To nie jest żadna armatka. Odstraszacz o którym mówię zasilany jest nabojami hukowymi (ślepaki) oraz racami hukowymi lub gwiżdżącymi. Dziki wchodząc na ogrodzoną odstraszaczem uprawę poruszają drut i następuje wystrzał. Wystrzał płoszy zwierzęta i zmusza je do ucieczki. Po wystrzale przez długi czas unosi się woń spalonego prochu co jeszcze bardziej potęguje niebezpieczeństwo u zwierząt.
W przeciwieństwie do armatek hukowych, odstraszacz strzela wtedy, kiedy jest potrzeba. Wówczas zwierzę nie przyzwyczaja się oraz nie jest uciążliwe dla ludzi.
W przeciwieństwie do pastucha osobniki w grupie nie muszą po kolei dotykać drutu, by się przekonać, że to nieprzyjemne doznanie. Wystarczy, że jedno zwierzę uruchomi Spickhuka i cała wataha zareaguje na strzał, ucieknie, po czym zapamięta zagrożenie.