Mam kupić klitkę do wynajmu za 200 000zł. Okej. Tylko, gdzie ja będę mieszkał? Mam wynajmować za 1500zł mieszkanie, płacić 1500zł za najem i chodzić do pracy za powiedzmy 3000zł? Zostaje 1000-1500 na czysto+ktoś mi spłaca mieszkanie, a ja komuś. Po roku optymistycznie ok.13 000zł. Czy to jest dużo? Według mnie nie, dlatego chciałbym zainwestować w jakąś branżę. Do tego być może trzeba będzie mieszkanie umeblować, przemalować/wyremontować, a to dodatkowe koszty. Nie wiadomo co będzie z mieszkaniami po wprowadzeniu podatku katastralnego, czy ceny dalej będą rosły - a i tak ten przyrost mocno wyhamował, to nie to samo co 8-5 lat temu.
Zostanie na emigracji też wchodzi w grę, ale tutaj nie ma stałych znajomych, bo jest duża rotacja, przyjaciele, którzy osiedlili się na stałe są w Polsce. A to działa źle na samopoczucie. Do tego w Holandii gdzie jestem, jest baaaaardzo trudno o mieszkanie. Będąc singlem nic za te 200 000 - 300 000 zł nie kupię (w PL to już coś, a w NL to raptem 50-60 tysięcy euro- mieszkania zaczynają się od 130 tysięcy).
Myślałem też o dokształceniu siebie poprzez kurs elektryka/spawacza.