabłek odpowiadających potrzebom nowych rynków? E.M.: Niestety nie. A.R.: Dlaczego? E.M.: Bo tam obowiązują zupełnie inne standardy. Znacznie wyższe. Na przykład w krajach arabskich obowiązują najwyższe na świecie oczekiwania względem jakości owoców. Nasi nowi konsumenci oczekują czerwonych, słodkich jabłek. Odbiorcy, nie tylko z Bliskiego Wschodu, ale z całego świata, łącznie ze wschodem Europy, najbardziej akceptują odmianę Gala. Tę odmianę można sprzedać wszędzie w dobrej cenie. Polska produkcja nastawiona była na odmianę Idared. Gala to tylko 10 % naszej produkcji. To mało. W tej chwili w Polsce nie można kupić drzewek tej oczekiwanej przez rynek odmiany, trzeba je sprowadzać zza granicy. I dobrze, że tak jest. To jest konieczność, żeby na tych rynkach znaleźć zbyt na nasze jabłka. Musimy sprostać tym oczekiwaniom. A.R.: Czy zatem nasze sadownictwo czeka teraz nowa rewolucja – rewolucja jakościowa? E.M.: Z całą pewnością. Ona zresztą już trwa, trwa od ubiegłego roku. Jesteśmy jej świadkami. Bez jakości nie ma szans na opłacalną produkcję jabłek. To jest podstawa opłacalności. Wysokie plony i wysoka jakość. A.R.: W jaki zatem sposób sadownicy poprawiają jakość owoców? E.M.: Wykonują podstawowe zabiegi, jak zwalczanie chorób, szkodników, jak nawożenie, ale jest jeden czynnik, niezwykle ważny – dolistne dokarmianie. Właśnie przez dolistne nawożenie bardzo poprawia się jakość plonu. A.R.: W jaki sposób? E.M.: Dolistne nawożenie przede wszystkim powoduje wzrost liści zielonego koloru. Nie ma szans na wysoką jakość jabłek bez dużych, zielonych liści. A duże, zielone liście osiąga się tylko przez właściwe dolistne nawożenie. A środków w tej chwili jest już sporo, coraz więcej i sadownicy już dobrze o tym wiedzą. Chętnie z nich korzystają. Najbardziej skuteczne są produkty, które zawierają w swoim składzie kompleksy algowe z aminokwasami, no i oczywiście składnikami pokarmowymi – mikro i makroelementami. Działają one bardzo efektywnie. Bez dolistnego dokarmiania, powtarzam, bez dużych, zielonych liści, nie ma szans na jabłka o średnicy około 8 cm. Zabiegi nawożenia dolistnego są niezbędne. Ważne jest też odpowiednie cięcie. Są firmy, które razem z produktami oferują także fachowe doradztwo. A.R.: Ta wysoka jakość łączy się ze zwiększonymi nakładami na produkcję. Czy według Pana ma ona szansę być rentowna? E.M.: To jest kwestia bezdyskusyjna. Poprawa jakości, mimo wyższych kosztów, gwarantuje opłacalną produkcję i na ten temat w ogóle nie ma co rozmawiać. Rośnie nie tylko jakość, ale także plon, w tym przede wszystkim plon handlowy. A.R.: Czyli, według Pana, przed sadownikami kolejne wyzwanie. Otworzyły się nowe rynki zbytu, trwa praca całego segmentu nad poprawą jakości. Wszyscy ci, którzy chcą zarabiać i chcą utrzymać się w tym biznesie, nie zastanawiają się czy zwiększać nakłady, czy poprawiać jakość – po prostu to wykonują. Ale czy uda nam się utrzymać w dłuższej perspektywie współpracę z tymi kontrahentami z nowych rynków? E.M.: Jest jeden bardzo ważny czynnik, który nam gwarantuje, iż na tych rynkach się utrzymamy. Nawet gdybyśmy podnieśli jeszcze koszty, to i tak będą niższe niż w pozostałych krajach, z którymi konkurujemy. Absolutnie! Oczywiście nie wiem czy kurs złotego się utrzyma, jak szybko wzrastać będą koszty pracy w naszym kraju, jednak jeśli nawet trochę się podniosą, to i tak mówię naszym sadownikom: Spokojna głowa! Szybko wykorzystujcie czas, dopóki go macie! Póki co jesteśmy absolutnie bez konkurencyjni. Wszyscy pozostali, zwłaszcza Włosi, nasz największy konkurent z zazdrością patrzą na nas. Produkują jednak jabłka wyższej jakości. Dzięki temu eksportują na te nowe rynki zbytu 180 tys. ton, my tylko 20. Prawdopodobnie za 2-3 lata eksport zwiększy się do 50 tys. ton, a nawet może osiągnie wartość 100 tys. ton. Ale do wysłania mamy milion ton jabłek. A produkcja stale rośnie. 500 tys. ton musimy eksportować na wschód, aby móc uzyskiwać ceny za deserowe jabłka. W innym wypadku sprzedamy owoce jako przemysłowe. Tu jest to ryzyko. Poza tym ważnym rynkiem są kraje Unii Europejskiej. Tutaj przede wszystkim trzeba szukać zbytu. Na razie w UE sprzedajemy 280- 300 tys. ton. A można sprzedać więcej. Musimy zrobić tylko dwa drobne kroki – poprawić jakość i zmienić odmianę. Będziemy wtedy bezkonkurencyjni również na rynku Unii Europejskiej, damy sobie z Włochami radę. Bo już nie mówiąc o krajach zachodniej Europy czy krajach zamorskich, to oni z nami nie wygrają, bo ich koszty transportu są wysokie i wyższe koszty produkcji. Ja na sytuację polskiego sadownictwa patrzę optymistycznie. Oczywiście pod warunkiem, że sadownicy szybko będą poprawiali jakość i zmieniali odmiany. Więcej odmian jednokolorowych, zwłaszcza koloru czerwonego! A my mamy póki co tych wszystkich odmian jednokolorowych tylko około 15-20% w całej produkcji. A Włosi aż 80%. No więc, widzi Pani, gdzie my jeszcze jesteśmy, ile jeszcze jest do zrobienia. Ale nasi sadownicy, wie Pani, czym się cechują? To są ludzie, którzy potrafią szybko patrzeć i zrobić, więc świetlana przyszłość przed nimi. Musimy tylko chcieć, a wydaje mi się, że chcemy, dlatego powinno nam się udać. A.R.: Dziękuję za rozmowę. Anna Rogowska
  6. Tomaszek8504

    Jabłonie

    Pole po sąsiedzku, kupił jesienią ogrodnik z innej gminy. Była dolina przez środek, wyrównał spychaczami. Zrobiłem zdjęcie bo podoba mi się ta plantacja, teraz dali obornik i podlewają co pare dni, bez tego by dużo uschło, w maju 40 litr. Nie mam jabłek ale założenie takiego ogrodu kosztuje co najmniej 50 tyś hektar
  7. KubaMF

    Sad

    Z albumu: Natura w obiektywie

    W tym roku zbiory jabłek były dobre porównując poprzedni rok Przez wiatr, który w naszym terenie zawsze jest dużo jabłek spadało z drzew i się obijało przez co szybko gniły... W oddali maszynki
  8. Problem mszyc w sadach to powracające co roku wyzwanie, z którym muszą zmierzyć się producenci owoców. Po kwitnieniu jabłoni nadszedł idealny moment, by sięgnąć po sprawdzony i skuteczny insektycyd Apacz 50 WG. Doświadczeni sadownicy wiedzą, jak dużym zagrożeniem dla drzew owocowych są mszyce. Na jabłoni występuje kilka gatunków tych owadów – najgroźniejsze, a zarazem najbardziej powszechne, to mszyca jabłoniowa i mszyca jabłoniowo-babkowa (syn. porazik jabłoniowy). Pierwsza zagraża głównie szkółkom oraz młodym sadom jabłoniowym, a także jednorocznym pędom, owocom. Zaatakowane rośliny są osłabione, podatne na przemarzanie, mają mało pąków kwiatowych i słabo plonują. Jednak mszycę jabłoniową łatwiej zwalczyć niż drugi z wymienionych groźny gatunek. Mszyca jabłoniowo-babkowa, jak wszystkie – wydaje w roku wiele pokoleń, których osobniki zasiedlają młode i starsze drzewa. W efekcie żerowania tych pluskwiaków dochodzi do znacznej deformacji liści oraz zawiązków owoców – co bywa przyczyną utraty nawet całego plonu. Aby zapewnić bezpieczeństwo drzewom i rosnącym owocom, warto sięgnąć po insektycyd Apacz 50 WG. Substancją czynną tego zoocydu jest chlotianidyna, mająca mniejsze cząsteczki w porównaniu do innych substancji aktywnych z tej grupy środków. Zapewnia to szybsze przemieszczanie się preparatu w roślinie (systemicznie oraz translaminarnie). Apacz 50 WG jest aktywny powierzchniowo, wgłębnie, jak również układowo. Natomiast wobec szkodnika działa kontaktowo, żołądkowo, a także oddechowo, dzięki czemu zwalcza zarówno owady ssące, jak i gryzące. Wystarczy kontakt szkodnika z substancją czynną, aby doszło do jego „unieszkodliwienia” – jeśli środek nie spowoduje śmierci od razu, to ją odroczy – owad przestaje bowiem żerować, na zabezpieczonych roślinach nie czyni już szkód, z czasem zamiera zagłodzony. Wysoką skuteczność insektycydu Apacz 50 WG, już przy bardzo niskich jego dawkach, potwierdziły przeprowadzone doświadczenia. W przypadku mszycy jabłoniowej – po zastosowaniu 0,1 kg/ha – skuteczność zabiegu wynosiła od 92,4% (po 3 dniach) do 99,5% (po 14 dniach). Jeśli chodzi o mszycę jabłoniowo-babkową, zabieg w dawce 0,15 kg/ha był skuteczny w zakresie od 84,5% (po 3 dniach) do 97,5% (po 14 dniach). Działanie ochronne preparatu utrzymuje się przez 3–4 tygodnie. Apacz 50 WG ma postać granul do sporządzania zawiesiny wodnej. Cechuje się wysoką, długotrwałą aktywnością w różnych warunkach pogodowych i przy szerokim zakresie temperatury. Środek wykazuje małą toksyczność dla ssaków, jak również niską fitotoksyczność. Źródło: materiały prasowe Arysta LifeScience
  9. Ograniczanie i zwalczanie populacji agrofagów na plantacjach roślin uprawnych jest odwiecznym problemem producentów płodów rolnych i ogrodniczych. Wiosna to okres wytężonej pracy w sadzie i intensywnych zabiegów ochrony roślin. Wychodząc naprzeciw tym problemom firma Sumi Agro Poland podjęła działania aktywnego wsparcia producentów owoców w walce o najlepszej jakości wysoki plon. Ochrona dla każdego sadu Już od wczesnej wiosny nasze sady wymagają jak najlepszej ochrony, której celem nadrzędnym i konsekwencją wdrażania jest uzyskanie plonu o optymalnych parametrach jakościowych i ilościowych. Także od wczesnej wiosny plantacje narażone są na pojawienie się agrofagów, które po przekroczeniu progu szkodliwości powinny być zwalczane. Narzędzia wspomagające ocenę zagrożenia, w postaci chociażby systematycznie prowadzonych lustracji, pozwalają rozpoznać skalę szkodliwości agrofagów i wdrożyć odpowiednie działania związane z ich ograniczeniem. Tegoroczna, łagodna zima z krótkotrwałymi okresami niskich temperatur sprzyjała przezimowaniu szkodników i sprawców chorób. Panujące w okresie spoczynku roślin warunki pogodowe nie zredukowały populacji agrofagów, dlatego już od wczesnej wiosny należy monitorować sady, obserwować rozwój organizmów szkodliwych i w odpowiednim momencie wdrażać zabiegi ich zwalczania, wykorzystując wszelkie dostępne sposoby, poczynając od metody mechanicznej, fizycznej i biologicznej, a kończąc na stosowaniu chemicznych środków ochrony roślin Rozpoznać zagrożenie Dużą grupę agrofagów w sadach stanowią szkodniki ssące, będące niewielkich rozmiarów owadami lub mikroskopijnej wielkości roztoczami. Do tej grupy należą m. in. mszyce, przędziorki, miodówki, pryszczarki, szpeciele. W naszej strefie klimatycznej notuje się największe bogactwo gatunków mszyc. Wśród nich, w ostatnich latach wzrasta zagrożenie ze strony m. in. mszycy jabłoniowej, czy bawełnicy korówki. Susza i ciepło to coraz częściej notowana w Polsce wiosenna aura. Takie warunki istotnie przyczyniają się do wzrostu liczebności populacji przędziorków w sadach. Także intensywna ochrona plantacji, szczególnie środkami działającymi totalnie przyczynia się do wzrostu liczebności populacji tych szkodników, głównie wskutek zniszczenia entomofauny pożytecznej, w tym naturalnych wrogów przędziorków. Przędziorki, corocznie stanowią poważny problem w sadach towarowych, a ich szybkie tempo rozmnażania, trwający krótko rozwój osobniczy oraz ekspansywne żerowanie plasują je w rzędzie najgroźniejszych szkodników sadów. Oprócz pokaźniej grupy szkodników ssących, koniecznie należy zwrócić uwagę na sprawiającą coraz więcej problemów sadownikom grupę szkodników gryzących, na czele ze zwójkówkami liściowymi i owocówkami. Na kształtowanie się liczebności i składu gatunkowego populacji zwójkówek w danej agrocenozie wpływają głównie: warunki atmosferyczne w czasie wegetacji i spoczynku roślin; postępujące ocieplenie klimatu; ograniczony dobór środków ochrony roślin oraz struktura nasadzeń. Warto zadbać o obecność w sadzie pułapek feromonowych, będących narzędziem oceny zagrożenia oraz ułatwiających wyznaczenie właściwego terminu przeprowadzenia zabiegu zwalczającego zwójkówki. Odłowione w pułapkach motyle odzwierciedlają specyfikę danego sadu, co ułatwia podjęcie decyzji dotyczącej właściwej ochrony. W każdym przypadku konieczne jest prawidłowe rozpoznanie zagrożenia i określenie szkodliwego gatunku. Warto zaopatrzyć się w odpowiednie narzędzia ułatwiające identyfikację agrofagów. Najprostszym, a zarazem najbardziej pomocnym są atlasy szkodników roślin sadowniczych, a szczególnie przydatnym te zawierające porady na temat monitoringu i kontroli organizmów szkodliwych w sadzie. Zwalczyć sprawcę Ochrona sadów to nie tylko zwalczanie szkodników, ale też organizmów chorobotwórczych. Także w tym przypadku, ochrona poprzedzona musi być systematyczną lustracją, właściwym określeniem organizmu chorobotwórczego i terminu wykonania zabiegu. Pierwsze zabiegi zwalczania dotyczą sprawców chorób kory i drewna. Najgroźniejszym patogenem powodującym zrakowacenia na pniach, konarach, gałęziach, a nawet jednorocznych pędach jest Neonectria galligena. Nietypowe dla jesieni i zimy warunki pogodowe, a głównie zbyt wysoka jak na ten okres sezonu temperatura, stworzyły doskonałe warunki dla rozwoju Podosphaera leucotricha, sprawcy mączniaka jabłoni. Jest to jedna z najbardziej szkodliwych chorób jabłoni, której objawy występują na wszystkich nadziemnych organach rośliny (pędach, pąkach, liściach, kwiatach i owocach). Pakiet korzyści Firma Sumi Agro Poland zachęca do samodzielnego kompletowania środków ochrony roślin, niezbędnych do zwalczania szkodników występujących w danym sadzie. Kupując Mospilan 20 SP oraz jeden lub kilka innych produktów sadowniczych z oferty firmy, tj. Ortus 05 SC, Nissorun Strong 250 SC, Topsin M 500 SC, Slippa, Kendo 50 EW, Kanemite 150 SC sadownik otrzyma w prezencie pułapkę feromonową i atlas szkodników roślin sadowniczych, a w nim porady na temat monitoringu i kontroli organizmów szkodliwych w sadzie. Nagroda gwarantowana za zakupy: · o łącznej wartości od 1000 do 3000 zł netto – 1 pułapka feromonowa na owocówkę jabłkóweczkę oraz atlas szkodników; · o wartości od 3000 zł netto – 1 pułapka feromonowa na owocówkę jabłkóweczkę i 2 losowo wybrane pułapki feromonowe na zwójki liściowe oraz atlas szkodników. Promocja trwa od 1 lutego do 30 czerwca 2017 r. w wybranych sklepach na terenie Polski. Szczegóły promocji i jej regulamin znajduje się na stronie www.sumiagro.pl . Fot. Kaliszak11 Materiały prasowe
  10. Zamierzam hobbistycznie posadzić trochę drzewek owocowych(jabłoni,wiśni,gruszy),i mam pytanie dotyczące gleby.Mam glebę piaszczystą,czy wystarczy jeżeli w dołek pod drzewko dam glinę+torf?czy to w ogóle pomoże?czy może dać obornik i nawóz na powierzchni i przekopać?
  11. dawidpl2

    Wykarczowany sad jabłoniowy

    Wykarczowany stary sąd jabłoniowy:-) teraz czekamy na koparke :-)
  12. Mateusz45288

    Sad

×
×
  • Utwórz nowe...
Agrofoto.pl Google Play App

Zainstaluj aplikację
Agrofoto
na telefonie

Zainstaluj