Przeszukaj forum

Pokazywanie wyników dla tagów 'szkody'.

  • Szukaj wg tagów

    Wpisz tagi, oddzielając przecinkami.
  • Szukaj wg autora

Typ zawartości


Forum

Blogi

Categories

Kategorie


Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Rozpocznij

    Koniec


Ostatnia aktualizacja

  • Rozpocznij

    Koniec


Filtruj po ilości...

Data dołączenia

  • Rozpocznij

    Koniec


>

Grupa


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Lokalizacja


Zainteresowania


Kod pocztowy

Znaleziono 14 wyników

  1. Witam. Interesuje mnie szczera opinia na temat wypłaty odszkodowań łowieckich, a dokładniej czy myśliwi je rzeczywiście wypłacają. Jakie to są sumy tzn. czy współmierne do szkód spowodowanych przez zwierzyne. Widziałem tutaj na forum w jednym z tematów, że opinie są bardzo złe tzn. myśliwi nie dopełniają swoich obowiązków jakimi są wypłaty odszkodowań, często są to sumy niewspółmierne do strat. Powiedzcie jak to w rzeczywistości u was jest. Jestem również zainteresowany stosunkiem samych myśliwych do rolników, ich podejściem do tematu. Proszę o szczere wypowiedzi.
  2. proszę o podanie kosztów 100% rekultywacji zniszczonej przez dziki łąki .Tylko proszę o odpowiedzi a nie o tym czy się komuś nóż otwiera czy nie
  3. Gość

    Co z polskimi bobrami?

    Bobry, które zgodnie z polskim prawem są objęte ochroną, rokrocznie wyrządzają coraz większe szkody na terenach rolniczych. Powodują podtopienia łąk, pastwisk i lasów prywatnych, a także niszczą urządzenia melioracji szczegółowej. Populacje tych zwierząt stale rosną. Podlaska Izba Rolnicza apeluje zatem do Ministerstwa Środowiska o zdjęcie bobra z listy gatunków chronionych. – Szacuje się, że w całym kraju żyje obecnie około 45 tysięcy bobrów, z tego na terenie województwa podlaskiego około 15 tysięcy – podaje Grzegorz Leszczyński, prezes Podlaskiej Liczby Rolniczej. – Tak znacząca ilość bobra europejskiego oraz szybki wzrost populacji w województwie podlaskim przysparza dużo problemów w prawidłowym użytkowaniu użytków zielonych. Bywa, że cześć terenów jest z tego powodu wyłączona z produkcji rolniczej. Podtopienia uniemożliwiają koszenie łąk, co stanowi podstawę do ograniczenia dopłat bezpośrednich i w konsekwencji powoduje nakładanie kar na rolników za niezawinione przez nich działania. Do Podlaskiej Izby Rolniczej napływa coraz więcej informacji o szkodach powodowanych przez bobry. W związku z tym Izba wystosowała wniosek do Ministra Środowiska o wyłączenie z list bobra europejskiego jako gatunku chronionego, jeśli występuje on na terenach użytkowanych rolniczo, a także o zwolnienie z opłat skarbowych wniosków o pozwolenie na rozbiórkę tam bobrowych składanych przez rolników bądź spółki wodne. Przedstawiciele samorządu rolniczego z Podlasia podkreślają również, że dodatkowym utrudnieniem dla rolników chcących zgłosić poniesione w związku z działaniem bobrów straty stał się komplet załączników wymaganych do wniosku o odszkodowanie za szkody. Wśród oczekiwanych dokumentów mają się bowiem znaleźć miedzy innymi fragmenty mapy ewidencyjnej z działką, na której wystąpiła szkoda, czy aktualny wypis z rejestru gruntów. – Rolnik, aby zdobyć wszystkie wymagane dokumenty, jest zobowiązany udać się do miasta powiatowego lub wojewódzkiego oraz uiścić opłaty za dokumenty. Problem ten dotyczy również wniosku o wydanie zezwolenia na rozbiórkę tam bobrowych. Opłata za każdy wniosek złożony przez rolnika czy spółkę wodną wynosi 82 zł, a bóbr często odbudowuje tamę już w kilka dni od rozebrania, co zmusza poszkodowanych do składania następnego wniosku i uiszczenia kolejnej opłaty – dodaje prezes PIR. Foto: Robertkujawy
  4. Gość

    Polisy mogą nie pokrywać skutków ulew

    Gwałtowne burze i ulewy wyrządziły w ostatnich dniach ogromne szkody. Pomoc finansową poszkodowanym zapowiedział rząd. Okazuje się jednak, że odmienne podejście do zniszczeń w wyniku zjawisk atmosferycznych mają towarzystwa ubezpieczeniowe. Powalone drzewa, przygniecione samochody, a w przypadku rolników również ciągniki, czy woda dostająca się do budynków – to tylko przykłady szkód spowodowanych przez ostatnie gwałtowne burze i ulewy. Osoby, które posiadały właściwe polisy, mogą ubiegać się o odszkodowania. Radzimy jednak dokładnie sprawdzić podpisane umowy i załączone do nich warunki ubezpieczeń. Okazuje się bowiem, że towarzystwa ubezpieczeniowe niejednokrotnie wyłączają z ochrony finansowej sytuacje, w których do powstania szkody przyczyniła się pogoda. W zapisach większości ubezpieczalni widnieją niestety zapisy o wyłączeniu z ubezpieczenia szkód powstałych w związku z otwartymi i niezabezpieczonymi oknami, a także jeśli woda dostanie się do budynku przez „niezabezpieczony dach”. Niezwykle istotną kwestią jest tutaj definiowanie przez ubezpieczycieli poszczególnych pojęć – zarówno odróżnienie zalania od powodzi i podtopienia, jak i kwestia niedbalstwa. W zależności bowiem od sposobu rozumienia tych pojęć ubezpieczyciel może odmówić przyznania odszkodowania. Podobnie sprawa ma się z ubezpieczeniem pojazdów. Najprawdopodobniej na odszkodowanie nie mogą liczyć kierowcy, którzy zaparkowali swoje pojazdy pod drzewami. Ubezpieczyciel może bowiem udowodnić im w takiej sytuacji „brak należytej staranności” lub nawet „rażące niedbalstwo”. Również kwestia zalania pojazdu może być problematyczna. Towarzystwa nie będą bowiem brały na siebie odpowiedzialności, jeśli woda zostanie zassana do działającego silnika. Jedno z towarzystw ubezpieczeń w zapisach ubezpieczeń komunikacyjnych stwierdza wręcz, że świadczenie assistance nie przysługuje, jeśli zdarzenie polegało na „uszkodzeniu silnika pojazdu wskutek zassania wody podczas jego pracy lub próby uruchomienia silnika w warunkach stwarzających takie zagrożenie”. Oznacza to zatem, że jeśli kierowca wjedzie w głęboką kałużę, której nie był w stanie ominąć, powinien wyłączyć silnik, żeby woda nie uszkodziła motoru i elektroniki. Inaczej firmy ubezpieczeniowe mogą uznać, że kierowca nie zastosował żadnych środków, aby zminimalizować rozmiar szkody. Foto: kwiatek
  5. 6 albo 20 tysięcy złotych – takie kwoty wsparcia dla poszkodowanych przez niedzielne nawałnice przewiduje polski rząd. W tym momencie szacowane są straty, których określenie potrzebne jest do wniosków o jednorazowe zasiłki. Premier Ewa Kopacz zapewnia jednak, że pieniędzy dla ofiar burzy nie zabraknie – w rezerwie Ministra Administracji i Cyfryzacji jest na ten cel odłożony 1 miliard złotych. Po niedzielnej nawałnicy strażacy w całej Polsce interweniowali już ponad 6 tysięcy razy. Do tej pory 320 tysięcy mieszkańców nie ma prądu. Burza uszkodziła też około 800 budynków, w tym 500 mieszkalnych. Największe straty żywioł spowodował w województwach: mazowieckim, kujawsko-pomorskim i wielkopolskim. Trudno w tym momencie jednak powiedzieć, jak bardzo będą one kosztowne. – W tej chwili szacowane są straty, następne będą zgłoszenia, które poprzez władze samorządowe będą docierać do wójtów. Oni będą uruchamiać swoje rezerwy, które następnie będą uzupełniane ze specjalnej rezerwy Ministra Administracji i Cyfryzacji – poinformowała premier Ewa Kopacz na poniedziałkowym posiedzeniu Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego w Warszawie. – Osobom, które potrzebują pomocy, bezzwłocznie będą przekazywane środki – dodała. Premier przewiduje dwa rodzaje pomocy: pierwszy bezzwrotny zasiłek w wysokości 6 tysięcy zł można otrzymać już w tym momencie, drugą ratę pomocy (do 20 tysięcy zł) poszkodowani będą mogli otrzymać dopiero po oszacowaniu strat przez fachowców. Z najnowszych prognoz pogody wynika jednak, że burz należy się spodziewać również w najbliższych dniach: – Z wtorku na środę będą to burze i nawałnice zdecydowanie słabsze. Przede wszystkim w województwie wielkopolskim i dolnośląskim – powiedziała na spotkaniu premier. – Natomiast z czwartku na piątek dotknięte burzami będzie całe południe Polski. Foto: prorok
  6. piotr19973

    Kukurydza

    Co lub kto może powodować takie szkody?
  7. Przewoźna ambona myśliwska. W podlaskim toczą się rozmowy o depopulacji dzika. Ja jestem już gotów.
  8. Lurek

    Farmer

    Farmer po trąbie :-(
  9. rafal6930

    Pszenica po wizycie dzików

    Taki widok zastałem podczas siania nawozów. Podobno podczas zglaszania szkody do lokalnego myśliwego można usłyszeć, że "dzików już nie ma"...
  10. ansu

    Pole pod buraki

    Pole pod buraki dziki już ryją, co będzie na wiosnę
  11. Liczebność dzikiej zwierzyny w Polsce z roku na rok zwiększa się. Niewątpliwie jest to bardzo pozytywne zjawisko. Jednak uprawy rolne są coraz bardziej narażone na szkody spowodowane przez tę zwierzynę, co sprzyja narastającym sporom i konfliktom pomiędzy rolnikami a członkami kół łowieckich. Najwięcej szkód wyrządzają dziki. W ciągu kilku ostatnich lat ich populacja rozrosła się i jest trudna do opanowania. Jest po prostu za duża i problem z roku na rok nasila się. Przyczyną tego zjawiska było mniejsze niż zakładane wykonanie planów łowieckich przez koła łowieckie. Oprócz tego, na przyrost populacji tych zwierząt miał wpływ łagodniejszy klimat, jak i zmiany w prowadzeniu upraw przez rolników. Przedstawiciele kół łowieckich obwiniają producentów rolnych, którzy obsiewają coraz większe połacie pól, często aż do samego skraju lasu. Nie pozostawiają wolnej przestrzeni, na której łatwo upolować zwierzynę. Jeżeli jej nie ma lub połać jest zbyt wąska, polowania są mniej skuteczne. Dodatkowym problemem jest stale rozwijająca się infrastruktura, przez co dziki podchodzą coraz bliżej siedlisk ludzkich. Naturalnym środowiskiem życia dzików jest las, jednak postępująca urbanizacja oraz coraz większe powierzchnie upraw sprawiły, że dziki o wiele częściej niż kiedyś wkraczają na obszary zajmowane przez ludzi. Powstające nowe drogi, które przecinają naturalne tereny migracji obniżają bezpieczeństwo zarówno ludzi, jak i dzików. Ponadto zwiększyła się płodność tych zwierząt. Dziki też szybciej dorastają i osiągają dojrzałość płciową. Lochy wypraszają się teraz dwa razy w roku, a nie jak kiedyś tylko raz. Dziki rozmnażają się na potęgę. Wskutek tego w ciągu 10 lat populacja dzika w Polsce wzrosła ponad dwukrotnie, przyczyniając się do coraz liczniejszych strat w uprawach. Dane, zgromadzone przez Polski Związek Łowiecki półtora roku temu, mówią o kolejnym wzroście populacji i kształtowaniu się liczebności na poziomie około 300 tysięcy osobników. Najwięcej dzików odnotowano w województwie zachodniopomorskim, najmniej w świętokrzyskim. Rolnicy zgodnie z prawem zgłaszają się do miejscowych kół łowieckich z wnioskami o odszkodowania. Ich wysokość nie jest satysfakcjonująca. Rolnicy liczą na odstrzał, ale pozbycie się dzików nie jest łatwe nie tylko z powodów technicznych czy prawnych, ale też etycznych. Na przykład w ubiegłym roku Minister Środowiska, pod presją rolników skrócił okresy ochronne. Jednak myśliwi odmówili odstrzeliwania loch i warchlaków. Z ich punktu widzenia takie działanie byłoby niemoralne. Na ogół wieczorami wataha rusza na żer. Wtedy pola i uprawy stają przed nimi otworem. Dziki wybierają miejsca, w których właściwego pokarmu jest w bród. Na plantacjach obserwujemy przeoraną ziemię, którą to dzik przekopuje za pomocą gwizdu, czyli ryja z tarczą ryjową, która ułatwia zwierzęciu pozyskanie pokarmu. Dieta jest zdecydowanie roślinna. Dziki przeważnie wyrządzają szkody na polach położonych blisko skraju lasu, najczęściej w uprawie kukurydzy – niszczą plantacje zaraz po wysiewie. Lubią także zboża, szczególnie pszenicę, rzepak, do ich przysmaków należą też ziemniaki. Poza tym zaobserwowano również zmianę składu diety dzika – do niedawna rośliny uprawne stanowiły 25%, teraz liczba ta wzrosła do blisko 80%. Problem powszechnego występowania dzików na plantacjach wymusiły opracowanie wielu metod zapobiegania szkodom wyrządzanym przez zwierzęta. Jedne są mniej, inne bardziej skuteczne. Jednym z efektywniejszych i niegenerujących dodatkowych nakładów sposobów na zniechęcenie dzików do odwiedzania naszych plantacji jest wybór odpowiednich odmian. W przypadku pszenicy warto rozważyć uprawę form ościstych, które są szczególnie przydatne na terenach przyleśnych. Zdecydowanie rzadziej są niszczone przez dziki i inną zwierzynę leśną. Niestety, w dostępnej na polskim rynku ofercie znajduje się niewiele odmian jarych tego typu. Należy zauważyć, że pszenice ościste dorównują plonem formom nieościstym. Trzeba wybrać taką, która łączy wysoką zdrowotność kłosa i liścia ze stabilnym plonem. Tego typu odmiany dzięki bardzo dobremu profilowi zdrowotnościowemu doskonale udają się po każdym przedplonie, włączając w to również kukurydzę. Warto, by odmiana posiadała cechy wysokojakościowe. Przykładem może być odmiana jakościowa typu A – Quintus. Jest to pszenica jara średnio wczesna, o wysokim plonie, cechująca się bardzo wysoką masą tysiąca ziaren. Jest tolerancyjna na fuzariozę oraz odporna na rdzę żółtą, brunatną i inne choroby liści. Toleruje przedplony zbożowe oraz stanowiska o nadmiernych opadach. Z uwagi na rosnące zagrożenie ze strony dzików i innych zwierząt leśnych wybór odmian jarych ościstych, w których zwierzęta nie żerują, gdyż czują się na takich plantacjach niekomfortowo jest najprostszym sposobem eliminowania strat spowodowanych przez zwierzęta łowne. Zastanawiając się nad wyborem odpowiedniej odmiany warto rozważyć wybór pszenicy typu ostka, gdyż w końcowym efekcie okazuje się to być bardziej opłacalne, niż narażenie na zniszczenie całych plantacji obsianych uprawami „nieościstymi”. autor: Anna Rogowska foto: katar7
  12. Według projektu ustawy odpowiedzialność finansową za szkody spowodowane przez leśną zwierzynę będzie ponosić Polski Związek Łowiecki i budżet państwa, a szacowaniem szkód i wypłacaniem rekompensat zajmą się agenci firm ubezpieczeniowych. Zdaniem Głównego Konserwatora Przyrody takie założenia kłócą się nie tylko z Prawem Łowieckim, ale i Konstytucją. Projekt nowej ustawy, opracowany przez posłów PSL, zakłada, że pieniądze na rekompensaty będą pochodzić ze składek odprowadzanych przez koła łowieckie oraz dotacji na ten cel z krajowego budżetu. Zebraną kwotą, w wysokości 60% łącznych rekompensat wypłaconych rolnikom w roku poprzednim, ma dysponować Polski Związek Łowiecki. Szacowanie szkód ma się natomiast odbywać w obecności rolnika oraz zarządcy obwodu łowieckiego i być przeprowadzane przez agentów ubezpieczeniowych. Jeśli natomiast wystąpi konflikt, mediacjami ma się zająć wójt lub burmistrz gminy. Według dokumentu zgłoszenie szkody musi ponadto nastąpić w ciągu 7 dni od jej zaistnienia, a towarzystwo ubezpieczeniowe ma kolejne 7 dni na oszacowanie strat. Piotr Otawski, wiceminister i zarazem Główny Konserwator Przyrody, zauważył jednak, że w świetle prawa Polski Związek Łowiecki jest jedynie stowarzyszeniem pozarządowym, w związku z czym nie może dysponować środkami Skarbu Państwa. Dotację Skarbu Państwa do funduszu odszkodowawczego (ulokowanego na subkoncie PZŁ) trzeba by zatem traktować jako darowiznę, co po prostu nie jest możliwe. – Fundusz powinien mieć odrębną osobowość prawną – stwierdził na spotkaniu podkomisji oceniającej projekt Otawski. – Zapisy ustawy kłócą się zarówno z Prawem Łowieckim, jak i z Konstytucją, a lista upraw przewidzianych do szacowania szkód jest niekompletna. To jednak nie koniec błędów w ustawie. Planowane rozwiązania niewystarczająco obligują także koła łowieckie do zawierania umów z ubezpieczycielami i płacenia składek – do tego stopnia, że dużo korzystniejsze finansowo będzie dla kół płacenie kar z tytułu niedopełnienia poszczególnych obowiązków niż wywiązywanie się z nich. Dodatkowo jeśli koło nie podpisze umowy z ubezpieczalnią, nikt nie będzie zobowiązany do pokrywania roszczeń. Foto: kusaska
  13. darek1972

    Widok z ambony

    Widok z mojej ambony http://www.agrofoto....bona-myśliwska/
×
×
  • Utwórz nowe...
Agrofoto.pl Google Play App

Zainstaluj aplikację
Agrofoto
na telefonie

Zainstaluj